Efekty środowego szczytu prezydentów USA i Rosji, Joe Bidena i Władimira Putina, to niewiele więcej niż wspólne oświadczenie na temat strategicznej stabilności - ocenia brukselski portal Politico. Światowe media komentują spotkanie prezydentów Rosji i USA.
CZYTAJ TAKŻE:
Politico: skąpe owoce szczytu Biden-Putin
Obaj (prezydenci) potwierdzili zasadę (Ronalda) Reagana i (Michaiła) Gorbaczowa, „że konfliktu atomowego nie da się wygrać i nie należy nigdy do niego doprowadzić”
— podsumowuje portal zajmujący się polityką europejską.
Ale stosunki między Rosją a USA były tak okropne, zwłaszcza przez ostatnią dekadę, że cofnięcie zegara do bardziej obiecującego punktu sprzed 36 lat zostało okrzyknięte jako sukces
— ironizuje autor artykułu David Herszenhorn, dodając: „Podobnie jak fakt, że (między przywódcami) nie było żadnych wyraźnych oznak agresji, braku szacunku czy pogardy”.
Politico zauważa, że prezydenci przedstawili długą listę wzajemnych pretensji – zwłaszcza w kwestiach takich jak cyberataki i prawa człowieka.
Byli jednak na tyle serdeczni wobec siebie nawzajem, że wydawało się, że ich pierwszy szczyt nie będzie ostatnim
— podsumowuje portal.
Ukrainy nie porzucono, ale też nie uratowano
Ukrainy ani nie porzucono, ani nie uratowano, wszystko zostaje po staremu - ocenia portal LB.ua wyniki środowego szczytu prezydentów USA i Rosji, Joe Bidena i Władimira Putina. Z punktu widzenia geopolityki Kijów nic nie stracił, za to dostał potwierdzenie poparcia ze strony USA - pisze agencja Ukrinform.
Spotkanie przyniosło skromne rezultaty - ocenia w czwartek portal RBK-Ukraina. Konkretów na razie jest bardzo mało; sądząc po briefingach prezydentów, na razie wszystko sprowadza się do „dialogu” i „konsultacji” na temat kontroli zbrojeń, demilitaryzacji Arktyki, cyberbezpieczeństwa itd. - pisze serwis. Jedyny konkretny wynik szczytu to powrót ambasadorów: rosyjskiego do USA i amerykańskiego do Rosji - wskazuje.
Pisze też, że podczas szczytu Ukrainie poświęcono „nie tak dużo uwagi”. Putin po raz kolejny skrytykował kijowski pomysł zmodernizowania porozumień mińskich, a Biden tradycyjnie zapewnił o poparciu USA dla integralności terytorialnej Ukrainy i realizacji porozumień mińskich, ale bez konkretów - pisze serwis. Najpewniej amerykańska polityka wobec Ukrainy wyjaśni się podczas wizyty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Waszyngtonie w lipcu - dodaje.
Portal LB.ua ocenia z kolei, że Ukrainy „ani nie porzucono, ani nie uratowano”. Wygląda na to, że w sprawie ukraińskiej wszystko zostaje po staremu: Rosja nie zamierza powstrzymywać swoich agresywnych działań, a USA mówią o przywiązaniu do idei integralności terytorialnej naszego państwa - podkreśla kijowski serwis.
Dla nas rezultat jest prosty: z tego, co widać, (wynika, że) nie zdecydowano o losie Ukrainy za jej plecami, ale też nie udzielono szczególnego wsparcia. Mamy nadzieję, że Biden opowie o szczegółach rozmów z Putinem prezydentowi Zełenskiemu podczas ich spotkania w Waszyngtonie. Nie należy jednak mieć szczególnych złudzeń (…) . W stosunku do Rosji (USA) mają - i pokazał to szczyt w Genewie - swój plan, swoje terminy i „mapy drogowe”
— czytamy.
Z kolei Ukrinform ocenia, że z geopolitycznego punktu widzenia Ukraina „niczego nie straciła, a dostała potwierdzenie poparcia ze strony USA”. Fakt, że Biden i Putin nie wymienili się zaproszeniami do swoich krajów, potwierdza, że USA nie rozpatrują wariantów zbliżenia z Rosją kosztem między innymi ukraińskich interesów - wskazuje.
Agencja zwraca uwagę, że propozycja spotkania w Europie, z którą wystąpił w kwietniu Biden, pozwoliła wtedy na znaczne zmniejszenie napięcia na ukraińskich granicach, gdzie Rosja skoncentrowała 100 tys. żołnierzy. Jako ważne ocenia też, że podczas rozmowy twarzą w twarz z Putinem Biden mówił o „niepodważalnym poparciu” USA dla Ukrainy oraz o tym, że Rosja jest stroną mińskich porozumień i musi realizować wskazane w nich wymogi.
Dla Kijowa istotne jest konsekwentne stanowisko USA, jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy na tle agresji Rosji - czytamy. Jak dodaje portal, tworzy to fundament dla następnego ważnego kroku, jakim jest przygotowanie wizyty Zełenskiego w Waszyngtonie.
Potencjalnie ta wizyta może stać się jednym z najbardziej decydujących (wydarzeń) dla ukraińskiej polityki zagranicznej w ostatnich latach
— dodaje.
Włoskie media o dialogu
Zaczyna się znowu dialog - to najczęstszy komentarz w czwartkowej prasie włoskiej po pierwszym spotkaniu prezydentów USA i Rosji, Joe Bidena i Władimira Putina w Genewie. Gazety zwracają uwagę na szczególnie wyraźną różnicę zdań w kwestii przestrzegania praw człowieka w Rosji.
Dziennik „Corriere della Sera” podsumowując szczyt wskazuje , że trzeba było mniej niż trzech godzin rozmów, by wznowić dialog między Stanami Zjednoczonymi i Rosją. Jak zaznacza, wprawdzie Biden i Putin „nie przyrzekli sobie dozgonnej miłości”, to mówili podobnym językiem. Gazeta zwraca uwagę na słowa Bidena, który sprzeciwił się klimatowi „nowej zimnej wojny”, ale dodaje zarazem, że nie zabrakło wymiany zdań, przede wszystkim w sprawie uwięzionego rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Największa włoska gazeta kładzie nacisk na to, że zgodnie z przewidywaniami prezydentom USA i Rosji udało się osiągnąć porozumienie w sprawie powrotu ambasadorów; amerykańskiego do Moskwy i rosyjskiego do Waszyngtonu.
