Państwo Islamskie (IS) wzięło na siebie odpowiedzialność za czwartkowy podwójny zamach bombowy w stolicy Afganistanu Kabulu - poinformował organ propagandowy IS agencja Amak.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zamachy w Kabulu! „NYT”: Co najmniej 40 zabitych i 120 rannych; Pentagon: 12 amerykańskich żołnierzy zginęło, 15 rannych
Według afgańskiego urzędnika, na którego powołuje się AP, w zamachu zginęło co najmniej 60 Afgańczyków, a 143 osoby zostały ranne. Pentagon poinformował z kolei o śmierci 12 amerykańskich żołnierzy. 15 Marines zostało rannych.
Media: Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-Ch), sprawca zamachów w Kabulu
Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-Ch), które przyznało się do zorganizowania ataków w Kabulu, to brutalna i fanatyczna filia Państwa Islamskiego (IS), skłócona z talibami, których uznaje za niewystarczająco radykalnych - podają w czwartek media w USA i W. Brytanii.
Państwo Islamskie (IS) wzięło na siebie odpowiedzialność za czwartkowy podwójny zamach bombowy w stolicy Afganistanu Kabulu - poinformował organ propagandowy IS agencja Amak.
Wcześniej wysokiej rangi przedstawiciele administracji USA powiedzieli, że mimo, iż dotąd nikt nie przyznał się do zorganizowania ataków w pobliżu lotniska w Kabulu, to jednak wszelkie ustalenia wywiadu wskazują na to, że dokonali ich dzihadyści IS-Ch - pisze „USA Today”.
IS-Ch, działające w Afganistanie i Pakistanie, uznaje talibów, znanych z brutalności, za niewystarczająco pobożnych muzułmanów. Obie grupy atakują się wzajemnie - podaje amerykański dziennik.
Jest to najbardziej radykalna i agresywna spośród wszystkich islamistycznych organizacji działających w Afganistanie - wyjaśnia BBC.
Grupa IS-Ch powstała w styczniu 2015 roku, gdy IS odnosiło militarne sukcesy w Iraku i Syrii, zanim kalifat, który ugrupowanie to chciało ustanowić na tym terenie, został pokonany przez międzynarodową koalicję pod egidą USA.
Bojownicy IS-Ch zostali zrekrutowani spośród afgańskich i pakistańskich dżihadystów, a zwłaszcza dezerterów z ruchu talibów, którzy uważali, że nie jest to organizacja wystarczająco radykalna - podaje BBC.
Były główny specjalista CIA ds. terroryzmu w regionie Afganistanu Douglas London powiedział w wywiadzie dla „USA Today”, że teraz, gdy afgański rząd został obalony, IS-Ch stanie się szczególnie niebezpieczne.
Zdaniem Londona dżihadyści IS-Ch zachowali zdolność bojową mimo wielu prób wyeliminowania ich zarówno przez siły USA, jak i talibów.
Dlatego też oni i talibowie są śmiertelnymi wrogami - IS-Ch jest rywalem (talibów), konkurującym o władzę, środki i zdobycze materialne, choć są stosunkowo małą grupą
— dodał London.
Media przypominają, że dżihadyści z tego ruchu są szczególnie okrutni. 8 maja zaatakowali szkołę dla dziewcząt w Kabulu. Zginęło co najmniej 68 osób, w większości były to dziewczynki. Była to szkoła Hazarów - szyickiej mniejszości etnicznej, którą sunnickie IS-Ch obiera za cel.
W maju 2020 roku jego bojownicy zaatakowali hazarską klinikę położniczą i zabili 24 osoby, w tym niemowlęta, matki i personel medyczny.
W odróżnieniu od talibów, zainteresowanych tylko przejęciem pełnej władzy w Afganistanie, IS-Ch stanowi część globalnej siatki terrorystycznej, która stara się obierać za cele ataków przedstawicieli Zachodu, organizacji międzynarodowych i humanitarnych - wyjaśnia BBC.
Bazą IS-Ch jest położona na wschodzie Afganistanu prowincja Nangarhar. W pewnym okresie ugrupowanie to liczyło około 3 tys. bojowników, ale ocenia się, że jest teraz mniej liczne - pisze BBC.
