Sergiej Riabkow, rosyjski wiceminister spraw zagranicznych zapowiedział, że jeszcze przed spotkaniem Bidena z Putinem w Genewie Stany Zjednoczone otrzymają od Rosji kilka sygnałów, które zapewne nie spodobają się Waszyngtonowi. Jednym z nich są zapewne dzisiejsze informacje The Washington Post, który poinformował o tym, że Moskwa sprzedała Teheranowi zaawansowane satelitarne systemy optyczne, które mogą być używane również w celach wojskowych.
Chodzi o kamery wysokiej rozdzielczości, które w połączeniu z irańskimi satelitami, też zresztą umieszczanymi na orbicie z pomocą Rosji, mogą, zdaniem cytowanych specjalistów, pozwolić Teheranowi na zbudowanie systemu identyfikacji celów oraz naprowadzania dla zaawansowanych irańskich systemów rakietowych. Uzyskanie tego rodzaju zdolności przez Iran, który blisko współpracuje z organizacjami w rodzaju Hamasu czy Hezbollah, w oczywisty sposób zmienia układ sił na Bliskim Wschodzie. Pozwala też zrozumieć dlaczego w trakcie ostatniego konfliktu między Hamasem a Izraelem, ta pierwsza organizacją swą strategię wojskową koncentrowała na zdawałoby się niecelowym, w obliczu sprawności izraelskiego systemu obrony, ostrzale rakietowym. Chodziło o „przetestowanie” w warunkach bojowych, jak uważają specjaliści, sprawności izraelskiego systemu czym przede wszystkim mógł być zainteresowany Iran.
Ale to nie jedyna informacja z ostatnich dni, która świadczy o tym, że Moskwa nie zamierza wykonywać żadnych „gestów dobrej woli”, wręcz przeciwnie planuje wykorzystanie chwilowej koniunktury na poprawę swoich pozycji. Wczoraj, w syryjskim Idlibie w wyniku rosyjskiego ataku zginął rzecznik prasowy organizacji Tahrir al-Sham, napływają też informacje na temat śmierci jednego z wyższych dowódców wojskowych tej anty-asadowskiej organizacji. Charles Lister, analityk Instytutu Bliskiego Wschodu (MEI), jednego z głównych amerykańskich think tanków zajmujących się tym regionem napisał, że są to najpoważniejsze od długiego czasu straty tej organizacji, a nawet zważywszy na eskalację ostrzału artyleryjskiego można formułować pogląd, że Asad wspierany przez Moskwę przygotowuje ofensywę przeciw Idlibowi i siłom nad którymi protektorat sprawuje Turcja.
Sytuacja w Afganistanie
Niewiele lepiej wygląda sytuacja w Afganistanie, gdzie w ciągu ostatnich 24 godzin zginęło około 100 żołnierzy sił rządowych, a Talibowie zdobyli 5 stolic regionów. Innymi słowy ofensywa zwrócona przeciw rządowi trwa a amerykańskie wycofanie się z tego kraju Lister [uznał](
W Rosji w trakcie zakończonej wczoraj konferencji Primakowowskie Cztenia Sergiej Ławrow poinformował, że Rosja w pierwszym rządzie oczekuje od Waszyngtonu odpowiedzi na zgłoszone jakiś czas temu przez Putina dwie propozycje dotyczące ogłoszenia moratorium na rozmieszczenie w Europie rakiet średniego zasięgu i współpracy między Stanami Zjednoczonymi a Rosją w zakresie bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni.
Ten pierwszy wątek jest szczególnie interesujący, bowiem gdyby Waszyngton poszedł na tego rodzaju krok, to oznaczałoby to umocnienie dominacji Rosji, jeśli chodzi o rakiety mogące przenosić ładunki nuklearne w Europie. Poprzednia administracja amerykańska domagała się objęcia rozmowami rozbrojeniowymi, w związku z wygaśnięciem traktatu New Start, również rosyjskiego arsenału rakiet średniego zasięgu, których Rosja, wedle różnych szacunków może mieć czterokrotnie więcej od Stanów Zjednoczonych, ale Biden już pierwszego dnia swego urzędowania zrobił Putinowi prezent przedłużając umowę na kolejne 5 lat. Moskwa odczytuje też, jak się wydaje, deklaracje nowej administracji zainteresowanej „utrzymaniem strategicznej stabilności” jako oznakę gotowości pójścia dalej i dlatego domaga się moratorium, którego ewentualne ogłoszenie zakonserwuje wojskowe przewagi Rosji w Europie.
