Eksperci Klubu Wałdajskiego, jednego z najważniejszych środowisk analitycznych w Federacji Rosyjskiej, zajmującego się kwestiami polityki międzynarodowej przygotowali w związku z corocznym spotkaniem organizowanym przez „Wałdaj” raport poświęcony sytuacji i przyszłości świata po pandemii Covid-19. Warto się z nim zapoznać nie tylko dlatego, że autorzy opracowania (Fiodor Łukianow, Timofiej Bardaczow, Jarosław Lisowolik, Oleg Barabanow, Andriej Suszencow czy Iwan Timofiejew) to już uznani i wpływowi liderzy opinii w Rosji, eksperci współkształtujący myślenie o roli i miejscu Moskwy w przyszłym układzie sił na świecie. Materiał ten wart jest uwagi również i z tego względu, że są to ludzie młodszej, niźli dziś rządzący, generacji, przeto ich wpływ może okazać się trwalszy a poglądy pozwalają do pewnego stopnia zrozumieć jak może wyglądać „Rosja przyszłości” już po odejściu Putina i ludzi jego pokolenia.
Obraz rozsypującego się domu
Autorzy materiału dla zobrazowania sytuacji, w której znalazł się obecnie świat, uciekają się do obrazu rozsypującego się domu, zresztą takiej metafory użyli oni już rok wcześniej przygotowując podobny raport, tylko że teraz w tym budynku jeszcze dodatkowo wybuchł zbiornik z metanem. Tym wybuchem jest, w ich opinii, pandemia Covid-19, która przyspieszyła rysujące się już wcześniej trendy i ujawniła istniejące różnice, ale również, paradoksalnie pewne podobieństwa. Zauważają bowiem, że niezależnie od tego czy państwo odwołuje się do tradycji demokratycznej, co jest powszechne w przypadku kolektywnego Zachodu, czy autorytarnej, znacznie bardziej popularnej na Wschodzie, to wszędzie pierwszą reakcją na zagrożenie bezpieczeństwa w związku z pandemią były działania w znaczący sposób ograniczające wolności i swobody obywatelskie. Ten proces, jak wieszczą, jest zjawiskiem trwałym. Tym bardziej, że w dobie powszechnej cyfryzacji wszechstronny nadzór staje się łatwiejszy. Podobnie trwałym trendem jest wzrost napięć wewnętrznych teraz na tle „sanitarnej dyskryminacji”, praw obywatelskich, później w związku z nierównościami dochodowymi czy spadkiem poczucia bezpieczeństwa, co już ujawniło się w wielu krajach świata. Świata, który, jak piszą, wszedł w pandemię w fazie globalizacji, połączony wieloma związkami, kiedy wartość miało podkreślanie związków łączących państwa, ale wychodzi z niej już indywidualnie. Każde państwo na własną rękę, we własnym rytmie i nie patrząc na innych. Oznacza to znaczne ograniczenie trendów globalizacyjnych, powrót do polityki gromadzenia rezerw „na czarną godzinę”, tym bardziej, że jak głoszą specjaliści nie jest to ostatnia pandemia i generalnie następuje wzrost znaczenia zarówno suwerenności państwowej jak i „twardych” w tym wojskowych jej atrybutów. Znaczenie czynnika pandemii, jako katalizatora zmian w światowym układzie sił jest również o tyle istotne, że wywołując tektoniczne zmiany nie jest ona, a przynajmniej przez większość nie jest tak postrzegana, jako wynik podjętych z rozmysłem działań ludzkich. W przeciwieństwie do wojen na skalę kontynentalną, które w przeszłości przyczyniały się do zmiany układu sił pandemia nie powoduje szybkiego ukształtowania się nowej hierarchii. O ile po I, także po II wojnie światowej wiadomo było, że stary porządek odchodzi w przeszłość a jego miejsce zajmował nowy układ sił, o tyle teraz niczego takiego nie ma. Pandemia obala stary świat, ale nie możemy jeszcze powiedzieć, że ukształtował się nowy. A to oznacza, zdaniem rosyjskich ekspertów, że wchodzimy w niezwykle ryzykowną epokę zarówno braku porządku jak i rywalizacji między państwami, nie tylko największymi, ale również średniej wielkości, aby zająć najlepsze miejsce w nowym układzie, którego kontury są tylko z grubsza znane, ale jeszcze nietrwałe i wiele może się zmienić. Stare instytucje nie działają (kryzys ONZ jest tego dobitnym przykładem), wszyscy wiedzą, że do epoki globalizacji i światowych więzi kooperacyjnych, tak jak one wyglądały jeszcze 3 lata temu nie ma już powrotu, tylko, że nie do końca wiadomo kto ma szanse na końcowy sukces. Wywołuje to, w opinii ekspertów Klubu Wałdajskiego kilka niebezpiecznych trendów.
