„To dowodzi, że ten projekt jednoczenia prawicy pod współprzywództwem polskim prowadzi do przewartościowania relacji wobec Moskwy, co jest samo w sobie bardzo cenne. Można się spodziewać czy można mieć nadzieję, że podobna ewolucja mogłaby dotyczyć również Zgromadzenia Narodowego pani le Pen” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski (PiS) komentując deklarację przyjętą podczas szczytu partii konserwatywnych w Madrycie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: UE silna siłą państw członkowskich. Wyczerpał się model scentralizowanej i zbiurokratyzowanej wspólnoty. Potrzeba powrotu do korzeni
wPolityce.pl: Jak, w kontekście zakończonego w Madrycie szczytu, konsolidacja konserwatywnych frakcji jest odbierana przez mainstream w Brukseli?
Jacek Saryusz-Wolski: Z zaniepokojeniem, ale nie takim, jakie było jeszcze jesienią. Wówczas bowiem obawiano się, że ta konsolidacja może doprowadzić do powstania jednej grupy przed połową kadencji czyli wpłynąć na rozdział stanowisk, ale to się nie stało. Nie udało się. Także jest to obserwowane z zaniepokojeniem, natomiast wiadomo, że jeżeli to dopełni się w postaci zjednoczenia prawicy, to dopiero będzie miało polityczny i instytucjonalny efekt na początku przyszłej kadencji. To jest raz. Dwa, sądzę, że jest takie oczekiwanie, że tak naprawdę to rozstrzygnięcie we Włoszech będzie miało decydujące znaczenie, ponieważ póki co Meloni i Salvini czyli jedna partia włoska, która jest w EKR i druga partia włoska, która jest w ID (Tożsamość i Demokracja), są niezbędnymi składnikami tej całej konstrukcji, a na razie jedno z nich jest w rządzie, jedno w opozycji i sytuacja jeżeli chodzi o ewentualne, potencjalne powołanie rządu prawicowego we Włoszech jest niepewna. Właśnie się w tej chwili rozegrała kwestia pozostania Draghiego na funkcji premiera, przyspieszonych wyborów, kto będzie prezydentem - wbrew własnej woli będzie nim prawdopodobnie ponownie Mattarella. Nad tą konstrukcją - mówię o zjednoczeniu prawicy - wisi ten włoski znak zapytania, to znaczy czy będzie rząd prawicowy, czy będą wybory. W tej chwili nie wiadomo.
Sama deklaracja madrycka jest bardzo dobra. Zmiana jakościowa polega na tym, że coś czego wręcz się nie spodziewano, a co z zaskoczeniem odnotowują chociażby niemieckie media, tam jest krytyka potencjalnej inwazji Rosji na Ukrainę, pomimo tego, że w łonie tej potencjalnie jednoczącej się prawicy są partie, które dotąd nie miały bardzo krytycznego stosunku wobec Rosji.
Zresztą była taka nadzieja tych środowisk lewicowo-liberalnych, że stosunek do Rosji będzie tym czynnikiem, który uniemożliwi zjednoczenie się tych partii konserwatywnych.
Kiedyś taki miękki stosunek do Rosji był udziałem partii Salviniego, ale to już jest przeszłość. Oni wybrali lojalność wobec EKR nad jakiekolwiek umizgi względem Putina. To dowodzi, że ten projekt jednoczenia prawicy pod współprzywództwem polskim prowadzi do przewartościowania relacji wobec Moskwy, co jest samo w sobie bardzo cenne. Można się spodziewać czy można mieć nadzieję, że podobna ewolucja mogłaby dotyczyć również Zgromadzenia Narodowego pani le Pen. Fakt uczestnictwa w tym szczycie i jak znamy doniesienia, wprawdzie Zgromadzenie Narodowe się nie podpisało pod tą deklaracją ze względu na kampanię pani le Pen, ale ona sama jako osoba prywatna powiedziała, że popiera ten punkt rosyjski. To też jest znakiem takiej ewolucji, zresztą wytrąca zwłaszcza polskiej opozycji ten fałszywy argument, że PiS się angażuje w przedsięwzięcia proputinowskie, już abstrahując od tego, że proputinowskość chociażby francuskiego Zgromadzenia Narodowego jest zerowa w porównaniu z proputinowskością i nordstreamowskością SPD i poprzednio CDU. Także tutaj widać postęp, natomiast nie zdążyliśmy tego zrobić, nie udało się tego zjednoczenia dokonać w połowie kadencji, także frukta będą możliwe dopiero za dwa i pół roku. Ale postęp w sensie zbliżania linii programowej jest widoczny i to jest sukces.
