„To jest sygnał, który z pewnością wywołał alarm we wszystkich krajach regionu, w służbach specjalnych tych krajów, bo pokazuje, że tego typu operacje są możliwe, niewyobrażalne w pewnym sensie jeszcze kilka dni temu. Z jednej strony to oznacza, tak jak wspomniałem, zaalarmowanie całego regionu. Z drugiej strony może to jest i dobry sygnał ostrzegawczy, który obudzi czujność określonych służb” - mówi portalowi wPolityce.pl Grzegorz Kuczyński, dziennikarz, autor książki „Jak zabijają Rosjanie: ofiary rosyjskich służb od Trockiego do Litwinienki” komentując operację porwania samolotu przez białoruskie służby specjalne i aresztowania Ramana Pratasiewicza.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jak Pan ocenia tę akcję białoruskich i rosyjskich służb w Mińsku? Mówię o porwaniu polskiego samolotu i aresztowaniu Ramana Pratasiewicza. W jakich kategoriach należy traktować to nagranie, na którym Pratasiewicz informuje, że nie ma żadnych problemów ze zdrowiem, „jest dobrze traktowany i współpracuje ze śledztwem”, a pracownicy traktują go dobrze i „zgodnie z przepisami”? Jak Pan ocenia całą tą sytuację
Grzegorz Kuczyński: Takie nagranie to nie jest nic nowego jeśli chodzi o modus operandi wschodnich służb wywodzących się jeszcze z KGB. Zresztą w przypadku Białorusi nawet nazwa pozostała taka sama. Dlaczego takie nagrania są w ogóle robione i publikowane? Oczywiście po to, aby media, które są jednak w zdecydowanej większości kontrolowane przez reżim, czy to tutaj na Białorusi, czy to rosyjski, żeby mogły pokazywać chociażby urywki takiego nagrania w swoich propagandowych materiałach tzw. informacyjnych. Temu to służy. Niewykluczone, że nawet część mniej wyrobionych odbiorców także poza Rosją czy Białorusią może się na takie rzeczy nabierać. To po pierwsze.
Jest tu jeszcze drugi aspekt – to jest też element chęci psychologicznego zniszczenia więźnia, upokorzenia go. To jest bardzo istotne, żeby go upokorzyć. Zmuszenie go, żeby mówił takie rzeczy do kamery ze świadomością jego, że to zostanie pokazane na całym świecie, to jest też element takiej operacji psychologicznej wobec tej osoby.
Natomiast jeśli chodzi ogólnie o całą tą operację służb białoruskich z niemalże pewnym współudziałem rosyjskim, być może nawet jeśli nie było to bezpośrednie zaangażowanie agentów służb rosyjskich, to nie wydaje mi się, żeby tutaj przynajmniej na poziomie logistycznym nie było rosyjskiego wsparcia. Tym bardziej, że na przykład w Grecji Białoruś nie posiada ambasady. Brak takiej placówki dyplomatycznej automatycznie utrudnia tego rodzaju działania wywiadowcze, więc nawet jeśli zrobili to bezpośrednio tylko i wyłącznie agenci KGB, to moim zdaniem musieli mieć wsparcie rosyjskich kolegów. Generalnie jest oczywiste, że tutaj musiała być akceptacja Kremla dla tak głośnej, tak bezczelnej, bandyckiej akcji, jaką przeprowadził Łukaszenka, więc moim zdaniem to nie chodzi też o nakładanie sankcji tylko na Łukaszenkę, reżim białoruski, wyrażenie oburzenia tylko działaniami strony białoruskiej. Tak naprawdę to, co zrobił Łukaszenka, co zrobiły służby białoruskie tak naprawdę idzie też na konto Władimira Putina i Federacji Rosyjskiej. Niestety zachodnie kraje nie chcą tego dostrzegać, bo tylko dodam, że w dniu, w którym porwano Pratasiewicza delegacja rosyjska z Nikołajem Patruszowem na czele poleciała do Genewy, gdzie następnego dnia przeprowadziła bardzo owocne, jak wynika ze wspólnego komunikatu, rozmowy z doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jakiem Sullivanem, więc wniosek jest taki, że samo uderzenie w Łukaszenkę w tym wypadku oczywiście jest potrzebne, ale jest niewystarczające. Trzeba też uderzać w jego mocodawcę. Tym bardziej, że w przypadku rosyjskich i białoruskich służb specjalnych to jest kolejny przypadek współpracy Rosjan z Białorusinami, bo o ile kiedyś było na ogół tak, że KGB udzielało pomocy rosyjskiemu wywiadowi, czy FSB na przykład umożliwiając porwanie chociażby – były takie przypadki – Ukraińców na terytorium białoruskim i wywożenie ich do Rosji, więc tutaj Rosjanie sobie hasali na terytorium białoruskim jak u siebie, przypomnę, że nie tak znów odległa sprawa rzekomego puczu przeciwko Łukaszence, spisku, w której to sprawie jest aresztowanych kilka osób, to do tych zatrzymań doszło na terytorium rosyjskim i tutaj FSB wykonała robotę dla swoich kolegów z KGB, więc ta współpraca tak naprawdę działa w obie strony i zapewne też ta operacja z samolotem jest tego kolejnym przykładem. Niestety należy się obawiać, że podobnych działań, być może jeszcze gorszych może być więcej.
