Czy kraj może popełniać samobójstwo na własne życzenie? Czy władze państwa mogą robić wszystko, by pogłębiać kryzys demograficzny, a tych, którzy temu przeciwdziałają, traktować jak przestępców, ścigać i surowo karać? Przykład Hiszpanii pod rządami socjalistów pokazuje, że jest to możliwe.
Siedem „białych plam” na „mapie macierzyństwa”
We wtorek, 14 grudnia, hiszpańska organizacja prorodzinna RedMadre zaprezentowała „mapę macierzyństwa”, pokazującą, jaką pomoc publiczną od państwa i samorządów otrzymują kobiety w ciąży w tym kraju. Okazuje się, że w roku 2020 do ciężarnych kobiet trafiła pomoc w wysokości 3,4 miliona euro, podczas gdy w tym samym czasie wsparcie publiczne dla aborcji przekroczyło aż 32 miliony euro.
Wspomniana suma 3,4 miliona euro nie rozkłada się jednak równomiernie. Okazuje się, że w dwóch wspólnotach autonomicznych – Andaluzji i Galicji – pomoc wyniosła ponad milion euro, podczas gdy w siedmiu innych regionach kraju była ona zerowa. Na statystyczną kobietę w ciąży przypada w Hiszpanii wsparcie w wysokości 7,97 euro (słownie: siedem euro dziewięćdziesiąt siedem centów) w ciągu roku. Macierzyństwo nie jest więc czymś, co warto wspierać, w odróżnieniu od aborcji, na którą władze wydają niemal dziesięć razy więcej środków. Łączne wydatki na politykę prorodzinną wynoszą zresztą w Hiszpanii zaledwie 1,3 proc. PKB, podczas gdy w Niemczech – 3,3 proc., a na Węgrzech – 4,7 proc.
To wszystko dzieje się w sytuacji, gdy kraj przeżywa poważny kryzys demograficzny. Od 2015 roku notowany jest tam ujemny bilans ludnościowy. W ubiegłym roku w Hiszpanii urodziło się 340 tysięcy osób, zaś zmarło 490 tysięcy.
Nowy rodzaj zbrodni
Ponieważ państwo nie spełnia roli, którą powinno, jej zadania przejmują spontanicznie prorodzinne organizacje pozarządowe, np. wspomniana już RedMadre, która w 2020 roku pomogła 49.535 kobietom. Z doświadczeń pracowników tej organizacji wynika, że 8 na 10 kobiet w ciąży, które trafiają do RedMadre z problemami, decyduje się urodzić dzieci. Rezygnują one z aborcji, gdy spotykają się z uwagą, troską, towarzyszeniem i wsparciem.
Wydawać by się mogło, że pogrążone w kryzysie demograficznym państwo będzie wspierać tych, którzy odwodzą kobiety od aborcji i przekonują je do macierzyństwa. Nic bardziej mylnego. W czwartek, 16 grudnia, wszystkie frakcje parlamentarne w Kortezach (za wyjątkiem Partii Ludowej i VOX-u) przegłosowały na wniosek rządzących socjalistów poprawki do kodeksu karnego. Przewidują one kary dla osób lub grup, które modlą się lub oferują pomoc kobietom w ciąży w pobliżu ośrodków aborcyjnych. Z takie przestępstwo grozi teraz kara od 3 miesięcy do roku więzienia lub praca społeczna od 31 do 80 dni.
Nowe prawo uderzy w takie organizacje, jak m.in. Más Futuro, której wolontariusze stoją przed klinikami aborcyjnymi z ofertami pomocy dla kobiet w ciąży. Proponują wsparcie, którego najczęściej nie udziela państwo: znajdują pracę, mieszkanie, środki materialne, pomoc w nauce, kursy dokształcające etc. Większość kobiet, którym zaoferowano taką pomoc, zdecydowała się zostać matkami. Teraz tego rodzaju pomoc okazuje się przestępstwem ściganym przez państwo.
„Możemy ci pomóc”
Hiszpania popełnia więc samobójstwo na własne życzenie. Władze robią wszystko, żeby kryzys demograficzny był coraz większy, a tych, którzy próbują temu przeciwdziałać, traktują jak przestępców.
W tej samej logice mieści się przegłosowana w marcu tego roku w Kortezach przez tę samą większość parlamentarną ustawa o eutanazji. Sprawiła ona, że Hiszpania stała się czwartym w Europie państwem (po krajach Beneluksu), w którym zalegalizowano ten proceder. Od tej pory propozycja „Masz myśli samobójcze? Możemy ci pomóc” oznacza już coś całkiem przeciwnego niż jeszcze rok temu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/578493-hiszpania-popelnia-samobojstwo-na-wlasne-zyczenie