Dzień po publikacji w Die Zeit artykułu Władimira Putina z propozycją budowy wspólnej przestrzeni bezpieczeństwa w Europie z udziałem Rosji mamy odpowiedź na tę ofertę europejskich elit.
Dziennik The Financial Times informuje powołując się na źródła dyplomatyczne, że kanclerz Angela Merkel złożyła oficjalną propozycję, którą poparł prezydent Francji, aby na najbliższy szczyt liderów państw – członków Unii Europejskiej zaprosić Władimira Putina. Pozycja Macrona po fatalnych dla jego formacji wynikach wyborów lokalnych, które odbyły się w Francji w miniony weekend nie jest w tym duecie najsilniejsza, jednak warto odnotować, że i on przyłączył się do inicjatywy Merkel. W ten sposób zostałby przywrócony format regularnych konsultacji „na szczycie” między państwami Unii a Federacją Rosyjską, który zawieszony został po aneksji Krymu i rosyjskiej agresji na wschodzie Ukrainy.
Co ciekawe, jak informuje dziennik Paryż i Berlin mieli już sondować postawę innych państw Unii w tej kwestii a nawet, jak się spekuluje, uruchomić konsultacje międzyrządowe, w gronie najbliższych sojuszników, których celem jest przygotowanie tego szczytu. Niedawna wizyta premiera Włoch Mario Draghi w Berlinie miała być pierwszym krokiem mającym na celu budowanie wewnątrzunijnego „frontu poparcia” polityki zbliżenia z Moskwą. Co ciekawe, dziennik informuje również o tym, że niedawna wizyta Antony Blinkena w stolicy Niemiec jest elementem tych konsultacji międzysojuszniczych, co by oznaczało, że Waszyngton jest również konsultowany w tej sprawie. Przy czym, póki co, nie ma jasności co do tego czy propozycja złożona przez Angelę Merkel jest elementem niemiecko – amerykańskiej gry mającej na celu osłabienie związków Moskwy i Pekinu, czy raczej mamy do czynienia z próbą budowania przez Europę samodzielnej linii politycznej wobec Federacji Rosyjskiej.
Rozmowa Merkel i Putina
Wczoraj, w związku z rocznicą napaści Niemiec na ZSRR miała też miejsce rozmowa telefoniczna między kanclerz Merkel a prezydentem Putinem, co oznacza, że rzeczywiste konsultacje w sprawie ewentualnego przyszłego szczytu rzeczywiście już trwają. Tego samego dnia ukazał się oficjalny komunikat rosyjskiego Ministerstwa Obrony, z którego można było się dowiedzieć , że rosyjskie samoloty ostrzelały ostrzegawczo brytyjski niszczyciel Defender, który miał naruszyć wody terytorialne Federacji Rosyjskiej. Bombowce Su-24M miały zrzucić cztery 250 kilogramowe bomby odłamkowo – burzące na kursie Defendera, który zdaniem Rosjan o kilka kilometrów przekroczył granice wód terytorialnych. Brytyjczycy zaprzeczają i twierdzą, że tego rodzaju wydarzenie w ogóle nie miało miejsca. Niewiele więcej wiadomo jeśli chodzi o szczegóły zajścia bo brytyjskie Ministerstwo Obrony zapowiedziało wydanie komunikatu w tej sprawie dopiero w dniu jutrzejszym, jednak warto zwrócić uwagę na dwie pojawiające się w tym kontekście kwestie.
Po pierwsze z formalnoprawnego punktu widzenia wody wokół Krymu nie mogą być uznane za obszar rosyjskich wód terytorialnych, bo aneksji Półwyspu nikt nie uznaje (poza Nikaraguą, Syrią etc.), co oznacza, że Moskwa podejmując akcje tego rodzaju konsekwentnie ma zamiar prowadzić politykę faktów dokonanych i nie rozpatruje nawet rewizji swego postępowania, co oznacza, że ewentualna odwilż z Europą odbędzie się raczej na jej warunkach. Timing tego komunikatu również nie wydaje się przypadkowy, mamy wreszcie pierwszy z namacalnych skutków tego jakie efekty przyniosło spotkanie w Genewie. W komentarzach zachodnich po rozmowach Putin – Biden pojawiła się teza, iż będzie można mówić o sukcesie szczytu nie na podstawie tego jakie działania zostaną wspólnie podjęte, ale raczej oceniając to co w relacjach Rosja – Zachód nie nastąpi. Jeśli nie nastąpi w pewnych obszarach zaognienie sporów i rywalizacji, to szczyt będzie można oceniać pozytywnie. Jeśli ta reguła działa to kwestie Ukrainy zostają, decyzją Moskwy, wyłączone spod jej obowiązywania, co jest również istotną informacją.
