Na portalu Trójmorze (trimarium.pl) ukazał się ważny tekst trojga wpływowych amerykańskich osobistości życia politycznego, który pokazuje, jak Stany Zjednoczone za prezydentury Joe Bidena postrzegają Inicjatywę Trójmorza.
Autorami są trzej członkowie Rady Atlantyckiej (Atlantic Council): Daniel Fried – ambasador USA w Polsce w latach 1997-2000 (za rządów Billa Clintona), Georgette Mosbacher – ambasador USA w Warszawie w latach 2018-2021 (za rządów Donalda Trumpa) oraz Ian Brzezinski – były zastępca sekretarza obrony USA ds. Europy i polityki NATO w latach 2001-2005 (za rządów George’a W. Busha).
W swej publikacji autorzy przedstawiają pokrótce zarys historii Inicjatywy Trójmorza, prezentując jej główne cele strategiczne, czyli energetyczne uniezależnienie od Rosji, odrobienie zapóźnienia cywilizacyjnego i gospodarczego wobec Europy Zachodniej (szczególnie w sferze energetyki, cyfryzacji i transportu) oraz rozwój infrastrukturalny, zwłaszcza na osi północ – południe. Przypominają, że początkowo przedsięwzięcie miało charakter geopolityczny i geoekonomiczny, by z czasem zamienić się w projekt przede wszystkim operacyjny, oparty na logice handlowej. Ich zdaniem współpraca państw leżących w obszarze Trójmorza stwarza nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z okresu międzywojennego, gdy animozje między poszczególnymi krajami sparaliżowały zdolność Europy Środkowej do wspólnego działania w obliczu dwóch totalitaryzmów.
Różnica między Trumpem a Bidenem
W swym tekście trójka amerykańskich autorów akcentuje rolę Stanów Zjednoczonych jako strategicznego gwaranta Inicjatywy Trójmorza. Podkreśla, że w tej dziedzinie ciągłość polityki Waszyngtonu wobec Europy Środkowej, mimo ostatnich zmian w Białym Domu, zostanie zachowana. Zarazem zaznacza jednak różnice dzielące w tej kwestii poprzednią administrację Donalda Trumpa i obecną Joe Bidena. Ta ostatnia bardzo mocno podkreśla konieczność wkomponowania Inicjatywy Trójmorza w proces integracji europejskiej. Fried, Mosbacher i Brzezinski piszą:
Trójmorze kierowało się strategiczną logiką stosunków USA z Europą (i z UE) w ciągu ostatnich 75 lat. Od 1945 r. USA konsekwentnie wspierają silną, zjednoczoną Europę (z ponurym wyjątkiem prezydenta Trumpa i niektórych osób z jego otoczenia), a od 1989 r., i zapewne lat wcześniejszych, uważają Europę Środkowo-Wschodnią – która obejmuje region Trójmorza – za integralną część tej niepodzielnej Europy. Aby osiągnąć ten ogólny cel strategiczny Stany Zjednoczone popierały rozszerzenie zarówno NATO, jak i UE; Trójmorze stanowi jeden z elementów tego szerzej zakrojonego celu, a zatem poparcie USA dla Inicjatywy było zgodne z długofalową polityką. W istocie Trójmorze daje USA wspólny cel strategiczny z ramieniem wykonawczym Unii Europejskiej – Komisją Europejską, której mandat obejmuje projekty mające na celu urzeczywistnienie tej integracji. Inicjatywa nie jest bynajmniej instrumentem osłabiającym UE poprzez wciągnięcie USA w kwestie budowania Europy, jak obawiali się niektórzy sceptycy Trójmorza, lecz wykazuje potencjał (a nawet dążenie) do połączenia USA i UE w osiąganiu wspólnego celu, wykorzystując do nowych zadań tradycję amerykańskiego wsparcia dla wielkiego projektu europejskiego.
W powyższym akapicie widać bardzo mocne zdystansowanie się autorów tekstu od europejskiej polityki Donalda Trumpa, określonej mianem „ponurego wyjątku”. Zaskakujący jest zwłaszcza podpis pod takim stwierdzeniem Georgette Mosbacher, która reprezentowała przecież administrację Donalda Trumpa w największym kraju Europy Środkowej.
