Simon Saradzyan, amerykański specjalista ds. Rosji, pracujący na Uniwersytecie Harvarda zastanawia się czy Moskwa wykorzysta rozpoczynające się jutro ćwiczenia strategiczne Zapad 2021 do zaatakowania sąsiednich państw. Od razu trzeba rozwiać obawy. Otóż uważa on, a nie jest to pogląd w środowisku amerykańskich ekspertów odosobniony, iż jest to scenariusz bardzo mało prawdopodobny, co oczywiście nie oznacza, że manewry należy zlekceważyć czy uznać je za przedsięwzięcie niegodne uwagi.
Na czym Saradzyan opiera swe przekonanie? Otóż analizując on przeszłe konflikty wojskowe z udziałem Rosji, zarówno za czasów prezydentury Putina jak i Miedwiediewa, doszedł on do wniosku, że Moskwa odwołuje się do agresji wojskowej nie dlatego, iż jest z natury wojownicza, ale przede wszystkim z powodów politycznych i w ściśle określonym celu. Amerykański analityk jest zdania, że muszą być łącznie spełnione trzy warunki. Po pierwsze muszą być w sposób oczywisty zagrożone rosyjskie interesy, tak jak obecna ekipa rządząca Rosją je definiuje, po drugie Kreml musi być przekonany, że interwencja wojskowa odniesie sukces tzn. doprowadzi do poprawy, z punktu widzenia Moskwy sytuacji i wreszcie i to trzeci konieczny warunek wyczerpała inne, mniej kosztowne drogi ingerowania i nie ma innych narzędzi oddziaływania na sytuację.
Nawet jeśli sytuacja w istotnym z punktu widzenia rosyjskich interesów miejscu na świecie spełnia tylko dwa z tych trzech założeń, a tak choćby było w czasie rewolucji w Kirgizji 2010 roku czy w związku z ubiegłoroczną wojną między Armenią a Azerbejdżanem, to Rosja nie decyduje się na interwencję wojskową. Saradzyan na tej podstawie wywodzi, że obecnie agresja Rosji przy okazji ćwiczeń Zapad 2021, jest mało prawdopodobna, bo sytuacja na Białorusi jest już z punktu widzenia Moskwy opanowana, mało tego, jej wpływy znacznie w czasie ostatniego roku wzrosły. Co innego, gdyby wczesną jesienią ubiegłego roku na Białorusi zaczął się strajk powszechny i władza byłaby na skraju upadku, wtedy, w jego opinii, perspektywa interwencji rosyjskiej byłaby większa. Jeśli zaś idzie o Ukrainę, to Moskwa nie wykorzystała jeszcze wszystkich dostępnych narzędzi oddziaływania i wpływu, więc zwykły rachunek sił i środków przemawia za odrzuceniem tezy o planowanej inwazji.
Te spostrzeżenia nie oznaczają, że Zapad 2021 jest wydarzeniem bez znaczenia. Wręcz przeciwnie, prócz wymiaru wojskowego manewry o tej skali są ważnym sygnałem strategicznym, który Moskwa wysyła do państw postrzeganych przez rosyjskie elity w kategoriach rywali. Z jakim zatem sygnałem mamy do czynienia teraz? Odpowiedzi na to pytanie szukał też Michael Kofman, analityk związanego z amerykańską marynarka wojenną ośrodka CNA, który podobnie jak Saradzyan uważa, że manewry te, jakkolwiek niezwykle istotne, nie są wstępem do rosyjskiej inwazji na Państwa Bałtyckie ani Polskę.
Potraktujemy zatem głosy amerykańskich ekspertów łącznie i sformułujmy odpowiedź na pytanie co Rosjanie i Białorusini będą ćwiczyć w trakcie Zapad 2021 i jaki sygnał strategiczny chcą nam wysłać.
I tak Saradzyan jest zdania, że w tym samym stopniu co ćwiczenie na wypadek wojny z NATO manewry Zapad 2021 koncentrować się będą na tłumieniu protestów wewnętrznych, na co wskazywać może większe niźli wcześniej, zwrócenie uwagi w ich scenariuszu na „walki w obszarach zurbanizowanych”. Nie ma też wątpliwości, iż jednym ze skutków ćwiczeń będzie zwiększenie obecności wojskowej Rosji na Białorusi, a nawet, na co wskazywałyby ostatnie doniesienia na temat rozpoczęcia „wspólnej służby patrolowej” realizowanej przez rosyjskich pilotów, można mówić o ustanowieniu rosyjskiej, przynajmniej jednej, stałej bazy wojskowej (lotniczej) w okolicach Baranowicz.
Kofman zwraca uwagę w swej analizie na kilka kwestii. Po pierwsze obecne ćwiczenia będą prowadzone na większą skale niźli poprzednie, co jednak, w przeciwieństwie do roku 2017 nie doprowadziło do czegoś w rodzaju „alarmu wojennego” w zachodnich mediach. Po drugie oficjalny scenariusz, który przewiduje konflikt z „Republiką Polar” wskazuje, jego zdaniem, na rozszerzenie pola zainteresowania i planowania strategicznego rosyjskich sił zbrojnych. Kofman w przeciwieństwie do niektórych innych, w tym polskich, analityków, jest zdania, że za kryptonimem „Polar” kryją się kraje skandynawskiej Północy (Polską w tym wypadku miałaby być określana mianem Pomorie, a Litwa Niaris) co oznacza rozszerzenie planowania skali przyszłego, ewentualnego konfliktu i włączenie doń również wojsk operujących na Dalekiej Północy, a formalnie podporządkowanych dowództwu Floty Północnej.