Polityka obliczona na gromadzenie zasobów
Po pierwsze mamy do czynienia z „dyscyplinowaniem” aliansów czy sojuszy kilku państw. Instytucje wielostronne które w epoce stabilizacji z jaką mieliśmy do czynienia przez ostatnie 30 lat, odgrywały pozytywną rolę, w obecnej epoce zaczynają przeszkadzać. Nie ma czasu na długotrwałe ucieranie stanowisk, gromadzenie zasobów nie pozwala też na uprawianie polityki hojniejszego dzielenia się nimi przez wielkich graczy z państwami słabszymi. Zjawisko to dotyczy nie tylko relacji w obrębie np. Unii Europejskiej, w której mówi się o potrzebie budowania państwa federalnego i z mniejszą cierpliwością we wiodących stolicach wsłuchuje w postulaty państw mniejszych, ale dotyka i innych aliansów. Źródłem tego rodzaju trendów jest przeświadczenie, i to jest drugi, już obserwowany trend, które zaczyna dominować w elitach państw wiodących w tego rodzaju sojuszach, że w najbliższej przyszłości bardziej niźli powszechna zgoda, zadowolenie i harmonia liczyć się będzie szybkość działania i wielkość zasobów którymi można dysponować. Polityka zresztą, w opinii rosyjskich ekspertów, będzie w skali świata w najbliższym czasie, obliczona przede wszystkim na gromadzenie tych zasobów i pozbawianie innych możliwości gonienia, zarówno w wymiarze ekonomicznym jak i wojskowym. Zarówno polityka klimatyczna jak i rysujące się kontury kolejnej, piątej, rewolucji technologicznej, nie mówiąc już o powracających wezwaniach do decouplingu i wezwaniach ochrony strategicznych zasobów, w gruncie rzeczy sprowadza się, w opinii specjalistów z Klubu Wałdajskiego, do próby narzucenia outsiderom, tym którzy pozostaną poza obrębem nowego układu instytucjonalno – ekonomicznego takich warunków rozwoju, które powodowały będą ich trwałe upośledzenie.
Wzrost niepewności, nerwowości, liczby konfliktów
Świat już w sposób dramatyczny, w wyniku nierównomiernego tempa szczepień przeciw Covid-19, się rozwarstwił, co jest kolejnym trendem zwiększającym ogólną destabilizację, a podziały pogłębiły. Różnice te w następnych latach będą tylko narastać. Podobnie zresztą jak tarcia których źródłem będą obawy państw chcących odzyskać suwerenność, że w rezultacie „nowego rozdania” znajdą się one na peryferiach światowego systemu i ich rozwój zostanie zablokowany. To wszystko, obiektywnie rzecz biorąc, powodowało będzie wzrost niepewności, nerwowości, liczby konfliktów i napięć wewnętrznych. Świat stanie się zdecydowanie mniej bezpiecznym miejscem a tradycyjna polityka z jej przywiązaniem do siłowych narzędzi rozwiązywania konfliktów będzie miała nieporównanie większe znaczenie. Z mniejszymi nikt się nie będzie liczył, średniacy będą podlegali zarówno większym pokusom i wyzwaniom, jak i większej presji ze strony głównych rozgrywających, którzy będą konsolidowali swe obozy. Państwa poza blokami zaczną politykę lawirowania, która i tak komplikowała będzie szybko zmieniający się krajobraz polityczny. Amorficzne, trudno podejmujące decyzje i powolne duże związki państwowe, raczej w tych warunkach nie mają szans aby nawiązać rywalizację z innymi, bo warunki działania będą zmieniać się zbyt szybko i będą oni zawsze spóźnieni, co spowoduje nie tylko frustracje, ale przeniesienie ośrodków decyzji do stolic największych państw. Zresztą ujawniona już w czasach pandemii mechanika działania, sprowadzająca się do logiki „każdy odpowiada za siebie” powodowała będzie powstanie wewnętrznych napięć, które mogą albo sparaliżować albo wręcz rozsadzić tego rodzaju związki. O ile w starym, stabilnym, ale już odchodzącym do przeszłości świecie, brak systemu sojuszniczego uznawane było za obciążenie, źródło słabości, bo potencjały państw sumowały się w prosty sposób, o tyle teraz tkwienie w tego rodzaju układach, posiadanie dużej grupy partnerów, którzy w ogólnym rachunku niewiele wnoszą ale skutecznie blokują szybkość reakcji może być uznane za źródło słabości. Liczyć się bowiem będzie szybkość działania i zdecydowanie w podejmowanych akcjach, co z oczywistych powodów jest trudne, jeśli w ogóle możliwe, w formatach wielostronnych. Rosyjscy eksperci są zdania, że zauważona niechęć czy opieszałość państw, nieważne czy demokratycznych czy autorytarnych, bo wszędzie dostrzeżono podobny trend, aby wychodzić z ograniczeń związanych z Covid-19 „w zwolnionym tempie”, może być interpretowana w podobnych, w gruncie rzeczy kategoriach. W nowych czasach liczyć się bowiem będzie jedność i zdecydowanie w działaniu, również w wymiarze wewnętrznym, niezależnie od tego jakimi metodami jest ona osiągana.
