Do wyborów parlamentarnych na Węgrzech zostały niecałe trzy miesiące. Tymczasem na gładkiej dotąd fasadzie zjednoczonej opozycji pojawiły się poważne rysy. Jednocześnie Viktor Orbán – premier i postrach unijnych elit – zyskuje na popularności. Może się ziścić koszmar senny UE: kolejna kadencja Fideszu.
W niedzielę 3 kwietnia Węgrzy pójdą do urn, aby wybrać nowe Zgromadzenie Narodowe. Bukmacherzy stawiają na zwycięstwo Fideszu nad opozycyjną koalicją pod wodzą Pétera Márki-Zaya. Zarówno w Unibet, jak i w BetOnline prawdopodobieństwo ponownego zwycięstwa rządzącej partii wynosi 72 proc. Ale zakłady to jedno, a polityczna rzeczywistość drugie. Gdy w październiku ubiegłego roku grupa sześciu węgierskich partii opozycyjnych połączyła siły, by wybrać burmistrza małego miasteczka Hódmezővásárhely Pétera Márki-Zaya na swojego wspólnego kandydata na premiera, europejskie elity nabrały nadziei, że nadszedł sądny dzień dla Viktora Orbána. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/583725-wszyscy-przeciwko-jednemu-opozycja-stracila-dynamike