„Niemiecka propaganda funkcjonuje tak, żeby odwrócić uwagę od własnych problemów. Niemcy mają ogromny problem z antysemityzmem” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał, historyk.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Jak skomentuje Pan ostatnie protesty, które odbywały się w Niemczech? Wychodzi na to, że antysemityzm jest poważnym problemem u naszych sąsiadów.
Prof. Bogdan Musiał: To był i jest duży problem w Niemczech. Antysemityzm był cały czas, oczywiście ulegał zmianom. Teraz, w związku z dopływem migrantów, ten antysemityzm niemiecki uzyskał bardziej antyizraelskie, antyżydowskie zafarbowanie. Połączył się z tym lewicowym. Nastroje antysemickie wśród lewicy w Niemczech też są dosyć mocne, związane z Izraelem. Minister Spraw Zagranicznych, pan Heiko Mass jest z SPD, a szef jego frakcji w Bundestagu pan Muetzenich stwierdził, że źródła tego antysemityzmu należy szukać w Izraelu. Przepraszam, ale jeśli polityk tej klasy z SPD tak mówi, to o czymś świadczy i to jest ten pierwszy fakt. Po drugie to jest nic nowego. Nastroje antysemickie były i są, oczywiście radykalizują się w innym kierunku od dłuższego czasu. Przecież żydowskie synagogi, czy szkoły żydowskie w Niemczech muszą być chronione przez policję. To nie powstało dzisiaj, czy wczoraj, tylko jest od lat. Jak tylko przypominam sobie synagogę w Berlinie, tam stali zawsze policjanci z karabinami maszynowymi. Czegoś takiego w Polsce nie ma. Tylko co Niemcy świetnie robią? Mają niesamowicie mocną propagandę. Oni zawsze odwracają od tego uwagę. Zamieszki, które miały teraz miejsce, faktycznie były znaczące. Niemieckie media i politycy chcieli to w pewnym sensie zatuszować. To się im nie powiodło. Wie pan dlaczego? Stało się tak, ponieważ w tych miastach, w których były zamieszki, udało się dosyć wyraźnie nagrać ten tłum, który skandował antysemickie hasła, na cześć Hitlera itd. Zostało to nagrane i opublikowane przez lokalną społeczność żydowską. Niemieckie media publiczne, robiły wszystko, żeby tą sprawę zatuszować. Policja niemiecka zresztą też, oczywiście z polecenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. To było w Nadrenii Północnej-Westfalii, gdzie rządzi CDU. Dopiero opublikowanie nagrań z tych protestów nagłośniło całą sprawę. Jakby stało się coś takiego w Polsce, to Niemcy wkroczyliby do nas, mówię to oczywiście w przenośni. Jak wyszły te nagrania i zaczęła się na ten temat w Niemczech debata, założyłem się ze znajomą dziennikarką z ARD, że niemieckie media tylko chwilę odczekają i poszukają czegoś w Polsce. I rzeczywiście, „Deutsche Welle” opublikowało coś o prześladowaniu homoseksualistów w Polsce. Niemiecka propaganda funkcjonuje tak, żeby odwrócić uwagę od własnych problemów. Niemcy mają ogromny problem z antysemityzmem i to jest tak, że oni zamykają oczy na źródła tego antysemityzmu i dają złą diagnozę. Oczywiście nie zwalczają tego wśród migrantów muzułmańskich. W Dusseldorfie były flagi tureckie, to nie są uchodźcy. Co Turcja ma wspólnego z Izraelem? Nie za bardzo wiem. To były osoby pochodzenia tureckiego, ale przecież w Turcji nie ma uchodźców. To są imigranci może drugiego, trzeciego pokolenia. Te nastroje antysemickie są rzeczywiście mocne. Ten problem był przez niemiecką politykę przykrywany, przyduszany świadomie. Niemcy rzeczywiście zawsze usiłują odwrócić uwagę od tego. Tak funkcjonuje propaganda, że musi poszukać innego, tego czarnego, negatywnego przykładu. Polska jest właśnie tym przykładem dla niemieckiej propagandy od lat. W moim przekonaniu to już nie jest śmieszne, tylko groteskowe. Uważam, że sposób w jaki niemieckie media traktują Polskę jest obrzydliwy. Mają problem w Niemczech i wtedy Polskę przedstawiają jako negatywny przykład. Najwyższy czas coś z tym zrobić. Ja nie mam pojęcia co. Myślę, że najpierw trzeba nazwać to konkretnie, zdiagnozować przyczynę i tą niemiecką, prymitywną propagandę obnażyć. Nie tylko, żebyśmy wiedzieli o tym w Polsce, ale usiłować też zrobić to poza granicami kraju, w samych Niemczech oczywiście też. Tak jak wcześniej mówiłem, założyłem się, że coś znajdą i rzeczywiście znaleźli dwóch homoseksualistów, którzy podobno są straszliwie prześladowani. W Niemczech robią z tego wielkie halo i w ten sposób unikają niemieckich problemów, które po prostu są.
