Surowe restrykcje i wysoki poziom zaszczepienia miały przynieść Australii szybkie zwycięstwo nad pandemią koronawirusa. Kraj przez długie miesiące pozostawał niemal całkowicie odcięty od świata, również dla części swoich obywateli. Zdążały się przypadki, gdy lokalne lockdowny wprowadzane były po wykryciu zaledwie kilku nowych przypadków zakażeń. To tutaj władze zdecydowały się na utworzenie zamkniętych ośrodków będących alternatywą dla domowej kwarantanny, w których podróżni, ale również zwykli obywatele, przebywali w izolacji. Jak wygląda pobyt w takim ośrodku?
Centrum Odporności Narodowej
Dwa takie obiekty znajdują się na Terytorium Północnym Australii w Howard Springs i Alice Springs, ale rząd porozumiał się już z poszczególnymi stanami i na ich terytoriach w najbliższych miesiącach mają powstać podobne ośrodki. Wszystkie w mniejszym bądź większym stopniu mają być wzorowane właśnie na Howard Springs. Na ten ośrodek kwarantanny, który leży nieopodal miasteczka Darwin, wybrano nieczynny hostel, z którego w przeszłości korzystali robotnicy. Dzisiaj trafiają do niego osoby, które chcą dostać się na teren Terytorium Północnego i które, według obowiązującego prawa, muszą odbyć tzw. nadzorowaną kwarantannę. Takich osób może przebywać tam jednorazowo nawet 2 tys.
Jak wygląda „życie” w Howard Springs?
W sieci można znaleźć wiele szczegółowych relacji z pobytu w ośrodku. Relacją ze swojego pobytu w Howard Springs podzieliła się na łamach „The Washington Post” korespondentka Robyn Dixon. I tak dziennikarka pisze o „skromnych pokojach” i jedzeniu dostarczanym raz dziennie przez obsługę ubraną w środki ochrony osobistej. Co rozumieć poprzez „skromne pokoje”? Jak pisze Dixon, pokoje są „mniejsze i bardziej podstawowe niż w przeciętnym hotelu”. Jeżeli zaś chodzi o jedzenie, to paczki z jedzeniem lądują codziennie o godz. 17:00 na werandzie domku, w którym odbywa się kwarantannę. Nie ma w nim możliwości gotowania. Przebywający w ośrodku mają jednak możliwość wyboru dań wegetariańskich czy halal. Nie ma jednak możliwości, aby zamówić jedzenie na dowóz. Nie ma co również liczyć, że personel kupi jedzenie na czyjeś zamówienie. Co więcej? We wczesnych godzinach porannych można się spodziewać wizyty medyków w celu zmierzenia temperatury lub wykonania testu na koronawirusa. Ośrodek kontrolowany jest przez policję i wojsko. Wszyscy poddani kwarantannie, w tym dzieci, są trzykrotnie badani podczas pobytu. Jeżeli ktoś po dwóch tygodniach kwarantanny nadal będzie chory, to pozostaje w ośrodku na kolejne 10 dni. Oczywiście na swój koszt. Zresztą cała kwarantanna jest płatna. Opłata za kwarantannę dla osoby fizycznej wynosi 2500 dolarów australijskich (ponad 7 tys. zł) za cały 14-dniowy pobyt w ośrodku. Rodziny składające się z dwóch lub więcej osób, muszą już zapłacić 5000 dolarów australijskich. Dodatkowe 10 dni kwarantanny kosztuje 1750 dolarów i 3500 za rodzinę. Mieszkańcy Australii, którzy mają niskie zarobki, mogą liczyć na 50 proc. zniżkę. Jeżeli chodzi o udogodnienia, to osoba, która przyjeżdża do HS może liczyć na wodę z kranu zdatną do picia, herbatę, kawę, cukier i mleko, a także jednorazowe kubki, bezpłatną telewizję i klimatyzację. Na miejscu jest również sieć WI-Fi. Zakazany jest alkohol. Z werandy można zejść jedynie wtedy, gdy idzie się wyrzuć śmieci lub gdy idzie się zrobić pranie, co można robić trzy razy w tygodniu. Za brak maseczki na zewnątrz można otrzymać karę. Zaś ze wszystkimi zasadami można się zapoznać czytając 39-stronicową książeczkę, którą otrzymuje się na wejściu.
Ale nie zawsze w Howard Springs obowiązywał taki rygor. W początkowej fazie funkcjonowania ośrodka pozwalano przebywającym w nim osobom na 20 minutowe spacery oraz korzystanie z basenu. Zaowocowało to jednak wzrostem liczby zakażeń, więc w końcu zabroniono opuszczania werandy. Rząd zdaje sobie sprawę, że pobyt w takim miejscu, gdzie jest się uwięzionym pomiędzy czterema ścianami, a jedynym oknem na świat jest weranda, o ile akurat nie pada na nią ostre australijskie słońce, może nie należeć do najprzyjemniejszych. I tak, jak czytamy w relacji Robyn Dixon, w broszurkach, które otrzymała dziennikarka zamieszczono m.in. zachętę do tego, aby na pobyt w HS patrzeć nie jak na „więzienie”, ale jak na czas, w którym można „lepiej poznać siebie” i odpocząć od mediów.
