Aleksiej Reznikov, ukraiński minister obrony, wcześniej odpowiadający w rządzie za reintegrację Donbasu, w rozmowie z dziennikiem Financial Times oskarżył Niemcy o blokowanie sprzedaży broni Ukrainie. Jak wyjaśnił nie chodzi w tym wypadku o kontrakty eksportowe, których stroną jest Berlin, ale kupowane przez Kijów, a mowa jest o broni snajperskiej i służącej do zestrzeliwania dronów, od Agencja Wsparcia i Zakupów NATO. „Nadal budują gazociąg Nord Stream 2 a w tym samym czasie blokują nasze zakupy defensywnego uzbrojenia. To bardzo nie w porządku” – powiedział Reznikov.
Ta wypowiedź Reznikova związana jest, jak można przypuszczać, nie tylko z obecnym alarmem wojskowym, choć jest rzeczą oczywistą, że właśnie teraz Kijów potrzebuje nowego uzbrojenia. Chodzi również o sondowanie linii politycznej nowego rządu w Berlinie. Otóż za wydawanie pozwoleń na eksport broni odpowiada niemieckie ministerstwo gospodarki, na czele którego stanął Robert Habeck, który już wcześniej w trakcie swej wizyty w Kijowie, która miała miejsce latem tego roku, pozytywnie wypowiadał się o dostawach niemieckiej broni o charakterze defensywnym na Ukrainę. Teraz, jak pisze Financial Times, podległy mu resort odmówił komentarza na temat wypowiedzi Reznikova, ale milczenie to może być związane z faktem, iż nowe kierownictwo rządu potrzebowało będzie czasu na wykrystalizowanie swej polityki. Również w ramach wewnętrznego układu sił. Nie jest tajemnicą, że za czasów Angeli Merkel faktyczne kierownictwo polityką zagraniczną przeniosło się do urzędu kanclerskiego, z czym nie chce się ponoć godzić nowa i ambitna minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock. Zdążyła już ona nie tylko polecieć do Paryża i Warszawy, ale również wypowiedzieć się, co zostało w Kijowie zauważone, na temat perspektywy uruchomienia gazociągu Nord Stream 2, który w jej opinii nie może być obecnie certyfikowany, bowiem nie odpowiada unijnym regulacjom. A kwestia podporządkowania rosyjskiego gazociągu, jak powiedziała w wywiadzie dla ZDF, unijnym regulacjom zapisana została w porozumieniu koalicyjnym.
Do sprawy blokowania przez Berlin sprzedaży Ukrainie broni nawiązał w długim wywiadzie Andriej Melnyk, ukraiński ambasador w Berlinie. Zwrócił on uwagę na to, że Niemcy są w pierwszej piątce światowych eksporterów broni, sprzedają jej olbrzymie ilości do Egiptu, są też dowody na jej obecność w Jemenie, gdzie toczy się krwawa wojna. Jedynie jeśli chodzi o Ukrainę polityka Berlina jest „pacyfistyczna” do tego stopnia, że przedstawiciel Niemiec w NATO-wskiej Agencji zablokował przekazanie Kijowowi broni o charakterze defensywnym, która nie tylko była zakupiona, ale również zapłacona. Powiedział on, że tego rodzaju nastawienie jest pochodną zarówno historycznej traumy, co związane jest z II wojną światową, jak i lekceważeniem zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej. „W Niemczech z jakiegoś powodu nadal mocno wierzą, że Rosja nie przeprowadzi na nich wojskowego ataku” - opisuje sytuację Melnyk - „a w związku z tym obecnie nie da się przekonać naszych niemieckich przyjaciół, że nawet takie ryzyko trzeba traktować poważnie, mimo że na własne oczy widzą, co się dzieje, jak agresywna stała się Rosja nie tylko werbalnie, ale i w zbrojeniach oraz prowadzenie ćwiczeń wojskowych”.
Melnyk zaprezentował też pogląd, który jak się wydaje jest oficjalną linią ukraińskiej dyplomacji wobec Niemiec. Otóż w Kijowie zdają się żywić przekonanie, że nowa koalicja, a zwłaszcza Zieloni, zapoczątkują rewizję dotychczasowej, bardzo ostrożnej linii kanclerz Merkel. „Zieloni na pewno będą wypowiadać się z pozycji bardzo bliskich naszym interesom” – powiedział ambasador Ukrainy w Berlinie - „to jedyna partia, która nawet w programie wyborczym jasno określiła politykę otwartych drzwi w sprawie członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej. Pracowaliśmy nad tym osiągnięciem w Berlinie przez ostatnie lata. Niestety w umowie koalicyjnej ta teza uległa pewnej transformacji, ale mimo wszystko dało się odczuć, że Zieloni, podobnie jak liberałowie, są gotowi zająć stanowisko bardziej przychylne dla Kijowa w niektórych dla nas strategicznie ważnych kwestiach”.