Departament Stanu: dwie trzecie obywateli USA w Afganistanie chce opuścić ten kraj
Departament Stanu USA poinformował w czwartek w komunikacie, że dwie trzecie spośród około 1 tys. Amerykanów, którzy nadal są w Afganistanie, chce opuścić ten kraj i przygotowuje się do ewakuacji.
Departament Stanu, który skontaktował się z Amerykanami pozostającymi jeszcze w Afganistanie, podał, że większość z nich jest już gotowa do ewakuacji.
Wiemy ponadto, że kilkadziesiąt innych (osób) nie chce opuszczać Afganistanu z wielu różnych powodów
— głosi komunikat.
Silna eksplozja w Kabulu, armia amerykańska niszczyła sprzęt
Kolejna silna eksplozja wstrząsnęła afgańską stolicą Kabulem w czwartek około północy czasu lokalnego - podały agencje Reuters i AFP. Tym razem jednak, według talibów, nie był to atak terrorystyczny.
Rzecznik reżimu talibskiego Zabihullah Mudżahid wyjaśnił na Twitterze, że eksplozja nie była skutkiem kolejnego ataku, ale spowodowana została przez wojsko amerykańskie, które niszczyło sprzęt na lotnisku w stolicy Afganistanu.
Amerykańska armia nie potwierdziła tych doniesień.
Pentagon: 12 amerykańskich żołnierzy zginęło, 15 rannych w zamachu w Kabulu
Szef Dowództwa Centralnego USA gen. Kenneth „Frank” McKenzie poinformował w czwartek, że w wyniku zamachów w Kabulu zginęło 12 amerykańskich żołnierzy, a 15 zostało rannych. Dodał, że ataku dokonali terroryści Państwa Islamskiego.
Dowódca przekazał podczas konferencji prasowej, że według jego informacji do wybuchu, który zabił żołnierzy doszło przy bramie na lotnisko, prawdopodobnie w momencie przeszukiwania go przez wojskowych. Dodał, że po dwóch wybuchach, spowodowanych przez zamachowców z Państwa Islamskiego, inni bojownicy IS otworzyli ogień w kierunku tłumów koło lotniska i sił USA.
Liczba afgańskich ofiar śmiertelnych zamachu nie jest jeszcze dokładnie znana; według „Wall Street Journal” jest ich co najmniej 60 i 140 rannych.
McKenzie zapowiedział, że misja ewakuacji cywilów z lotniska jest i będzie kontynuowana, zaś cywile będą wprowadzani na pokłady samolotów „do ostatniej chwili”. Jednocześnie stwierdził, że spodziewa się dalszych prób ataków.
Spodziewaliśmy się, że do tego dojdzie (…) nadal mamy wiarygodne strumienie informacji na temat zagrożenia ze strony IS
— powiedział generał. Jak dodał, jednym z zagrożeń może być próba detonacji samochodu-bomby. Jednocześnie zaznaczył, że dżihadyści z IS nie mają sprzętu, który pozwoliłby im zaatakować odlatujące samoloty, choć w ich kierunku były oddawane strzały.
McKenzie stwierdził, że już wcześniej - m.in. dzięki wymianie informacji z talibami - udało się zapobiec atakom ze strony IS. Powiedział też, że współpraca ta będzie kontynuowana.
Oczywiście, w pewnym momencie został popełniony błąd, ale jeszcze nie wiemy, w którym miejscu
— przyznał McKenzie. Jednocześnie powiedział, że nie wierzy, by talibowie celowo pozwolili na przeprowadzenie ataku, bo razem z USA mają wspólny cel - jak najszybsze opuszczenie lotniska w Kabulu.
McKenzie zapowiedział, że w odpowiedzi na zamach zwiększony zostanie kordon bezpieczeństwa wokół lotniska, a część dróg zostanie zamknięta.
Dowódca obiecał też, że jeśli uda się znaleźć odpowiedzialnych za zamach, USA przeprowadzą atak odwetowy.
Szukamy ich w trybie 24/7
— zapewnił generał.
O godz. 23 czasu polskiego głos w sprawie zamachu ma zabrać prezydent Joe Biden.
kpc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/563968-panstwo-islamskie-przyznalo-sie-do-zamachu-w-kabulu