„Myślę, że to może być taki pomysł na pogrożenie palcem: ‘Uważaj, ty się tym nie zajmuj. Zajmuj się swoja karierą w Polsce, a nie Białorusią i Rosją’” - mówi portalowi wPolityce.pl Agnieszka Romaszewska-Guzy, szefowa Biełsat TV.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: O czym świadczy w Pani ocenie cyberatak na ministra Michała Dworczyka? Czy to tylko próba dokonania dezinformacji, czy też pokazanie swoich możliwości i próba zastraszenia?
Agnieszka Romaszewska-Guzy: Myślę, że ma to przede wszystkim cele dezintegracyjne, dlatego, że jest dosyć oczywistą rzeczą, że w prywatnej poczcie oni nie są w stanie znaleźć jakichś szczególnie tajnych dokumentów. To było dosyć jasne. Natomiast myślę, że to było raczej obliczone na spowodowanie skandalu i zamieszania. Co do możliwości, to w dzisiejszych czasach takie możliwości posiada wiele służb.
Uważam, że to miało cel skandalizująco-dezintegracyjny. Wiadomo, że zrobi się skandal, będzie awantura, jakaś straszna wewnątrzpolska afera się z tego zrobi. Ktoś będzie atakował, ktoś się będzie bronił i w ogóle nie będzie mowy o meritum.
Druga rzecz, rzeczywiście pani mi teraz to podsunęła tym pytaniem. Zastanawiam się, do jakiego stopnia to chodziło o zastraszanie… Tak, myślę, że chodziło również o zastraszanie. Jak pani wie, zajmuję się sprawami wschodnimi w zasadzie od 2005 roku, czyli jest to w tej chwili 16 lat. Obserwowałam przez ten czas właściwie wszystkich polityków, którzy się tymi sprawami interesowali w większym lub mniejszym stopniu i ludzi, którzy rzeczywiście byli w to zaangażowani – z przykrością muszę powiedzieć – było bardzo niewielu. Te osoby można policzyć na palcach jednej ręki. Jedną z nich bez wątpienia był Michał Dworczyk. Przez te szesnaście lat wszystko się zmieniało, ewoluowało itd. On się w międzyczasie znalazł w najwyższych szeregach rządowych i myślę, że to może być taki pomysł na pogrożenie palcem: „Uważaj, ty się tym nie zajmuj. Zajmuj się swoja karierą w Polsce, a nie Białorusią i Rosją”.
Czy nie odnosi Pani wrażenia, że mamy do czynienia z szeroko zakrojoną, wielopoziomową i wielopłaszczyznową kampanią wymierzoną w Polskę ze strony Kremla via Mińsk? Niedawno Łukaszenka wydał dekret, zgodnie z którym 17 września ma być obchodzony na Białorusi jako Dzień Jedności Narodowej. Inspiracja Kremla wydaje się tu być czytelna.
Tak. To się już zapowiadało od pewnego czasu. Na agendzie leżą ewentualne sankcje w stosunku do Białorusi. Jednocześnie Polska jest jednym z tych dosyć istotnych krajów, które się cały czas upominają o włączenie w ten proces Rosji, że to nie jest tak, że „oni po prostu obok przypadkiem przechodzili z tragarzami”, tylko, że Rosjanie odgrywali tu istotną rolę. Polska w tej sprawie jest ważnym krajem, jeśli chodzi o sankcje, jeśli chodzi o kwestie połączenia tych dwóch spraw, że Rosjanie są w sprawę działań białoruskiego reżimu bezpośrednio włączeni i za nie jakoś odpowiedzialni. Z tego punktu widzenia bardzo istotne są dwie zasadnicze rzeczy, to znaczy po pierwsze, żeby zniechęcić Polskę – jako kraj, jako państwo – do zajmowania się tym. Co może to spowodować? Przede wszystkim awantura wewnętrzna w Polsce w sensie międzypartyjnej kłótni. Jeśli harmider będzie odpowiednio wielki, to spowoduje zniechęcenie opinii publicznej do tej sprawy, a w demokracji politycy działają pod wpływem opinii publicznej… Jest więc niezwykle ważne, z punktu widzenia interesów rosyjskich żeby, wybuchła afera, wskutek której ludzie będą z ostatecznie różnych powodów zniechęceni do sprawy. Jedni – bo uważają, że rząd jest fatalny i źle się Białorusią zajmuje podobnie jak wszystkim innym, drudzy – bo uważają, że to opozycja rozrabia i w ogóle nie ma co tą Białorusią się zajmować bo z tego płyną same dodatkowe kłopoty itd. Strony tego sporu mogą być różne, ale będzie awantura i to jest fundamentalne dla spowodowania zmęczenia społecznego tematem, zniechęcenia.
