Panie ministrze, jak podsumowałby pan wizytę prezydenta Andrzeja Dudy w Turcji? To oczywiście dużo ważniejszy i wielokrotnie silniejszy kraj niż Gruzja. Czy sposób przyjęcia polskiej delegacji, przede wszystkim prezydenta, bogata uroczystość powitalna, duże zainteresowanie ze strony tureckich mediów, można uznać za swego rodzaju zaproszenie do partnerstwa, do bliższej współpracy?
Min. Krzysztof Szczerski, szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP: Pamiętajmy, że nie było to pierwsze spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem, ja także uczestniczyłem już w kilku tego typu rozmowach na szczycie. Ta rozmowa, ta wizyta, była jednak rzeczywiście szczególna. Widać było także ze strony tureckiej, że jest chęć podkreślenia tego, iż Turcja postrzega dziś Polskę, i chce tak nas postrzegać, jako partnera o rosnącym znaczeniu.
Także jako partnera ambitnego?
Tak, także jako partnera ambitnego. Co ciekawe, już mamy sygnały, że w ciągu najbliższych tygodni strona turecka chce odbyć kilka misji ministerialnych. Jak więc widać, prezydent Erdogan uznał, że rozmowy były na tyle udane, że trzeba szybko pójść dalej wytyczoną ścieżką, nowym szlakiem. I to jest bardzo dobre. Także na forum NATO, na posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej w sprawie Białorusi, strona turecka argumentowała swoje stanowisko powołując się na zdanie prezydenta Dudy z Ankary. Można wnioskować, że dyplomacja turecka bardzo szybko otrzymała sygnał o tym, że Polska jest ważna, i że warto respektować jej punkt widzenia.
W czasie wizyty prezydenta sfinalizowano zakup 24 dronów bojowych od Turcji, wbrew pozorom sporych maszyn, i także nie tanich. Ile jest prawdy w popularnej tezie, że w ten sposób wyciągamy wnioski z wojny azersko-ormiańskiej, którą rozstrzygnęły głównie drony? Czy to szybka reakcja na najnowsze doświadczenia wojenne?
Zakup tych dronów wypełnia ważną lukę w koncepcjach ministerstwa obrony. Tej luki nie może zapełnić przemysł krajowy, a oferta turecka jest jedną z najlepszych. To jest sprzęt niemal bezkonkurencyjny na globalnym rynku. To jest także sprzęt, który pokazał swoją skuteczność na polu walki, i to dokładnie w takich zakresach, które są kluczowe również dla bezpieczeństwa Polski. Tyle mogę powiedzieć, żeby nie wchodzić w objęte tajemnicą szczegóły. Zyskujemy nowe możliwości działania. To nie jest więc tylko odwołanie się do ostatnich konfliktów i ich przebiegu, ale całościowe myślenie o bezpieczeństwie Polski.
Z Turcji prezydent Duda poleciał do Gruzji. Był jedynym prezydentem na uroczystościach 30-lecia niepodległości tego państwa. Dla Polski to wyróżnienie, ale jednocześnie był to dość smutny obraz kraju, który wydaje się być osamotniony, zostawiony sam sobie, choć zmaga się z potężnym, agresywnym sąsiadem, czyli z Rosją.
Przede wszystkim chcę podkreślić, że tak, jesteśmy przyjaciółmi Gruzji, ale nie jesteśmy sentymentalnymi przyjaciółmi Gruzji. Jesteśmy także szczerymi przyjaciółmi Gruzji, więc szczerze mówimy o tym, że Gruzja ma dziś problemy wewnętrzne. Nie jest to dziś kraj, o którym można powiedzieć, że jest postrzegany jako bezdyskusyjny, czy też jako kraj gotowy w pełni do zakończenia procesów integracyjnych.
W czasie swoje przemówienia w Tbilisi prezydent Andrzej Duda wyraźnie odniósł się do sytuacji wewnętrznej, apelując o przestrzeganie podstawowych standardów demokratycznych, praw człowieka, prawa do zgromadzeń. To było ujęcie się za opozycją?
Dlatego właśnie, że jesteśmy przyjaciółmi, możemy o tym mówić. Niedawno w Tbilisi była też misja europejska pod kierownictwem Charlesa Michela, której celem była zażegnanie, czy też załagodzenie, konfliktu wewnętrznego. To jest bardzo ważna nauka dla Gruzinów, ale także i dla Polaków, dla wszystkich narodów: nic tak nie szkodzi państwu na arenie międzynarodowej jak ostry konflikt wewnętrzny oraz jak sytuacja, w której cała klasa polityczna nie rozumie pojęcia racji stanu. Do zrozumienia tego pojęcia trzeba wszystkich wzywać. A Polska zawsze będzie rzecznikiem racji stanu Gruzji. Nie chodzi tu o taką czy inną partię, ale o coś ważniejszego. Dlatego prezydent Duda tu przyjechał: niezależnie od aktualnej sytuacji wewnętrznej, zabiegamy o to, co dla Gruzji najważniejsze.