„La Repubblica” także pisze o wznowionym dialogu podkreślając, że w tym przypadku było to duże „wyzwanie”. Spotkanie na neutralnym szwajcarskim gruncie było „dyplomatycznym przełomem” - ocenia. Ten szczyt, stwierdza jednocześnie, bardzo różnił się od poprzednich, amerykańsko-rosyjskich czy nawet amerykańsko-radzieckich w ostatnich 40 latach.
Jak odnotowuje, powitalny uścisk dłoni Bidena i Putina trwał pięć sekund; mniej niż ten również w Genewie między Ronaldem Reaganem i Michaiłem Gorbaczowem w 1985 roku, który „zapoczątkował koniec zimnej wojny”. Co więcej, podkreśla, było to spotkanie bez maseczek, co w przypadku rosyjskiego przywódcy było „znakiem zaufania” ze względu na jego strach przed zakażeniem.
Za najważniejsze rezultaty szczytu „La Repubblica” uważa zielone światło dla dyskusji na temat zbrojeń nuklearnych i cyberataków. Choć - w ocenie publicysty rzymskiego dziennika - rozmowy miały charakter przełomowy, to nie zabrakło w ich trakcie ujawnionych podczas osobnych konferencji prasowych obu przywódców poważnych różnic w kwestii praw człowieka i Ukrainy. Joe Biden, dodaje „La Repubblica”, stanowczo mówił o „niepodważalnym” poparciu dla suwerenności i terytorialnej integralności Ukrainy oraz o zobowiązaniu Stanów Zjednoczonych na rzecz obrony demokratycznych wartości i podstawowych praw człowieka.
Genewskie rozmowy „La Stampa” nazywa „próbami dialogu”. Ale, przyznaje, w kwestii praw człowieka w Rosji i cyberataków dalej nie ma porozumienia. Turyńska gazeta odnotowuje, że szczególną wymowę miały słowa Bidena z konferencji prasowej o tym, że jeśli uwięziony w kolonii karnej Nawalny umrze, będzie to miało „katastrofalne” konsekwencje.
Oczekiwania związane ze szczytem były „niskie”, a jego rezultaty są ich spełnieniem - ocenia. Jako plus „La Stampa” wskazuje to, że Biden i Putin „nie pokłócili się” i zdecydowali o otwarciu strategicznego dialogu, by zobaczyć, czy istnieje możliwość rozwiązania „najgroźniejszych sporów”. Weryfikacja ta, zaznacza dziennik, ma nastąpić za kilka miesięcy.
„Pierwszym szczytem w zimnej atmosferze” nazywa spotkanie w Genewie katolickie „Avvenire”, odnotowując wyraźne różnice zdań prezydentów w zasadniczych kwestiach praw człowieka, kryzysu ukraińskiego i cyberbezpieczeństwa.
Rosja i USA nauczyły się zarządzać niezgodą między nimi
Na szczycie w Genewie prezydenci Władimir Putin i Joe Biden nie zrewidowali swych poglądów i żaden nie poszedł na ustępstwa, niezgoda pozostaje niezgodą, ale jest możliwe, że strony nauczyły się zarządzać tą niezgodą - ocenia rosyjski dziennik „Wiedomosti”.
Jak dziś wygląda to zarządzanie niezgodą? Jeśli sądzić po konferencji prasowej rosyjskiego przywódcy, to wygląda następująco: tematy, w których widoczne jest pewne wzajemne zrozumienie między USA i Rosją, są omawiane szczegółowo i rzeczowo. W tematach, w których rozbieżności są nie do przezwyciężenia, ustalane są tzw. czerwone linie (granice, których nie wolno przekroczyć-PAP) i są one respektowane przez obie strony - albo w sposób milczący, albo otwarcie
— zauważają „Wiedomosti”.
Owe „czerwone linie” - zdaniem dziennika - są następujące w przypadku strony rosyjskiej: „Ukraina powinna pozostać poza NATO, Białoruś - poza kontrolą Zachodu, opozycja rosyjska - bez wsparcia z zagranicy”. „Wiedomosti” powołują się w tym miejscu na opinie, które Putin wyraził w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji NBC.
Ogółem, według „Wiedomosti”, „jest jasne, że u Putina i Bidena pojawiło się pewne wspólne zainteresowanie współpracą”. Strony wyraziły bowiem gotowość do utworzenia kanałów współpracy w celu rozwiązania wspólnych problemów.
Gazeta jednocześnie zwraca uwagę na słowa Putina o możliwej współpracy Rosji i USA w Arktyce i ocenia, że dokonał się „genewski zwrot na Północ”.
Jak zauważają „Wiedomosti”, Rosja jest jednym z ośmiu państw arktycznych, a z kolei Chiny są „głównym oponentem obecnego systemu zarządzania Arktyką” i w 2018 roku ogłosiły się państwem bliskim Arktyce. Żadne z państw Rady Arktycznej, w tym Rosja „nie uznaje obecnie arktycznych ambicji Chin” - przypomina dziennik. I właśnie Arktykę na szczycie w Genewie „omawiano szczegółowo”, a o Ukrainie - „wspomniano mimochodem” - podkreśla komentator.
Jeśli tendencja deeskalacji i współpracy utrzyma się i nie będzie torpedowana przez siły, które w Rosji nazywane są „rusofobicznymi”, to może to oznaczać, że Rosja może otrzymać pewną ograniczoną swobodę manewru w warunkach rozwijającego się konfliktu USA i Chin
— prognozują „Wiedomosti”.
Zdaniem gazety, to właśnie konflikt amerykańsko-chiński „grozi przerodzeniem się w zimną wojnę XXI wieku”. Rosja zaś „manipulując rozmaitymi konfliktowymi sytuacjami zyskuje możliwość prowadzenia dialogu strategicznego z każdym z dwóch biegunów obecnego systemu globalnego” - podsumowują „Wiedomosti”.