„Społeczność międzynarodowa zmierza w kierunku nowego układu sił”
Elity państwowe podświadomie te trendy wyczuwają i „demokratyczna różnorodność”, skłonność do postaw wolnościowych czy anarchicznych, zaczynają być postrzegane jako zjawiska groźne, po w efekcie osłabiające spoistość wewnętrzną państwa u progu ważnej rywalizacji o przyszłość. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim z tego względu, że jak uważają eksperci Klubu Wałdajskiego zmiana układu sił w świecie nie polega dziś na zamianie „koszulki lidera”. Gdyby tak było świat byłby znacznie bardziej stabilny, bo po prostu amerykańskie reguły gry, które dominowały w ostatnim 30–leciu, zostałyby zamienione na chińskie zasady i wszyscy musieliby się dostosować. Jednak dziś mamy do czynienia dopiero z rozpoczęciem rywalizacji, która być może doprowadzi do takiej właśnie zmiany, ale pewności, iż tak się w istocie stanie nie ma. Dlatego wszyscy gromadzą zasoby i zastanawiają się jakie sojusze najlepiej obsługują ich interesy. To, obiektywnie rzecz biorąc przyczynia się do destabilizacji sytuacji, bo obok wyścigu o wpływy, zasoby i zajęcie najlepszej pozycji mamy do czynienia z rozsypywaniem się lub zamieraniem w bezruchu starych sojuszy. Jak piszą:
„Społeczność międzynarodowa zmierza w kierunku nowego układu sił, ale bez silnych instytucji i biegunów. Nie oznacza to, że wszyscy wycofują się w zorganizowany sposób na bezpieczne stanowiska – stale podejmowane są próby zwiększenia ich względnych zdolności na wszystkich frontach i we wszystkich dziedzinach – szczepionki, prawa człowieka, gospodarka, sfera militarna. Następuje osłabienie więzi strategicznych i intensyfikacja interakcji taktycznych. Sankcje i wojny handlowe są nowym instrumentem walki, ponieważ konflikt zbrojny niesie ze sobą samobójcze konsekwencje”.
Silne struktury nie powstaną, podobnie zresztą jak silne koalicje państwowe. Przede wszystkim dlatego, że żadne z dużych państw nie będzie chciało zostać wciągnięte w wyniszczający konflikt przez mniejszego a bardziej zdeterminowanego gracza. Do pewnego stopnia świat przypominał będzie realia Europy po zakończeniu I wojny światowej, gdzie stary porządek już nie funkcjonował a nowy jeszcze się nie ukształtował. Rywalizacja między państwami nie będzie zasadniczo przybierała charakteru nowej wojny, choć nie należy jej wykluczyć. Raczej dominowały będą narzędzia presji politycznej, gospodarczej, w ostateczności wojskowej. Na ekspansję terytorialną i połykanie całych państw nikt nie ma ochoty, bo w niepewnych czasach, tego rodzaju ruch rodzi więcej problemów niźli daje korzyści. Nie oznacza to oczywiście, że siła militarna wyjdzie z użycia. Wręcz przeciwnie będzie miała większe znaczenie, ale stosowana lokalnie, z umiarem, jako narzędzie presji, lub dyscyplinowania niechcącego uznać nowych realiów sąsiada, a nie coś co mogłoby wywołać globalne starcie.
„Maleje zapotrzebowanie na usługi słabych państw”
W nowych, nadchodzących czasach najwięcej problemów będą miały państwa małe i średnie, bo jak diagnozują sytuację rosyjscy eksperci, które „w większości jako niezależni gracze pojawiły się one właśnie w epoce najwygodniejszej dla rozwoju środowiska międzynarodowego – w drugiej połowie XX wieku. Efektywne funkcjonowanie instytucji międzynarodowych wymagało wielu uczestników, formalnie równych. Instytucje służyły przede wszystkim interesom głównych graczy, ale były pożyteczne z perspektywy pozostałych. Teraz instytucje te nie są już ważne dla przetrwania najsilniejszych, a zatem maleje zapotrzebowanie na usługi słabych państw”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/570974-nadchodza-zle-czasy-dla-malych-i-slabych-panstw