Niedawno ukazał się raport renomowanego ośrodka demoskopijnego Pew Research Center poświęcony prześladowaniom religijnym na świecie. Po raz kolejny okazało się, że społecznością poddawaną z powodu swej wiary największemu uciskowi na kuli ziemskiej pozostają chrześcijanie. Aż w 153 krajach są oni ofiarami różnorodnych represji, szykan, nadużyć lub dyskryminacji ze strony władz państwowych lub innych grup religijnych.
Różna jest oczywiście skala i natężenie prześladowań. Do tej pory za najbardziej wrogie wobec wyznawców Chrystusa uchodziły reżimy komunistyczne i radykalne odmiany islamu. Od niedawna jednak coraz częściej w gronie najbardziej zajadłych przeciwników chrześcijaństwa umieszczani są fanatyczni reprezentanci hinduizmu w Indiach. Już drugi rok z rzędu Amerykańska Komisja ds. Międzynarodowej Wolności Religijnej (USCIRF) zaleciła Departamentowi Stanu, by umieścił Indie na liście krajów najbardziej gwałcących wolność religijną.
Nie ma przebaczenia dla misjonarzy
Świadectwem tej zmiany może być krążące w mediach społecznościowych nagranie, na którym Swami Parmatmanand, hinduski przywódca religijny w stanie Chhattisgarh, mówi:
Odetnijcie głowy tym, którzy przychodzą, aby was nawracać.
Mowa hinduskiego guru była reakcją na rzekomą falę nawróceń na chrześcijaństwo, do których dochodzić ma w Indiach. Przemówienie wygłoszone zostało podczas masowej demonstracji potępiającej konwersje na chrześcijaństwo, która odbyła się we wspomnianym stanie. Swami Parmatmanand mówił wówczas:
Trzymajcie kije w domach. Ludzie w miastach tego nie robią, ale w naszych wsiach trzymają też toporki. Ścinać im głowy, gdy przychodzą dokonywać nawróceń.
Guru zadał też zebranym pytanie:
Zastanawiacie się, dlaczego taki święty jak ja mówi o przemocy. Powiecie: jak może być świętym, skoro rozpala ogień? Czasami trzeba rozpalić ogień, robił to nawet Hanuman [hinduski bożek – przyp. red.]. Mówię wam: temu, kto przychodzi, aby nawracać w waszym domu, na waszej ulicy, w waszym sąsiedztwie, w waszej wsi, nie można przebaczyć.
We wspomnianym wiecu wzięli udział m.in. czołowi politycy rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej (BJP), którzy oklaskiwali przemówienie Swamiego Parmatmanandy. Żaden z nich nie zaprotestował przeciw słowom hinduskiego mnicha. Swoje oburzenie wyraził natomiast były rzecznik Episkopatu Indii o. Babu Joseph, który stwierdził, że słowa guru, nawołujące do przemocy i nienawiści, przekroczyły wszelkie dopuszczalne granice.
Ustawy antykonwersyjne, czyli zamach na wolność religijną
Oburzenie katolickiego zakonnika czy obrońców praw człowieka zabierających głos w tej sprawie nie zdeprymowało jednak zwolenników Swamiego Parmatmanandy. Twierdzą oni, że hinduski mnich wzywał tylko do przestrzegania prawa, ponieważ w stanie Chhattisgarh od 2006 roku obowiązuje zakaz „nawracania”.
Podobna sytuacja panuje w innych stanach, takich jak Uttar Pradesh, Uttarakhand i Madhya Pradesh, których władze także przyjęły tzw. ustawy antykonwersyjne, zabraniające nawracania pod przymusem wyznawców hinduizmu, za co grozi za kara do 10 lat więzienia. Miejscowi fundamentaliści wykorzystują jednak wspomniane prawo, by zastraszać chrześcijan, oskarżając ich o wymuszanie siłą konwersji, a tym samym uniemożliwiając prowadzenie ewangelizacji.
Tego rodzaju presja nasiliła się zwłaszcza po 2014 roku, gdy rządy objął Narendra Modi i jego Indyjska Partia Ludowa. Prowadzi ona politykę tzw. szafranizacji, czyli faworyzowania wyznawców hinduizmu kosztem reprezentantów innych religii, traktowanych jak obywatele drugiej kategorii. Od tamtego czasu akty przemocy religijnej wobec chrześcijan w Indiach – jak donosi organizacja United Christian Forum – „stały się tak powszechne, że nikt nie czuje już potrzeby ich potępiania”.
Liderzy chrześcijańskiej mniejszości w Indiach obawiają się, że nie sprzyjać im będzie koniunktura międzynarodowa. Przywódcy zsekularyzowanej Europy już dawno przestali się upominać o ich prawa. Jedynym krajem Zachodu, który pamiętał o prześladowaniach wyznawców Chrystusa na Półwyspie Indyjskim były Stany Zjednoczone. Teraz może się to zmienić z dwóch powodów. Po pierwsze: obecna administracja USA nie przywiązuje tak wielkiej wagi do obrony wolności religijnej jak poprzednia. Po drugie: Waszyngton montuje obecnie międzynarodową koalicję przeciw Pekinowi, co sprawia, że antychińsko nastawione Indie mogą okazać się cennym sojusznikiem. W imię strategicznej współpracy można więc będzie przymknąć oko na łamanie wolności religijnej, tak jak dzieje się to w przypadku Arabii Saudyjskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/571752-hinduski-mnich-nawoluje-do-obcinania-glow-misjonarzom
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.