Niepodległa Gruzja świętuje 30-lecie niepodległości. Mały, dzielny kraj wciąż nie może być pewien swojej przyszłości. Nie dobił się do Unii, nie dobił się do NATO, ale dzielnie trwa na rubieżach cywilizacji europejskiej, której jest nie tylko częścią, ale i jednym z najstarszych źródeł. Na północy stoi Rosja, zawsze zdolna do uderzenia, do kolejnego zniewolenia, łamiąca porozumienia, także te sprzed kilku lat. W 2008 roku Moskwa zobowiązała się bowiem, że nie będzie budowała twardej granicy wokół terytorium zagarniętych w czasie wojny, czyli wokół regionu Cchinwali. Dziś buduje, tworzy bazy, i po kawałku zabiera kolejne kawałki terytorium.
Gruzja miała ostatnio poważne problemy wewnętrzne. Ostry konflikt polityczny zawsze osłabia, ale w sytuacji zagrożenia zewnętrznego może zabić, odebrać wszystko. Tym razem wydaje się, że tak nie będzie. Rządzący i część opozycji pod presją Unii Europejskiej doszli do porozumienia, i jest szansa na wyjście z klinczu. Czas najwyższy, ponieważ postpandemiczny świat może okazać się jeszcze bardziej niebezpieczny dla słabych i niegotowych do odparcia agresji, a do tego samotnych. Bo Gruzja jest dziś w pewien sposób samotna. Symbolicznie, na uroczystości 30-lecia niepodległości przyleciał tylko jeden prezydent: Andrzej Duda, przedstawiciel Polski.
W swoim wystąpieniu na placu Wolności w Tbilisi prezydent RP przywołał słowa śp. Lecha Kaczyńskiego, wygłoszone kilkaset metrów od tego miejsca w pamiętnym dniu 12 sierpnia 2008 roku:
Gdy zainicjowałem ten przyjazd niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko Wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem
— mówił Lech Kaczyński na Placu Wolności, dodając:
I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi z północy, dla nas także z północy, ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie! Ten kraj to Rosja. Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego, niecałe 20 lat temu, imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Otóż nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze. Nie na dwadzieścia, trzydzieści, czy pięćdziesiąt lat!
To zawsze uderza, jak aktualne, i jak prorocze były to słowa. Dziś rosyjskie zagrożenie kładzie się cieniem niemal na wszystkie państwa, które z Rosją sąsiadują: państwa bałtyckie, Ukrainę, Polskę, Gruzję, Rumunię. Wszystkie mają poczucie, że muszą się zbroić, i to bardzo szybko bo możliwe jest wszystko. Także rzeczy jeszcze parę lat temu niewyobrażalne. W naszym regionie silna armia znów staje się warunkiem trwania państwowości. Zapewne dlatego Gruzini w czasie uroczystości tak mocno eksponowali swoje siły zbrojne: niewielkie, ale coraz lepiej wyszkolone i uzbrojone.
Polska konsekwentnie alarmuje świat w sprawie rosyjskiego zagrożenia. W Idzisi, gruzińskim posterunku, w którym stacjonuje misja monitorująca UE, prezydent Duda mówił jasno: Rosja działa agresywnie, imperialnie, zabiera ludziom normalne życie, doprowadza do destrukcji państw, do sytuacji wojennej.
Rosja nie jest normalnym krajem, nie jest państwem, które się normalnie zachowuje; jest państwem-agresorem, to widać w takich miejscach jak to
— podkreślił prezydent Duda.
Każdy odpowiedzialny polityk, który chce rozumieć sytuację międzynarodową i wiedzieć, co się rzeczywiście dzieje, powinien przybyć w takie miejsce jak to i zobaczyć, jak ta sytuacja wygląda i o czym jest mowa, kiedy mówimy o rosyjskiej polityce imperialnej - że to nie są po prostu tylko słowa, to są fakty, to są puste domy, to są wygnani ludzie, to są bazy wojskowe, które powstają w sposób nieuprawniony ze złamaniem wszystkich zasad prawa międzynarodowego i porozumień, które Rosja zawarła
— podkreślił prezydent Duda.
Dla kontrastu warto przypomnieć słowa Bronisława Komorowskiego z sierpnia 2010 roku, gdy niedługo po objęciu urzędu prezydenckiego, odpowiadając na pytanie: „Czy Gruzini mogą liczyć na pana, tak jak mogli na prezydenta Kaczyńskiego?”, Bronisław Komorowski odpowiedział:
„Aż tak na pewno nie. Bo ja nie pojadę na granicę tylko dlatego, że wymyślił to sobie prezydent Gruzji. Natomiast oczywiście Polska powinna w sposób jednoznaczny opowiadać się za prawem wszystkich narodów do samostanowienia i własnej niepodległości. A w przypadku Gruzji Polska nie powinna rezygnować z tego, co jest jednym z pryncypiów: stoimy na stanowisku niepodzielności terytorium Gruzji. Za to na pewno nie zastąpimy Stanów Zjednoczonych w tej roli, którą – jak się wydawało – chcą odegrać. I być może na tych przekonaniach po stronie polskiej budowano troszkę zbyt daleko idące nadzieje”.
I warto przywołać także słowa ministra Krzysztofa Szczerskiego, szefa Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP, z wywiadu udzielonego portalowi wPolityce.pl:
Nic tak nie szkodzi państwu na arenie międzynarodowej jak ostry konflikt wewnętrzny oraz jak sytuacja, w której cała klasa polityczna nie rozumie pojęcia racji stanu. Do zrozumienia tego pojęcia trzeba wszystkich wzywać. A Polska zawsze będzie rzecznikiem racji stanu Gruzji. Nie chodzi tu o taką czy inną partię, ale o coś ważniejszego. Dlatego prezydent Duda tu przyjechał: niezależnie od aktualnej sytuacji wewnętrznej, zabiegamy o to, co dla Gruzji najważniejsze.
Mimo tak popularnej w naszym kraju mimikry, mimo popularności tezy, że nic nie znaczymy, zależy od nas bardzo wiele. Polska ma w XXI wieku do wypełnienia bardzo ważną, podwójną misję: musi stać się dystrybutorem bezpieczeństwa w regionie, i musi być organizatorem oporu przeciwko imperialnej polityce Rosji. Innymi słowy: musi dbać o swoje bezpieczeństwo na dalekim przedpolu. Musi to robić nie z powodów sentymentalnych czy romantycznych, ale w swoim najlepiej pojętym interesie. Dlatego można się tylko cieszyć, że prezydent Duda poleciał do Gruzji na obchody dnia niepodległości. Jeśli my zapomnimy o Gruzji, być może świat zapomni kiedyś o nas. Tak jak to się stało w XIX wieku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/552626-silna-armia-znow-staje-sie-warunkiem-trwania-panstwowosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.