Zdaniem Kofmana właściwe ćwiczenia Zapad 2021 składać się będą z dwu faz. Pierwsza obejmuje sprawdzenie zdolności mobilizacji i współdziałania sił odpowiedzialnych za reakcję w sytuacji zagrożenia.
„Ten segment testuje zdolność Rosji do wejścia jednostek wojskowych w stan pogotowia – opisuje rosyjskie plany Michael Kofman - mobilizowania rezerw i rozmieszczania aktywnych jednostek w strefie walki (poligonach) podczas symulowanych ataków lotniczych na dużą skalę przeprowadzanych przez Stany Zjednoczone i NATO z wielu strategicznych kierunków”.
Druga faza, określana przez rosyjskich sztabowców mianem stabilizacyjnej ma pokazać rosyjskie umiejętności w zakresie kontrataku, niszczenia infrastruktury krytycznej państw NATO, okrążenia i zniszczenia sił przeciwnika. Ta faza manewrów „ma zademonstrować zdolność rosyjskiego wojska do znaczącego zwiększania kosztów kontynuowania wojny przez przeciwnika za pomocą konwencjonalnych środków i zmuszenia go w ten sposób do zakończenia konfliktu. Nadrzędnym celem jest obniżenie zdolności i woli przeciwnika do podtrzymywania kampanii wojskowej”. Z punktu widzenia NATO ćwiczenia Zapad 2021, w opinii Kofmana, są też dobrą okazją aby poznać rosyjskie możliwości, zamierzenia i plany operacyjne. Jak pisze, manewry te „należy postrzegać w kontekście innych ćwiczeń, a nie w odosobnieniu. Niektóre z bardziej interesujących spostrzeżeń, które należy zebrać, będą prawdopodobnie dotyczyły logistyki, mobilizacji rezerw, dowodzenia i kontroli, koordynacji między różnymi rodzajami sił zbrojnych oraz skuteczności wsparcia służb bojowych. Tematy te nie są tak krzykliwe i ekscytujące, jak pokazy nowych rosyjskich rakiet, ale często są znacznie ważniejszym wnioskiem”. Zdaniem amerykańskiego eksperta scenariusz ćwiczeń nadal wskazuje na to, że rosyjskie kierownictwo uważa, iż Federacja Rosyjska i jej sojusznicy są słabsi od NATO, ale regionalnie i w ograniczonym czasie Moskwa może zdobyć przewagę i narzucić swoje warunki gry.
Ben Hodges i Jack Crowford z think tanku CEPA napisali , że „Rosja wykorzysta te ćwiczenia również do doskonalenia swoich zdolności hybrydowych, łącząc narzędzia konwencjonalne i niekonwencjonalne. Na przykład siły rosyjskie będą testować współdziałanie obrony powietrznej z wojną w cyberprzestrzeni, wojnę elektroniczną i sieciowo zastosowaną technologię 5G. Oczekuje się również, że Kreml będzie podejmował próby organizowania operacji przeciwko sąsiednim państwom, w tym członkom NATO, takim jak Polska, w ramach swoich szerszych prób strategicznego zastraszania”. W tym sensie raczej nie można mieć wątpliwości, że kryzys migracyjny na naszej granicy wpisuje się w scenariusz konfliktu asymetrycznego nowej generacji.
Hodges i Crowford formułują też pierwsze wnioski na temat odpowiedzi Paktu Północnoatlantyckiego na dotychczas obserwowane rosyjskie działania. I tak, ich zdaniem po pierwsze NATO w trakcie prowadzonych przez siebie manewrów winno „być bardzie asertywne i proaktywne” oraz „mniej obawiać się tego, że Rosja takie działania może odebrać jako prowokację.” Zwracają oni uwagę na fakt, że skuteczna polityka powstrzymywania, główny cel NATO na Wschodzie, oznacza szybszą niźli do tej pory orientację w tym co się dzieje i zdecydowanie szybszą wspólną reakcję. Odpowiedzią na rosyjskie manewry winna być ich zdaniem seria „szybkich”, zwoływanych z krótsza notyfikacją, ćwiczeń sił NATO-wskich. Po drugie NATO musi być bardziej aktywne w zwalczaniu działań o charakterze asymetrycznym, takich jak obecny kryzys migracyjny na granicy Białorusi z Polską i Państwami Bałtyckimi, czy wcześniejsze prowokacje wobec HMS Defender. Po trzecie Sojusz Północnoatlantycki winien, zdaniem amerykańskich analityków, wywrzeć skuteczną presję na Rosję aby ta przestrzegała postanowień Konwencji Wiedeńskiej, która nakazuje zaproszenie zagranicznych obserwatorów jeśli liczba ćwiczących przekracza 13 500 tys. żołnierzy. Rosja notorycznie obchodzi te zapisy organizując w tym samym czasie kilka formalnie niezależnych manewrów po to aby nie wypełniać tego zobowiązania. W charakterze narzędzia, które można byłoby wykorzystać, jest ich zdaniem, perspektywa zwiększenia sankcji ekonomicznych.
Jak się wydaje wspólnym elementem tych wszystkich wystąpień jest przekonanie, że „żarty się skończyły”. Rosja nie ma zamiaru rozpoczynać, pod płaszczykiem przeprowadzenia Zapad 2021, wojny z Zachodem, ale poczyna sobie znacznie śmielej i czuje się pewniej. Jeśli NATO nie przeciwstawi się tej tendencji, to asertywność Moskwy będzie tylko narastała. To nad czym warto się zatem obecnie koncentrować to odpowiedź na pytanie w jaki sposób Sojusz Północnoatlantycki ma zareagować na rosyjskie manewry. Od jakości tej odpowiedzi zależało będzie czy Rosja nadal będzie prężyła muskuły, czy może zacznie zmieniać swoją postawę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/565732-zapad-2021-w-opinii-amerykanskich-ekspertow