Świat stał się bezpieczniejszy
Spotkanie w Genewie prezydentów USA i Rosji, Joe Bidena i Władimira Putina, nie przyniosło „prawie żadnych konkretnych rezultatów” - ocenia w czwartek tygodnik „Spiegel”, a opinię tę podziela większość niemieckich komentatorów. Podkreślają oni jednak, że „spotkanie w Genewie sprawiło, że świat stał się bezpieczniejszy”.
Zdaniem „Spiegla” spotkanie „może pomóc przede wszystkim gospodarzowi Kremla”, ale prezydenci USA i Rosji „w końcu rozmawiają i tu zaczyna się cała dyplomacja”.
Ponadto zwracają się (do siebie) grzecznie i z szacunkiem, co samo w sobie jest ogromnym krokiem naprzód w porównaniu z żenująco niezdarnymi katastrofami na szczycie (Putina i poprzedniego prezydenta USA) Donalda Trumpa w Helsinkach w 2018 roku
— dodaje gazeta.
(Środowy) szczyt z udziałem prezydentów USA i Rosji przyniósł niewiele konkretnych rezultatów, ale prowadzenie dialogu jest rozsądne
— komentuje dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Biden jest już piątym amerykańskim prezydentem, który zmierzył się z Putinem
— przypomina, dodając, że „to (Biden) zaproponował spotkanie”.
Fakt, że Putin się na nie zgodził, zdaniem gazety „pokazuje, że on również nie chce całkowitego zamrożenia stosunków (…)”.
Biden konfrontuje się z autorytarnymi reżimami i proponuje dialog. Jedno jest konieczne, a drugie rozsądne - nawet jeśli w Genewie przyniosło niewiele namacalnych rezultatów
— dodaje „FAZ”.
Biden musiał rozmawiać, Putin chciał rozmawiać
— podkreśla dziennik „Tagesspiegel”.
Żadnego wspólnego posiłku, żadnej wspólnej konferencji prasowej, tylko uścisk dłoni. To pokazuje stan relacji. Joe Biden nie ma ochoty rozmawiać z Władimirem Putinem, ale musi - z poczucia odpowiedzialności. (…) Z drugiej strony, dla Putina sukcesem jest to, że jawi się jako mąż stanu na równi z prezydentem USA. Nie mają dla siebie szacunku. Ich partnerstwo ogranicza się do wskazywania drugiej stronie „czerwonych linii”, których nie wolno przekroczyć, tak aby konflikt systemowy między demokratycznym Zachodem a mafijnym państwem tajnych służb, Rosji, pozostał przewidywalny
— ocenia gazeta.
Wynikiem 1:0 dla Rosji zakończył się w środę mecz z Finlandią na piłkarskich Mistrzostwach Europy. Nie można tego samego powiedzieć o spotkaniu Rosja-USA na scenie politycznej, choć powodem do satysfakcji dla prezydenta Rosji Władimira Putina było przyjęcie go przez prezydenta USA Joe Bidena w Genewie jako równorzędnego partnera
— zauważa portal RND.
Wystąpili następnie przed prasą z podniesionymi głowami - nie dało się wyłonić zwycięzcy i przegranego. Obaj byli zadowoleni, choć z góry było wiadomo, że cudów nie będzie
— dodaje.
Według portalu „największym osiągnięciem (spotkania w) Genewie jest to, że w ogóle się odbyło po ostatniej epoce lodowcowej” w relacjach USA-Rosja.
„Sueddeutsche Zeitung” jest zdania, że „Joe Biden nie przyniósł wstydu Stanom Zjednoczonym podczas spotkania z Putinem w Genewie; nie zdezawuował służb wywiadowczych swojego kraju, nie zostawił sojuszników Ameryki w zawieszeniu”.
(Zważywszy, że) Donald Trump zrobił to wszystko, gdy spotkał się z (Putinem) w Helsinkach trzy lata temu, pierwszy wniosek po (środowym spotkaniu w) Genewie jest taki: USA znów mają prezydenta, który nie da się nabrać Putinowi
— wskazuje dziennik.
Drugi wniosek według „SZ” jest taki, że Putin to zrozumiał.
Nie musi to oznaczać, że jego polityka wewnętrzna i zagraniczna stanie się w przyszłości mniej agresywna i destrukcyjna. Ale przynajmniej zmienia się dla niego kalkulacja ceny, jaką musiałby zapłacić za agresję i zniszczenie. W przypadku Trumpa ta cena wynosiła zero, w przypadku Bidena będzie wyższa. Czy wystarczająco wysoka, by zrobić wrażenie na Putinie - to dopiero się okaże
— przewiduje.
Zdaniem „SZ” to dobrze, że Biden i Putin się spotkali, bo „obie strony wiedzą teraz lepiej, co je dzieli i na czym stoją”.
I najwyraźniej antagonizm nie jest tak głęboki, by USA i Rosja nie chciały już współpracować np. w kwestii rozbrojenia nuklearnego. To wielki sukces. W związku z tym nasuwa się trzeci wniosek: spotkanie w Genewie sprawiło, że świat stał się bezpieczniejszy
— ocenia.
Szczyt w Genewie bez przełomu, ale pomoże znormalizować stosunki
Spotkanie prezydentów Joe Bidena i Władimira Putina w Genewie pomoże nieco znormalizować stosunki amerykańsko-rosyjskie, choć żadnego dyplomatycznego przełomu na nim nie było - oceniają w czwartek brytyjskie media.
Nie jest jednoznaczną pochwałą określenie rozmów dwustronnych jako szczere i uczciwe. Tak właśnie Władimir Putin określił swój wczorajszy szczyt z Joe Bidenem w Genewie. I tylko przez samo spotkanie z nim, prezydent Biden przyznał rosyjskiemu odpowiednikowi dyplomatyczną korzyść, sugerując równe stosunki. Prawda była taka, że przywódca wolnego świata siedział przez cztery godziny z autokratą, który zdestabilizował porządek międzynarodowy i siłą zmienił granice Europy
— pisze w komentarzu redakcyjnym „Times”.
