Donald Trump przemawiał w sobotę na konwencji stanowej Partii Republikańskiej w Karolinie Północnej. Były prezydent po raz kolejny oskarżył Chiny o rozprzestrzenianie wirusa i wezwał „wszystkie kraje” do przedstawienia Pekinowi rachunku na „minimum 10 bln dolarów, aby zrekompensować szkody”, które Państwo Środka swoimi działaniami, a w zasadzie ich brakiem spowodowało.
Satysfakcja Trumpa
Trump musi mieć niemałą satysfakcję, którą paradoksalnie, zapewnili mu jego przeciwnicy. Gdy na początku pandemii mówił o „chińskim wirusie”, który mógł się wydostać z Instytutu Wirusologii w Wuhan (celowo lub przez przypadek), wielu komentatorów pukało się w głowę, przekonując, że narracja Trumpa to nic innego, jak żałosna próba przykrycia swojej nieudolności w walce z koronawirusem. Dziś nikt już nie wyklucza takiej możliwości. Co więcej, prezydent Joe Biden polecił służbom bezpieczeństwa, aby ustaliły, jaka jest prawda. Z kolei poniedziałkowy The Wall Street Journal podał, że w raporcie o pochodzeniu Covid-19 opracowanym w zeszłym roku przez laboratorium rządowe USA stwierdzono, że hipoteza, iż „wirus wyciekł z chińskiego laboratorium w Wuhan, jest wiarygodna i zasługuje na dalsze dochodzenie”. Do tego dochodzi również afera związana z opublikowaniem przez amerykańskie media korespondencji doradcy medycznego Białego Domu Anthony Fauci’ego, z których dowiedzieliśmy się, że otrzymywał opinie, że wirus mógł być wytworem naukowców. Donald Trump odnosząc się do tych informacji, powiedział w sobotę, że Fauci, który pracował również dla administracji byłego prezydenta, mylił się w „prawie w każdej kwestii i mylił się z Wuhan i laboratorium również”. Z kolei Joe Biden wystąpił w piątek z poparciem dla Fauci’ego, podkreślając, że ma do niego „duże zaufanie”.
Ale powodów niepozwalających odrzucić raz na zawsze teorii o wycieku wirusa z chińskiego laboratorium jest więcej. Sam Pekin dokłada do tego swoją cegiełkę, chociażby poprzez brak transparentności i wciąż niepełne informacje na temat pierwszych dni pandemii, co tym bardziej bulwersuje, bo wiedza o zaniedbaniach Pekinu w informowaniu świata o wirusie jest powszechna. Dlaczego Państwo Środka decyduje się na działania, które tylko podsycają podejrzenia?
A gdy poznamy prawdę, co dalej?
Choć słowa Trumpa, które dziś już nie są tylko „teorią spiskową”, wciąż nie mają potwierdzenia, a są jedynie jedną z możliwości wyjaśniających pochodzenie koronawirusa, to trzeba sobie zadać pytanie, co będzie, jeżeli okażą się prawdą? Co wtedy, gdy okaże się, że wirus wydostał się z laboratorium, nie mówiąc już o scenariuszu, w którym nie było to przypadkiem? Jak wtedy zareaguje świat? Co to oznaczałoby dla Chin?
Zauważmy, że Chińczycy od samego początku pandemii robili wszystko, co w ich mocy, aby świat nie oskarżył ich o rozprzestrzenienie wirusa. Stąd m.in. próba przekonywania opinii publicznej, że pandemia miała wiele miejsc pochodzenia, pojawiły się również fake newsy, jakoby wirus miał pochodzić z amerykańskiej bazy wojskowej. Chiny, aby ocieplić swój wizerunek, pomagały w walce z pandemią, gdzie tylko mogły. Same zaś bardzo szybko sobie z nią poradziły. Ale wszystkie wysiłki włożone w soft power pójdą na marne, jeżeli okazałoby się, że wirus wydostał się z laboratorium. Miliony szczepionek, które Pekin posłał w świat byłyby minimum, którego domagalibyśmy się od Chińczyków. Xí Jìnpíng raczej wolałby, aby jego państwo było postrzegane jako największy altruista wśród narodów świata, a nie ten, który jest odpowiedzialny za rozprzestrzenienie śmiercionośnej choroby na cały glob.
Ale o wiele poważniejsze od ogromnego ciosu dla reputacji Chin mogą być polityczne konsekwencje scenariusza, w którym okazuje się, że wirus wydostał się z laboratorium, a Chiny zbyt późno poinformowały o tym resztę świata, tuszując przez kolejne miesiące swoje zaniedbania. Taki obrót spraw z pewnością nie byłby obojętny dla rywalizacji amerykańsko-chińskiej. Waszyngton miałby nowy, mocny, a wręcz atomowy argument przeciwko Pekinowi. Jako pewnik można przyjąć, że w wielu miejscach doszłoby do wzrostu antychińskich nastojów, z czym mieliśmy już do czynienia. Nie mam jednak złudzeń, że dumne i ambitne Chiny nie próbowałyby się bronić. W państwie kontrolowanym przez komunistów, gdzie nie ma mowy o wolnych mediach, nie trudno byłoby przedstawić to jako „spisek Ameryki”, która chce upokorzyć Chińczyków.
Jeżeli Pekin ma ambicje, aby być nowym liderem świata, to powinno mu zależeć, aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
CZYTAJ WIĘCEJ: A tyle było kpin z Trumpa, gdy mówił o „chińskim wirusie”! „WSJ”: Hipoteza, że wirus wyciekł z laboratorium w Wuhan jest wiarygodna
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/554036-trump-i-chinski-wirus-a-co-gdy-okaze-sie-to-prawda
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.