To wszystko dzieje się już po rozpoczęciu europejskiej podróży Bidena, której głównym politycznym celem jest, jak zgodnie uważa większość komentatorów, odbudowa transatlantyckiej jedności. Biden określany jest nawet mianem „ostatniego amerykańskiego trans-atlantysty”, polityka, który wierzy, że od siły sojuszu z europejskimi partnerami zależy potęga Stanów Zjednoczonych. Problemem jest wszakże to, że łatwiej jest składać w tej materii deklaracje niźli osiągać wymierne rezultaty. Nawet ogłoszenie przez Bidena w przeddzień wizyty decyzji, że Stany Zjednoczone w ramach przywracania swej roli lidera w świecie planują zakupić 500 mln szczepionek przeciw Covid-19 i wysłać je do państw uboższych, wywołało kwaśne reakcje w Europie. Premier Belgii zwrócił uwagę, że Stany Zjednoczone nadal utrzymują ograniczenia eksportowe na szczepionki, a na dodatek stosują politykę dyskryminacji wobec producentów europejskich, którzy nie są wpuszczani na amerykański rynek. Przypomniał też, że Unia Europejska jest największym producentem szczepionek, tak się składa, że większość fabryk znajduje się akurat w Belgii, ale nie może wykorzystać pełni posiadanych możliwości, bo polityka Stanów Zjednoczonych prowadzi do trudności z pozyskaniem komponentów niezbędnych do ich produkcji. Francuzi uskarżają się na nadal obowiązujące cła na europejską stal, nałożone jeszcze za czasów Trumpa, których Biden nie zniósł, a Komisja Europejską zwraca uwagę zarówno na ogłoszoną przez Bidena politykę „kupuj amerykańskie”, którą uznaje za jawnie dyskryminującą europejskie towary jak i na fakt, że z wielu przetargów publicznych w Stanach Zjednoczonych wykluczane są firmy z Europy.
Kwestia wprowadzenia jednolitego 15 % podatku na korporacje, za czym twardo lobbuje Waszyngton też nie wzbudza entuzjazmu w Europie, przeciw jest Irlandia, Węgry i Cypr. Listę konfliktów, głównie o charakterze gospodarczym między Stanami Zjednoczonymi rządzonymi przez Bidena a Europą, można mnożyć. Portal politico.eu sporządził nawet zestawienie 10 głównych obszarów konfliktowych do których należą choćby tak trudne kwestie jak handel z Chinami czy kwestie klimatyczne.
Komentatorzy zwrócili też uwagę, że nawet tak zdawałoby się łatwe, zważywszy na tradycyjne więzi i podobną ocenę sytuacji w świecie, rozmowy Biden – Johnson zakończyły się nową wersją Karty Atlantyckiej, która w zaskakujący sposób miała charakter ogólny i pozbawiona była konkretów.
Biden a nasza część Europy
Jeszcze gorzej wygląda ocena dotychczasowej polityki administracji Bidena w naszej części Europy. Minister Rau, słusznie zwrócił publicznie uwagę na fakt, że Departament Stanu tak zainteresowany był przygotowaniem dobrego klimatu przed spotkaniem Putin – Biden, iż nie znalazł czasu, mimo wcześniejszych deklaracji, na konsultację z sojusznikami. Na Ukrainie kwestia ta stawiana jest jeszcze silniej. Komentatorka portalu TCH, ale nie jest to pogląd odosobniony, zwraca uwagę, że dopiero po publicznych wezwaniach przez prezydenta Zełenskiego Joe Biden znalazł czas na telefoniczną z nim rozmowę a zaproszenie prezydenta Ukrainy do Białego Domu w lipcu, już po spotkaniu z Putinem sprawia wrażenie, iż ma ono na celu poinformowanie Kijowa co ustalono w Genewie. O emocjach ukraińskiej elity świadczą też słowa Zełenskiego, który w wywiadzie dla amerykańskiego portalu Axios zapytał retorycznie „ilu jeszcze Ukraińców ma zginąć” po to aby Niemcy za zgodą Stanów Zjednoczonych mogli dokończyć Nord Stream 2.
