Przewidywany kryzys migracyjny miał się wprawdzie pojawić wśród tematów spotkania szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej z premierem rozpoczynającej przewodnictwo UE Słowenii, ale nie spodziewałem się iż stanie się głównym wątkiem.
Mówiło o sprawie wszystkich pięciu premierów, choć oczywiście w nieco innych tonach. Premier Słowacji Eduard Heger kładł nacisk na konieczność wspólnej odpowiedzi Unii na ten problem. Premier Czech Andrej Babiś nawiązał do obecności wojsk czeskich w Mali w Afryce Zachodniej w ramach unijnej misji stabilizującej.
Musimy wzmocnić tam nasz udział, ale przede wszystkim musimy udzielać wsparcia krajom borykającym się z problemami, by ludzie nie chcieli i nie musieli wyjeżdżać, by zostali w rodzinnych stronach, gdzie czują się najlepiej
— mówił.
Wiadomo, że Polski premier Mateusz Morawiecki w rozmowach z szefami pozostałych czterech rządów dużo mówił o tym, co dzieje się na granicy litewsko-białoruskiej i (choć w mniejszym stopniu) także polsko-białoruskiej. Wszystko wskazuje, że szturm nielegalnych migrantów z Bliskiego Wschodu (sic!) związany jest z celowymi działaniami władz w Mińsku. Ma być hybrydową odpowiedzią na to, co prezydent Łukaszenka uważa za tego typu wojnę „kolektywnego Zachodu” przeciw jego krajowi.
CZYTAJ TEŻ O SPRAWIE: Premier Morawiecki po szczycie V4+: Koncentrujemy się na odbudowie gospodarki. Musimy również chronić nasze zewnętrzne granice
Premier Węgier Viktor Orban wskazał na trzy kierunki z których mogą nadejść duże fale migracyjne: Afganistan, skąd po 20 latach, decyzją prezydenta Joe Bidena, wycofują swoje wojska Stany Zjednoczone, Afrykę oraz tzw. szlak bałkański, na trasie którego leżą Węgry.
Unia musi się zająć rozwiązywaniem takich właśnie problemów jak migracja, jak konieczność odbudowy gospodarczej po epidemii. A czym w tym czasie się zajmuje Parlament Europejski? Toczą święte wojny w sprawach ideologicznych, na to tracą siły i energię
— mówił polityk najmocniej ostatnio atakowany w Europie.
Gospodarz spotkania w Lublanie, premier Słowenii Janez Jansa, stwierdził:
Nie będzie silnej Unii Europejskiej ze słabymi państwami narodowymi. Kto tak sądzi, bardzo się myli. Nasze narody pamiętają czasy wymuszanego centralizmu i wiedzą, jak źle to się kończy.
Wyłania się z tego wszystkiego zapowiedź dużego kryzysu, bo zbiegają się cztery czynniki: prawdopodobna niestabilność w Afganistanie, zła sytuacja w części Afryki, popandemiczny kryzys gospodarczy i polityka władz Białorusi. Ten ostatni czynnik wskazuje, że nowy kryzys migracyjny może być dla Polski wyzwaniem bardziej bezpośrednim niż ten z roku 2014.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/558134-czy-przed-nami-kryzys-migracyjny-podobny-do-tego-z-2014