W przestrzeni medialnej na Ukrainie trwa bitwa o świadomość mieszkańców tego kraju. Ścierają się w niej dwie opcje: prorosyjska i prozachodnia.
Moskiewska narracja lubi przedstawiać dzisiejszą Ukrainę, która wyłoniła się po Euromajdanie, jako państwo upadłe, gdzie niemal nic nie funkcjonuje normalnie. Rosjanie podkreślają wszystkie – rzeczywiste i wyimaginowane – braki oraz niedostatki swego sąsiada, przeciwstawiając temu tragicznemu opisowi budującą alternatywę: sojusz z Moskwą, który przynieść ma pokój, stabilizację i zamożność. Ta propozycja przedstawiana jest wręcz jako naturalny wybór, ponieważ – jak napisał w swoim głośnym tekście historiozoficznym Władimir Putin – Rosjanie i Ukraińcy to w gruncie rzeczy jeden naród.
Po drugiej stronie mamy z kolei do czynienia z opcją prozachodnią, za którą stoi dążenie do integracji ze strukturami europejskimi i transatlantyckimi. Ta narracja obciążona jest jednak w sferze ideowej wyraźnym przechyłem lewicowo-liberalnym, zaś w sferze politycznej prezentuje perspektywę niemiecką. Brakuje w niej zdecydowanie komponentu konserwatywnego oraz krytycznego namysłu nad tym, w którą stronę zmierza współczesna cywilizacja. W efekcie Zachód utożsamiany jest z ideologią permanentnej emancypacji, której wyrazem jest np. ideologia gender oraz inne lewicowe projekty przebudowy świata. To z kolei stanowi idealne paliwo dla propagandy kremlowskiej, ponieważ potwierdza wszystkie najgorsze stereotypy dotyczące „Gejropy”.
Przez niemieckie okulary
Równie ważnym składnikiem opcji prozachodniej na Ukrainie jest przyjęcie niemieckiego punktu widzenia na sprawy międzynarodowe. Czytając najbardziej opiniotwórcze portale czy gazety tej orientacji odnosi się wrażenie, jakby pisali je dziennikarze Deutsche Welle, DPA, „Der Spiegel” czy „Süddeutsche Zeitung”. W tej optyce np. najlepszym przyjacielem Ukrainy, na którego zawsze można liczyć, są Niemcy – w odróżnieniu od Polski, która pod autokratycznymi rządami konserwatywnych nacjonalistów, stała się nieprzewidywalna i niechętna wobec Kijowa. Donald Trump był z kolei przedstawiany niemal jak „ruski agent” i człowiek Putina, który na szczęście dla Ukrainy zamieniony został przez Joe Bidena.
Nie wnikam, na ile ta perspektywa jest wynikiem finansowych zależności od kapitału zagranicznego, a na ile rzeczywistego światopoglądu właścicieli mediów oraz pracujących w nich redaktorów. Liczy się efekt. A właśnie on tłumaczy, dlaczego ostatnie porozumienie między Waszyngtonem a Berlinem w sprawie dokończenia Nord Stream 2, stanowiło tak wielki szok dla prozachodnich elit na Ukrainie. Przez długi czas były one bowiem karmione opowieściami o przyjaznych Niemcach i nieprzyjaznych Polakach, o złym Trumpie i dobrym Bidenie, aż stało się to dla nich „oczywistą oczywistością”.
Bolesne przebudzenie
I nagle okazało się, że Angela Merkel wspólnie z Władimirem Putinem wzięli Ukrainę w gazowe kleszcze, a jednym z niewielu państw, które w chwili rzeczywistej próby stanęły po stronie Kijowa, była Polska. Tak hołubiony w kijowskich mediach Joe Biden zadał z kolei Ukrainie serię bolesnych ciosów, wstrzymując dla niej pakiet pomocy wojskowej, zdejmując sankcję z budowniczych Nord Stream 2 oraz godząc się na dokończenie gazociągu będącego potężnym narzędziem nacisku w rękach Kremla. Dopiero w tym kontekście okazuje się, jak wielkim sojusznikiem Ukrainy był demonizowany w tamtejszych mediach Donald Trump, który nie tylko sprzeciwiał się budowie NS2, lecz także doprowadził do dostarczenia nad Dniepr partii przeciwpancernych pocisków Javelin.
Być może po tym siarczystym policzku w twarz ukraińskie elity niepodległościowe zrozumieją, jak wykoślawiony obraz rzeczywistości przedstawiała im większość prozachodnich publicystów, czerpiących swą wiedzę o świecie za pośrednictwem lewicowych i liberalnych mediów zachodnich, głównie niemieckich. Przy czym ta zniekształcona wizja dotyczy nie tylko Bidena, Trumpa, Polski i Niemiec, lecz także Unii Europejskiej, Green Dealu, konserwatyzmu, gender i wielu innych zagadnień. Jeśli Ukraińcy nie nabiorą zdrowego dystansu i krytycyzmu wobec wspomnianych środowisk opiniotwórczych, to kolejne wybudzenie ze stanu iluzji może okazać się równie bolesne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/563117-falszywy-obraz-przyjaciol-i-nieprzyjaciol-na-ukrainie