Co najmniej 40 zabitych i 120 rannych zostało w czwartek przewiezionych do szpitali w Kabulu w wyniku podwójnego zamachu bombowego pod lotniskiem - podał w czwartek „New York Times”. Szef Centralnego Dowództwa USA gen. Kenneth McKenzie poinformował w czwartek, że w wyniku zamachów w Kabulu zginęło 12 amerykańskich żołnierzy, a 15 zostało rannych. Dodał, że ataku dokonali terroryści Państwa Islamskiego.
AKTUALIZACJA. Pentagon: 12 amerykańskich żołnierzy zginęło
Dowódca przekazał, że po dwóch wybuchach, spowodowanych przez zamachowców-samobójców, inni bojownicy IS otworzyli ogień w kierunku tłumów koło lotniska i sił USA.
McKenzie zapowiedział, że misja ewakuacji cywilów z lotniska będzie kontynuowana. (
Dziesiątki zabitych i rannych w podwójnym zamachu pod lotniskiem w Kabulu
Jak podał rzecznik Pentagonu John Kirby, jedna z eksplozji miała miejsce pod Abbey Gate, jednym z głównych wejść na lotnisko, gdzie gromadzili się ludzie. Do drugiego wybuchu doszło pod hotelem Baron, ok. 300 metrów dalej. Hotel ten był używany przez służby brytyjskie do wstępnego sprawdzania Afgańczyków przeznaczonych do ewakuacji.
Kirby potwierdził, że w zamachu zginęli amerykańscy żołnierze. „Wall Street Journal” podał, że zginęło czterech żołnierzy piechoty morskiej (Marines), a trzech zostało rannych.
Wiadomo, że co najmniej jeden z wybuchów był dziełem zamachowca-samobójcy. CNN podał z kolei, że według źródeł tureckich, oba wybuchy były zamachami samobójczymi.
Dokładna liczba ofiar zamachu nie jest znana. Lokalny reporter „New York Timesa” przekazał, że do szpitali w Kabulu przewieziono 40 ofiar śmiertelnych i 120 rannych. Podał też, że większość rannych była w stanie krytycznym. Te same dane przekazały inne źródła, powołując się na wiadomości z afgańskiego resortu zdrowia.
Według wcześniejszych informacji, przekazanych agencji Reutera przez przedstawiciela talibów, zginęło co najmniej 13 osób, w tym kobiety i dzieci, zaś 52 zostały ranne. Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid potępił zamach, dodając jednak, że doszło do niego w strefie, gdzie USA odpowiadały za bezpieczeństwo.
Materiały wideo z miejsca zdarzenia, pokazujące ofiary zamachu w otwartym kanale ściekowym pod murami lotniska, sugerują że liczba zabitych może być liczona w dziesiątkach.
Czwartkowy zamach był poprzedzony wieloma ostrzeżeniami ze strony m.in. ambasady USA, a także przedstawicielstw innych krajów, które ostrzegały własnych obywateli oraz Afgańczyków przed gromadzeniem się pod bramami lotniska. Mimo to i mimo zamkniętych bram, przed wejściami w ciągu dnia gromadziły się tłumy. W środę w nocy doszło do ataku snajperskiego na jednego z afgańskich strażników, co wywołało wymianę ognia między Afgańczykami i wojskami koalicji. Według CNN atak miał sprawdzić reakcję sił na miejscu. Stacja dodaje, że amerykańskie źródła na miejscu nie wykluczają kolejnego ataku.
Według portalu Politico, który powołuje się na źródła w administracji USA, sprawcami zamachu byli terroryści Państwa Islamskiego Prowincji Chorasan (ISIS-K), filii ISIS w regionie. O zagrożeniu ze strony ISIS-K mówił w ostatnich dniach m.in. prezydent Joe Biden, uzasadniając w ten sposób konieczność szybkiego zakończenia ewakuacji z Kabulu.
