Nie możemy okazać słabości wobec Alaksandra Łukaszenki, bo to wykorzysta i posunie się dalej - oświadczyła w środę na konferencji prasowej w Brukseli komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson, komentując kryzys migracyjny wywołany przez Mińsk na granicy z Polską, Litwą i Łotwą.
To co widzimy, to desperacja Łukaszenki. Został zraniony sankcjami gospodarczymi, które UE na niego nałożyła. Jest zdesperowany i próbuje zdestabilizować Unię poprzez sprowadzanie migrantów i wypychanie ich do UE
— podkreśliła Johansson.
Pamiętajmy: Białoruś nie jest krajem borykającym się z presją migracyjną. To co się dzieje, to również sposób Łukaszenki na zarabianie pieniędzy. Zaprasza on do siebie ludzi, których stać na zapłacenie około 10 tys. euro za cała podróż i (…) ich oszukuje. Najpierw, kiedy przyjeżdżają, to zatrzymują się w bardzo ładnym hotelu w Mińsku, a potem są przerzucani na granicę. Nie wpuszcza się ich jednak do UE, bo nie da się tak po prostu przyjść do UE. Państwa członkowskie mają prawo i obowiązek ochrony granic
— dodała komisarz.
Zaapelowała też o jedność Unii Europejskiej wobec działań białoruskiego reżimu.
Nie możemy być słabi wobec Łukaszenki i tego co robi. Bo podejmie następne kroki. Jestem o tym przekonana. Jest zdesperowany, a my powinniśmy mieć silną odpowiedź
— podkreśliła.
Wtórował jej obecny na tej samej konferencji prasowej wiceszef KE Margaritis Schinas.
Muszę to powiedzieć bardzo dobitnie: ci którzy próbują testować jedność Europy, instrumentalizując ludzkie cierpienie i migrację, będą rozczarowani. Nasze granice zewnętrzne są granicami Europy i są naszą wspólną odpowiedzialnością
— oświadczył.
Spotkanie z ministrem Kamińskim
Unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson poinformowała na środowej konferencji prasowej w Brukseli, że w czwartek spotka się z polskim ministrem spraw wewnętrznych i administracji Mariuszem Kamińskim. Rozmowa ma dotyczyć sytuacji na granicy polsko-białoruskiej - powiedziała.
Spotykamy się na lotnisku. To będzie krótkie spotkanie. Jest ważne, abyśmy ze sobą ściśle współpracowali. Moje przesłanie jest takie, że UE powinna wspierać ochronę naszych granic zewnętrznych, a granica między Polską i Białorusią to jest granica zewnętrzna UE. W zdecydowany sposób musimy postępować wobec (Alaksandra) Łukaszenki, ale musimy też pokazywać, że jest to granica europejska, a nie tylko polska. Dlatego też ważna jest przejrzystość i dlatego musimy działać zgodnie z przepisami unijnymi i wartościami europejskimi. Jestem przekonana, że minister wyrazi zgodę co do tego, jak powinniśmy współpracować w sprawie ochrony granicy
— powiedziała.
Podziękowała też Kamińskiemu za „decyzję prokuratury, aby wszcząć dochodzenie odnośnie do przypadków śmiertelnych na granicy”.
To jest źródłem mojego niepokoju. (…) Nie możemy dopuścić do tego, aby ludzie na unijnej granicy ginęli
— wskazała.
Polska przekazała w środę w Brukseli państwom członkowskim UE, że ze względu m.in. na sytuację w Afganistanie i otwieranie kolejnych połączeń lotniczych przez Mińsk spodziewa się, że presja migracyjna na granicy polsko-białoruskiej nie osłabnie, a działania Białorusi mogą eskalować, m.in. poprzez kierowanie dużych grup migrantów w stronę granicy z Polską.
Z informacji PAP wynika, że ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś w środę rano przedstawił informację na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej na spotkaniu ambasadorów unijnej „27” podczas pierwszego punktu posiedzenia.
Ambasador miał podkreślić, że pomimo wzmożonej presji migracyjnej na granicy Polska reaguje na sytuację samodzielnie i właściwie chroni zewnętrzną granicę UE. Przekazał również, że szlak migracyjny stworzony przez Białoruś i – najprawdopodobniej – Rosję może zostać wykorzystany do niekontrolowanego przemieszczania się ludzi na terytorium Unii Europejskiej.
Z informacji PAP wynika, że na spotkaniu pełne wsparcie dla Polski wyraziły m.in. Komisja Europejska, Holandia, Litwa i Grecja. Holandia i Austria miały przekazać, że obecnie również notują duży przyrost napływu nielegalnych migrantów.
Wiceszef KE: Nie możemy działać jak w 2015 r.
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Margaritis Schinas ostrzegł w środę na konferencji prasowej w Brukseli, że UE nie powinna działać w kwestii migracji z Afganistanu tak samo jak wobec Syryjczyków w 2015 r.
Musimy wyciągnąć wnioski z tego, jak podeszliśmy do kryzysu w Syrii. I zastosować je do sytuacji w Afganistanie. Oznacza to reagowanie na problemy u źródła. Jak najbliżej ich źródła. Taka była początkowa intencja Konwencji genewskich
— przypomniał Schinas.
Z silną europejską strażą graniczną i wybrzeża mamy teraz dużo silniejszą pozycję, jeśli chodzi o możliwości radzenia sobie z wyzwaniami migracyjnymi niż było to w roku 2015
— przekonywał wiceszef Komisji.
