Rzecznik Pentagonu John Kirby poinformował w poniedziałek, że na lotnisko w Kabulu przyleci dodatkowy tysiąc żołnierzy USA, zwiększając liczebność kontyngentu do 7 tys. Wojskowi zabili w poniedziałek na lotnisku dwóch uzbrojonych mężczyzn.
Według informacji przekazanych podczas telefonicznego briefingu, na lotnisku w Kabulu znajduje się obecnie ok. 2,5 tys. żołnierzy, ale ich liczba stale się zwiększa, a docelowo osiągnąć ma 7 tys.
Najnowszy oddział, podobnie jak wcześniejsze, będzie pochodził z 82. dywizji powietrznodesantowej, stacjonującej w bazie Fort Bragg w Karolinie Północnej. Poniedziałek jest trzecim z kolei dniem, w którym administracja amerykańska ogłosiła wysłanie dodatkowych posiłków w celu zabezpieczenia lotniska w Kabulu.
Rzecznik ministerstwa obrony przekazał, że na miejscu zastrzelonych zostało dwóch uzbrojonych mężczyzn, którzy otworzyli ogień w kierunku tłumu. Ranny został jeden żołnierz. Pentagon dodał, że loty ewakuacyjne zostały tymczasowo wstrzymane, by oczyścić płytę lotniska z tłumu, który blokuje start i lądowanie samolotów. W akcji uczestniczą amerykańscy i tureccy żołnierze.
Kirby poinformował, że od niedzieli ewakuowano z Kabulu kilkaset osób.
Wcześniej agencja AP poinformowała, powołując się na przedstawiciela Pentagonu, że szef Centralnego Dowództwa sił zbrojnych USA gen. Frank McKenzie spotkał się w poniedziałek z przedstawicielami talibów, ostrzegając ich, że próby ingerowania w akcję ewakuacyjną spotkają się z silną odpowiedzią USA.
Ewakuowani mówią o dramatycznych chwilach w Kabulu
Szok z powodu tempa ofensywy talibów w Afganistanie i dramatycznych scen na lotnisku w Kabulu wyrazili ewakuowani stamtąd Włosi, którzy przylecieli w poniedziałek wojskowym samolotem do Rzymu. Razem z nimi przybyło około 20 afgańskich współpracowników.
CZYTAJ TAKŻE:
Specjalnym samolotem wysłanym do Kabulu przez ministerstwo obrony w Rzymie powróciły 74 osoby, w tym pracownicy ambasady Włoch, na czele z ambasadorem Vittorio Sandallim, a także agencji ds. współpracy na rzecz rozwoju i afgańscy współpracownicy strony włoskiej.
Część mojego serca pozostała w Afganistanie razem z naszymi współpracownikami. Zostały tam osoby, które nam ufały i miały nadzieję, że będą mogły przylecieć do Włoch, by uniknąć ryzyka wraz z pogorszeniem się sytuacji. Zmieniała się ona błyskawicznie, a my dalej jesteśmy wstrząśnięci
— powiedział po wylądowaniu w Rzymie przedstawiciel włoskiej agencji Domenico Frontoni.
Wyjaśnił, że na lotnisku w Kabulu wszyscy odlatujący do Rzymu byli chronieni przez karabinierów.
Dziękuję im, bo oni zawsze byli na pierwszej linii, by nas bronić
— dodał.
Przeżyliśmy tam także dramatyczne chwile, bo samolot był gotowy do startu, ale trwały tam zamieszki i nie mieliśmy zgody na odlot
— podkreślił.
Dyrektor agencji Giuseppe Grandi przyznał, że w chwilach chaosu na płycie lotniska niektóre osoby próbowały wejść także do włoskiego samolotu wojskowego. Oceniając sytuację w Afganistanie powiedział, że jest to „kraj bardzo nieprzewidywalny i to jest jeden z klasycznych przykładów tej nieprzewidywalności”.
Mam pęknięte serce
— powiedział ekspert do spraw rozwoju rolnictwa Pietro del Sette.
