Nadal nie można wskazać jednoznacznego zwycięzcy wyborów w Niemczech. Rośnie poparcie dla SPD, która do tej pory wyprzedzała CDU/CSU.
Najnowsze badanie podaje strona dw.com. Jak wynika z doniesień z 22:10, SPD ma już 25,9 proc.
Według prognozy wyborczej instytutu Infratest dimap z godziny 22:10 SPD ma 25,9 proc. głosów, a partie chadeckie CDU/CSU 24,3 proc. Trzecią siłą w nowym Bundestagu są Zieloni (14,5 proc.). Za nimi plasują się liberałowie z FDP (11,5 proc.) i prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) z 10,5 procentami głosów. Na partię Lewica głosowało 5 proc. wyborców.
We wcześniejszym badaniu ARD SPD miało 25,7 proc. poparcia, chadecy - 24,5 proc., Zieloni – 14,3 proc., liberalna FDP - 11,5 proc., populistyczno-prawicowa AfD - 10,5 proc., a Lewica - 5 proc.
Nie można wskazać zwycięzcy
Nie można na razie wskazać zwycięzcy niedzielnych wyborów do niemieckiego Bundestagu. Według prognoz socjaldemokraci z SPD i chadecy z CDU/CSU uzyskali podobne poparcie - po ok. 25 proc. głosów. Dla chadeków jest to jednak najsłabszy wynik w historii. SPD świętuje „wielki sukces”.
Opublikowane do tej pory prognozy bazujące na sondażach exit polls i cząstkowych wynikach nieco różnią się między sobą. Według badań Infratest dimap dla telewizji ARD, SPD ma 25,5 proc. poparcia, chadecy - 24,5 proc., Zieloni - 13,8 proc., liberalna FDP - 11,7 proc., populistyczno-prawicowa AfD - 10,9 proc., a Lewica - 5 proc.
Prognoza przygotowana dla stacji ZDF przez Forschungsgruppe Wahlen daje SPD 25,9 proc. głosów, CDU/CSU - 24,5 proc., Zielonym - 14,1 proc., FDP - 11,7 proc., AfD - 10,6 proc. i Lewicy - 5 proc.
Niewielka przewaga SPD
Socjaldemokraci z SPD uzyskali 25,8 proc. głosów w niedzielnych wyborach do niemieckiego Bundestagu; chadecy z CDU/CSU mają 24,2 proc. poparcia - wynika z sondażu exit polls dla stacji ZDF.
Według badania dla telewizji ARD, SPD i CDU/CSU uzyskały po 25 proc. głosów.
W sondażu zaprezentowanym przez ZDF Zieloni uzyskali 14,7 proc. głosów, liberalna FDP - 11,8 proc., prawicowo-populistyczna AfD - 10,1 proc., Lewica - 5 proc. (PAP)
CZYTAJ TAKŻE:
— Czy Scholz zostanie kanclerzem? W sondażach SPD nieznacznie wyprzedza CDU/CSU
Wszyscy mogli zobaczyć, na kogo zagłosował Laschet
Wybory federalne w Niemczech muszą być powszechne, wolne, bezpośrednie, równe i tajne. Tymczasem kandydat chadecji na kanclerza Armin Laschet nie złożył prawidłowo swojej karty do głosowania i widać było, na kogo zagłosował w niedzielę - informują niemieckie media.
Fotoreporterzy zdołali uwiecznić moment niefortunnego głosowania.
Portal RND zauważa, że „na stronie internetowej Federalnego Komisarza Wyborczego wyraźnie stwierdzono: W przypadku głosowania przy urnie, w celu zachowania tajności karty do głosowania, wyborca musi złożyć swoją kartę do głosowania w kabinie wyborczej - po jej zakreśleniu - w taki sposób, aby jego głos nie był rozpoznawalny. Następnie wyborca wrzuca tak złożoną kartę do głosowania do urny wyborczej”.
Czy głosowanie Lascheta jest teraz nieważne? Nie, karta głosowania Lascheta nie traci swojej ważności
— pisze RND.
Gdyby urzędnik wyborczy widział faux pas Lascheta, 60-latek musiałby wypełnić nową kartę. (…) Karta do głosowania jest nieważna, jeśli np. nie można jednoznacznie zidentyfikować woli wyborcy lub gdy jest podarta.
