Dla Stanów Zjednoczonych najważniejszym wyzwaniem w skali globalnej staje się rywalizacja z Chinami. Niepokój Waszyngtonu budzi zwłaszcza ofensywa ekonomiczna Pekinu w Europie, w której jeszcze do niedawna Państwo Środka nie miało swoich przyczółków.
CZYTAJ TAKŻE: Amerykańska kwadratura koła: wygrać globalną rywalizację z Chinami i dokonać zielonej transformacji swojej gospodarki
Sytuacja zmienia się jednak dynamicznie. Chińczycy stali się właścicielami portu w Pireusie; budują największą autostradę w Czarnogórze, którą uzależnili od siebie finansowo; planują stworzenie linii kolejowej na Bałkanach z terminalem przeładunkowym na Węgrzech, których rząd chce przyciągnąć ich inwestycje. W ostatniej chwili udało się zablokować przejęcie przez Pekin portu w Rijece. Zdaniem chorwackich mediów stało się to na skutek nacisków ze strony USA.
Przebić ofertę Chińczyków
Zachód nie może jednak ograniczać się tylko do powstrzymywania chińskich wpływów. Musi mieć także pozytywną propozycję, żeby samemu przebić ofertę Pekinu. Tym bardziej, że Państwo Środka dysponuje olbrzymią nadwyżką finansową, którą może przeznaczyć za zagraniczne inwestycje.
W tej sytuacji Grupa G7 z inicjatywy USA postanowiła uruchomić program o nazwie Build Back a Better World (B3W), który ma być alternatywą dla Nowego Jedwabnego Szlaku. Jego celem jest finansowanie infrastruktury w krajach rozwijających się, żeby nie wpadły one w chińską strefę wpływów. Waszyngton wie, że jeśli tego nie zrobi, może przegrać rywalizację z Chinami nie tylko w Azji czy Afryce, lecz także w dużej części naszego kontynentu.
Teoretycznie ów program może być szansą na modernizację ekonomiczną także dla Europy Środkowo-Wschodniej, a zwłaszcza dla regionu Trójmorza i dla Bałkanów. Czy tak się jednak stanie? Trudno powiedzieć, tym bardziej, że istnieje wiele znaków zapytania dotyczących realizacji całego przedsięwzięcia.
Skąd wziąć pieniądze?
Po pierwsze, grupa G7 obiecuje przeznaczyć na wypełnienie luki infrastrukturalnej w krajach rozwijających się 40 bilionów dolarów do roku 2035 (dla porównania: według Refinitiv, Chiny w latach 2013-2020 włożyły w projekty w ramach Pasa i Szlaku równowartość 3,7 biliona dolarów). Powstaje jednak zasadne pytanie: skąd wziąć tak duże środki finansowe w sytuacji, gdy budżety państw zachodnich nadwyrężone są wychodzeniem z pandemii, a w najbliższym czasie czeka je niezwykle kosztowna zielona transformacja energetyczna?
Program Build Back a Better World przewiduje pozyskiwanie potrzebnego kapitału spoza budżetów publicznych. Nie wiadomo jednak, czy prywatni inwestorzy zechcą zaangażować się w projekty, które obciążone są poważnymi ograniczeniami środowiskowymi i społecznymi. Te ostatnie wynikają z priorytetów, jakie widnieją w założeniach całego planu. Wśród czterech filarów B3W znajdują się bowiem takie elementy, jak kwestie klimatyczne, ochrona zdrowia, technologie cyfrowe i równość płci (gender mainstreaming). Prawdę mówiąc, tylko jeden z nich (cyfryzacja) ma charakter infrastrukturalny, pozostałe zaś posiadają wymiar głównie ideologiczny.
Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że wiele państw nie będzie chciało korzystać z pożyczek, które wiążą się z koniecznością wprowadzania światopoglądowych programów, często niepopularnych wśród większości wyborców, jak np. postulaty lobby LGBT. Elity wielu krajów rozwijających się traktują zresztą narzucanie tego typu wzorców jak ideologiczną kolonizację oraz przejaw zachodniego paternalizmu względem kultur uważanych za niższe. Na tym tle znacznie korzystniej wypadają Chiny, które proponują tanie kredyty na budowę portów, autostrad czy linii kolejowych bez wymuszania takich rozwiązań, jak legalizacja aborcji czy przywileje małżeńskie dla par jednopłciowych.
Ideologia czy biznes?
Pouczający może być przykład Trynidadu i Tobago, które odmówiły niedawno wzięcia 1-procentowej pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a zamiast tego wybrały 2-procentową pożyczkę od Chin wraz ze zobowiązaniem, że 15 proc. z tej kwoty wydadzą za zakup chińskich towarów. Władze tego karaibskiego kraju wolały zapłacić większe oprocentowanie, ale zyskać pewność, że nikt nie będzie wtrącał się w ich wewnętrzne sprawy, ponieważ kredyt z MFW wiązał się z nadzorem nad ich finansami.
Nawet jeśli jednak krajom G7 uda się zebrać fundusze inwestycyjne, może okazać się, że pieniądze w dużej części trafią do… Chin. Program B3W przewiduje bowiem rozwój infrastrukturalny w takich branżach, jak odnawialne źródła energii czy technologie cyfrowe, zaś Chińczycy są potentatami w produkcji m.in. wiatraków, paneli słonecznych czy urządzeń telekomunikacyjnych.
Wielki projekt firmowany przez administrację Bidena i Grupę G7 od początku obciążony jest więc dużym ryzykiem niepowodzenia. Im więcej będzie w nim ideologii, tym mniejsze są jego szanse na sukces. Zwłaszcza gdy po drugiej stronie stoi tak konsekwentny i zdeterminowany przeciwnik jak Chiny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/555410-czy-program-b3w-ma-szanse-powodzenia