Transseksualiści twierdzą, że są mężczyznami uwięzionymi w ciałach kobiet lub kobietami uwięzionymi w ciałach mężczyzn, w związku z czym doprowadzają do zmiany płci.
W Londynie 31-letni influencer o imieniu Oliver stwierdził, że jest Koreańczykiem uwięzionym w ciele Anglika i naprawdę ma na imię Jimin – tak jak jego idol, koreański piosenkarz Park Jimin. Ponieważ w swej brytyjskiej powłoce czuł się nieszczęśliwy, poddał się 18 operacjom plastycznym. W efekcie zmienił się nie do poznania: z białego Europejczyka przekształcił się w żółtego, skośnookiego Azjatę. Kosztowało go to łącznie 150 tysięcy dolarów. Dzięki temu mógł jednak ogłosić się pierwszym w dziejach ludzkości człowiekiem „transrasowym”.
Pojawienie się „transrasowości” jest logiczną konsekwencją transseksualizmu. Oliver vel Jimin jest tego najlepszym przykładem, ponieważ już wcześniej wywalczył dla siebie status osoby niebinarnej, czyli nie czującej się ani kobietą, ani mężczyzną. Sam mówi o tym następująco:
„Być transseksualistą jest tym samym, co być osobą transrasową, ponieważ urodziłeś się w niewłaściwym ciele”.
Nowe zaburzenie: „dysforia rasowa”
Być może więc powtórzy się historia z „dysforią płciową”. Kiedyś jej przypadki w krajach zachodnich liczone były w dziesiątkach, dziś liczone są w tysiącach. Wmawianie dzieciom od przedszkola, że mogą dowolnie wybierać płeć, a wtedy staną się naprawdę sobą, sprawia, że zmiana płci dla wielu jawi się jako jedyny sposób poradzenia sobie z własnymi problemami wieku dojrzewania.
Już wkrótce trendsetterzy wykreują „dysforię rasową”, której następnym etapem będzie „dysforia narodowa”, nie wymagająca operacji chirurgicznych i kuracji hormonalnych, lecz jedynie osobistej deklaracji własnej tożsamości. Na tej podstawie psychiatrzy będą w stanie każdego kibica Barcelony, niezależnie do miejsca urodzenia, zdiagnozować jako rdzennego Katalończyka.
„Miliony osób transrasowych”
Wielu uzna zapewne, że jest to szaleństwo, które nigdy się nie spełni. No cóż, tak samo traktowano jeszcze niedawno twierdzenia o wielości i zmienności płci, i że wystarczy deklaracja zainteresowanej osoby, by państwo uznało jej płeć, niezależnie od tego, czy urodziła się kobietą, czy mężczyzną. Wspomniany Oliver vel Jimin mówi zresztą wprost:
Wiem, że na świecie są miliony niereprezentowanych przez nikogo osób transrasowych. Chcę być ich głosem i pomóc im żyć w zgodzie z ich rzeczywistością, by byli sobą.
On sam oburza się, gdy ktoś nazywa go Brytyjczykiem lub Anglikiem. Nie życzy sobie tego, twierdząc, że Korea to jego „jedyna kultura” i „kraj ojczysty”. Niewykluczone, że w przyszłości osoby obrażające go w ten sposób karane będą za „mowę nienawiści”.
Być może Jimin odkryje, że jest Koreańczykiem z północy półwyspu i zwróci się z prośbą o nadanie obywatelstwa do Kim Dzong Una. Z zainteresowaniem czekać będziemy wówczas na ciąg dalszy tej historii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/558153-czekajac-na-pojawienie-sie-dysforii-rasowej