Byłem 11 lat w Afganistanie. Widziałem na początku nadzieję w kraju, który mógł rozkwitać. Teraz widzimy państwo w wielkim kryzysie, a sytuacja stale się pogarsza
— ocenił. Wyraził nadzieję, że uda się dokończyć ewakuację wszystkich do Włoch. Następne loty planowane są na wtorek i środę - poinformował.
Byliśmy zaskoczeni także tym, jak szybka była ofensywa talibów. Ale zdołaliśmy wyposażyć się dosyć szybko, by stawić czoło wszystkim trudnościom
— powiedział po wylądowaniu w Rzymie włoski pracownik organizacji pomocowej Emergency. Dodał, że odkąd zaczęły się walki, do szpitala, w którym pracował, przywożono coraz więcej rannych.
Wczoraj przyjęliśmy 65 rannych, wczoraj 80 z obrażeniami odniesionymi zarówno podczas starć, jak i zamieszek
— wyjaśnił. Przedstawiciel organizacji zapewnił, że nie opuści ona Afganistanu. Jak dodał, do kraju wracają ci, którzy nie są niezbędni.
Jeden z około ewakuowanych 20 obywateli Afganistanu, współpracowników strony włoskiej, podkreślił: „Boję się o tych, którzy pracowali z nami, a teraz mogą umrzeć. Talibowie szukają ich od domu do domu. Zostawiliśmy tysiące ludzi, którzy ryzykują życiem. Sytuacja jest bardzo ciężka. Niech ratuje ich wspólnota międzynarodowa”.
Afgański lekarz współpracujący z włoską agencją do spraw współpracy na rzecz rozwoju wyznał: „Zostawiliśmy innych współpracowników w Kabulu i nie wiemy, jak im pomóc i co możemy zrobić. To kobiety, które nie mogą nigdzie się poruszać; wyszkoliliśmy je - to położne, lekarki, które pracowały z nami, a teraz są opuszczone”.
Nasze szpitale są porzucone, nie ma lekarstw, a chorzy umierają. Dzieci nie mają co jeść
— opowiedział afgański uchodźca, lekarz.
Jak zaznaczył, bardzo wierzył w przemiany w kraju, a teraz jest rozczarowany.
Szef niemieckiego MSZ: Źle oceniliśmy sytuację w Afganistanie
Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Berlinie, poświęconej sytuacji w Afganistanie po przejęciu władzy przez talibów, przyznał: „Wszyscy źle oceniliśmy sytuację”.
Nie ma czego ukrywać: my wszyscy – rząd federalny, służby wywiadowcze, społeczność międzynarodowa – źle oceniliśmy sytuację
— powiedział Maas.
Uczciwość wymaga, abyśmy formalnie przyznali się do tego
— dodał. Podkreślił, że „nikt nie przewidział szybkości, z jaką talibowie zajęli Kabul”.
Teraz ważne jest, aby rząd federalny „uratował z tej sytuacji jak najwięcej ludzi”.
Maas nazwał obrazy z Afganistanu, zwłaszcza tych zrozpaczonych ludzi na lotnisku w Kabulu, „niezwykle bolesnymi”. Krąg osób, które będą przyjmowane w Niemczech, powinien zostać poszerzony - powiedział minister. Przyznał jednak, że wciąż nie jest jasne, jak w obecnych warunkach ludzie ci mogliby dostać się na lotnisko.
Na wtorkowym specjalnym posiedzeniu Rady Ministrów Spraw Zagranicznych UE Maas chce nalegać na przyjęcie wspólnego stanowiska. Jest przekonany, że to się uda.
Przed rządem afgańskim stoi teraz zadanie wynegocjowania przekazania władzy i zapewnienia pokojowego przebiegu tego procesu.
Ze wszystkiego, co słyszymy, w Afganistanie powstanie rząd tymczasowy
— poinformował Maas.
Afgańscy talibowie w niedzielę wkroczyli do Kabulu. Wykorzystując wycofanie się międzynarodowych sił wojskowych pod wodzą USA, przejęli kontrolę nad krajem. Dotychczasowy popierany przez Stany Zjednoczone rząd upadł, a prezydent kraju Aszraf Ghani zbiegł za granicę.
tkwl/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/562686-chaos-w-kabulu-usa-wysylaja-kolejnych-zolnierzy