„Zwiększenie liczebności polskiego wojska jest potrzebne dla odstraszania agresji ze wschodu” - powiedział PAP b. dowódca armii USA w Europie gen. Ben Hodges. Pochwalił też modernizację polskiej armii. „Inwestycje poczynione przez Polskę są przykładem, który Niemcy i inne kraje powinny naśladować” - podkreślił. Pozytywnie do polskich planów odniósł się też adm. James Stavridis.
CZYTAJ TAKŻE: Kolejne zakupy armii. Szef MON: Wojsko pozyska od USA 300 używanych pojazdów opancerzonych. „Trafią do nas już w 2022 r.”
Wojskowi skomentowali w ten sposób niedawne zapowiedzi polskich władz nt. nowej ustawy o obronności i zwiększeniu liczebności polskich sił zbrojnych do 250 tys. żołnierzy.
Polscy żołnierze i oficerowie są wśród najlepszych w NATO, są bardzo profesjonalni, wyszkoleni, twardzi i zdolni do adaptacji. Oczywiście jest potrzeba, by było ich więcej, we wszytkich domenach - na lądzie, morzu, w powietrzu, cyberprzestrzeni i w obronie terytorialnej
— powiedział PAP gen. Ben Hodges, który dowodził siłami US Army w Europie w latach 2014-2018, a dziś jest ekspertem think-tanku Center for European Policy Analysis (CEPA).
Jak zauważył, gdyby plany rządu doszły do skutku, polskie wojsko byłoby jednym z największych w Europie, za Turcją i Francją. Zastrzegł jednak, że kluczowe znaczenie ma modernizacja i utrzymanie odpowiedniej gotowości wojsk.
Nie ma sensu mieć wielkiego wojska, jeśli jednostki nie są dobrze wyszkolone i wyposażone w nowoczesny sprzęt. Rząd będzie musiał więc znaleźć sposób, by sfinansować te rozszerzone siły bez poświęcania gotowości. Gotowość musi być największym priorytetem
— zaznaczył.
Dodał, że US Army w latach 70. przeszła przez okres „pustej armii”, kiedy mimo dużej liczebności żołnierze byli słabo wyszkoleni i wyposażeni.
Kluczowe inwestycje w obronność
Zdaniem Hodgesa, liczebność wojska ma jednak znaczenie w kontekście odstraszania potencjalnej agresji.
Rozmiar ma znaczenie nawet we współczesnych wojnach. Żołnierze są potrzebni do ochrony i kontroli terenu i instalacji, ochrony ludności i granic oraz by mieć rezerwy, by móc absorbować nieuniknione niespodzianki, które zdarzają się w każdym konflikcie. To część pełnego spektrum odstraszania
— powiedział generał.
Dodał, że celem powinno być połączenie sił konwencjonalnych z odpornością społeczeństwa i infrastrukturą, która umożliwi szybkie wsparcie przez siły NATO.
Oceniając dotychczasowy rozwój polskiego wojska i modernizacji, Hodges stwierdził, że inwestycje poczynione przez Polskę - zakup myśliwców F-35, artylerii rakietowej HIMARS, czy planowany zakup czołgów Abrams - są „przykładem, który Niemcy i inne kraje powinny naśladować”.
Inwestycje w modernizację, których dokonywała Polska przez ostatnie kilka lat i których dokonuje teraz są kluczowe dla skutecznego odstraszania
— mówi generał.
Były dowódca sił NATO w Europie pozytywnie o polskich planach
Pozytywnie polskie plany związane z obronnością skomentował również były dowódca sił NATO w Europie adm. James Stavridis, który zwrócił uwagę na to, że w obecnej sytuacji w regionie zwiększenie wydatków na obronę ma sens.
Obawy związane z działaniami Białorusi i Rosji uzasadniają zwiększenie polskich sił zbrojnych
— powiedział PAP dowódca.
Dokładny rozmiar i kompozycja takiego wzrostu liczebności to oczywiście decyzja, która należy do samych Polaków
— dodał.
Stavridis podkreślił, że podczas swojej kadencji jako naczelny dowódca sojuszniczy w Europie (SACEUR) był pod wielkim wrażeniem polskich żołnierzy i ich pracy w Afganistanie.
Mam więc pewność, że będą w stanie odeprzeć każde wyzwanie zagrażające bezpieczeństwu narodowemu. Mam nadzieję, że te dodatkowe wojska będą dobrze zintegrowane z siłami NATO w regionie
— dodał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
mm/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/573947-wzmocnienia-polskiej-armiipozytywna-opinia-dowodcow-sil-usa