Lewicowe organizacje nieustannie naciskają na Organizację Narodów Zjednoczonych, aby ta uznała aborcję za prawo człowieka. Uczestniczy w tym także Unia Europejska – o tym w czerwcu przekonali się Polacy, kiedy Parlament Europejski przegłosował ideologiczna rezolucję uznającą zabijanie nienarodzonych dzieci za „filar praw kobiet”. Teraz brukselscy politycy chcą realizować swoją agendę w biedniejszych krajach świata.
CZYTAJ TAKŻE:
Ideologia za pieniądze
Tygodnik „Niedziela” zwraca uwagę na swoich łamach na projekt umowy o partnerstwie Unii Europejskiej oraz Organizacji Państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku (OACPS). Dokument ma zawierać zapisy, które zobowiązują biedniejsze państwa „do wdrażania perspektywy gender, dekonstrukcji tradycyjnych norm społecznych i promowania koncepcji tzw. praw seksualnych i reprodukcyjnych, czyli aborcji”.
UE zastosowała neokolonialny szantaż ekonomiczny. Jeżeli biedniejsze państwa z Południa chcą otrzymać pieniądze z Brukseli, muszą realizować w swoich krajach lewicową agendę
– wskazuje „Niedziela”.
Główny negocjator ze strony OACPS, szef MSZ Togo podkreślił, że najtrudniej było dojść do porozumienia w kwestiach „migracji, praw człowieka i orientacji seksualnej”. Z kolei reprezentantka strony UE, finlandzka lewicowa polityk Jutta Urpilainen nie kryła zachwytu przekonując, że unijne „wartości” – równość płci, demokracja i prawa człowieka – „znajdują się teraz bardziej w centrum umowy partnerstwa”, a nowa umowa to umocnienie współpracy na antenie międzynarodowej.
Czerwone granice państw OACPS
Tygodnik zwrócił uwagę, że umowa została „nafaszerowana ideologią gender, prawami seksualnymi oraz prawami reprodukcyjnymi”. Ze strony OACPS nie był zgody na zapisy dot. praw LGBT i mniejszości seksualnych.
Negocjator z ramienia OACPS podkreślił, że to były „czerwone granice” i niezrozumiałe są chęci UE do „włączenia kwestii orientacji seksualnej i tożsamości płciowej do umowy partnerskiej”.
I chociaż dokument nie został ratyfikowany przez żadną ze stron, wzbudza wiele kontrowersji. Zastrzeżenia zgłosiły już Węgry oraz – nieoficjalnie – Polska.
Projekt umowy ingeruje głęboko w sferę kulturową, prawną i zdrowotną państw-sygnatariuszy, narzucając im konieczność realizacji radykalnej, „progresywnej” polityki społecznej, która obliguje do wdrażania do narodowych konstytucji i innych aktów prawnych perspektywy gender. Umowa jest niebezpieczna także w zakresie międzynarodowym ze względu na obowiązek zajmowania wspólnego stanowiska na forum ONZ
– powiedział analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris Patryk Miernowski.
Umowa spowoduje, że biedniejsze kraje staną się ofiarami szantażu brukselskich elit, a w przyszłości proaborcyjne i antyrodzinne głosy mogą przeważać na forum ONZ. To oznacza zagrożenie także dla Polski, na co wskazał mec. Jerzy Kwaśniewski podkreślając, że „projekt tej umowy to czysty neokolonializm”. Jak dodał, umowa łamie „fundamenty praworządności w prawie międzynarodowym”.
wkt/”Niedziela”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/561538-pieniadze-za-ideologie-tak-ue-chce-wspierac-biedniejszych