Andriej Ilnicki, w przeszłości współpracownik Michaiła Chodorkowskiego, dziś doradca Sergieja Szojgu jest jednym z głównych ideologów tej części rosyjskiego obozu władzy, który w skrócie określany jest mianem siłowików. Nie chodzi tylko o to, że współpracuje z ministrem obrony, ale o pewien sposób widzenia rosyjskich problemów, a przede wszystkim proponowane przezeń recepty, które w pewnym uproszczeniu można określić mianem „mobilizacyjnej teorii rozwoju Rosji”. Ilnicki na łamach „Parlamentarnej Gaziety” napisał kolejny artykuł – manifest zatytułowany Czas wielkich decyzji, mamy zatem sposobność przekonać się jakiej Rosji chcą zwolennicy tej wpływowej frakcji w rosyjskim obozie władzy.
Zdaniem Ilnickiego świat wkracza właśnie w epokę wielkich przemian, turbulencji, a niewykluczone, że rewolucyjnych wstrząsów, które potrwać mogą przez kilka najbliższych lat (do 2030 roku), w efekcie czego przemodelowana zostanie sytuacja i układ sił w świecie. Niektóre państwa bezpowrotnie stracą swoją pozycję, być może nawet znikną z mapy świata, inne, lepiej przygotowane do zmian nie tylko przetrwają ale po kryzysowej burzy będą decydować. A jak na tym tle wygląda Rosja? Nie najgorzej. Przede wszystkim dlatego, że odpowiednio wcześnie jej władze zrozumiały, iż w nadchodzącej epoce liczyła się będzie siła wojskowa, co skłoniło je do skutecznej reformy sił zbrojnych, ale przede wszystkim pojęły, iż „światło nie świeci z Zachodu”, a przeciwnie wzorowanie się na modelu rozwojowym, który historycznie tam zatriumfował w przypadku Rosji nie jest rzeczą roztropną, mało tego wiedzie wprost do katastrofy. Przede wszystkim z tego względu, że Rosja to nie jest normalne społeczeństwo, ale odrębna, odmienna, rządząca się własnymi prawami i zasadami cywilizacja, dysponująca własnym wielkim państwem. Nie może ona wzorować się na kimkolwiek, bo tego rodzaju naśladownictwo gotowych modeli ani się w Rosji nie przyjmie (opór społeczny) ani też nie da podobnie jak gdzie indziej korzystnych rezultatów. Rosja musi zatem wymyśleć, wykorzystując własne zasoby, tradycję i odrębność, własny model rozwojowy, bo tylko taki przyjmie się i da pożądane efekty.
Aspiracje Rosjan
Z punktu widzenia Ilnickiego sprawa jest tym pilniejsza, że we współczesnej Rosji daje się zaobserwować narastanie „zapotrzebowania na wielką ideę”, co jego zdaniem świadczy nie tylko o pokoleniowej zmianie ale również, a może przede wszystkim, o nagromadzeniu się energii społecznej, zapotrzebowaniu na zmiany, na przyspieszenie rozwoju. Albo władzę potraktują to w kategorii szansy i wykorzystają tę społeczną energię, albo i tak znajdzie ona swe ujście, bo zawsze tak jest, tylko, że ten proces może przybrać destrukcyjny charakter. Innymi słowy, Rosję czeka rewolucja, sterowana przez władze lub taka która usamodzielniając się tę władzę zmiecie. Ilnicki jest zwolennikiem pierwszej opcji, co więcej, w tym co pisze widać wyraźnie, że ostrze jego krytyki nakierowane jest na „liberalną” frakcje w rosyjskim establishmencie, którą ten publicysta i politolog, doradca ministra obrony, wprost oskarża o zaprzepaszczenie szans przed którymi stoi Rosja. Jeśli kontynuowany będzie w Rosji dotychczasowy model rozwoju, to, jak pisze:
kraj straci integralność, a populacja Rosji może spaść o kilkadziesiąt milionów – zostaną tylko „ludzie służebni” pracujący po to aby zarobić „na żywność”, którzy będą niezbędni do zapewnienia pracy „rury”, którą na Zachód i do Chin pompowane będą rosyjskie zasoby naturalne.
Rosja, w opinii Ilnickiego, musi w ciągu następnych kilku lat zarówno zbudować nowy model rozwoju jak i zatrzymać najbardziej niekorzystne, dziś dominujące, tendencje. Dodatkowo władza musi być w stanie sformułować nową „ideę rosyjską”, która będzie w stanie zawładnąć wyobraźnią mas, przede wszystkim nowego pokolenia. Proponuje ona aby państwo upodobniło się do sił zbrojnych, hierarchicznej struktury z silnym przywództwem, skoncentrowanej, zarówno w wymiarze społecznym, jak i politycznym, a w największym stopniu gospodarczym na nowej idei. Jest nią odejście od dzisiaj dominującego rozwoju wokół dwóch największych aglomeracji – moskiewskiej i petersburskiej, w których już obecnie wytwarza się 1/3 rosyjskiego PKB i gdzie dziś żyje więcej ludzi niźli na wschód od Uralu.