Rzecznik Federalnego Komisarza Wyborczego wyjaśnił dziennikowi „Bild”:
Żadne konsekwencje prawne nie wynikają z niefortunnego trzymania lub zgięcia (…) karty do głosowania.
Laschet głosował w Akwizgranie. Jego konkurent w wyborach, socjaldemokrata Olaf Scholz oddał głos w Poczdamie. Kandydatka na kanclerza z partii Zielonych Annalena Baerbock również jest już po głosowaniu, ona także głosowała w Poczdamie.
Wysoka frekwencja wyborcza
Wiadomo już, że w obecnych wyborach głosy drogą korespondencyjną oddało więcej osób, niż w jakichkolwiek wyborach wcześniej i stanowić będą one co najmniej 40 proc. W poprzednich wyborach parlamentarnych w RFN w 2017 roku z głosowania korespondencyjnego skorzystało 28,6 proc. osób uprawnionych, a frekwencja wyniosła wówczas 76,2 proc.
W Dolnej Saksonii prawie 14 proc. uprawnionych wyborców oddało swoje głosy w ciągu pierwszych dwóch godzin po otwarciu w niedzielę lokali wyborczych.
To znacznie więcej, niż w tym samym czasie w 2017 roku, wtedy było to 9,2 proc.
— cytuje RND rzeczniczkę regionalnej komisji wyborczej w Hanowerze.
Powodem może być ładna pogoda lub obawa o długie kolejki ze względu na zasady zachowania bezpiecznej odległości
— przypuszcza RND.
Osoby głosujące korespondencyjnie nie zostały ujęte w tej liczbie. W trwających wyborach na korespondencyjne oddanie głosu zdecydowało się prawie 30 proc. z 6 mln uprawnionych do głosowania w Dolnej Saksonii.
Także Bawaria odnotowuje oznaki wyższej frekwencji wyborczej, szczególnie w największych miastach. W Monachium blisko 60 proc. wyborców oddało swój głos do godziny 11, wliczając w to głosy oddane drogą korespondencyjną. W wyborach w 2017 roku podobną wartość osiągnięto dopiero około godziny 14.
W Bawarii odsetek wyborców pocztowych jest szczególnie wysoki
— podkreśla RND.
W Wurzburgu (Bawaria) do godz. 10 zagłosowało ok. 9 proc. uprawnionych. Po doliczeniu 54 proc. wyborców, którzy oddali głos korespondencyjnie, daje to ponad 60 proc. oddanych tam głosów. Komisje w lokalach wyborczych w Ratyzbonie poinformowały o frekwencji do godz. 10 na poziomie 4,8 proc., co łącznie z wyborcami korespondencyjnymi stanowi już prawie 55 proc.
Także na terenie Badenii-Wirtembergii „piękna pogoda przyciągnęła w niedzielę wielu wyborców do lokali wyborczych” – pisze RND. W Stuttgarcie szacuje się, że frekwencja w mieście może wynieść 79,7 proc., wliczając w to wyborców korespondencyjnych. Z 370 tys. uprawnionych do głosowania mieszkańców Stuttgartu 44 proc. zagłosowało korespondencyjnie.
W Karlsruhe (Badenia-Wirtembergia) do godz. 10 frekwencja wyniosła 13,7 proc., znacznie więcej niż w poprzednich wyborach, kiedy o takiej porze zanotowano 8 proc. Na głosowanie korespondencyjne zdecydowała się obecnie prawie połowa mieszkańców miasta - 49,5 proc.
W Hamburgu do godz. 11 blisko połowa uprawnionych oddała swój głos.
W wyborach powszechnych od niedzielnego poranka głosy oddało więcej osób, niż cztery lata temu (37,4 proc.). W dużej mierze jest to spowodowane zwiększoną liczbą głosów korespondencyjnych
— ocenił Oliver Rudolf, krajowy komisarz ds. wyborów.
W Saksonii-Anhalt do południa też wiele osób oddało już swoje głosy. O godzinie 12 frekwencja wyniosła 26,5 proc., choć cztery lata temu było to 29,6 proc. Głosy wyborców korespondencyjnych oddane w obecnych wyborach nie zostały jeszcze ujęte w tej liczbie.
Bomba w Wuppertalu
W Berlinie, ze względu na problemy z elektronicznym systemem zabezpieczeń, komisja wyborcza nie mogła wejść punktualnie rano do dwóch budynków położonych w śródmieściu.