W ostatnich dniach najważniejszym wydarzeniem w relacjach międzynarodowych było uziemienie przez Białoruś samolotu lecącego z Aten do Wilna i aresztowanie znajdującego się na pokładzie opozycjonisty. Czy pana zdaniem to był tylko ponury incydent bez długofalowych konsekwencji, czy też jest to jakaś ważna cezura?
Tego typu zdarzenia, zwłaszcza na wschodzie, prawie nigdy nie mają charakteru incydentalnego. Dlaczego? Ponieważ to jest moskiewska metoda testowania granic działania. Jeden z naukowców sformułował tezę, że Putin dlatego tak działa agresywnie, ponieważ działa poza ograniczeniami, które sami sobie narzucają wszyscy inni. Putin robi rzeczy poza regułami, i nie spotyka się z odpowiednią reakcją. Finalnie to Putin ustala więc reguły. Przejęcie siłą samolotu to jest właśnie taki moment: to jest próba ustalenie innych reguł niż te, które obowiązują całą resztę, nas wszystkich. Dlatego to wydarzenie jest tak istotne, tu nie chodzi o ten konkretny lot. Od tej pory każdy samolot nad Białorusią może zostać zmuszony do lądowania. Pamiętajmy także, że Białorusini nie ograniczyli się do sprawdzenia, czy nie ma bomby, i puszczenia maszyny dalej. Nie, oni aresztowali ludzi, którzy znajdowali się na pokładzie. To jest właśnie ta groźna zmiana reguł.
Polska jest w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ na Białorusi żyje liczna mniejszość polska. Na ile utrudnia to Polsce działanie?
Rzeczywiście, Łukaszenka wziął mniejszość polską jako wewnętrznego zakładnika w tym konflikcie. Zrobił to mimo tego, że mniejszość polska nie była stroną w tym konflikcie politycznym. Nawet my nie wiemy, jakie są jej polityczne postawy wobec rewolucji białoruskiej. Pewnie część popiera opozycję, a część Łukaszenkę. Mniejszość polska stała się zakładnikiem z racji swojej etniczności, a nie postawy. My jako Polska musimy oczywiście brać pod uwagę bezpieczeństwo naszych rodaków. Zapewniam, że na rzecz bezpieczeństwa Polaków na Białorusi robimy bardzo dużo i mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda nam się zrealizować pewne istotne działania, i będziemy mogli powiedzieć, że coś się poprawiło, choć trochę.
W czasie wizyty w Ankarze prezydent Andrzej Duda złożył wieniec w mauzoleum Mustafy Kemala Atatürka - założyciela świeckiej Turcji. Wieniec był czerwono-biały, bo reprezentuje on barwy tureckie, a nie polskie; tak zakłada turecki protokół. Ale oczywiście zaraz pojawiły się kpiny. Europoseł PO Danuta Huebner nie oparła się pokusie przywołania Indonezji i Monako, twierdząc, że to pomyłka polskiej delegacji. Zresztą, obserwując relację ze składania wieńców od razu pomyślałem, że tak to się skończy: kolejną absurdalną burzą w szklance wody. Sprawę wyjaśniono, pani Huebner przeprosiła, ale pewnie są w Polsce ludzie, którzy wciąż sądzą, że to była wpadka.
Mogę pół żartem stwierdzić, że być może zamiast przeszkadzać opozycji, należy jej po prostu pozwolić mówić, a nawet udostępniać wszelkie możliwe łamy. Stopień kompromitacji bywa naprawdę bardzo daleki. Cóż to za mentalność: ważna wizyta w ważnym państwie, a my spotykamy się jedynie z tego typu zaczepkami. Nawet my sami, jak zauważył pan redaktor, zastanawiamy się, co stanie się pretekstem do jakiejś absurdalnej awantury. Mało kto zastanawia się nad sensem tej wizyty, nad tym, jak istotnym krajem - dla bezpieczeństwa całego NATO i całej Europy - jest Turcja. Zamiast tego jest skupienie na obrazku, i często zwykłe czepialstwo, tym razem całkowicie nieprawdziwe.
Opozycja stała się zdziecinniała?
Każdy, kto śledzi relacje polsko-tureckie, i nie tylko te, musi dojść do wniosku, że polska opozycja nie jest gotowa, by przejąć odpowiedzialność za politykę międzynarodową. Nie rozumie i nie chce rozumieć polityki międzynarodowej. Wypowiedzi takie jak ta pani poseł Kamili Gasiuk-Pihowicz wykluczają autorów takich wypowiedzi z grupy osób kompetentnych w sprawach polityki międzynarodowej. Oczywiście, jest też tak, że te fejki, nieprawdy, gdzieś się osadzają, i żyją swoim życiem. Więc jednak trzeba z tymi fejkami walczyć. Fejk newsy są wyzwaniem naszych czasów, zatruwają debatę nie tylko w Polsce, ale także np. w Gruzji, o czym mówiła pani prezydent tego kraju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/552486-wazna-rozmowa-z-min-szczerskim-bialorus-turcja-gruzja