Widoczna jest jeszcze konsternacja polskiej opozycji, która de facto nie potrafiła zareagować na to, co się stało w Madrycie, jakby została tym totalnie zaskoczona.
Nie widzę żadnych reakcji, bo do Madrytu grzmieli, że PiS jest prorosyjski, co oczywiście kłóci się ze zdrowym rozsądkiem, i angażowanie się w to jednoczenie prawicy też ma taką skazę, natomiast w tej chwili wygląda na to, że nie wiedzą, jak się do tego ustosunkować, bo to obala całą ignorancję. Ale prawda jest całkiem inna - nie ma nikogo poza polską opozycją, kto by w Europie, czy w Europie Zachodniej czy w samej Rosji twierdził, że aktualny rząd i Prawo i Sprawiedliwość są prorosyjskie. Wręcz odwrotnie. Jesteśmy liderami. Próbujemy zarówno w ramach NATO, jak i UE promować twarde stanowisko wobec Rosji.
Jak na te plany jednoczenia się środowisk konserwatywnych patrzą Niemcy? Jakby na to nie patrzeć, jest to zagrożenie dla ich koncepcji federalizacyjnej pod egidą Berlina via Bruksela.
Po pierwsze nie ma czegoś takiego, jak Niemcy. Trzeba pytać osobno o SPD i o opozycję czyli CDU/CSU osobno i ewentualnie Zielonych. Dla SPD przed objęciem rządów, jak i teraz jednocząca się prawica jest zagrożeniem i jest widziana jako coś, co nie leży w ich interesie. W dużo większym stopniu tak jest postrzegane przez CDU/CSU czyli również Europejską Partię Ludową, ponieważ to się dzieje dużo bliżej tej części spectrum politycznego, dlatego bo dzisiaj w EKR jest bardzo wielu polityków i partii, które kiedyś były w EPL i gdyby to jednoczenie prawicy się powiodło, to tam wyląduje również Fides Orbana. Idąc dalej nie można wykluczyć, że również może tam wylądować bliski politycznie Orbanowi premier Janša czyli partia SDS, która rządzi Słowenią. Także to bardziej dotyka interesów formacji politycznej EPL niż Socjalistów i dlatego w innym stopniu, ale oba te główne człony niemieckiej sceny politycznej czyli SDP i CDU/CSU są tym zaniepokojone. Powiedziałbym więcej - będą chciały temu przeciwdziałać stosując, a w zasadzie kontynuując dwie linie postępowania. Raz, sekowanie krajów, gdzie rządzi europejska prawica czyli Polska, Węgry - to dzieje się na naszych oczach. Dwa, w procesie decyzyjnym w Parlamencie, ale nie tylko, otaczając prawicową formację kordonem sanitarnym, to znaczy nie dopuszczając do obejmowania stanowisk, co miało miejsce teraz w trakcie zmiany obsady funkcji w Parlamencie Europejskim, gdzie EKR ponownie stracił jedną z funkcji wiceprzewodniczących, stracił stanowisko kwestora i jest swojego rodzaju embargo, to znaczy akurat pod wodzą liberałów Renew jest forsowana taka polityka, że Polaków z EKR nigdzie do żadnych stanowisk się nie dopuszcza. I to jest robione konsekwentnie.
To ma też zapewne tamowanie tego typu tendencji wśród innych eurodeputowanych innych krajów. Biorąc pod uwagę zmasowany atak, jaki jest na Polskę, na polską prawicę, to widać wyraźnie, że europejski mainstream boi się rozprzestrzeniania tej „konserwatywnej zarazy” na resztę Europy. Jak Pan to widzi?
To ma taki aspekt odstraszający. Natomiast również ma głębszy sens i podtekst związany z tym, że ta linia programowa, którą łatwo można wyczytać z dokumentu wcześniej warszawskiego, a teraz madryckiego, nie zgadza się na tę propozycję zwaną błędnie federalną, a tak naprawdę chodzi o budowę superpaństwa - to, co jest zapisane jako cel koalicji rządzącej w Niemczech i to, co jest motywem przewodnim tej ustawki i manipulacji zwanej Konferencją o Przyszłości Europy, która zmierza do tego, żeby zmieniając nie zmieniając traktaty, dokonać zmiany ustroju Unii z tego, który jest w traktatach na coś, co można nazwać, zdefiniować jako superpaństwo z hegemonem na czele.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/583821-saryusz-wolski-mainstream-ue-boi-sie-konsolidacji-prawicy