„Myślę, że to jest jeszcze większy błąd Bidena niż ten, który był popełniony w Afganistanie” - ocenia w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Roman Polko, były dowódca GROM odnosząc się do trwających w Genewie rozmów dyplomatów Rosji i USA.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ukraina oczekuje wsparcia wojskowego od Niemiec. Miażdżąca krytyka postawy Berlina wobec imperialnej agresji Rosji!
wPolityce.pl: Władimir Putin powiedział, że nie pozwoli na „kolorowe rewolucje” w Kazachstanie. Na ile sytuacja w Kazachstanie może związać siły Putina i ograniczyć możliwość ewentualnej agresji na Ukrainę, bądź ją opóźnić?
Gen. Roman Polko: Przede wszystkim cóż to jest za wypowiedź? To jest wypowiedź w duchu zimnowojennym, gdy były te strefy wpływów i właściwie, jakim prawem Putin wtrąca się w sprawy Kazachstanu? Nawet wbrew temu postanowieniu, które było podpisane - nie jest to obrona przed wrogiem zewnętrznym, bo tego to dotyczyło, tylko jest to tzw. bratnia pomoc, która w niechlubny sposób zapisała się chociażby interwencją w Czechosłowacji. Jest to absolutny skandal. Warto w tym momencie podkreślić, że przecież Kazachstan jest krajem, który nie uznał chociażby aneksji Krymu, a Putin będzie dyktował warunki, pouczał Kazachstan w zakresie dyplomacji. Już samo to stwierdzenie jest oburzające.
Nie tyle Kazachstan jest w stanie związać siły Putina, co ośmielać go może bezczynność Unii Europejskiej, czy też negocjowanie z terrorystą, bo tak określam rozmowy w Genewie, które się toczą zamiast postawienia jednoznacznego oporu żądaniom Putina, w istocie wycofanie się z rozszerzenia Sojuszu NATO, które miało miejsce w latach 90. To może ośmielać Putina. Niestety jest tak, że ta bierność NATO, UE wobec szantażu Putina czy to migrantami, czy to terrorem gazowym, czy też agresją w Kazachstanie, czy też gromadzeniem sił i terroryzowaniem Ukrainy powoduje, że te jego siły są wystarczające. Jakiekolwiek działania, czy to w sferze ekonomicznej, gospodarczej czy też militarnej, czy nawet dyplomatycznej, które odizolowałyby Putina i pokazywały, że to nie jest jednak światowy gracz, że liderzy z nim nie rozmawiają, osłabiłoby go i pewnie nie miałby szans prowadzenia działań w takich kierunkach, ale właśnie brak zdecydowanej reakcji, spójności przede wszystkim Europy, powoduje, że w zasadzie może on spokojnie realizować swoje działania na tych kierunkach, bo sam w stosunku do swoich działań z żadnego kierunku nie jest zagrożony. Kazachstan i Ukraina pozbawione wsparcia struktur demokratycznych świata, czy to ONZ czy OBWE, które przecież gwarantuje prawo każdego państwa do samostanowienia i dowolnego zawiązywania sojuszy, realnego wsparcia jeżeli chodzi o NATO dla Ukrainy, to wszystko powoduje, że może sobie robić w tych krajach, co chce, bo ma wystarczające siły i środki.
Ukraina po raz kolejny zwróciła się do Niemiec z prośbą o przesłanie broni i po raz kolejny w Berlinie jest cisza. Na ile w ogóle stanowisko Niemiec jest w stanie wpłynąć na przyszłość NATO? Wydaje się, że przyszłość Sojuszu zaczyna stawać pod znakiem zapytania.
Uczestniczenie przez Niemcy w takich działaniach, które mają na celu rozbrojenie - przecież pozostawienie Ukrainy bezbronnej to jest właściwie akt dywersji wobec Sojuszu NATO - jest niepokojące. Minimum wsparcia to są doradcy, uzbrojenie i pomoc, a okazuje się, że w takim razie Niemcy idą ręka w rękę z Putinem, skoro nawet takiej podstawowej pomocy nie chcą dostarczać, przy właściwie miażdżącej przewadze Rosji w stosunku do Ukrainy. Niemcy właściwie odmawiają prawa Ukrainie do budowania własnej armii. Ale tutaj przede wszystkim też są zobowiązania Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Jeżeli Memorandum Budapesztańskie zakładało, że trzecie mocarstwo atomowe świata w tamtym czasie pozbędzie się arsenału atomowego za gwarancje bezpieczeństwa gospodarczego i militarnego, to należałoby w zdecydowanie bardziej mocny sposób egzekwować teraz podpisy pod tym Memorandum, a nie prowadzić dyplomację ustępstw i rozmów z terrorystą. Przecież te żądania, które w Genewie stawia Putin to jest Jałta-bis. Przy takich warunkach, przy takich założeniach i przy takiej agresji Putina w wielu obszarach nie powinno być żadnej zgody.
Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych jechali na te rozmowy w Genewie już po wypowiedziach, w których USA wyraziło zrozumienie dla Putina, który „czuje się zagrożony” przez NATO. W jakim kontekście to wszystko stawia całe te negocjacje? Wydaje się, że tutaj to Putin jest tym, który dyktuje warunki, a NATO jest stroną, która w mniejszym bądź większym stopniu ulega.