Przejęcie przez talibów władzy w Afganistanie wznieciło obawy w wielu europejskich państwach o powtórzenie się roku 2015, kiedy do Europy przybyło około miliona Syryjczyków, Irakijczyków i Afgańczyków migrujących przez Turcję do Grecji i dalej - do Europy Zachodniej.
Prezydent Turcji - kluczowego dla UE kraju, jeśli chodzi o powstrzymanie dalszego napływu - Recep Tayyip Erdogan w przemówieniu wygłoszonym tydzień temu na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ ostrzegł, że Turcja przyjęła „prawie 5 mln Syryjczyków” i nie może już przyjąć więcej uchodźców.
Jako kraj, który ocalił ludzką godność podczas kryzysu syryjskiego, nie mamy już potencjału ani tolerancji, aby przyjmować kolejne fale migrantów
— powiedział.
Mówiąc o sytuacji w Afganistanie, Erdogan oświadczył, że nadszedł czas, aby wszyscy, którzy byli zaangażowani w tym kraju podzielili się solidarnie odpowiedzialnością i udzielili mu pomocy.
Komentarz szefa BBN
Na polsko-białoruskiej granicy nie mamy do czynienia z sytuacją epizodyczną; musimy być gotowi na permanentną zmianę sytuacji bezpieczeństwa; potrzebujemy działań, by przystosować się do tej nowej rzeczywistości - powiedział w środę szef BBN Paweł Soloch podczas konferencji Defence24 Day.
Dziś prezydent Andrzej Duda zwróci się do Sejmu z wnioskiem o przedłużenie stanu wyjątkowego w paśmie przygranicznym w związku z sytuacją na granicy z Białorusią o 60 dni. Mam nadzieję, że posłowie przychylą się do tej decyzji
— powiedział szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Ocenił, że „nie mamy do czynienia z sytuacją epizodyczną, która zakończy się w okolicach Bożego Narodzenia, czy Wielkanocy”.
Musimy być gotowi na permanentną zmianę sytuacji bezpieczeństwa w wymiarze strategicznym. Ona jest związana z zacieśnieniem współpracy i więzów wojskowych Rosji i Białorusi. Dziś potrzebujemy działań, czasu, by przystosować się do tej nowej rzeczywistości, która jest niezwykle dynamiczna
— mówił Soloch.
Rada Ministrów podjęła we wtorek decyzję o zwróceniu się do prezydenta Andrzeja Dudy o przedłużenie stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią o 60 dni. Prezydent zadeklarował we wtorek wieczorem, że kiedy tylko wniosek ws. wydłużenia stanu wyjątkowego zostanie do niego skierowany, wystąpi do Sejmu o to, aby wyraził zgodę na przedłużenie stanu wyjątkowego.
Sejm najprawdopodobniej zajmie się wnioskiem o przedłużenie stanu wyjątkowego na posiedzeniu rozpoczynającym się w środę.
Stan wyjątkowy w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego obowiązuje od 2 września. Wprowadzony został na 30 dni. Objęte są nim 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim).
Przedstawiciele rządu uzasadniali konieczność wprowadzania stanu wyjątkowego sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Alaksandra Łukaszenki prowadzi „wojnę hybrydową” oraz rosyjskimi ćwiczeniami wojskowymi Zapad.
Zgodnie z konstytucją, w razie zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, prezydent na wniosek Rady Ministrów może wprowadzić, na czas oznaczony, nie dłuższy niż 90 dni, stan wyjątkowy na części albo na całym terytorium państwa. Przedłużenie stanu wyjątkowego może nastąpić tylko raz, za zgodą Sejmu i na czas nie dłuższy niż 60 dni.
Cios dla urzędników reżimu Łukaszenki
Komisja Europejska zaproponowała w środę częściowe zawieszenie umowy o ułatwieniach wizowych UE-Białoruś dla urzędników reżimu białoruskiego. To odpowiedź na „destabilizację UE i jej państw członkowskich poprzez ułatwianie nielegalnej migracji”.
Komisja zaproponowała zawieszenie niektórych artykułów umowy UE z Białorusią o ułatwieniach wizowych. Decyzja ta „jest następstwem dążeń białoruskiego reżimu do destabilizacji UE i jej państw członkowskich poprzez ułatwianie nielegalnej migracji”.
Decyzja dotyczy określonych kategorii urzędników, związanych z reżimem i nie będzie miała wpływu na zwykłych obywateli Białorusi, którzy nadal będą korzystać z takich samych udogodnień w ramach umowy o ułatwieniach wizowych jak obecnie.
Po przyjęciu przez Radę (państwa członkowskie) częściowe zawieszenie umowy o ułatwieniach wizowych będzie miało zastosowanie do konkretnych postanowień porozumienia.
UE będzie nadal wspierać naród białoruski. Nadal stoimy po stronie wszystkich obrońców praw człowieka i niezależnych głosów oraz wszystkich ludzi uciskanych przez reżim
— podała KE.
Zgodnie z art. 14 ust. 5 umowy Białoruś zostanie powiadomiona o decyzji o zawieszeniu nie później niż 48 godzin przed jej wejściem w życie.
Umowa o ułatwieniach wizowych i między UE a Białorusią weszła w życie w lipcu 2020 r. Dotyczy wzajemnego wydawania wiz obywatelom Unii i Białorusi na pobyt nie dłuższy niż 90 dni w dowolnym okresie 180-dniowym. Umowa o readmisji ustanawia procedury bezpiecznego i uporządkowanego powrotu osób nielegalnie przebywających w UE lub na Białorusi.
KE przekazała, że organizowanie nielegalnej migracji do UE przez władze Białorusi „poważnie podważają te umowy”.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/568161-komisarz-ue-po-stronie-polski-zdecydowany-glos-z-brukseli