Zdobycie Kabulu przez talibów nie było wcale klęską militarną Stanów Zjednoczonych. Jednak sposób, w jaki Amerykanie opuścili Afganistan, okazał się dla nich katastrofą polityczną i wizerunkową. Nie tylko dlatego, że zmalała ich wiarygodność jako sojusznika, ale przede wszystkim dlatego, że dali dżihadystom swoisty mit założycielski. Na naszych oczach powstał bowiem mit polityczny islamistycznego ruchu, który pokonał najpotężniejsze mocarstwo świata.
Do tej pory dla muzułmańskich fanatyków wydarzeniem o największym potencjale symbolicznym był atak na Nowy Jork 11 września 2001 roku z pamiętnymi scenami samolotów wbijających się w wieże World Trade Center. Teraz został on zastąpiony obrazem Amerykanów ewakuujących się w panice z dachu ambasady USA w Kabulu. Do wojowników Allaha, mimo wszystko, bardziej przemawia widok uciekających w popłochu wrogów, na dodatek porzucających drogocenny sprzęt, niż zamach na bezbronnych cywilów. Dla mudżahedina zwycięstwo odniesione na polu bitwy ma zupełnie inny smak.
Hawana 1959 – Kabul 2021
Widok afgańskich brodaczy z karabinami w dłoniach, triumfalnie objeżdżających samochodami ulice Kabulu, jako żywo przypomina sceny sprzed 62 lat, przedstawiające innych brodaczy z karabinami, którzy przemierzali autami ulice Hawany, świętując zwycięstwo nad innym reżimem sprzymierzonym z Ameryką. Rewolucja kubańska z ikonicznymi postaciami Fidela Castro i Che Guevary stała się mitem założycielskim, do którego przez co najmniej trzydzieści lat będą odwoływać się ruchy rewolucyjne w krajach Trzeciego Świata, a i dziś w niektórych zakątkach globu nadal zachowała ona swą moc przyciągania.
Można przypuszczać, że ten nowy mit polityczny uskrzydli dżihadystów w krajach Sahelu i Bliskiego Wschodu, tak jak rewolucja kubańska inspirowała niegdyś wystąpienia zbrojne marksistowskich formacji w Kongo, Angoli czy Etiopii. Do tych ostatnich państw Kubańczycy wysyłali zresztą nie tylko materiały propagandowe, lecz także żołnierzy oraz instruktorów i doradców wojskowych. Niewykluczone, że podobnie Afganistan stanie się rozsadnikiem wojującego islamizmu.
Problem międzynarodowego terroryzmu
W swym głośnym przemówieniu, uzasadniającym opuszczenie Afganistanu, Joe Biden powiedział, że celem obecności Amerykanów w tym kraju nie było zaprowadzenie demokracji, lecz pokonanie terroryzmu. Wbrew zapewnieniom prezydenta USA, można mieć poważne wątpliwości, czy to zadanie zostało wykonane. Stany Zjednoczone zaatakowały bowiem Afganistan dlatego, że udzielił on gościny międzynarodowym terrorystom na czele z Osamą bin Ladenem. Nie ma żadnych gwarancji, że po wycofaniu się Amerykanów talibowie znów nie pozwolą terrorystycznym organizacjom islamistycznym na wykorzystywanie swojego terytorium jako bezpiecznej przystani oraz bazy wypadowej do ataków w innych państwach.
Talibowie podczas negocjacji w Dosze obiecali co prawda Amerykanom, że nie będą wspierać międzynarodowego terroryzmu, ale od tamtego czasu zdążyli już złamać kilka obietnic złożonych w stolicy Kataru. Mieli podjąć rozmowy z rządem w Kabulu, a zamiast tego obalili go. Zarzekali się, że nie będą mścić się na Afgańczykach współpracujących z żołnierzami NATO, a już rozpoczęli na nich polowanie. Dlaczego mieliby dotrzymać słowa w innych sprawach? Tym bardziej, że wypuścili na wolność około siedmiu tysięcy więźniów, z których większość stanowią osoby podejrzane o działalność w organizacjach terrorystycznych, w tym m.in. członkowie Al-Kaidy.
Ze wspomnianą Al-Kaidą wiążą zresztą talibów przyjacielskie stosunki, sięgające jeszcze czasów Osamy bin Ladena i mułły Mohammada Omara. Dobre relacje mają oni również z Hamasem (w odróżnieniu od ISIS, z którym pozostają w konflikcie). Dlaczego nie mieliby nadal współpracować z Al-Kaidą i wspierać jej logistycznie i zbrojnie? Tym bardziej, że posiadają duże możliwości, ponieważ zdobyli niezliczoną ilość pozostawionej przez Amerykanów broni, od pistoletów i karabinów maszynowych po helikoptery i samoloty bojowe.
Problem międzynarodowego terroryzmu nie został więc w Afganistanie rozwiązany. Islamiści podporządkowali sobie całe państwo, zdobyli arsenały najnowocześniejszej broni, a przede wszystkim zyskali mit polityczny, mogący inspirować dżihadystów na całym świecie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/563430-nowy-mit-zalozycielski-dzihadystow