Drugim celem, bardzo istotnym w takiej sytuacji jest zniechęcenie białoruskiej opozycji: „Po co macie się zadawać z tymi Polakami? Z tego będzie tylko kłopot”. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że białoruska opozycja jest w tej chwili w sytuacji, w której w bardzo niwielkim stopniu jest wstanie zagłębiać sie w jakiekolwiek inne sprawy niż sprawy własnym krajem. Zważywszy na to, że człowiek może jutro iść do więzienia, to go dosyć mało interesuje, co kto w Polsce powiedział w danym momencie. Tylko może się poczuć najwyżej jeszcze bardziej osamotniony.
Trzeci cel to jest międzynarodowe osamotnienie Polski, to znaczy „Polska ma niejasne stanowisko, nie wiadomo, o co chodzi, jest niepewnym krajem”. W tym momencie to osłabia, tak jak powiedziałam, stanowisko jednego z najważniejszych krajów, które podnoszą również udział Rosji w całej sprawie. A o tym że „front białoruski” jest w tej chwili dla Rosji bardzo ważny mówiłam zresztą już wtedy, kiedy było wielkie zaniepokojenie o wojskami rosyjskimi na granicy z Ukrainą – mówiłam, że to jest tylko blef, realna rozgrywka idzie na innym froncie. To właśnie w tej chwili widzimy.
Media opublikowały listy Sofii Sapiegi z białoruskiego aresztu. Już sama ich treść daje do myślenia, ponieważ twierdzi ona, że pisze dziennik. Sądzi Pani, że rzeczywiście pozwolono by jej spisywać wspomnienia z więzienia?
Wielu ludzi pisało w areszcie różne rzeczy, ale zazwyczaj się tym w trakcie nie chwaliło, bo chwalenie się tym jest dość nieostrożne, nawet jeżeli się udaje człowiekowi coś pisać. No ale dziewczyna jest młoda i niedoświadczona.
Czy to może być przesłanką do podejrzeń, że autorem listów przez nią przesłanych nie jest ona?
To wszystko wygląda na autentyczny list do rodziców. Jeśli chodzi o ten dziennik, to można sie tylko obawiać,ze jej zrobią kipisz i w odpowiednim czasie go zabiorą. A list przez cenzurę więzienną przeszedł, więc widocznie uznali, że jest wystarczająco uspokajający, ze taki list może iść.
Tylko pamietajmy o jeszcze jednej rzeczy, ta młoda dziewczyna, w zasadzie osoba będąca trochę z boku, nie udzieliła żadnych wywiadów. Do kamery powiedziała tylko, że ona jest Sofia Sapiega i prowadziła taki a taki kanał w Telegramie, co nie wiemy czy było prawdą, czy zostało na niej wymuszone. Powiedziałabym, że wygląda w tym wszystkim dzielnie.
PE ma głosować nad projektem rezolucji potępiającej reżim na Białorusi. Autorzy rezolucji wskazują, że należy „zbadać możliwą rolę Rosji w aktach terrorystycznych popełnianych przez reżim białoruski”. Wiadomo, że przy porwaniu polskiego samolotu byli rosyjscy agenci. Dlaczego wyraźnie nie wskazano tego w projekcie rezolucji? Dlaczego UE nie jest chętna, aby piętnować Rosję, a koncentruje się jedynie na Białorusi i reżimie Łukaszenki?
To nie dziwi, bo w ostatnim czasie tak zawsze jest. Można tylko powiedzieć, że jeśli tak dalej będzie, to niestety wszystko będzie eskalować. Udawanie, że się nie widzi rzeczy absolutnie oczywistych, może tylko działać na niekorzyść naszą, ale i całej Europy generalnie rzecz biorąc, bo tak się wykazuje słabość. Zwyczajnie wykazuje się (dość zresztą irracjonalny) strach. a nie należy okazywać że się boisz ani w więzieniu, ani w polityce.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/554254-nasz-wywiad-romaszewska-chodzilo-o-zastraszenie-ministra