Czyli teraz Niemcy będą usiłowali za wszelką cenę ukryć problem antysemityzmu wśród imigrantów?
Oni to robią, a nie tylko usiłują. Miejmy nadzieję, że na tym się skończy. Oni muszą coś z tym zrobić, bo ten napór jest duży i nastroje antysemickie radykalizują się. Mówią, że to zwalczają w jakimś sensie, ale tym trzeba zająć się na poważnie. Bo co mają Żydzi niemieccy do konfliktu Izraela z Palestyną? Chcą ich przedstawić jako odpowiedzialnych za ataki na Gazę? Policja powinna się tym po prostu zająć. Są w stanie, jak najbardziej mają możliwość, tylko muszą to zrobić. Jestem zaskoczony, że nie udało im się przyblokować tych informacji o protestach. One poszły w świat i są nagrania z tego, jak protestujący skandują najprymitywniejsze antysemickie hasła. Są takie media, które starają się przydusić sprawę, ale np. Die Welt wzięła sobie na tapetę, iż nie jest to tylko problem młodych migrantów pochodzenia muzułmańskiego, ale zwracają uwagę, że to też jest wśród polityków. Antysemityzm lewicowy połączył się z tym islamskim i to jest bardzo istotne. W bardziej lewicujących kręgach SPD nastroje antyizraelskie są dosyć mocne. I to nie jest tylko radykalna lewica. Takie nastroje są także wśród lewicowych Zielonych. Są w połączeniu z tymi antyizraelskimi, islamskimi uprzedzeniami. To jest takie sprzężenie, czyli ten antysemityzm narodowo-nacjonalistyczny, tylko on jest zwalczany na szczęście. Jednakże on nie jest taki mocny jak ten islamski. Bo jeżeli przejdzie się pan po dzielnicach zamieszkiwanych przez muzułmańskich imigrantów, to po prostu pana zlinczują. To jest bardzo niebezpieczne.
Kanclerz Angela Merkel rozmawiała z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Przekonywała go, że „niemiecki rząd będzie nadal podejmował zdecydowane działania przeciwko protestom w Niemczech, które szerzą nienawiść i antysemityzm”. Czy można wierzyć tym słowom?
Jeśli przekaz o protestach pójdzie w świat może się to źle skończyć. Niemcy żyją z eksportu i nie mogą sobie pozwolić na złą markę. Sądzę, że oni będą usiłowali z tym walczyć na miejscu. Jednocześnie mogą uciekać od tego problemu, poprzez ataki na Polskę. Myślę, że nawet wzmożone. Można powiedzieć, że to będzie szło nawet równolegle. Tu nawet nie musiało być żadnego polecenia, oni tak po prostu reagują. Ja widzę to po dziennikarzach, których znam. Oni nawet nie zdają sobie sprawy jak są tym przesiąknięci. To jest już działanie na zasadzie refleksu. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że media publiczne są gleichschaltyzowane i nie ma innych ośrodków konkurencyjnych do nich. Są oczywiście telewizje prywatne, ale one wyłączają się z debat polityczno-ideologicznych. Ta kwestia jest monopolem mediów publicznych. Dla mediów w Niemczech zawsze znajdzie się jakiś pretekst do uderzenia w Polskę. Niemcy w tej swojej propagandzie przedstawiają się jako państwo otwarte, postępowe itd., ale musi być też ten przeciwny obraz. Propaganda jest czarno-biała. I tym czarnym tłem dla niemieckiego, postępowego społeczeństwa i państwa prawa, jest Polska. To co robią Niemcy to zwykła propaganda. Informacje prawdziwe się ukrywa, bądź przeinacza.
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/551602-nasz-wywiad-antysemityzm-w-niemczech-przybiera-na-sile