W dalszej części swej publikacji autorzy rozwijają wątek błędnego, ich zdaniem, podejścia niedawnego lokatora Białego Domu do kwestii Trójmorza. Piszą:
Niemniej sceptyczny (czy więcej niż sceptyczny) stosunek prezydenta Trumpa do UE jako takiej obudził w Niemczech i UE podejrzenia, że administracja Trumpa widzi w Trójmorzu mechanizm, który podzieli Unię Europejską. Niektórzy spekulowali, że USA, wykorzystując swoją długą historię wsparcia dla Europy Środkowej, mogą postrzegać Trójmorze jako okazję do forsowania swoich interesów narodowych kosztem Europy. Był to nowy wariant żywionych od wielu lat obaw o to, że Europa Środkowa stanie się „koniem trojańskim” Waszyngtonu w Europie. Podejrzenia te były w większości pozbawione podstaw, zanim ożywiła je okazjonalna wrogość Trumpa wobec UE. Jego pozorne poparcie dla niektórych eurosceptycznych rządów w Europie Środkowej sprawiło, że niektórzy w Europie Zachodniej interpretowali poparcie administracji Trumpa dla Trójmorza w ciemniejszych barwach, niż było to uzasadnione.
Obawy te pogłębiły się za sprawą eurosceptycznej retoryki płynącej z Warszawy w 2015 r. Podczas gdy język deklaracji Trójmorza był prounijny, w niektórych nieoficjalnych spekulacjach w Polsce zauważono, że Trójmorze miało swoje korzenie w przedwojennej polskiej koncepcji sojuszu narodów Europy Środkowej, Międzymorza (łac. Intermarium), idei słusznej, ale nieudanej, która miała ułatwić krajom znajdującym się „pomiędzy” radzenie sobie z wyzwaniami ze strony Rosji Sowieckiej i rewanżystowskich Niemiec. Część Europy zinterpretowała inicjatywę jako polskie dążenie do utworzenia grupy regionalnej, z udziałem USA, aby nadać jej znaczenie kosztem solidarności europejskiej. Była to błędna interpretacja zarówno idei Międzymorza, jak i polskich celów w Inicjatywie Trójmorza (która przecież miała swoją genezę za poprzedniego, liberalnego polskiego rządu). Wpłynęło to jednak negatywnie na początkowe podejście Niemiec do Trójmorza.
Zdaniem autorów, ten okres nieufności mamy już jednak za sobą:
W międzyczasie Inicjatywa zyskała akceptację w regionie i zdołała pozbyć się pewnego niefortunnego bagażu oraz uśmierzyć początkowe (i zazwyczaj nieuzasadnione) obawy Niemiec i UE. Trójmorze od początku cieszyło się poparciem USA – rzadki przypadek akceptacji inicjatywy wielostronnej przez administrację Trumpa – a także zdołało przetrwać przejście z administracji Trumpa na administrację Bidena, co jest nie lada wyczynem, zważywszy na politykę zmian w ekipach do spraw amerykańskiej polityki zagranicznej.
Niemcy a Trójmorze
Choć nie zostało to napisane wprost, to jednak z powyższych zdań przebija główna różnica między podejściem poprzedniej i obecnej administracji Białego Domu do Trójmorza. Jej istotą jest stosunek Waszyngtonu do Berlina.
Donald Trump był rozczarowany Niemcami, ponieważ nie chcą wydawać pieniędzy na obronę, a jednocześnie płacą potężne środki za surowce energetyczne Rosjanom, którzy dzięki temu zastrzykowi finansowemu mogą zbroić się i zagrażać Europie, zaś ciężar obrony muszą brać na siebie Amerykanie. W związku z tym Trump w większym stopniu postawił na kraje Trójmorza, zwłaszcza takie jak Polska i Rumunia, które lepiej rozumieją zagrożenie ze strony Rosji. W odróżnieniu od niego Biden wybrał Niemcy (czyli kraj o największym potencjale gospodarczym i politycznym na kontynencie) jako głównego sojusznika strategicznego USA w Europie. W tym kontekście gestem dobrej woli z jego strony stało się zniesienie części sankcji, które umożliwią Niemcom i Rosjanom dokończenie budowy Nord Stream 2 (choć sami autorzy tekstu na portalu trimarium.pl nazywają to „kontrowersyjną decyzją rządu Stanów Zjednoczonych”, określając gazociąg mianem „paskudnego problemu, który podzielił Europę”).