Na ile w Pana ocenie reżim Łukaszenki będzie chciał zabić Pratasiewicza, a na ile będzie starał się pozyskać go do współpracy?
Nie wydaje mi się, żeby celem ludzi Łukaszenki była śmierć Pratasiewicza. Nie widzę tutaj jakichkolwiek politycznych zysków, jakie Łukaszenka miałby z tego odnieść. Jeśli chodzi o współpracę, to można mówić o „współpracy” w tym sensie, że ludzie Łukaszenki, KGB, będzie chciało wyciągnąć z Pratasiewicza jak najwięcej informacji na temat funkcjonowania tego medium Nexta, które odegrało kluczową rolę podczas ubiegłorocznych protestów. Niezależnie od tego, co powie Pratasiewicz podczas przesłuchań, należy się obawiać prowokacyjnych działań białoruskich, chociażby takich, że nagle wyjdzie szef KGB i powie, że Pratasiewicz zeznał, że faktycznie zachodnie służby finansowały cały ten portal i potwierdzają się zarzuty Mińska pod adresem Polski, Litwy, Stanów Zjednoczonych itd., że to one de facto stały za tymi protestami w ubiegłym roku. Wydaje mi się, że to właśnie w tym kierunku będzie szło.
Poza tym oczywiście trzeba pamiętać o tym, że to nie Cichanouska, nie Łatuszka, nie kilka innych osób są uważani przez Łukaszenkę za najgroźniejszych przeciwników – gdyby tak było, to by im nie pozwolił opuścić Białorusi, a zmusił ich do emigracji, bo z jego punktu widzenia to jest wygodniejsze, bardziej korzystne – ale tutaj tymi prawdziwymi wrogami są Pratasiewicz i inni ludzie, którzy stali za Nextą. Tak naprawdę to oni koordynowali te wszystkie ubiegłoroczne protesty, nie Cichanouska, nie Łatuszka, ale ten medialny, socialmedialny fenomen, jakim był ten kanał w Telegramie, Nexta. Stąd teraz oczywiście nie można wykluczyć chęci jakiejś osobistej, personalnej zemsty na Pratasiewiczu, bo wracamy do istoty wschodnich, mam na myśli postsowieckich służb specjalnych, gdzie jednak te elementy typowo orientalnego, czy wręcz mongolskiego okrucieństwa jednak się przejawiają, bo niejednokrotnie już w przeszłości mieliśmy do czynienia z akcjami tych służb, gdzie nawet jeśli można było kogoś zamordować, to czasami mordowano w szczególnie okrutny sposób, żeby tym okrucieństwem zastraszyć wszystkich. Chociażby sprawa Litwinienki i używanie trucizny. Przecież równie dobrze można by było spróbować go zastrzelić. Tutaj więc, w przypadku kiedy KGB uda się wycisnąć z Pratasiewicza wszystko, co im się wydaje, że mogą z niego wycisnąć, to wtedy można by się obawiać o losy tego więźnia politycznego nr 1 moim zdaniem w tej chwili na Białorusi, bo tymi więźniami nie są mąż pani Cichanouskiej, Babaryka czy Cepkało, ale właśnie w tym momencie Raman Pratasiewicz.
W jaki sposób ta cała sprawa wpływa na poziom bezpieczeństwa w regionie?
To jest sygnał, który z pewnością wywołał alarm we wszystkich krajach regionu, w służbach specjalnych tych krajów, bo pokazuje, że tego typu operacje są możliwe, niewyobrażalne w pewnym sensie jeszcze kilka dni temu. Z jednej strony to oznacza, tak jak wspomniałem, zaalarmowanie całego regionu. Z drugiej strony może to jest i dobry sygnał ostrzegawczy, który obudzi czujność określonych służb.
Tym bardziej, że ona chyba została uśpiona, skoro Litwini nie zapanowali nad sytuacją…
Nie chciałbym się wypowiadać na temat, kto tutaj jest winny jeśli chodzi o osłonę kontrwywiadowczą Pratasiewicza. Można się domyślać – zresztą były też wypowiedzi polskich urzędników – że w momencie, kiedy on postanowił się przenieść z Polski na Litwę, to automatycznie kontrwywiad litewski wziął go pod swoje skrzydła. Nie wiadomo, jak ta ochrona wyglądała. Być może sam Protasiewicz w pewnym momencie stracił czujność. Trudno mi tutaj oceniać i recenzować działania służb specjalnych, czy to Polski, czy Litwy, czy innych krajów zachodnich, bo za mało na ten temat wiemy, żeby stawiać jakieś sądy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/552326-operacja-w-minsku-kuczynski-takich-dzialan-moze-byc-wiecej