Dziennik ocenia, że po rozmowach niewiele jest rzeczy, które można uznać za konkretny postęp, niemniej jest z nich zysk dla wolnego świata, bo Biden podkreślił zaangażowanie Ameryki w jej strategiczne sojusze, wskazując w szczególności na utrzymanie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy i podkreślił, że prawa człowieka „zawsze będą na stole”, a stałe zaangażowanie USA w te kwestie wzmacnia odstraszanie i pozwala zachować pokój.
„Times” pisze, że ten szczyt nie zmieni wrogiego nastawienia Putina do Zachodu, bo dyplomatyczne nowe otwarcia nie są w stanie go przekonać, co pokazało jego spotkanie z Donaldem Trumpem w Helsinkach w 2018 r., po którym nadal groził Ukrainie, angażował się w cyberwojnę i bombardował ludność cywilną w Syrii. Gazeta wskazuje jednak, że bardziej tradycyjna amerykańska polityka powstrzymywania, rygorystycznie egzekwowana, może skłonić Kreml do ponownego zastanowienia się nad angażowaniem się w takie prowokacje.
Jak zauważa, rządy Putina niekoniecznie są nieprzemakalne, rosyjska gospodarka jest słaba, a w kwietniu demonstracje poparcia dla Aleksieja Nawalnego, dysydenta, którego Kreml próbował zabić, były większe niż jakiekolwiek od czasu, gdy partia Putina zaangażowała się w fałszowanie głosów w wyborach parlamentarnych w 2011 r.
„Times” uważa też, że kwestia praw człowieka jest tym, o czym USA powinny głośno mówić, bo w czasach zimnej wojny to dodawało otuchy radzieckim dysydentom, a Putin był wyraźnie zirytowany na konferencji prasowej, gdy zapytano go o sposób traktowania przeciwników politycznych.
Z kolei „Guardian” analizując szczyt wskazuje na pięć wniosków, które można z niego wyciągnąć. Po pierwsze, dziwaczna i nieprzewidywalna era Donalda Trumpa się skończyła - Biden był dobrze przygotowany do rozmów, wyglądał na zrelaksowanego, mówił o potrzebie przewidywalnych stosunków, a szczyt odbywał się zgodnie z dyplomatycznymi konwencjami.
Drugim wnioskiem jest to, że Putin nadal postrzega USA w sposób negatywny i nie należy się spodziewać, by zmniejszył presję na Waszyngton, ani zmienił swoje postępowanie. Czyli według „Guardiana”, nadal będzie prześladował przeciwników politycznych, nie zrobi żadnych ustępstw na Ukrainie i będzie kontynuował cyberataki, ingerowanie w wybory i inne prowokacje wobec Zachodu.
Po trzecie, na szczycie, mimo niewielkich oczekiwań, osiągnięto pewne konkrety, choć były to te najłatwiejsze do osiągniecia, czyli uregulowanie kwestii ambasadorów obu krajów oraz konsultacje w sprawie traktatu nuklearnego START III i cyberbezpieczeństwa.
Czwartym punktem jest to, że Putin nadal pozostaje mistrzem w zaprzeczaniu rzeczywistości i w „odwracaniu kota ogonem”, co pokazał zapytany na konferencji po szczycie o protesty i traktowanie przeciwników politycznych.
Piątym zaś - że wtedy kiedy mu to odpowiada, Putin - który w przeszłości kazał czekać na siebie m.in. Barackowi Obamie, papieżowi Franciszkowi i królowej Elżbiecie II - potrafi zjawić się na spotkanie na czas.
Spotkanie z Putinem bez fajerwerków
Prezydent USA Joe Biden podczas swojej pierwszej zagranicznej podróży „zdecydowane zerwał ze swoim wprowadzającym zamęt poprzednikiem i przedstawił Amerykę przyjaznym, choć nieufnym sojusznikom” - komentuje w czwartek agencja AP. Według niej podczas szczytu Bidena i prezydenta Rosji w Genewie „fajerwerków nie było”.
Biden pokazał, że Stany Zjednoczone znów są wiarygodnym sojusznikiem z pewną ręką u steru. Europejscy sojusznicy przyjęli to z zadowoleniem, a nawet odwieczny wróg (Rosja - PAP) to docenił - zauważa AP.
Kiedy jednak po tygodniu spędzonym za Atlantykiem prezydent wrócił w środę wieczorem do Waszyngtonu, pozostały pytania, czy sojusznicy zaufają, że Biden naprawdę reprezentuje długotrwały reset, a rosyjski przywódca Władimir Putin ograniczy niewłaściwe zachowania swojego kraju.
W Genewie, w Brukseli na szczycie NATO i UE-USA, a także w Kornwalii na szczycie G7 Biden jak mantrę powtarzał, że „Ameryka wróciła”. Ale to Putin najlepiej podsumował pierwszą podróż Bidena za ocean - wskazuje AP.
Agencja przytacza wypowiedź Putina, że „prezydent Biden jest doświadczonym mężem stanu” i „bardzo różni się od prezydenta (Donalda) Trumpa”.
Jednak szczyt w Genewie, który przyćmił całą podróż amerykańskiego przywódcy do Europy, podkreślił również kruchość deklaracji Bidena o powrocie globalnego porządku - ocenia AP.
Przyznaje, że choć obaj przywódcy uznali rozmowy za konstruktywne, to w Genewie „nie było fajerwerków” - retoryka Putina nie uległa zmianie, odmówił on bowiem wzięcia jakiejkolwiek odpowiedzialności za ingerencję w wybory prezydenckie w USA, cyberataki czy rozprawianie się z przeciwnikami politycznymi w kraju. Na zakończenie szczytu Biden przyznał, że nie może być pewien, czy Putin zmieni swoje zachowanie nawet w obliczu nowych gróźb wyciągnięcia konsekwencji - podsumowuje AP.
Wielostronne spotkania Bidena z innymi demokracjami - państwami G7 oraz NATO - były przerywane westchnieniami ulgi ze strony europejskich przywódców, którzy przez cztery lata byli wstrząśnięci prezydentem Donaldem Trumpem - zauważa AP. Mimo to za zamkniętymi drzwiami nadal trwały spory o to, jak zachodnie mocarstwa powinny postępować z Rosją, a także z deklaracją Bidena, że gospodarcza rywalizacja z Chinami zdefiniuje XXI wiek - dodaje.
