Stany Zjednoczone nadal będą sprzeciwiać się gazociągowi Nord Stream 2 i przyglądać się zaangażowanym w niego podmiotom pod kątem sankcji - powiedział w środę PAP rzecznik resortu dyplomacji USA. Dodał, że każda firma biorąca udział w projekcie jest narażona na restrykcje.
Departament Stanu odpowiedział w ten sposób na pytanie PAP o wtorkowe słowa szefa amerykańskiej dyplomacji Antony’ego Blinkena w Senacie USA. Blinken powiedział, że choć budowa gazociągu jest już praktycznie zakończona i USA nie mogły jej zapobiec, to „jest różnica między fizycznym ukończeniem gazociągu a uruchomieniem jego działania”. Dodał - bez dodawania szczegółów - że USA pracują nad tym drugim aspektem.
USA będą „przyglądać się” firmom
W odpowiedzi na prośbę o wyjaśnienie tych słów rzecznik Departamentu Stanu odparł, że choć USA „nie są w stanie spekulować na temat terminu zakończenia budowy i uruchomienia gazociągu”, to nadal będą się sprzeciwiać projektowi i „przyglądać się podmiotom zaangażowanym w potencjalnie podlegające sankcjom działania”. Z wcześniejszych słów Blinkena w Senacie wynika, że może chodzić m.in. o firmy ubezpieczające rurociąg.
Jasno daliśmy do zrozumienia, że firmy zaangażowane w Nord Stream 2 narażają się na ryzyko sankcji
— powiedział rzecznik resortu. Jak dodał, USA prowadzą rozmowy z Niemcami dotyczące „sposobów, w których oni (tj. Niemcy - PAP) mogą odpowiedzieć na nasze obawy dotyczące ryzyka stwarzanego przez gazociąg”.
Będziemy też kontynuować nasze dyplomatyczne rozmowy z Ukrainą i frontowymi państwami Europy Środkowej i Wschodniej na temat rurociągu i szerszego bezpieczeństwa energetycznego
— dodał rozmówca PAP.
We wtorek Blinken bronił decyzji o odstąpieniu USA od objęcia sankcjami spółki Nord Stream 2 AG i jej niemieckiego szefa, a prywatnie wieloletniego współpracownika prezydenta Rosji Władimira Putina, Matthiasa Warniga. Jak tłumaczył, kolejne sankcje nie zablokowałyby budowy gazociągu, a mogłyby „zatruć” stosunki USA z Niemcami i zniechęcić Berlin do działań minimalizujących zagrożenia związane z Nord Stream 2. Chodzi głównie o to, by gazociąg nie mógł być używany przez Rosję do gazowego szantażu wobec Ukrainy. Blinken zaznaczył jednak, że w razie potrzeby sankcje te mogą zostać w każdej chwili przywrócone.
Mimo to decyzja o odstąpieniu przez Waszyngton od sankcji została przyjęta z dużym niezadowoleniem zarówno przez władze Ukrainy i m.in. Polski, jak i dużą część kongresmenów z obu partii.
„Sankcje tylko jednym z narzędzi”
Rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price powiedział w środę, że sankcje są tylko jednym z narzędzi, by zapewnić, że gazociąg Nord Stream 2 nie będzie wykorzystywany przez Moskwę jako „broń geopolityczna”. Innym narzędziem jest dyplomacja - dodał.
Price był pytany przez dziennikarzy podczas środowej konferencji prasowej o szczegóły niemieckiej oferty w sprawie minimalizacji szkód związanych z gazociągiem. Według niektórych doniesień jest taka sama, jak złożona już dwa lata temu, i przewiduje m.in. rekompensaty finansowe dla Ukrainy, rewers gazu z gazociągu na Ukrainę oraz możliwość automatycznych sankcji przeciwko Rosji.
Rzecznik nie odniósł się bezpośrednio do tej kwestii, powtarzając, że Waszyngton „zrobi wszystko, co możliwe”, by zapewnić, że prawie ukończony już gazociąg nie będzie mógł zostać użyty jako „broń geopolityczna” do szantażu m.in. Ukrainy.
Jak powiedział, mimo krytyki rządu amerykańskiego ze strony polityków obydwu partii w Kongresie USA za odstąpienie od części planowanych sankcji wobec projektu, a także ze strony przywódców państw Europy Środkowo-Wschodniej, sankcje są jedynie jednym z narzędzi w tej sprawie. Jak dodał, innym sposobem jest dyplomacja, zaś gazociąg będzie przedmiotem wielu rozmów z europejskimi przywódcami oraz rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem podczas rozpoczętej w środę podróży zagranicznej prezydenta Bidena.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/554262-departament-stanu-nadal-bedziemy-sprzeciwiac-sie-ns2