Judy Dempsey, Senior Fellow w Carnegie Europe opublikowała artykuł, który jest zdumiewającym „pomieszaniem materii spraw”, ale nie dlatego warto na niego zwrócić uwagę, ale raczej z tego powoduje, że oddaje on coraz głośniej rozbrzmiewające w środowisku amerykańskich ekspertów wołanie o redefinicje amerykańskiej strategii, pozostawienie Europy „samej sobie” i skoncentrowanie się na sprawach ważnych, czyli regionie Indo – Pacyfiku i problemach wewnętrznych. Ten izolacjonistyczny w gruncie rzeczy trend może urosnąć w siłę, jeśli Europa, a na to dziś wygląda, nie przyłączy się do retorycznych krucjat Waszyngtonu płacąc za „obronę demokracji” poświęceniem swych realnych interesów. Dempsey stawia tezę, zgodną zresztą z prawdą, że dokończenie Nord Stream 2 zwiększa możliwości oddziaływania przez Rosję na sytuację w Europie. Kończąc gazociąg Rosja osiągnęła, przede wszystkim jeśli chodzi o Niemcy, wszystko czego chciała. Nie tylko wymierne korzyści ekonomiczne, ale również udało jej się podzielić Berlin i Europę Środkową a także przekonać część niemieckiej elity do wizji pogłębienia kooperacji z Moskwą. Mniejsza o to jakimi metodami posłużyli się Rosjanie, faktem jest, że mamy teraz do czynienia, argumentuje Dempsey, ze zgodą niemieckich elit na to aby Rosja odgrywała większą rolę w Europie w przyszłości. Berlin mógł użyć karty przetargowej gazociągu wobec Moskwy w wielu kwestiach – polityki wobec opozycji, w tym w związku z aresztowaniem Nawalnego, mógł starać się wpłynąć za pośrednictwem Moskwy na sytuację na Białorusi, ale tego wszystkiego nie zrobił co jest wymownym pokazaniem na czym polegają rzeczywiste a nie deklaratywne priorytety Niemiec.
Więc jeśli i kiedy UE nawiąże strategiczne stosunki z Rosją – diagnozuje Dempsey - to Niemcy ustalą warunki. Nord Stream będzie wiązał im ręce w sposób podważający interesy i wartości zarówno Niemiec i Europy. To tyle, jeśli chodzi o całą retorykę na temat tego, za czym opowiada się UE.
Zaraz potem dokonuje ona ciekawego przeglądu sytuacji w Europie z punktu widzenia obrony demokracji, bo waga Nord Stream 2, zdaniem Judy Dempsey, sprowadza się do tego, że Europa będzie mniej stanowcza w sprawach poszanowania demokracji w państwach kontrolowanych przez Moskwę i w samej Rosji, a przez to wiarygodność Unii Europejskiej, jako jednego z filarów proponowanej przez Bidena Ligii Demokracji, jest w coraz większym stopniu wątpliwa. W Polsce zagrożona jest, w jej opinii, niezależność sądownictwa. Węgry używają funduszy unijnych po to aby budować poparcie polityczne dla formacji rządzącej a elity Bułgarii są skorumpowane i na wiele sposobów powiązane z Rosją. Mniejsza o to czy jej ocena sytuacji w krajach naszego regionu pozostaje w jakiejkolwiek relacji z rzeczywistością, liczą się wnioski, które amerykańska analityk, urodzona w Irlandii, wyciąga z takiego opisu sytuacji. Otóż jak pisze:
Powyższe – w tym Nord Stream – ilustrują, jak demokratyczne fundamenty UE są kwestionowane od wewnątrz.
Innymi słowy, cała Europa staje się w coraz mniejszym stopniu demokratyczna. Ta zdumiewająca teza prowadzi ją do kolejnego wniosku, a mianowicie, przekonania, że nie ma co obwiniać Rosji i Chin za to, że Europa staje się polem oraz przedmiotem ich rozgrywki, bo w gruncie rzeczy niemało jest europejskich rządów, które dają na to przyzwolenia, a nawet są zainteresowane takim rozwojem sytuacji. Niemcy, proponuje, mogą odwrócić te niebezpieczne trendy. Jej zdaniem nie jest na to zbyt późno.
Ale jeśli przebudzenie nie nastąpi, to wówczas Stany Zjednoczone mogą się z naszego kontynentu wycofać, ale również zacząć traktować Europę jako przedmiot, a nie podmiot toczącej się gry. Dempsey nie formułuje tego rodzaju wniosków, ale wydają się one dość oczywiste w świetle jej argumentacji. A zatem, europejska podróż Bidena jest testem nie tylko tego, czy Ameryka wróciła i może stanąć na czele proponowanej Ligi Demokracji, ale również decydować będzie o geostrategicznej przyszłości naszego kontynentu. Prawidłowo odczytują to w Moskwie, mówiąc od pewnego czasu, że system bezpieczeństwa europejskiego nie może zostać stworzony bez udziału Rosji.
POLECAMY NOWOŚĆ! Książka Marka Budzisza „Wszystko jest wojną. Rosyjska kultura strategiczna”, dostępna w naszym wSklepiku.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/554464-biden-w-europie-o-co-toczy-sie-gra