Z uwagi na zamach przełożone zostało spotkanie Bidena z premierem Izraela Naftalim Bennettem, który od środy przebywa z wizytą w Waszyngtonie. Nie jest dotąd jasne, kiedy Biden publicznie odniesie się do wydarzeń w Kabulu. Źródła w administracji wskazały jednak, że nie ma informacji o tym, by decyzja o terminie zakończenia misji - 31 sierpnia - miała być zmieniona.
Zamach nie przerwał całkowicie ewakuacji z lotniska w afgańskiej stolicy. Od czasu wybuchów przynajmniej jeden samolot opuścił pas startowy.
Pentagon: Dwie eksplozje
Rzecznik resortu obrony John Kirby potwierdził w czwartek, że pod lotniskiem w Kabulu doszło do dwóch eksplozji w ramach „złożonego zamachu”, w którym ucierpieli cywile i żołnierze USA.
Kirby poinformował, że jedna z eksplozji miała miejsce pod Abbey Gate, jednym z głównych wejść na lotnisko, gdzie gromadzili się ludzie. Do drugiego wybuchu doszło pod hotelem Baron, ok. 300 metrów dalej. Hotel ten był używany przez służby brytyjskie do wstępnego sprawdzania Afgańczyków przeznaczonych do ewakuacji.
Według Sky News, jeden z wybuchów był wynikiem detonacji kamizelki zamachowca-samobójcy, zaś drugi - bomby umieszczonej w samochodzie.
Przedstawiciele administracji USA poinformowali, że prezydent Joe Biden przebywa obecnie w pokoju dowodzenia (Situation Room) pod Białym Domem, gdzie otrzymuje informacje na temat zdarzenia. Z powodu zamachu przełożone zostało jego spotkanie z premierem Izraela Naftalim Bennettem.
Do naszego centrum chirurgii w Kabulu przybyło do tej pory ponad 30 pacjentów
— napisała na Twitterze pozarządowa organizacja Emergency udzielająca bezpłatnej medycznej pomocy ofiarom wojen.
Trzech rannych żołnierzy USA
Tymczasem tureckie ministerstwo obrony poinformowało, że były dwie eksplozje.
Turcja podała, że w zamachu nie ucierpiał żaden jej żołnierz. Podobne informacje przekazały Niemcy.
Według brytyjskiej telewizji Sky News, do obu wybuchów doszło w kanale ściekowym pod jedną z bram lotniska, Abbey Gate.
Ambasada USA w Kabulu wydała ostrzeżenie, informując o „dużym wybuchu” oraz doniesieniach o strzałach z broni palnej.
Wcześniej ambasada USA i przedstawiciele innych krajów ostrzegali o możliwym zamachu ze strony Państwa Islamskiego, wzywając ludzi gromadzących się przed bramami lotniska do opuszczenia terenu.
Komentarz szefa NATO
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg potępił czwartkowy zamach w Kabulu.
Naszym priorytetem pozostaje jak najszybsza ewakuacja jak największej liczby osób w bezpieczne miejsce
— podkreślił.
Zdecydowanie potępiam przerażający atak terrorystyczny w okolicach lotniska w Kabulu. Moje myśli są ze wszystkimi dotkniętymi zamachem i ich bliskimi. Naszym priorytetem pozostaje jak najszybsza ewakuacja jak największej liczby osób w bezpieczne miejsce
— napisał Stoltenberg na Twitterze.
Rzecznik amerykańskiego resortu obrony John Kirby potwierdził w czwartek, że pod lotniskiem w Kabulu doszło do dwóch eksplozji w ramach „złożonego zamachu”, w którym ucierpieli cywile i żołnierze USA.
Informacje ze strony Talibów
Co najmniej 13 osób, w tym kobiety i dzieci, zginęło w czwartek w wybuchu niedaleko lotniska w Kabulu - poinformowali talibowie, cytowani przez agencję Reutera. Tymczasem według telewizji Al-Dżazira, która również powołuje się na talibów, zabitych i rannych było co najmniej 11, a wśród nich byli obcokrajowcy.
Według doniesień, wśród ofiar są także talibowie strzegący lotniska.
Z kolei rosyjski MSZ podał informację o dwóch zabitych i 15 rannych osobach.