Nie doszło do starcia
Komentując szczyt prezydentów USA i Rosji, francuskie media podkreślają, że Joe Biden nie liczył na „reset” w relacjach z Moskwą, zaś Władimir Putin chciał zademonstrować znaczenie swego kraju na arenie międzynarodowej. „Zgodnie z oczekiwaniami niczego niespodziewanego nie ogłoszono”, ale też „na pewno nie doszło do starcia” - wskazują stacje radiowe RFI i France Info.
Niemal wszyscy komentatorzy są zgodni, że na szczycie w Genewie „Rosja nie podjęła żadnych zobowiązań”.
Za znak odprężenia uznano zapowiedź powrotu ambasadorów do Moskwy i do Waszyngtonu, którzy w marcu i kwietniu zostali wezwani do swoich krajów na konsultacje.
To najniższa od dziesięcioleci temperatura wzajemnych stosunków
— komentowali wtedy politolodzy w wystąpieniach radiowych.
Przed środowym spotkaniem RFI zapowiadało, że prezydenci USA i Rosji przedstawią sobie „czerwone linie”, których przekroczenia nie będą tolerować.
Potwierdził to prezydent Biden, oskarżając Moskwę o cyberataki i wymieniając na konferencji prasowej instytucje, które w żadnym wypadku nie mogą być ich celem
— podkreślił w środę wieczorem korespondent tego radia.
Francuska agencja prasowa AFP zauważa, że dla Putina czerwoną linią jest sprawa Aleksieja Nawalnego - prezydent zaprzecza, jakoby antykremlowski opozycjonista był źle traktowany, a przy okazji atakuje demokrację amerykańską.
Francuscy komentatorzy, w tym waszyngtoński korespondent dziennika „Le Monde”, kładą nacisk na to, że „Rosja nie jest dla USA strategicznym rywalem porównywalnym z Chinami, ale jej możliwości zalezienia Ameryce za skórę powodują, że trzeba się z nią liczyć”.
Joe Biden ma długie doświadczenie w kontaktach z Rosją i w przeciwieństwie do Baracka Obamy, u boku którego był wiceprezydentem, nie liczył na żaden reset w stosunkach między dwoma mocarstwami jądrowymi
— czytamy w „Le Monde”.
Przypomina się, że na konferencji prasowej po spotkaniu w środę Putin ujawnił, że jego rozmowy z Bidenem trwały prawie dwie godziny, podkreślając, że „nie wszystkim przywódcom światowym poświęca się tyle uwagi”. Dziennik „Le Parisien” komentuje, że „wielu ekspertów zgodnych jest co do tego, że (Putin) osiągnął to, na czym najbardziej mu zależało: szczyt pokazujący znaczenie Rosji na scenie światowej”.
Popularny we Francji komentator Eric Zemmour mówił w telewizji C-News, że Putina przeciwstawia się „hegemonistycznym”, jak je nazwał, „ingerencjom Ameryki w sprawy światowe, przesuwaniu NATO pod same granice Rosji i popieraniu kolorowych rewolucji w jego bezpośrednim sąsiedztwie”.
Putin nie jest agresorem, jest przedmiotem agresji
— podkreślał.
(Prezydent Rosji) ma dosyć naszego prawienia morałów i już niczego nie spodziewa się po Zachodzie. Dzięki (…) armii i dyplomacji Rosja odgrywa o wiele większą rolę geopolityczną niż tylko z powodu swojej gospodarki. Rosja to pod tym względem przeciwieństwo Niemiec
— ocenił Zemmour, wzywając Francję do zniesienia sankcji przeciw Moskwie.
Mimo podnoszenia tonu na użytek mediów, Joe Biden i Władimir Putin niezależnie od dzielących ich różnic ideologicznych mają wspólny interes, który pierwszy z nich ogłasza, a drugi stara się ukryć. Ten interes to zahamowanie ekspansji Chin
— przekonuje politolog i publicysta dziennika „Le Figaro” Renaud Girard.
Jak pisze, „Rosja chwali bezproblemowe stosunki z Chinami i nigdy publicznie nie krytykuje (tego kraju), ale Rosjanie nie przestają być nieufni wobec Chin. (…) Wiedzą, że nie mają co liczyć na jakiekolwiek podarki od władz chińskich - ani gospodarcze, ani geopolityczne. Podejrzewają swych chińskich +przyjaciół+ o to, że ci chcą położyć łapę na Syberii, (…) niezmierzonej rezerwie bogactw naturalnych”.
A Biden, zdaniem komentatora, „zrozumiał, że nie warto jednocześnie walczyć na dwa fronty”.
Rosja mu nie przeszkadza. Nie podobało mu się, gdy w 2014 r. interweniowała na Ukrainie, ale docenia, że Putin zatrzymał się w Donbasie, choć mógł wziąć Odessę
— ocenia Girard.
USA i Rosja chcą powstrzymać pogarszanie się relacji
USA i Rosja chcą powstrzymać pogarszanie się dwustronnych relacji, które są najgorsze od końca zimnej wojny. Przy tej wzajemnej wrogości sam fakt, że szczyt w Genewie przebiegł gładko, może być uznany za sukces – ocenia chiński dziennik „Global Times”.
Nacjonalistyczny chiński tabloid opisuje środowy szczyt z udziałem prezydenta USA Joe Bidena i przywódcy Rosji Władimira Putina przez pryzmat rywalizacji amerykańsko-chińskiej i tradycyjnie opowiada się po stronie Rosji. Zarzuca przy tym Waszyngtonowi „opresyjną postawę” i „brak szacunku” wobec Moskwy.
Dziennik określa Bidena jako „bardziej antyrosyjskiego” od dwóch jego poprzedników. Twierdzi jednak, że obecny prezydent USA chce złagodzić napięcia w stosunkach z Moskwą, by skupić się na rywalizacji z Chinami, ponieważ „nie może sobie pozwolić na pogorszenie relacji zarówno z Chinami jak i Rosją w tym samym czasie”.
