Profesor Kathleen Stock to wykładowczyni filozofii analitycznej na Uniwersytecie Sussex w Wielkiej Brytanii, znana od lat ze swych lewicowych i feministycznych poglądów. W tym roku wydała pracę naukową zatytułowaną „Material girls. Why Reality Matters for Feminism”. Mówiąc w największym skrócie, jest to krytyka teorii gender z perspektywy feministycznej. Istota dzieła sprowadza się do oczywistego skądinąd twierdzenia, że „trans mężczyźni” nie są kobietami i samo zadeklarowanie przez nich żeńskiej tożsamości płciowej nie wystarczy, by zostali zaklasyfikowani do damskiej kategorii. Innymi słowy: płeć biologiczna jest „społecznie istotna”, i to znacznie bardziej niż (rzekomo płynna) tożsamość płciowa.
Publikacja książki sprowokowała burzę, którą rozpętały środowiska LGBTQ. Najpierw grupa studentów zwróciła się do władz uczelni z żądaniem wyrzucenia z pracy niepoprawnej profesor; potem w mediach społecznościowych rozpoczęła się wymierzona w nią kampania, pełna inwektyw, oszczerstw i gróźb; w końcu została ona fizycznie zaatakowana, co sprawiło, że znajduje się dziś pod ochroną policji.
Mechanizm rewolucyjny
W sumie nic w tym dziwnego. Obserwujemy znany z historii mechanizm rewolucyjny, którego areną są tym razem zachodnie uniwersytety. Najpierw atakowani byli wykładowcy konserwatywni mający inne poglądy, potem akademicy zachowujący postawę neutralną, ale nie dość entuzjastyczną wobec nowej wiary, dziś natomiast celem agresji są przedstawiciele tego samego obozu, ośmielający się jednak prezentować odmienne zdanie w niektórych kwestiach. Rewolucja pożera własne dzieci, tak jak Robespierre „pożarł” Dantona, a Stalin „pożarł” Trockiego.
Już wcześniej zdarzały się przypadki kampanii medialnych przeciw feministkom, które publicznie twierdziły, iż mężczyzna z penisem nie może być kobietą. Ofiarami takich napaści padły m.in. była tenisistka Martina Navratilova czy pisarka Joanne Rowling. Nowość sprawy Kathleen Stock polega jednak na tym, że została ona zaatakowana nie za wyrażanie opinii w sferze publicznej, lecz za prezentację swoich tez w bogato udokumentowanej pracy naukowej. W odpowiedzi zamiast intelektualnej dyskusji doczekała się fizycznej agresji. Z historii wiemy, że naga siła pozostaje wtedy, gdy brakuje argumentów. Ciekawe, kiedy tęczowe bojówki zaczną publicznie palić książki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/570300-ideologia-gender-przeciw-feminizmowi