Amerykańskie media przekazały tymczasem, że obrażenia odniosło kilku żołnierzy USA, choć dokładna liczba nie jest jasna.
CNN podaje, że mimo wybuchu loty z lotniska nadal się odbywają; od czasu zamachu pas startowy opuścił co najmniej jeden samolot.
Polacy bezpieczni
W tym momencie w Kabulu nie ma żadnego polskiego dyplomaty; siły wojskowe są wycofywane; udało się ochronić życie i zdrowie naszych ludzi - mówił w czwartek wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Na lotnisku w Kabulu doszło w czwartek do wybuchu; media podają informacje o wielu ofiarach.
Podczas czwartkowego briefingu w stolicy Mołdawii Kiszyniowie, Przydacz podkreślił, że Polska zdecydowała o zakończeniu ewakuacji z Kabulu w oparciu o raporty dotyczące bezpieczeństwa.
Nie chcieliśmy dłużej narażać zdrowia i życia naszych konsulów, tak więc w dniu dzisiejszym rano wylądował ostatni samolot z cywilami. W tym momencie w Kabulu nie ma żadnego polskiego dyplomaty, są oni już w bezpiecznym miejscu
— zapewnił wiceszef MSZ. Jak dodał, polscy dyplomaci już od czwartkowego poranka nie pojawiali się w miejscu zagrożenia.
Dzięki Bogu udało się uchronić życie i zdrowie naszych ludzi
— mówił wiceszef MSZ.
Dodał, że informacje jakie docierają z Kabulu są bardzo niepokojące.
Jest mowa o wybuchach, rannych, o ofiarach śmiertelnych, także o rannych ze strony amerykańskiej. Będziemy je wszystkie weryfikować
— zapewnił.
Podkreślam raz jeszcze: polskich dyplomatów w Kabulu już nie ma, także i tych osób, które chcieliśmy ewakuować nie ma w Kabulu. Operacja ewakuacyjna także i naszych sił przebiega zgodnie z planem - przez Uzbekistan, następnie do Warszawy. Jestem przekonany, że najpóźniej jutro wszyscy nasi ludzie, wszyscy nasi obywatele, będą już bezpieczni w Warszawie
— powiedział Przydacz.
Biden poinformowany
Rzecznik Pentagonu John Kirby poinformował w czwartek, że w stolicy Afganistanu, Kabulu, doszło tego dnia do wybuchu. Dodał, że eksplozja nastąpiła poza terenem portu lotniczego, a liczba ofiar nie jest na razie ustalona.
Podamy dodatkowe szczegóły, kiedy będziemy w stanie to zrobić
— zapowiedział.
CNN podała, że o wydarzeniu poinformowany został prezydent USA Joe Biden.
Strzały na lotnisku
Kiedy kolejny włoski samolot wojskowy z ewakuowanymi Afgańczykami odlatywał w czwartek z Kabulu, na lotnisku rozległy się strzały - podały media za źródłami wywiadu. Okazało się, że siły afgańskie strzelały w powietrze z karabinu maszynowego, by rozproszyć nacierający na bramę tłum.
Przed lotniskiem w Kabulu mimo zamkniętych bram stoją tłumy ludzi, chcących wydostać się z Afganistanu po dojściu talibów do władzy.
Obecna na pokładzie odlatującego samolotu z 98 Afgańczykami włoska dziennikarka telewizyjna Simona Vasta wyjaśniła, że wybuchła tam wśród nich panika.
Początkowo pomyśleliśmy o ataku
— dodała Włoszka, cytowana przez Ansę.
Jak wyjaśniła, gdy usłyszano strzały, pilot maszyny wykonał specjalny manewr.
Sytuacja w samolocie według jej relacji była trudna, bo posadzono na podłodze wiele osób, by zmieściło się ich tam jak najwięcej.
Wcześniej w czwartek na rzymskim lotnisku wylądował wojskowy samolot z 200 ewakuowanymi Afgańczykami, głównie współpracownikami włoskiej ambasady i kontyngentu oraz aktywistów z rodzinami.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/563931-zamachy-w-kabulu-sa-ofiary-wsrod-nich-zolnierze-usa