Nie wszyscy jednak wzięli sobie do serca dobre rady z broszurek otrzymanych po przybyciu do Howard Springs. Na przełomie listopada i grudnia doszło do kilku prób ucieczki z ośrodka, które za każdym razem kończyły się złapaniem uciekinierów.
„Czujesz, że zrobiłeś coś złego”
Głośnym echem odbił się wywiad 26-letniej Australijki Hayley Hodgson, która chcąc uciec przed kolejnym lockdownem, przeprowadziła się z Melbourne do Darwin, w którego pobliżu znajduje się właśnie ośrodek Howard Springs. W rozmowie z brytyjskim portalem „Unherd” relacjonowała, że trafiła na kwarantannę do HS po tym, jak jej przyjaciółka uzyskała pozytywny wynik testu na koronawirusa, a ona sama została zdiagnozowana jako „bliski kontakt”. Do jej domu przyjechali funkcjonariusze, którzy na początku zapytali ją, czy robiła test na koronawirusa. Australijka relacjonuje w wywiadzie, że w nerwach skłamała i przyznała, że go zrobiła. Gdy służby medyczne nie mogły znaleźć jej w bazie, Hodgosn przyznała, że skłamała. Dano jej wtedy wybór: albo jedzie z nimi furgonetką do Howard Spring albo zamówi „covidową taksówkę”. Kobieta próbowała się dowiedzieć dlaczego nie może przejść kwarantanny w domu, ale funkcjonariusze powiedzieli jej tylko, że wykonują rozkazy, które „przyszły z góry”. W wywiadzie znalazły się rownież nagrania z pobytu w ośrodku i moment, w którym widzimy, jak Hodgson kłóci się z funkcjonariuszem policji w ośrodku. Australijka stwierdziła, że przebywając w Howard Spring człowiek „czuje się jak w więzieniu”.
Czujesz, że zrobiłeś coś złego. (…) Jesteś tak mały, że po prostu cię obezwładniają. Jesteś dosłownie niczym
—mówiła.
Gdy relacja Hodgson stawała się coraz popularniejsza, głos zabrała rzeczniczka departamentu zdrowia Terytorium Północnego. W oświadczeniu przekazanym news.com.au tłumaczyła, że „Terytorium Północne jest domem dla najbardziej wrażliwej populacji wśród wszystkich jurysdykcji Australii. Populacja zamieszkująca Terytorium Północne ma znacznie wyższy wskaźnik chorób współistniejących (…) niż populacje w innych terytoriach”.
Zgodnie z wytycznymi dyrektora ds. zdrowia (CHO) na Terytorium Północnym każdy, kto ma bliski kontakt z osobą z Covid-19, jest zobowiązany do odbycia 14-dniowej kwarantanny. (…) „Bliskie kontakty” muszą pozostać w kwarantannie przez pełne 14 dni, niezależnie od negatywnych wyników testów
—można było przeczytać w oświadczeniu.
Święta w izolacji
Inne doświadczenie z pobytu w Howard Springs ma siedmioosobowa rodzina, która przyleciała z z RPA do Australii, aby spędzić tutaj święta Bożego Narodzenia. Rodzina Barnardów święta jednak spędziła w Howard Springs, bo do kraju przyleciała lotem repatriacyjnym. Rząd w Canberze zdecydował się nałożyć ograniczenia na przyjazd z ośmiu krajów południowoafrykańskich w odpowiedzi na występowanie tam wariantu Omikron. Nie wiedząc, kiedy ograniczenia zostaną zdjęte, rodzina zdecydowała się skorzystać z pomocy zaoferowanej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Handlu (DFAT). I choć wprowadzone przepisy zostały zmienione, to jednak rodziny lecącej z lotem repatriacyjnym z Johannesburga nie udało się uniknąć obowiązkowej 14-dniowej kwarantanny. Rodzina relacjonując swój pobyt w ośrodku zwróciła uwagę m.in. na nieprzystosowanie go do przyjęcia dzieci. I tak np. niektóre drzwi w starych robotniczych domkach były zbyt ciężkie, aby mogły je otworzyć kilkuletnie dzieci. O wiele bardziej absurdalne wydaje się jednak reakcja personelu na zgłoszenie przez panią Barnard tego, że w okolicy jej werandy jest wąż. Pracownik ośrodka miał według jej relacji powiedzieć, że nikt nie może go stamtąd zabrać, chyba że ktoś zostanie ugryziony.
Jak na otworzenie takich ośrodków zareagowałaby polska opinia publiczna, która ma prawo mieć jednoznaczne skojarzenia? Już sama dyskusja o ew. wprowadzeniu obowiązkowych szczepień dla wybranych grup zawodowych budzi wiele emocji. Pokazuje to, że rządy budując swoje strategie walki z pandemią, muszą brać pod uwagę różne konteksty, również historyczne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/580965-jak-wyglada-dzien-w-australijskim-osrodku-kwarantanny