USA i Rosję dzielą jednak fundamentalne różnice w kwestiach Ukrainy, Syrii, Białorusi czy praw człowieka, które są niemożliwe do rozwiązania przez jedno spotkanie. Przepaść pomiędzy oczekiwaniami USA i Rosji w sprawie „porządku w Eurazji” jest zbyt duża, by można było ją zamknąć – twierdzi chińska gazeta.
USA chcą ustabilizować (relacje z) Rosją w pewnym zakresie, ale przy pomocy jedynie pustych słów, a nie czynów. To była próba spisania wielkiej umowy niewielkim wysiłkiem
— ocenia „Global Times”, związany z oficjalnym organem prasowym Komunistycznej Partii Chin (KPCh), dziennikiem „Renmin Ribao”.
Powrót do „dyplomatycznej normalności”
Podczas szczytu mocarstw w Genewie, Putin „spoglądał w sufit”, a na twarzy Bidena malował się „zastygły uśmiech”. Spotkanie przywódców USA i Rosji „napięte” – jak oczekiwano – ale „otworzyło pole do dialogu”. Inaczej niż podczas szczytu „Helsinki 2018”, nie było „wygranej na punkty” – komentuje „Helsingin Sanomat” oraz eksperci.
USA i Rosja mają przywrócić swoich ambasadorów w Moskwie i Waszyngtonie (wezwanych do swoich krajów wcześniej w tym roku), co „ma zmniejszyć napięcia między krajami” – zauważa w czwartkowym wydaniu największy fiński dziennik „Helsingin Sanomat”, podkreślając słowa Putina.
„HS” porównuje również szczyt „Genewa 2021” do „Helsinek 2018”, tj. do spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Szczyt w stolicy Finlandii, zorganizowany - podobnie jak w Genewie - z rozmachem z punktu widzenia mediów i bezpieczeństwa, przeszedł jednak do historii jako „polityczne upokorzenie USA”.
To m.in. dlatego, mimo oferty organizacji kolejnego spotkania przez władze fińskie, mocarstwa wybrały Szwajcarię. Wspólna konferencja Trump-Putin była medialna, a w Genewie każdy z prezydentów wyszedł do dziennikarzy osobno – dzięki temu szwajcarski szczyt przebiegł przynajmniej zgodnie z „harmonogramem, a nawet szybciej”. – akcentuje helsińska gazeta.
To było celowe i rozsądne
— skomentował szef fińskiego Instytutu Polityki Zagranicznej Mika Aaltola w wieczornym programie telewizji Yle. Dzięki temu nie zrodziło się poczucie „wygranego i przegranego” – dodała Hanna Smith badaczka z Europejskiego Centrum Doskonalenia Ds. Przeciwdziałania Zagrożeniom Hybrydowym w Helsinkach.
Cyberbezpieczeństwo było też jednym z tematów poruszonych przez przywódców. Biden powiedział, że stosunki między dwoma krajami muszą być „przewidywalne” i podkreślił, że cyberataki będą mieć swoje „konsekwencje”. Jednak z wypowiedzi Putina – pisze „HS” – dowiedzieliśmy się, że to „Rosja jest ofiarą” działań cybernetycznych, także ze strony amerykańskiej.
Spotkanie – podsumowuje helsiński dziennik – nie było rezultatem znaczących wysiłków dyplomatycznych, ale możliwym początkiem znalezienia „najmniejszego wspólnego mianownika”. Zapowiedzi utworzenia amerykańsko-rosyjskiej grupy roboczej ds. cyberbezpieczeństwa fiński szef MSZ Pekka Haavisto uznał w rozmowie z „HS” za jeden z sukcesów genewskiego szczytu.
Ustanowiono rywalizację z jasnymi regułami gry
Według izraelskiego dziennika „Haarec” na szczycie w Genewie nie doszło w środę do przełomu, ale ustanowiono rywalizację z jasnymi regułami gry. Wygranym jest Putin, ponieważ przywódcy USA wciąż szukają z nim porozumienia, uzasadniając jego agresywną postawę - komentuje „Jediot Achronot”.
Szczyt w Genewie nie przyniósł żadnych istotnych rezultatów (…). Przywódca silnego militarnie, ale słabego gospodarczo i właściwie pod każdym innym względem, państwa spotkał się z przywódcą ważnej i najbogatszej potęgi świata jakby byli sobie równi
— czytamy w dzienniku „Jediot Achronot”.
Jakby to był 1985 rok i jakby to byli Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow, którzy również spotkali się na szczycie w Genewie. A przecież dla Putina upadek Związku Radzieckiego to +największa katastrofa XX wieku+, więc można zrozumieć, dlaczego symbolika takiego spotkania jest dla niego tak atrakcyjna
— pisze dziennikarz Nadaw Ejal.
Z kolei „Haarec” zauważa, że choć Biden przybył do Europy z chęcią stworzenia infrastruktury dla „odnowionej koalicji demokracji, która ma stawić czoła reżimom autokratycznym”, to „do Genewy przyjechał, nie po to aby osiągnąć konkretny cel, ale przede wszystkim promować kanał dialogu”.
Biden, podobnie jak Putin, jest wielkim zwolennikiem rozmów twarzą w twarz. Szczyt ma na celu przekazanie bezpośrednich i jasnych komunikatów dotyczących czerwonych linii Stanów Zjednoczonych. Biden postrzega Rosję jako drugorzędne zagrożenie, za Chinami, ale doskonale zdaje sobie sprawę z jej zdolności do podważania porządku światowego, a nawet polityki wewnętrznej w USA
— uważa komentator gazety, Natanel Szlomowic.
Jako że Waszyngton skupia się głównie na Pekinie, Biden ma nadzieję na ustanowienie stabilniejszych i bardziej przewidywalnych relacji z Putinem. W istocie ma nadzieję, że obaj przywódcy, którzy dorastali w okresie zimnej wojny, w pewnym stopniu przywrócą sposób myślenia praktykowany w XX wieku. Nie chodzi o powrót do tamtego napięcia, ale o zbiór norm i reguł, które zostały ukształtowane; o powrót do relacji wrogiej, ale w sposób kontrolowany, na znanych i z góry ustalonych zasadach
— tłumaczy autor.