Ilnicki jest zdania, że nową „wielka ideą” rosyjską może być propozycja, o czym pisze wprost, sformułowana w sierpniu przez Sergieja Szojgu, aby na wschód od Uralu zbudować 7 do 10 nowych ośrodków miejskich, w których żyć będzie nawet do miliona ludzi w każdym. Oznaczać to ma nie tylko większe zaangażowanie państwa, w praktyce sił zbrojnych, w projektowanie, nadzorowanie i budowanie nowych miejskich ośrodków naukowo – przemysłowych, ale również docelowe przeniesienie rosyjskiego „centrum cywilizacyjnego” na Wschód, za Ural. Bez tego ani gromadząca się energia społeczna nie znajdzie ujścia, ani Rosja nie będzie w stanie odpowiedzieć na podstawowe wyzwanie przed którym stoi w perspektywie historycznej, a jest nią utrata Syberii.
W jego ujęciu Syberia jest kluczowym regionem Rosji, geostrategicznym zwornikiem „łączącym Arktykę, Daleki Wschód, Azję Środkową i europejską część Rosji”. Jej posiadanie i zagospodarowanie decyduje o mocarstwowym i imperialnym statusie Rosji. Ta część rozważań Ilnickiego, choć nie pisze on o tym wprost, ma wymiar wyraźnie antychiński. Rosja musi się zmobilizować, w większym stopniu związać się z Syberią, Arktyką i Dalekim Wschodem, bo jeśli tego nie zrobi, to niezależnie od rachunku sił i wojskowych możliwości państwa, dysproporcja potencjałów będzie działała na jej niekorzyść, wzmacniając trendy odśrodkowe.
Co tworzy „wielką ideę rosyjską”?
Ilnicki przypomina decyzję Aleksandra III o rozpoczęciu budowy Kolei Transsyberyjskiej wskazując, że dziś w gruncie rzeczy Rosja winna pójść, jeśli chodzi o skalę myślenia, wielkość przedsięwzięcia i determinację w jego realizacji, podobna drogą. Przypomina też głosy XIX – wiecznych przeciwników tej inwestycji, argumentujących, że Rosja nie ma ani pieniędzy ani niezbędnych technologii aby móc ją zrealizować i w związku z tym, tak wówczas argumentowano, winna współpracować z Zachodem. Otwarcie krytykuje „blok ekonomiczny” w rządzie Miszustina i domaga się sformułowania, przy okazji, rozpoczęcia inwestowania na Syberii „wielkiej idei rosyjskiej”.
Jej podstawowe elementy to:
— przejście Rosji do gospodarki typy mobilizacyjnego, zarządzanej administracyjnie i jednocześnie odgrodzenie się od świata, który właśnie się rozpada;
— w rosyjskim życiu jeszcze bardziej niż obecnie rośnie rola państwa. „Decydujące znaczenie ma przywództwo, państwo przejmuje kontrolę nad przestrzenią gospodarczą, informacyjną i geograficzną kraju”;
— wprowadzony jest jednolity, centralny, plan gospodarczego rozwoju kraju. System finansowy zostaje podporządkowany realizacji określonych w planie zadań;
— celem nowej strategii rozwojowej Rosji ma być poprawa poziomu życia, likwidacja obecnych 16 dominujących megalopolis, powrót ludzi na prowincję. Towarzyszyć ma temu odwołanie się do tradycyjnych wartości i przedindustrialnego, w niemałej części, modelu życia;
— „polityka geo-społeczna ma być ściśle powiązana ze strukturą wojskowo-terytorialną i kwestiami bezpieczeństwa kraju”.
Swe rozważania Ilnicki kończy kilkoma maksymami, takimi jak:
Władza państwowa jest centrum krystalizacji Rosji. Nie ma prawa być słabą, odciętą od ludzi i niepewną perspektyw kraju na nadchodzące dziesięciolecia, musi umieć podejmować wielkie decyzje!
Trudno komentować propozycje doradcy rosyjskiego ministra obrony. Są one do tego stopnia anachroniczne, że wydają się nie być poważnymi propozycjami rozwoju liczącego się w świecie mocarstwa. Tym niemniej w Rosji od pewnego czasu coraz głośniej słychać głosy o potrzebie „nowej idei rosyjskiej”, bez której państwo nie będzie się rozwijało, a społeczeństwo utraci punkty odniesienia. Kryzys polityczny i koncepcyjny Jednej Rosji, partii władzy, która w ostatnich wyborach do Dumy utrzymała konstytucyjną większość wyłącznie w wyniku machinacji i oszustw wyborczych, ale która nie jest w stanie sformułować żadnej nowej idei, tym bardziej takiej, która porwie Rosjan, nie budzi dziś wątpliwości. Na tym gruncie powstają koncepcje w rodzaju tej, sformułowanej przez Ilnickiego. Na pierwszy rzut oka anachroniczne, ale niewykluczone, że lepiej przystające do rosyjskiego kulturowego DNA i mające większe szanse, niźli inne sprowadzające się do naśladowania Zachodu, na realizację w praktyce.
Ilnicki jest też przekonany, że realizując politykę mobilizacji zasobów i koncentracji energii społecznej na nowych, wielkich projektach rozwojowych, Rosja nie tylko nie utraci niczego ze swej dotychczasowej silnej pozycji militarnej, ale wręcz przeciwnie, również i w tym obszarze jej Imperium ulegnie wzmocnieniu. W efekcie proponowanych zmian okrzepnie wewnętrznie, skonsoliduje się społecznie a świat zewnętrzny w tym czasie będzie podlegał przyspieszonej degradacji i samozniszczeniu. Wówczas Moskwa wróci do gry, ale już na zupełnie innych warunkach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/567919-rosje-czeka-rewolucja-wladza-musi-stanac-na-jej-czele