Musieliśmy wezwać straż pożarną, która musiała otworzyć wejście do lokalu kluczem awaryjnym
— potwierdził rzecznik wyborczy w Berlinie.
W Wuppertalu późnym wieczorem ewakuowano ok. 1500 osób z dzielnic Langerfeld-Mitte i Bockmuehle, gdzie znaleziono bombę z czasów II wojny światowej. W akcji brała udział straż pożarna i policja, która wezwała mieszkańców do natychmiastowego opuszczenia mieszkań.
Jak wyjaśnił rzecznik lokalnej policji, istniało „bezpośrednie niebezpieczeństwo”. Niewybuch został znaleziony podczas prac ziemnych. W opinii policji natychmiastowe usunięcie go było niemożliwe, ponieważ stan był „niejasny”.
Niezwłocznie rozpoczęto ewakuację ludzi w promieniu 250 m od znalezionego niewybuchu. Dodatkowo strefę bezpieczeństwa rozszerzono o kolejne 500 m (tam ludzie dostali nakaz pozostania w domach).
Na zabezpieczonym terenie znajduje się pięć lokali wyborczych.
Uprawnionych wyborców, którzy chcą oddać tutaj swój głos, zachęca się do zrobienia tego dopiero po oficjalnym zakończeniu akcji
— wyjaśnia WDR.
Saperzy rozpoczęli rozbrajanie bomby w niedzielę ok. godz. 10. Mieszkańcy otrzymali nakaz pozostania w punktach ewakuacyjnych oraz w domach do czasu otrzymania oficjalnej informacji o zakończeniu akcji.
Po południu lokalne media poinformowały, że bomba została już rozbrojona, a ewakuowani z zagrożonego obszaru mieszkańcy mogą wrócić do domów.
Kolejki przed lokalami wyborczymi
Od rana przed wieloma lokalami wyborczymi w Berlinie ustawiły się kolejki chętnych do oddania głosu w wyborach.
Jeden z berlińskich użytkowników Twittera oszacował nawet, że kolejka przed jego lokalem wyborczym liczyła 150 metrów.
W niektórych lokalach w ostatniej chwili pojawiły się problemy z obsadą komisji wyborczych, co opóźniło ich otwarcie. Również przepisy higieniczne związane z pandemią koronawirusa mogą wpływać na wydłużenie czasu oczekiwania na oddanie głosu.
Poza tym, obok wyborów do Bundestagu, w stolicy trwają także wybory do Izby Deputowanych, wybranych zostanie także dwanaście parlamentów okręgowych. Wyborcy decydują też, czy korporacje mieszkaniowe posiadające ponad 3 tys. mieszkań powinny zostać wywłaszczone.
Według państwowej administracji wyborczej jeszcze nigdy w Berlinie nie było tylu głosowań jednego dnia.
2257 lokali wyborczych w Berlinie zostanie zamkniętych o godz. 18, po czym rozpocznie się liczenie głosów. 2,45 mln mieszkańców stolicy Niemiec jest uprawnionych do głosowania w wyborach do Izby Deputowanych.
Ustanowiono już rekordową liczbę głosów oddanych drogą pocztową
— informuje portal RND. Według komisarza wyborczego landu wydano w sumie 988 201 kart do głosowania. Oznacza to, że liczba osób, które otrzymały dokumenty głosowania drogą pocztową, jest o 44 proc. wyższa niż w wyborach do Bundestagu w 2017 r. Cztery lata temu wysłano 686 177 kart do głosowania.
Prezydent zachęca do udziału w głosowaniu
Steinmeier podkreślił w artykule, że demokracja rozwija się dzięki zaangażowaniu i uczestnictwu.
Jeśli nie głosujesz, pozwalasz innym decydować za Ciebie
— napisał prezydent.
Dzień wyborów jest „ważnym dniem dla Niemiec i świętem dla wszystkich obywateli”, dodał. Teraz głos należy do wyborców.
To Państwo zadecydują, w jakim kierunku podąży nasz kraj w ciągu najbliższych czterech lat, jakie partie będą nas reprezentować w Bundestagu i z jaką siłą, jaki rząd będzie kierował naszym krajem. Możecie mieć wpływ na to, jak będziemy postępować wobec małych i dużych wyzwań naszych czasów
— napisał Steinmeier.
Nasz kraj stoi w obliczu transformacji politycznej. Ale wyzwania pozostają: w walce z pandemią koronawirusa i jej skutkami, w zwalczaniu zmian klimatycznych, w cyfryzacji, edukacji i opiece, w bezpieczeństwie wewnętrznym i zewnętrznym oraz we współpracy europejskiej
— napisał prezydent.
