W ostatnią sobotę późnym wieczorem zakończył się COP26 - szczyt klimatyczny w Glasgow, jego przewodniczący Alok Sharma stwierdził, że jest rozczarowany z tego powodu jak potoczyły się obrady.
Otóż w końcowym porozumieniu znalazło się stwierdzenie o „stopniowym zmniejszaniu” udziału węgla w energetyce poszczególnych krajów, a nie jak oczekiwano o jego „wycofaniu”.
Efekt sprzeciwu
Stało się to na skutek sprzeciwu Chin, Rosji i Indii, krajów, które chcą go wydobywać i używać w energetyce także poza rokiem 2050, który do tej pory był uważany za graniczny.
Nie ma także w pełni wiarygodnych deklaracji ze strony krajów zamożniejszych do finansowania funduszu, który z jednej strony rekompensowałby krajom mniej zamożnym „starty i szkody” spowodowane nadmierną emisją, z drugiej wspomagał transformację energetyczną w tych krajach.
Mimo tego rozczarowania w czasie tego szczytu udało się zawrzeć porozumienie dotyczące zatrzymania wylesiania, podpisane przez ponad 100 państw, na terenie których znajduje się 85% światowych lasów.
Chodzi o zatrzymanie i odwrócenie procesu wylesiania do roku 2030, na co kraje rozwijające się mają otrzymać ok 14 mld funtów od 12 krajów wysoko rozwiniętych i 30 firm sektora prywatnego.
Ponadto 24 kraje podpisały deklarację o tym, że po roku 2035 wszystkie sprzedawane nowe samochody osobowe i dostawcze będą zeroemisyjne, ale ponieważ nie podpisały jej Chiny, Japonia, Niemcy i Francja, a także dwóch największych na świecie producentów samochodów Toyota i Volkswagen, to wygląda na to, że jej zapisy nie będą powszechnie obowiązujące.
UE która na szczycie była reprezentowana przez Komisarza Fransa Timmmermansa z jego zaostrzającym politykę klimatyczną pakietem „Fit for 55”, nie znalazła wspólników do jej realizacji, wśród głównych emitentów CO2 na świecie.
Przypomnijmy, że kraje które odpowiadają za blisko 40% światowej emisji CO2, albo przysłały do Glasgow, delegacje niższej rangi jak Chiny czy Rosja, a z kolei indyjska delegacja, której wprawdzie przewodniczył premier, już na początku szczytu oświadczyła, że ten kraj będzie dążył do zeroemisyjności swojej gospodarki ale aż do roku 2070 (Indie wg danych z 2017 roku odpowiadały za blisko 7 proc. światowej emisji).
Co zostało z porozumienia w Paryżu?
Co więcej tylko 12 krajów na 19 na ostatnim szczycie największych potęg gospodarczych świata G20 w Rzymie, zadeklarowało osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku, bądź wcześniej, co stawia postanowienia porozumienia z Paryża pod poważnym znakiem zapytania.
Sumarycznie te 7 krajów z grupy G20, których deklarowane redukcje wychodzą daleko poza rok 2050, odpowiada za blisko 50 proc. światowej emisji CO2, co stawia światową politykę klimatyczną pod poważnym znakiem zapytania.
Potwierdzają to organizatorzy szczytu w Glasgow, którzy twierdzą, że przyjęte na nim zobowiązania, jeżeli zostaną spełnione, pozwolą jedynie ograniczyć globalne ocieplenie do 2,4 st.C w stosunku do ery przed przemysłowej, a nie jak się oczekuje do 1,5 st.C (wg naukowców, tylko taka redukcja pozwoli zapobiec poważnym skutkom zmian klimatycznych).
Jak podchodzi się na świecie do składanych deklaracji, widać po decyzjach podejmowanych przez największego światowego emitenta CO2, czyli Chiny, a także Rosję.
Chiny, które wg danych z 2017 roku odpowiadały za 27 proc. światowej emisji, a także Rosja, która odpowiada za blisko 5 proc. światowej emisji, po szczycie w Paryżu, niezobowiązująco zadeklarowały zeroemisyjność swoich gospodarek do roku 2060, ale na razie nie tylko nie zmniejszają emisji CO2, a ją zwiększają, więc ich udział w światowej emisji CO2 rośnie, a nie spada.
Właśnie Chiny w 2020 roku oddały do użytku aż 38,4 GW nowych mocy wytwarzanych z węgla (3 razy więcej, niż reszta świata), co więcej w planach i w budowie są nowe moce węglowe wynoszące aż na 247 GW, co oznacza, że deklaracje tego kraju o zeroemisyjności w 2060 roku są także „palcem na wodzie pisane”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/574039-koniec-szczytu-w-glasgow-ue-nie-znalazla-wspolnikow