Dmytro Kułeba, ukraiński minister spraw zagranicznych napisał komentując incydent z brytyjskim niszczycielem napisał, że to co się stało jest kolejnym dowodem na potrzebę bliższego współdziałania Kijowa z NATO, ale wydaje się, że tego rodzaju opinie w obliczu zmieniających się priorytetów są w coraz większym stopniu w Europie odosobnione. Równolegle grupa państw Unii, przede wszystkim z zachodniej części kontynentu oraz Państwa Bałtyckie wydały gniewne oświadczenie w kwestii węgierskiej ustawy zakazującej propagowanie treści homoseksualnych skierowanych do osób niepełnoletnich.
Mamy, jak informuje politico.eu do czynienia z intrygującym podziałem na „stare demokracje” z Zachodu w których dominuje podejście liberalne i konserwatywną Europę Środkową, do której doszły państwa bałkańskie oraz Grecja i Cypr. Ciekawa jest w tym wypadku postawa Bałtów, którzy albo uznali, że przed ewentualną presją ze strony Moskwy ochroni ich Berlin, albo zrozumieli, że nikt ich nie ochroni, ocieplenie na linii Unia Europejska – Rosja jest nieuchronne i w związku z tym lepiej być po stronie większości, robić dobrą minę w trudnej sytuacji i może ugrać coś dla siebie. Dyscyplinowanie krnąbrnych państw Europy Środkowej w rodzaju Węgier czy Polski już się zresztą zaczęło. Epistolografia amerykańskiego Chargé d’affaires w Warszawie jest częścią tych działań, kwestia rekompensat za mienie pożydowskie też jak się wydaje powraca właśnie teraz nieprzypadkowo.
Nowa nominacja Bidena
Jednocześnie zza oceanu nadeszła wiadomość, że na stanowisko wiceszefa Pentagonu ds. bezpieczeństwa międzynarodowego Joe Biden mianował Cellestę A. Wallander.
Jej kandydatura musi być jeszcze zatwierdzona przez Kongres, a do jej obowiązków należeć ma m.in. nadzór nad kwestiami strategicznymi. Informacja o tej nominacji jest istotna z co najmniej dwóch powodów.
Po pierwsze potwierdza rosyjskie przecieki (słowa wiceministra Riabkowa), że rosyjsko – amerykańskie rozmowy strategiczne mają na poziomie eksperckim ruszyć „lada moment”. Utrzymywanie w takiej sytuacji wakatu na tak ważnym stanowisku w Pentagonie okazało się niemożliwe.
Druga istotna informacja związana jest z faktem, że Wallander uchodzi za przedstawicielkę „jastrzębiej” linii wobec Rosji, co by znaczyło, że Waszyngton nie zamierza ustępować Moskwie i będzie prowadził rokowania z pozycji siły. Tak przynajmniej uważają rosyjscy eksperci pytani w tej kwestii przez dziennikarzy Niezawisimej Gaziety. Jednak warto przypomnieć, że Wallander stała na czele Fundacji Rosyjsko – Amerykańskiej, która powstała w 2006 roku po to aby promować amerykańskie inwestycje kapitałowe w rosyjskich przedsiębiorstwach. W 2015 roku, po tym jak stosunki między Moskwą a Waszyngtonem uległy zaognieniu Fundacja została uznana w Rosji za „podmiot niepożądany”. Możliwa jest zatem jeszcze inna interpretacja tej nominacji, która zresztą nie wyklucza pierwszej.
Otóż nowa podsekretarz stanu w Pentagonie, a jest to jedna z najważniejszych pozycji w amerykańskiej administracji w zakresie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, może też mieć za zadanie przygotowanie gruntu dla wznowienia amerykańsko – rosyjskiej współpracy gospodarczej.
Putin po szczycie w Genewie mówił o kooperacji w Arktyce i na Dalekiej Północy, zwłaszcza w sektorach eksploatacji bogactw mineralnych. Próbował przekonać Amerykanów argumentem, że ich nieprzejednana postawa w kwestii współpracy kapitałowej z Rosją i wycofanie się po 2014 roku z tego rynku stworzyło próżnię w którą weszli inni, w tym koncerny z państw europejskich a także np. z Japonii. Amerykańskie firmy straciły setki milionów dolarów a zyskali Europejczycy. Być może Biden głoszący publicznie, że jego polityka zagraniczna ma dać wymierne korzyści amerykańskim podatnikom, w tym przyczyniać się do odbudowy klasy średniej, uznał, że nadszedł czas na rozpoczęcie gospodarczej współpracy z Moskwą.
Gdyby tak było, to inicjatywę Berlina i Paryża należałoby uznać za krok mający na celu wyprzedzenie Waszyngtonu i będący bezpośrednim skutkiem oceny ustaleń szczytu w Genewie. Nie można też wykluczyć współdziałania w dziele „ocieplania relacji” z Moskwą. Niezależnie od tego, która z tych interpretacji okaże się prawdziwa, a sądzę, że niedługo nowe wydarzenia odsłonią nam rzeczywistość, to jak się wydaje, interesów Europy Środkowej, w tym i Polski, nikt nie ma zamiaru poważnie brać pod uwagę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/556036-czyzby-wyscig-o-wzgledy-moskwy