„Nie tylko Polska - każdy kraj w Europie musiałby ponieść takie ogromne koszty. To prawda, ale oni uważają, że to jest jakiś wielki problem - walka o to, żeby utrzymać klimat taki, jaki jest, przy czym nie ma żadnych dowodów na to, że dzięki tym wszystkim zabiegom uda się ten klimat ochłodzić” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Kosma Złotowski (PiS).
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Kloc: To jest coś poważniejszego niż zmowa. Podejrzewam, że Zielony Ład jest napędzany biznesem na gigantyczną skalę
wPolityce.pl: Lewica atakuje rząd za to, że Polska nie otrzymała jeszcze pieniędzy na KPO. Tymczasem jakoś w o wiele pilniejszej kwestii pakietu klimatycznego milczy jak zaklęta. Jak dużym wsparciem polskich środowisk lewicowo-liberalnych cieszy się „Fit for 55”? Chociażby w Parlamencie Europejskim.
Kosma Złotowski: Chyba bardzo dużym. Oni uważają, że tak właśnie powinno być, a w każdym razie nawet jeżeli prywatnie uważają inaczej, to zawsze głosują za wszystkim, co jest z tym związane.
Ale przecież Polska ma tu do stracenia o wiele większe pieniądze, niż te, których na razie nie otrzymaliśmy od Komisji Europejskiej na KPO. Te koszty, które Polska miałaby ponieść, są gigantyczne.
Tak. Oczywiście. Zresztą nie tylko Polska - każdy kraj w Europie musiałby ponieść takie ogromne koszty. To prawda, ale oni uważają, że to jest jakiś wielki problem - walka o to, żeby utrzymać klimat taki, jaki jest, przy czym nie ma żadnych dowodów na to, że dzięki tym wszystkim zabiegom uda się ten klimat ochłodzić.
Co podkreśla też w dokumentach sama Unia Europejska.
Właśnie. Stawiają sobie cel bardzo drogi finansowo i jednocześnie nikt nie jest pewien osiągnięcia tego celu.
Czy można mówić o lobbingu polskich środowisk lewicowo-liberalnych za projektem Timmermansa?
Myślę, że to byłoby chyba za dużo. Oni po prostu się z tym zgadzają i tyle, ale żeby lobbowali na jego rzecz? To trochę chyba jednak za dużo powiedziane. Nie. Myślę, że nie.
Biorąc pod uwagę to, co się dzieje wokół pakietu klimatycznego nie sposób nie odnieść wrażenia, że mogło dojść - na co zresztą niektórzy komentatorzy i politycy zwracają uwagę - do swoistego polityczno-ekonomicznego mariażu części unijnych decydentów z wielkim biznesem. Czy Unia Europejska dysponuje jakimikolwiek narzędziami, aby zapobiegać tego typu patologiom?
Myślę, że nie. Nie ma takich narzędzi, a przede wszystkim nie ma chyba takiej ochoty. Oczywiście, że tutaj wielką rolę odgrywa na przykład to lobby, które stoi na przykład za produkcją wiatraków. Ten przemysł jest najbardziej rozbudowany w Niemczech i oczywiście naciska na władze niemieckie w tym kierunku. Tak. To jasne.
Myślę natomiast, że nie ma takich narzędzi i ci, którzy powinni, czyli Komisja Europejska, niespecjalnie chcą mieć takie narzędzia.
Czy w obecnej sytuacji, kiedy grozi nam to, że lada moment zagrożona będzie płynność finansowa państwa polskiego - nazwijmy rzecz po imieniu, polskie służby nie powinny się zająć weryfikacją tych podejrzeń?
Dobrze by było, ale już pomijając wszystko, przede wszystkim należy zrobić wszystko, żeby ten pakiet nie wszedł w życie. Wydaje mi się, że Polska ma kilka instrumentów, ale też trzeba szukać sojuszników. Dobrze by było, żebyśmy nie byli sami, ale jak będziemy sami, to trudno.
Co ciekawe nadal nie ma wyciągniętych konsekwencji z ostatniej afery w KE ujawnionej przez francuską prasę. Wygląda na to, że UE pogrąża się w kryzysie, który nie tylko pochłonie jej własne struktury, ale ma całkiem duży potencjał, aby rozlać się na kraje członkowskie. Jak Pan to ocenia?
Afera została opisana. Są służby europejskie, które powinny się tym zająć czyli OLAF - to jest takie europejskie CBA. Czy się tym zajmuje? Tego na razie jeszcze nie wiemy, ale na pewno zapytam Komisję Europejską, czy OLAF się tym zajmuje.
Rozumiem, że zwróci się Pan z oficjalnym zapytaniem?
Tak. Złożę takie zapytanie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/581473-wywiad-fit-for-55-zlotowski-cel-bardzo-drogi-i-niepewny