Prezydent USA ma nadzieję, że jeśli potraktuje Putina tak, jak sam Putin widzi siebie – jako przywódcę równorzędnej do amerykańskiej potęgi – to będzie możliwe przedefiniowanie norm i reguł +rywalizacji+ po raz pierwszy od upadku bloku sowieckiego
— podsumowuje Szlomowic.
Biden musi poprzeć czynami swoje ostrzeżenia z Genewy
Po genewskim szczycie Biden-Putin publicyści amerykańskich mediów zwracają uwagę przede wszystkim na czerwone linie wyznaczone przez USA w kwestii cyberataków, wskazując że Biden musi być gotowy do ostrej reakcji na agresywne poczynania Moskwy.
Większość komentarzy w najważniejszych dziennikach i telewizjach pozytywnie - choć ostrożnie - ocenia występ prezydenta Joe Bidena podczas szczytu w Genewie. Komentatorzy zwracają m.in. uwagę na jaskrawy kontrast między chłodnym podejściem obecnego prezydenta a chaotycznym i upokarzającym - zdaniem wielu - zachowaniem jego poprzednika podczas szczytu w Helsinkach w 2018 r. Podkreślają też chłodne i sceptyczne podejście Bidena do rosyjskiego prezydenta, a także fakt wyznaczenia jasnych „czerwonych linii”, zwłaszcza w kwestii rosyjskich cyberataków.
Mimo to - jak zauważają publicyści - prezydent będzie musiał poprzeć swoje ostrzeżenia czynami.
Tak uważa np. na łamach „New York Times” Alexander Vindman, były członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego w Białym Domu Trumpa, którego zeznania przyczyniły się do impeachmentu byłego prezydenta. Według Vindmana, szczyt w Genewie stanowił postęp wobec spotkań Trump-Putin, lecz rzeczywiste postępy będzie można ocenić dopiero w dłuższym okresie - po tym, jak Ameryka będzie reagować na kolejne wrogie działania Kremla.
Jeśli, np. Ameryka nadal będzie padać ofiarą cyberataków, musi pokazać prawdziwe konsekwencje, by odstraszyć Rosję. Ostatecznie to odpowiedź Stanów Zjednoczonych na trwającą rosyjską agresję pokieruje tę relację w kierunku odstraszania
— pisze ekspert.
Podobny argument wysuwa komentarz rady redakcyjnej konserwatywnego „Wall Street Journal”. Dziennik zauważa, że za każdym razem i za kadencji każdego z prezydentów Rosja zawodziła nadzieje pokładane w ustabilizowaniu relacji, choć przyznaje, że w stosunku do swoich poprzedników Biden podszedł do spotkania bardziej trzeźwo i pragmatycznie. Jednocześnie publicyści ostrzegają, że prezydent musi być teraz przygotowany do egzekwowania narysowanych przez siebie czerwonych linii, w tym gotowości do użycia „znaczących zasobów cybernetycznych” do odwetu za cyberataki.
Na tym wątku skupia się także komentatorka Fox News Rebecca Grant, według której Biden w Genewie „dostarczył największą cyberbombę w historii polityki zagranicznej USA”.
Nigdy wcześniej amerykański prezydent nie wyłożył tego tak dosadnie Putinowi
— pisze Grant, cytując słowa Bidena o tym, że Putin wie o „znaczących zasobach cyber USA” i gotowości do ich użycia. Publicystka twierdzi przy tym, że pytając Putina „jak by się czuł, gdyby ransomware (złośliwy program komputerowy, którego celem jest wymuszenie okupu – PAP) wyłączył rurociągi z pól naftowych?” prezydent USA w istocie zagroził uderzeniem w „gospodarczą przyszłość” Rosji.
Zespół Bidena użył spotkania w Genewie, by zdemaskować mroczną cyberwojnę Putina. Teraz muszą być gotowi, by poprzeć słowa czynami, w cyberprzestrzeni i poza nią. I Chiny będą się temu przyglądać
— konkluduje Grant.
Z kolei komentatorzy „Washington Post” skupiają się głównie na słowach Bidena o demokracji i prawach człowieka. Jennifer Rubin pisze, że to demokracja była głównym zwycięzcą szczytu w Genewie, nie tylko z powodu mocnego podkreślenia przez Bidena kwestii praw człowieka, ale też ostrych pytań o represje, z którymi musiał mierzyć się Putin podczas swojej konferencji prasowej. Publicystka notuje też jaskrawe różnice między konferencjami obu liderów, zarówno w tonie, jak i wizerunkowe.
Putin zorganizował swoją konferencję wewnątrz; ta Bidena była na zewnątrz, w pełnym słońcu i malowniczym tle
— zauważa.
Z kolei jej redakcyjny kolega E.J. Dionne stwierdził, że przesłaniem Bidena - mimo nieuniknionych aspektów realpolitik tego spotkania - było to, że „stabilność jest ważna, ale demokracja ma znaczenie”.
Biden i Putin już nie są wrogami, ale nie są też przyjaciółmi
Joe Biden i Władimir Putin „już nie są wrogami, ale nie są także przyjaciółmi”- tak szczyt prezydentów USA i Rosji w Genewie podsumowują media w Szwajcarii. Podkreśla się, że oczywistym dowodem istniejących podziałów był brak wspólnej konferencji prasowej.
Do przełomu w relacjach amerykańsko-rosyjskich nie doszło, ale i też nikt się go nie spodziewał
— zaznaczono w telewizyjnej relacji po zakończeniu szczytu.
Według szwajcarskich komentatorów zgodnie z przewidywaniami nastąpiło tylko nieznaczne zbliżenie stanowisk, o czym świadczy decyzja o powrocie ambasadorów obu krajów na swoje placówki.
Dziennik „Neue Zuercher Zeitung” podkreśla, że genewskie spotkanie potwierdziło słuszność niewielkich oczekiwań z nim związanych.
Nie doszło prawie do żadnego porozumienia, ale przynajmniej amerykański prezydent nie zachęca już swego odpowiednika do ataku
— ocenia gazeta. To aluzja do napięć, do jakich doszło, gdy Biden nazwał Putina „zabójcą”.
Dziennik wyraża przekonanie, że uściski dłoni nie doprowadziły do nowych relacji w duchu zaufania.