W związku z tym Fried, Mosbacher i Brzezinski formułują jednak konkretne oczekiwania wobec Niemiec. Chodzi o zmniejszenie presji na kraje Trójmorza w sprawach zielonej transformacji energetycznej. Piszą:
Jednak z uwagi na to, że Kreml wykorzystuje gaz jako broń polityczną, i w tym kontekście Nord Stream 2, wydaje się, że Niemcy mają szczególny obowiązek wspierania projektów energetycznych, w tym gazowych, które zmniejszyłyby ryzyko związane z Nord Stream 2, np. instalacji LNG i interkonektorów gazowych. Gaz nie jest ekologiczny, ale bardziej ekologiczny niż węgiel, a nieugięta obrona Nord Stream 2 przez Niemcy oznacza, że odeszły one od kryterium czystości w projektach związanych wyłącznie z zieloną energią.
Zdaniem autorów, energetyki opartej na węglu nie da się obronić, ale na gazie –przynajmniej jeśli chodzi o kraje Trójmorza – jak najbardziej. W tym przypadku względy ekologiczne muszą ustąpić przed bezpieczeństwem energetycznym.
Między Waszyngtonem, Berlinem, Moskwą i Pekinem
Autorzy tłumaczą zaangażowanie USA w projekt Trójmorza dwoma największymi wyzwaniami strategicznymi, przed którymi stoi Ameryka w skali globalnej. To Rosja i Chiny. Dlatego Stany Zjednoczone próbują uporządkować sytuację na Starym Kontynencie, zwłaszcza w Europie Środkowej. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy Niemcy w roli protektora Trójmorza z nadania Ameryki (bo do tego sprowadza się propozycja Bidena) spełnią oczekiwania Waszyngtonu. Niewiele faktów wskazuje na to, by Berlin w imię amerykańskich interesów chciał zaostrzać konfrontację z Moskwą i Pekinem. Przecież Niemcy poprzez Nord Stream 2 wzmacniają dziś Rosję – nie tylko finansowo, lecz także geostrategicznie, biorąc w energetyczne kleszcze Ukrainę. To także Niemcy pod koniec zeszłego roku przeforsowały podpisanie wspólnej umowy inwestycyjnej między Unią Europejską a Chinami. W obu kwestiach Berlin napotkał opór ze strony części krajów Trójmorza, m.in. Polski.
Być może więc to nie Trump – jak chcą autorzy tekstu – był głównym problemem polityki USA w Europie, lecz obiektywny konflikt interesów. Do tej pory Niemcy definiowali swój interes w taki sposób, że nie zamierzali być wiernym sojusznikiem Ameryki w jej konfrontacji z Chinami, ani nie chcieli wchodzić w konflikt z Rosją w imię obrony Europy Środkowej. Dlaczego Berlin miałby teraz zmienić swe stanowisko i spełnić nadzieje, jakie pokłada w nim nowa administracja w Waszyngtonie? Dobrze byłoby przeczytać tekst jakiegoś amerykańskiego autora, który wyłożyłby argumenty na rzecz takiej tezy.
W związku z tym rodzi się jednak pytanie: co zrobią Stany Zjednoczone, gdy okaże się, że kraje Trójmorza podzielają ich zaniepokojenie polityką Rosji i Chin, a Niemcy będą mieć w tych sprawach odmienne zdanie? Czy USA nadal będą uważać Berlin, flirtujący z Moskwą i Pekinem, za swego głównego sojusznika strategicznego w Europie? Czy mają wariant B?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/557552-stany-zjednoczone-wobec-trojmorza-za-prezydentury-joe-bidena
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.