Zdecydowanie Putin wygrywa na froncie wewnętrznym i zewnętrznym budując sobie pozycję lidera, który dyktuje warunki i z którym Stany Zjednoczone muszą negocjować. Myślę, że to jest jeszcze większy błąd Bidena niż ten, który był popełniony w Afganistanie. To nie jest tylko kwestia tych absurdalnych roszczeń. Przecież tuż przed tym spotkaniem doszło do agresji na Kazachstan, bo trudno inaczej to nazwać, kiedy Kazachowie mają wewnętrzne, domowe problemy, a Rosja wchodzi jako ten imperator, który teraz będzie dyktował warunki i który pewnie z Kazachstanu będzie chciał uczynić drugą Białoruś.
Jak odczytywać pojawianie się w przestrzeni publicznej fake newsów o możliwości wycofania wojsk amerykańskich ze wschodniej flanki NATO? Stało się to przed rozmowami w Genewie.
Niestety obawiam się, że coś jednak jest na rzeczy. Właściwie do tych rozmów w ogóle nie powinno dojść. One powinny zostać zerwane, albo powinny zostać podjęte pod warunkiem realnej perspektywy, czy strategii porozumienia czy rozmów, które przedstawia strona rosyjska, a mamy do czynienia z szantażem Rosji, naprawdę wieloaspektowym. Mamy do czynienia z niebywałą agresją lidera politycznego, który łamie wszelkie postanowienia międzynarodowe, a mimo to Stany Zjednoczone w takiej sytuacji zdecydowały się negocjować, czy prowadzić rozmowy z terrorystą, co samo w sobie jest zwycięstwem Putina, który w ten sposób pokazuje: patrzcie, jak się muszą ze mną liczyć, ja im dyktuję warunki.
Trwają rozmowy w Genewie, a tymczasem dzisiaj o 5 proc. wzrosły hurtowe ceny gazu w związku z ograniczeniem podaży surowca z Rosji. Czy sprawa naprawdę już jest przegrana? Wydaje się, że i na polu ekonomicznym i na polu militarnym Europa nie ma żadnej koncepcji - mówię o Europie jako wspólnocie - żeby się bronić.
To jest rzeczywiście niesamowite, że Europa, która ma ogromny potencjał militarny i gospodarczy, jest w stanie dyktować warunki, a tego nie robi, tylko poddaje się temu, co dyktuje Putin. Myślę, że Putin w tej chwili w istocie gra przede wszystkim jednak o Nord Stream 2, o to żeby pozwolono mu uruchomić ten biznesowy projekt, który pozwala zarabiać ogromne pieniądze po to, żeby jeszcze bardziej wzmacniać swoją armię, co w perspektywie doprowadzi pewnie znów do agresywnych działań, bo z podporządkowania sobie całkowicie Ukrainy Putin nie zrezygnuje. Prowadzi rozmowy w Genewie po to, żeby sondować kolejne słabości, kolejne ustępstwa, żeby coś wygrywać. Myślę, że nawet taki Nord Stream 2, kiedy rzeczywiście udałoby się mu ten projekt przewalczyć, byłby już dla niego łakomym kąskiem, żeby coś wygrać. To polega na tym, że Putin ma swoją strategię, którą konsekwentnie, krok po kroku od 2008 roku realizuje przesuwając kolejne czerwone linie i przekraczając te kolejne czerwone linie, które wyznacza Zachód, a Zachód nie ma żadnego pomysłu poza tym: ok, dobrze, Krym anektowany; ok, Donbas zdestabilizowany; ok, migrantami w nas uderzono; ok, Putin dyktuje ceny gazu - ciągłe ustępstwa, które w istocie pozwalają Putinowi w sposób zupełnie bezkarny, mimo że dysponuje dużo słabszymi zasobami gospodarczymi, militarnymi zwyciężać naprawdę i rozgrywać Europę tak jak on chce, po prostu dzieląc ją i rozgrywając, prowadząc działania z każdym z osobna, niektórych przekupując, jak chociażby kanclerza Schroedera.
Sprawa jest poważna tym bardziej, że bardzo łatwo sobie wyobrazić sytuację, że kiedy Nord Stream 2 zostanie uruchomiony, Putin nawet ze względu na to, że będzie chciał dofinansować swoją armię, będzie dalej prowadził manipulacje na rynku gazu. Z obecnej sytuacji UE nie wyciągnęła żadnego wniosku.
Niestety tak to wygląda. Myślę, że niestety, ale scenariusz, że Putin nawet zrezygnuje chwilowo z agresji na Ukrainę po to tylko, żeby osiągnąć cele gospodarcze na jakiś czas sytuację uspokoi, ale Zachód popełnia strategiczny błąd, ponieważ ta bitwa - nawet pozornie wygrana - w istocie doprowadzi do klęski strategicznej, do realizacji tej strategii, którą Putin konsekwentnie takimi poszczególnymi krokami realizuje. Niewybaczalne byłoby rzeczywiście i to jest przerażające, że zostawiamy Ukrainę w takiej poczekalni, co w istocie - jeżeli potrwa dłużej - doprowadzi do sytuacji, że zarówno Ukraina, jak i być może Kazachstan znów staną się całkowicie uległymi i podporządkowanymi Kremlowi satelitami Rosji.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/581194-wywiad-gen-polko-do-rozmow-w-genewie-nie-powinno-dojsc