Szczyt równie dobrze mógł skończyć się fiaskiem. Co by się stało, gdyby Biden i Putin zerwali rozmowy?
— zaznacza się w dzienniku.
Zwycięzcą w ocenie komentatora jest właśnie Szwajcaria.
Z optymizmem szczyt ocenia popularny dziennik „Blick” pisząc: „Oczekiwania co do szczytu w Genewie były niewielkie. Ale zostały spełnione. To jest ta dobra wiadomość, dla świata, Szwajcarii”.
Szwajcaria może być dumna. Nie zainicjowała rozmów, ale umiejętnie lobbowała tak, by uczynić z naszego kraju ogólnoświatową scenę
— zauważa publicystka gazety.
Dodaje, że nawet pogoda odegrała swoją rolę.
Ponad tysiąc akredytowanych dziennikarzy pracowało w pocie czoła, ale każdy zapamięta piękny widok na jezioro i przyjacielskich mieszkańców Genewy.
Wygrało „słońce, świetna organizacja”- zaznacza gazeta, w ocenie której z punktu widzenia Szwajcarii spotkanie było sukcesem.
Nie osłabiło wzajemnej nieufności
Obserwatorzy w Hiszpanii komentując środowe spotkanie prezydentów USA i Rosji w Genewie wskazali, że pomimo wznowienia dialogu pomiędzy światowymi mocarstwami, szczyt nie przyniósł przełomu. Odnotowali, że rozmowa Joe Bidena i Władimira Putina nie osłabiła przede wszystkim wzajemnej nieufności.
Dziennik “El Pais” wskazał, że zagadnieniami wciąż ciążącymi na poprawie relacji Waszyngtonu z Moskwą są ataki cybernetyczne oraz kwestia przestrzegania praw człowieka.
Gazeta twierdzi, że prezydent Rosji może próbować wykorzystywać spotkanie w Genewie do poprawy swojego pogarszającego się wizerunku w kraju. Odnotowuje, że od ponad roku Putin nie wyjeżdża za granicę, a środowy szczyt może posłużyć mu do pokazania, że wciąż jest ważnym graczem na geopolitycznej szachownicy.
Bez entuzjazmu rozmowę pomiędzy szefami USA i Rosji ocenia także dziennik “El Mundo” wskazując, że choć Putin wierzy w możliwość współpracy pomiędzy oboma krajami, to jednak Biden już wcześniej deklarował, że nie oczekuje w tej kwestii znaczących postępów.
Stołeczny dziennik zaznacza jednak, że w genewskim spotkaniu wzięło udział wielu doradców prezydentów, co może oznaczać, że obie strony próbują szukać powrotu do poprawy relacji na kilku płaszczyznach.
“El Mundo” nie łudzi się jednak, że w relacjach rosyjsko-amerykańskich nastąpi duży przełom. Za coraz gorsze stosunki obu państw gazeta wini prezydenta Putina, przypominając, że spotykał się on już z pięcioma prezydentami USA.
Madrycki dziennik zauważa, że już sama liczba spotkań Putina z poszczególnymi prezydentami USA świadczy o małym zainteresowaniu inwestowaniem w budowanie relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Zarzuca rosyjskiemu prezydentowi niszczenie tych stosunków.
Z Billem Clintonem Putin miał 15 spotkań, z Georgem W. Bushem – 13, a z Barrackiem Obamą już tylko 6, (…) z kolei z Donaldem Trumpem tylko jedno
— przypomniał “El Mundo”.
Biden chce zmian w polityce Rosji, Putin chce by USA zajęły się swoimi sprawami
Joe Biden chce zmian w polityce Rosji, a Władimir Putin chce, aby USA zajęły się swoimi sprawami – podsumował środowe rozmowy obu prezydentów w Genewie prawicowy dziennik „Le Figaro” w swym czwartkowym wydaniu.
Francuskie media podkreślają, że Biden i Putin nawet nie zjedli wspólnie obiadu i najwyraźniej utknęli w głębokich różnicach na prawie każdy temat, organizując oddzielne konferencje prasowe.
Putin i Biden próbowali rozwiązać swoje nieporozumienia podczas pierwszego spotkania, ale kwestii spornych między oboma krajami jest wiele – napisał liberalny dziennik „Le Monde”, wskazując, że rosyjski prezydent uzyskał to, czego chciał: zorganizowania szczytu jako ilustracji znaczenia Rosji na arenie światowej.
Konkretne wyniki rozmów pozostały skromne, ale przywódcy zgodzili się wznowić negocjacje w sprawie strategicznej stabilności nuklearnej i w środę podpisali deklarację w tej sprawie po kilkugodzinnej dyskusji
— napisał „Le Figaro” oceniając to jako sukces spotkania przywódców.
Gazeta dodaje jednak, że stanowiska obu krajów nie zmieniły się ani na cal we wszystkich fundamentalnych spornych obszarach, poczynając od kluczowego pytania dlaczego stosunki rosyjsko-amerykańskie uległy pogorszeniu.
Francuskie media wskazują, że w tej kwestii Putin kilkakrotnie powtarzał, że degradacja relacji wynika wyłącznie z działań strony amerykańskiej Natomiast Biden oceniał to dokładnie odwrotnie, gdyż wszystkie sankcje nałożone na Rosję w ostatnich latach zostały podjęte głównie w reakcji na zachowanie Moskwy od 2014 roku, zarówno na Krymie jak iw Donbasie, a następnie w odpowiedzi na jej cyberataki podczas amerykańskich wyborów i kampanie dezinformacyjne.
Prognozując przyszłość amerykańsko-rosyjskich relacji francuskie media sugerują oddzielenie spraw wewnętrznych od zewnętrznych.
Rosja nadal oskarża Amerykę i Europę o ingerencję i przeszła do ofensywy, widząc w kryzysie, który przechodzi Zachód, szansę na wykorzystanie wszystkich narzędzi hybrydowych, którymi dysponuje
— podsumowuje stan relacji obu krajów „Le Figaro”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
— NASZ WYWIAD. Rozmowy w Genewie. Waszczykowski: Spotkanie z Bidenem jest dużym zwycięstwem Putina
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/555180-zagraniczne-media-komentuja-rozmowy-biden-putin