Głosowanie w Niemczech
O godzinie 8 rano otwarte zostały lokale wyborcze w RFN. Niemcy mogą oddawać swoje głosy w wyborach do Bundestagu do godziny 18. Nowy parlament wybierze następcę kanclerz Angeli Merkel, która odchodzi po 16 latach rządów. W przedwyborczych sondażach socjaldemokraci nieznacznie wyprzedzają chadeków.
Angela Merkel z CDU sprawuje władzę w Niemczech od 16 lat i czterech kadencji. Trzy partie nominowały oficjalnych kandydatów na jej miejsce: CDU/CSU wystawiła lidera swojej partii Armina Lascheta, SPD - obecnego ministra finansów i wicekanclerza Olafa Scholza, a Zieloni - współprzewodniczącą partii Annalenę Baerbock. Jeżeli wyniki sondażowe się potwierdzą, kanclerzem zostanie obecny wicekanclerz i minister finansów, socjaldemokrata Olaf Scholz.
Kanclerz nie jest w Niemczech wybierany bezpośrednio. W wyborach do Bundestagu obywatele głosują na posłów, którzy z kolei w Bundestagu wybierają kanclerza federalnego.
Wybory do Bundestagu odbywają się co cztery lata. Około 60 milionów wyborców w 299 okręgach wyborczych w Niemczech jest uprawnionych do oddania głosu.
W ostatnich wyborach federalnych w Niemczech w 2017 r. 28,6 proc. głosów stanowiły głosy korespondencyjne – w tym roku nawet 50 proc. uprawnionych do głosowania w niektórych krajach związkowych złożyło wnioski o głosowanie korespondencyjne.
Bezpośrednio po zamknięciu lokali wyborczych o godz. 18 opublikowany zostanie sondaż exit poll, a następnie prognozowane wyniki na podstawie obliczeń w reprezentatywnych okręgach wyborczych. Zazwyczaj mija kilka godzin zanim ogłoszone zostaną wstępne, oficjalne wyniki.
Będą rozmowy koalicyjne?
W tegorocznych wyborach startuje 47 partii, więcej niż w jakichkolwiek poprzednich. Łącznie kandyduje 6211 osób. System głosowania jest mieszany – większościowy i proporcjonalny. Każdy wyborca ma dwa głosy: jeden oddaje bezpośrednio na kandydata z jego okręgu wyborczego, a drugi na partyjną listę kandydatów w kraju związkowym.
W wyborach federalnych obowiązuje tzw. pięcioprocentowy próg wyborczy. Oznacza, że partia musi otrzymać co najmniej pięć procent wszystkich głosów, by wejść do parlamentu. Pięcioprocentowy próg ma zapobiec „rozdrobnieniu” parlamentu, tzn. reprezentacji zbyt wielu małych partii, która utrudnia utworzenie rządu.
Jeśli żadna partia nie uzyska w wyborach bezwzględnej większości - a sondaże pokazują, że właśnie tak będzie - rozpoczną się rozmowy koalicyjne. W czasie ich trwania, uprzedni rząd pozostaje u władzy. Może to trwać nawet kilka miesięcy. Kanclerz jest wybierany dopiero po osiągnięciu porozumienia przez rząd koalicyjny.
Ostatnie przedwyborcze sondaże największe szanse na zwycięstwo dawały partii SPD (ok. 25 procent) z kilkupunktową przewagą nad CDU/CSU (21-23 procent). Trzecie miejsce powinno przypaść Zielonym (ok. 15 procent). Kolejne AfD i FDP; poparcie dla obu tych partii oscylowało w granicach 10-12 procent. Blisko progu wyborczego plasowała się Lewica z sześcioma procentami poparcia.
Dziś wybrany zostanie także nowy skład parlamentu Meklemburgii-Pomorza Przedniego (MV) i Izby Deputowanych Berlina. Podobnie jak w sondażach dotyczących wyborów ogólnopaństwowych, tak i w tych landach największym poparciem cieszy się socjaldemokratyczna SPD, przy czym w Meklemburgii-Pomorzu Przednim socjaldemokraci mogą liczyć na poparcie rzędu aż 40 procent, a w Berlinie 24 procent.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/567730-wybory-w-niemczech-exit-poll-spd-prowadzi