Warto zwrócić uwagę na to, co ukraiński ambasador w Berlinie mówi na temat obecnej sytuacji. Otóż w jego opinii Niemcy, blokując akces Kijowa do NATO, nie proponują żadnych rozwiązań w zakresie polityki bezpieczeństwa, które mogłyby mieć charakter przejściowy i odpowiadać na obecne wyzwania. „Moim zdaniem” – mówi Melnyk - „jedynym realnym powodem odmowy Berlina dostarczenia Kijowowi broni obronnej, wywarcie silniejszego nacisku na Rosjan i wykorzystania całego szerokiego wachlarza dźwigni wpływu na Moskwę, całego istniejącego arsenału, w tym zatrzymania Nord Stream 2, to patologiczny strach Niemiec przed Putinem. Obawa przed sprowokowaniem Rosji do czegoś, co zdaniem samych Niemców może stać się dla agresywnego reżimu kremlowskiego pretekstem masowego użycia broni i realizacji innych apokaliptycznych scenariuszy. I to jest naprawdę bardzo smutne”. Zaraz potem ukraiński ambasador mówi rzeczy niezwykle interesujące. Otóż obecnie, jak zauważa, Ukraina nie stoi przed ryzykiem konfliktu z Rosją o charakterze lokalnym, ale przez czymś znacznie poważniejszym, nawet perspektywą utraty niepodległości. Przeto ma prawo domagać się gwarancji bezpieczeństwa, które dawałoby jej członkostwo w NATO. Jeśli ich nie otrzyma to istnieje, teoretyczna jak zaznacza, możliwość odbudowy ukraińskiego potencjału nuklearnego. „Nadal wierzę:” – mówi - „(podkreślam: to moja osobista opinia, a nie stanowisko rządu), że jest to niemal jedyna istniejąca alternatywa, jaka pozostaje państwu, gdy inne dostępne opcje zagwarantowania własnego bezpieczeństwa zawiodą, takie jak właśnie członkostwo w NATO, które będzie dla nas zamknięte z powodu banalnego oportunizmu. Jeśli Ukraina zostanie sama z tak ogromnym zagrożeniem, jakie dziś emanuje z Kremla, to mamy prawo podejmować decyzje, które wydają się nam jedyne możliwe, aby zapobiec zniszczeniu naszej niepodległości”.
Mówi on następnie, iż w związku z oczywistym złamaniem przez Rosję zapisów Memorandum Budapesztańskiego, Ukraina, zdaniem wielu ekspertów jest zwolniona z obowiązków przestrzegania jego zapisów, co można zapewne interpretować, jako deklarację, iż w świetle prawa jest państwem nuklearnym nie posiadającym wszakże broni tego rodzaju. Ale tego rodzaju wykładnia może oznaczać, że Kijów, gdyby zaczął realizować opcję o której mówi ambasador Melnyk, mógłby wywodzić, iż nie narusza międzynarodowych porozumień o nieproliferacji broni jądrowej. Bardzo ciekawy to pogląd, nawet jeśli teoretyczny, tym bardziej intrygujący w związku z bliską współpracą, również na polu wojskowym, między Kijowem a Ankarą. Użycie tego argumentu przez Kijów, zdaniem Andrieja Melnyka, który wszakże nie zastanawia się jak zareagowałaby na tego rodzaju postawienie spraw Moskwa, zmieni szybko optykę Berlina. Jeśli realną alternatywą będzie albo przyjęcie Ukrainy do NATO, albo pozyskanie przez nią broni jądrowej, to może okazać się, że niemieckie opory zostaną szybko przełamane. Są zresztą już przesłanki, aby myśleć, że tak może się stać. Ukraina zaczęła niedawno współpracować z NATO-wskim centrum ds. bezpieczeństwa w sieci z siedzibą w Tallinie, czemu niemiecka dyplomacja była początkowo bardzo sceptyczna.
Warto też podkreślić realizm Melnyka, jeśli chodzi o oczekiwania w kwestii tempa zmiany nastawienia Niemiec wobec członkostwa Ukrainy w NATO. Zmiany w tym względzie nie nastąpią szybko i ukraiński ambasador apeluje do władz własnego kraju, aby w tej sprawie „grać w otwarte karty” z własnym społeczeństwem, nie budować nadmiernych oczekiwań, których nie będzie można zaspokoić.
Wystąpienia ukraińskich polityków są zarazem elementem pewnej gry, jaką Kijów prowadzi wobec nowej koalicji rządzącej w Niemczech, jak i szerzej, całego NATO. Zablokowanie drogi do Paktu Północnoatlantyckiego dla Ukrainy nie rozwiąże ani problemów bezpieczeństwa Europy Wschodniej, ani też Niemiec. Co więcej, ukraińskie elity, jeśli poczują się osamotnione i w pewnym stopniu oszukane, mogą zacząć poszukiwać innych rozwiązań, które per saldo nie muszą przyczyniać się do stabilizowania sytuacji w Europie. Może być to opcja nuklearna, możliwość uruchomienia której sygnalizuje ambasador Melnyk, mogą być też inne rozwiązania, regionalne sojusze lub porozumienia dwustronne. Ukraińskie elity nie wydają się dziś być skłonne pogodzić się ze statusem państwa umieszczonego w „rosyjskiej strefie wpływów”, co oznacza, że ustępliwość Zachodu w obliczu żądań Putina wcale nie musi przyczynić się do stabilizowania sytuacji. Może być wręcz odwrotnie i warto o tym pamiętać, analizując możliwe scenariusze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/577849-ukraina-moze-stac-sie-panstwem-atomowym