„No to TSUE będzie miał test. Sędzia z Niemiec twierdzi, że jest naciskany jak ma orzekać w sprawie afery dieslowej” - napisał na Twitterze wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Sprawa dotyczy pozwów, jakie oszukani klienci złożyli przeciwko koncernowi Volkswagen, udziały w którym posiada niemieckie państwo.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TSUE znów ingeruje w sprawy Polski! Trybunał: Przeniesienie sędziego bez jego zgody może naruszać jego niezawisłość
No to TSUE będzie miał test. Sędzia z Niemiec twierdzi, że jest naciskany jak ma orzekać w sprawie afery dieslowej. Pyta TSUE czy w związku z tym powinien orzec o niezgodności niemieckiej konstytucji z traktatami. Powołuje się na orzeczenia wobec Polski
— napisał na Twitterze Sebastian Kaleta komentując stanowisko sądu w Erfurcie, który zwrócił się do TSUE o wydanie orzeczenia, czy niemieckie sądy można traktować jako niezawisłe i bezstronne.
Sprawa leży w TSUE od ponad roku, nie ma rozprawy, nie ma opinii rzecznika. Dlaczego? W tej sprawie niemiecki sędzia, w przeciwieństwie do pytań z Polski, wskazał na konkretny nacisk w sprawie, którą rozpatruje. TSUE musiałby zakwestionować cały system sadowy w Niemczech
— zauważył.
Krótko mówiąc, złapaliśmy TSUE w jego wlasne sidła. Nie odpuścimy. Będziemy w najbliższych dniach pytać na forum UE dlaczego ta sprawa jest zamieciona pod dywan
— podkreślał wiceminister sprawiedliwości.
Przypominam tylko na marginesie, że do SN w Niemczech i w wieli landach sędziów powołują bezpośrednio politycy. Nie ma żadnych KRSów, udziału sędziów.TSUE jednak od ponad roku milczy…
— dodał.
Asumpt do wspomnianego wyżej wniosku dała afera z niemieckim koncernem Volkswagen w roli głównej, współwłaścicielem którego jest niemieckie państwo.
Dieselgate
W 2015 roku amerykańska Agencja Ochrony Środowiska podała, że koncern Volkswagen AG przez wiele lat instalował w silnikach diesla TDI, montowanych w autach marek VW, Skoda, Audi, SEAT i Porsche, oprogramowanie pozwalające na manipulowanie wynikami pomiarów emisji spalin. W efekcie pojazd spełniał normy ustawy o czystym powietrzu, ale jedynie podczas testów, bowiem w codziennym użytkowaniu limity te były przekroczone w przypadku tlenku azotu aż 40-krotnie.
Oszukani właściciele aut zaczęli masowo składać pozwy do sądów, zaś sędziowie stanęli przed dylematem: albo orzekać na korzyść poszkodowanych a zarazem przeciwko państwu niemieckiemu, co biorąc pod uwagę niemiecki system sądownictwa, mogło im zamknąć drogę do dalszej kariery, albo na korzyść państwa niemieckiego, ale wówczas sprawiedliwości nie stałoby się zadość. Problem ten okazał się tak poważny, że niemiecki sąd zwrócił się z nim do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Państwo ma znaczny udział w pozwanej [grupie Volkswagen - red.]. Ze względu na interesy polityki gospodarczej i rynku pracy związane z niemieckim przemysłem samochodowym, zwłaszcza w czasach pandemii, a także z uwagi na samą liczbę postępowań presja wywierana na sądy jest wyjątkowo duża
— wyjaśniał swoje intencje cytowany przez portal wp.pl niemiecki sąd krajowy w Erfurcie zwracając się do TSUE. Chce on, aby Trybunał rozstrzygnął, czy w ogóle niemieckie sądy można uważać za niezawisłe i bezstronne oraz czy powinny one zajmować się sprawami globalnego koncernu, dopóki nie zostanie zreformowane tamtejsze prawo.
Dylemat TSUE
Niemieckie sądy zwracają uwagę, że trudno jest mówić o całkowitej niezależności niemieckiego sądownictwa w sytuacji, gdy wymiar sprawiedliwości podporządkowany jest politykom. Oznacza to, że niemieckie przepisy konstytucyjne - w ocenie sądów w Erfurcie i Wiesbaden - nie spełniają unijnych wymogów.
Przepisy [niemieckie - red.] przewidują tylko funkcjonalną niezawisłość sędziowską w podstawowym obszarze działalności sądowniczej, niezawisłość osobistą. Nie jest to jednak wystarczające do ochrony przed wszelkimi wpływami zewnętrznymi. Instytucjonalna niezawisłość sądów, która jest również niezbędna do tego celu, nie jest bowiem w żaden sposób zagwarantowana
— podkreśla sąd w Erfurcie zwracając przy tym uwagę, iż w Niemczech organizacja i administracja sądów znajduje się w rękach władzy wykonawczej, która nadzoruje sądy i kieruje nimi pod względem personalnym i materialnym. O zatrudnieniu sędziów decydują ministerstwa sprawiedliwości poszczególnych landów, zaś nierzadko zdarza się, że sędziowie pełnią polityczne funkcje, bądź są zatrudniani w administracji. Prowadzi to do sytuacji nieformalnych związków i wzajemnej zależności, która okazuje się nie bez znaczenia przy wydawaniu wyroków. Niektórzy sędziowie bowiem, mając w perspektywie pracę urzędniczą, starają się tak wydawać wyroki, aby nie narażać się politykom. Sprawa dieselgate - jak podkreślają niektórzy komentatorzy - skupiła niemiecką rzeczywistość sądowniczą niczym w soczewce. Otóż prezes wyższego sądu krajowego w Dreźnie wystosował pismo do wszystkich prezesów niemieckich sądów wyższych instancji, w którym sugerował odraczanie postępowań dotyczących silników diesla.
W świetle orzeczeń wydanych wobec Polski TSUE ma zatem poważny problem, bo albo po raz kolejny wykaże się podwójnymi standardami, albo narazi się Niemcom, którzy nota bene w tej instytucji mają duże wpływy. Jedno jest pewne - wyrok, jakikolwiek by nie zapadł, będzie rezonował w Warszawie i z pewnością wpłynie na sytuację Polski. Może się bowiem okazać, iż TUSE uzna, że niemieckie sądy nie są niezawisłe, to zaś będzie oznaczało przyznanie, iż praworządność w Niemczech ma się zdecydowanie gorzej niż w Polsce.
aw/Twitter/wp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/581836-tsue-orzeknie-o-braku-niezawislosci-niemieckich-sadow