W 2017 roku organizowałem we Wrocławiu Kongres Społeczny „Polska na styku cywilizacji”. Zaprosiłem wówczas z Francji do wygłoszenia wykładu prof. Cécile Vaissié, znaną sowietolożkę i kremlinolożkę, autorkę książki „Siatki Kremla we Francji”, opisującej rosyjską agenturę wpływu nad Sekwaną. Podczas swego wykładu niezwykle gwałtownie zanegowała ona pojęcie „cywilizacji rosyjskiej” (znanej też pod innymi nazwami – jako „cywilizacja turańska” według Konecznego, „cywilizacja prawosławna” według Huntingtona czy „cywilizacja eurazjatycka” według Dugina).
Spór o cywilizację rosyjską
Jej emocjonalne wystąpienie nastąpiło zaraz po panelu „Rosja: między mesjanizmem a nihilizmem”, w trakcie którego prof. Zdzisław Julian Winnicki zaliczył Rosję do odmiennej niż zachodnia cywilizacji, ukształtowanej bardziej pod wpływem azjatyckim (tataro-mongolskim) oraz bizantyjskim niż europejskim. Trudno było nie zgodzić się z logicznym wywodem wrocławskiego politologa, który precyzyjnie wykazał swe twierdzenia na podstawie tak podstawowych wyróżników, jak stosunek do władzy, własności, prawa czy zawieranych umów. Konkluzja była oczywista: w Rosji niemożliwe jest funkcjonowanie demokracji, swobód obywatelskich i praw człowieka w wersji zachodniej, ponieważ istnieje tam inna tradycja polityczna, głęboko zakorzeniona w tamtejszej kulturze i mentalności. Widzimy to dziś, gdy Putin stworzył system bez alternatywy.
Cécile Vaissié mocno sprzeciwiła się takiemu twierdzeniu, uznając, że Rosja, mimo wszystko, należy jednak do Europy. Powoływała się przy tym na tamtejszą inteligencję, na wybitnych przedstawicieli kultury i sztuki, na ludzi, których poznała osobiście, na czele ze śp. Natalią Gorbaniewską. Emocje obecne w jej głosie sprawiły, że przed oczami stanął mi długi szereg niepokornych i rozdyskutowanych rosyjskich inteligentów, artystów i dysydentów, prowadzących do późnej nocy w moskiewskich lub petersburskich (leningradzkich) kuchniach rozmowy na temat przeklętych problemów. Przypomniałem sobie zamordowanych przez nieznanych sprawców Galinę Starowojtową, Jurija Szczekoczikina, Annę Politkowską, Siergieja Juszenkowa, Natalię Estemirową i wielu innych.
Lista ofiar wydłuża się
Każdy, kto śledzi uważnie rosyjskie portale opozycyjne (posiadające swe serwery oczywiście za granicą), każdego tygodnia natyka się na kilka nowych doniesień o kolejnych pobiciach, aresztowaniach, procesach, wyrokach więzienia, morderstwach czy dziwnych śmiertelnych wypadkach w niewyjaśnionych okolicznościach, w których ofiarami są ludzie sprzeciwiający się reżimowi Putina. Choć wiedzą, że czeka ich sfingowana rozprawa przed sądem oraz zesłanie do kolonii karnej, wciąż nie brakuje osób, które wychodzą na ulice z transparentami, piszą i rozsyłają petycje w internecie czy organizują nielegalne spotkania, podczas których krytykują decyzje władz. Nie brakuje wśród nich także młodzieży. Wiedzą, że zapłacą za to wysoką cenę, a jednak robią to.
Ostatnio do grona represjonowanych dołączyło Stowarzyszenie „Memoriał”, które zebrało bazę danych ofiar komunizmu w Związku Sowieckim, obejmującą nazwiska 4,5 miliona ludzi. Nikt nie zrobił w Rosji więcej dla ocalenia pamięci o zamordowanych Polakach, w tym żołnierzach rozstrzelanych w Katyniu, niż właśnie działacze „Memoriału” na czele z Aleksandrem Gurjanowem. Teraz z powodu swej aktywności na rzecz prawdy historycznej organizacja została zdelegalizowana.
Między sercem a rozumem
Rozumiem morderczo precyzyjną logikę prof. Winnickiego dotyczącą odmienności cywilizacji rosyjskiej. Ale rozumiem też prof. Vaissié. Bo jak teraz powiedzieć tym wszystkim odważnym Rosjanom, którzy na co dzień narażają swoje życie, że ich protest przeciw reżimowi nie ma sensu? Że nigdy nie będzie u nich wolności. Że najwyższym prawem będzie zawsze wola władcy. Że na zawsze pozostaną wschodnią satrapią, bo należą do cywilizacji, która nie dopuszcza innych rozwiązań. Jednym zdaniem: że są skazani na życie w takim systemie.
I co powiedzieć dalej? Że Zachód o was zapomni, tak jak zapomniał o Nawalnym? Że Niemcy wolą dobijać targu z Putinem, bo interesy z nim są ważniejsze niż całe to gadanie o demokracji i prawach człowieka? Że politycy na Zachodzie po raz kolejny „wyrażą najwyższe oburzenie”, ale nie kiwną palcem w waszej obronie? Co powiedzieć tym działaczom „Memoriału”, którzy jako jedni z niewielu mieli odwagę upominać się o prawdę historyczną o zamordowanych Polakach? No właśnie, co im powiedzieć?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/579839-czy-istnieje-cywilizacja-rosyjska-miedzy-rozumem-a-sercem