Wczorajsza decyzja Sądu Najwyższego USA o rozpoczęciu rozpatrywania decyzji o zakazie aborcji w stanie Missisipi jest jednym z najważniejszych wydarzeń w toczącej się w Stanach Zjednoczonych walce o życie nienarodzonych.
Bo to rozpatrywanie może doprowadzić do ograniczeń w aborcji, która jest zagwarantowana w orzeczeniu Roe vs. Wade
Przypomnijmy fakty.
Zablokowana decyzja
Missisipi uchwaliła w 2018 roku ustawę zakazującą aborcji po 15 tygodniu ciąży, poza przypadkami ciężkiego upośledzenia nienarodzonego dziecka. Decyzję, podpisaną przez ówczesnego republikańskiego gubernatora Phila Bryanta, zablokował jednak Sąd Apelacyjny w tym państwie, po czym została ona przesłana do Sądu Najwyższego, który postanowił ją rozpatrzyć.
To scenariusz, który konserwatywne siły zaczęły realizować za kadencji Donalda Trumpa, prezydenta, który swoimi nominacjami doprowadził do przewagi konserwatywnych sędziów w Sądzie Najwyższym.
Mianowicie, w ciągu ostatnich kilku lat na szczeblu stanowym uchwalono szereg ustaw ograniczających aborcję, chociaż jasne było, że zostaną one odwołane w Sądzie Apelacyjnym.
Chodziło o to, aby „przepchnąć” ustawy do Sądu Najwyższego z konserwatywną większością głosów, który orzekając na ich korzyść zakwestionuje sprawę Roe vs. Wade, zgodnie z którą od 1972 roku w USA aborcja jest legalna.
I tak właśnie się teraz dzieje.
Odrzucienie Roe vs. Wade
Jeśli Sąd Najwyższy zdecyduje, że państwa mają prawo do ograniczenia aborcji, oznacza to, że Roe vs. Wade można skompromitować i ostatecznie odrzucić.
Zakaz zabijania nienarodzonych dzieci w USA, coś, co kilka lat temu wyglądało jak science fiction, teraz wydaje się łatwy do osiągnięcia.
Wszystko, co się dzieje, dowodzi, że interwencje Trumpa w wymiar władzy sądowniczej są być może jednym z najważniejszych działań jego kadencji. Trump powołał 3 sędziów Sądu Najwyższego i około 200 sędziów federalnych, zatrzymując w ten sposób lewicową postępową rewolucję w sądownictwie. Potwierdzają to również jego prawicowi krytycy, tacy jak Rod Dreher.
Obecny stosunek sędziów Sądu Najwyższego wynosi sześciu „konserwatywnych” do trzech „liberalnych”. Piszę to w cudzysłowie, ponieważ fakt, że sędzia jest mianowany przez prezydenta republikańskiego lub demokratycznego, niekoniecznie oznacza, że w pełni podzielają jego poglądy.
Ostatnia nominacja odbyła się w październiku 2020 roku, kiedy sędzią została Amy Conney Barret.
Co Biden zrobi?
Demokraci skrytykowali ten wybór, ponieważ odbyły się na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi (Coney Barret zajęła miejsce nieżyjącej już Ruth Ginsberg) i uznali, że sędzia powinien zostać wybrany przez nowego prezydenta.
Trump odrzucił te argumenty i wybrał szanowaną prawniczkę, sędzinę Sądu Apelacyjnego w Chicago, katoliczkę i matkę siedmiorga dzieci, w tym dwójki adoptowanych.
Prezydent USA Joe Biden ma obecnie dwie opcje, aby zapobiec obaleniu Roe ws. Przebrnąć. Pierwszą jest zwiększanie liczby sędziów (jak to nazywają „court packing”). Dlatego też prezydent powołał teraz komisję, która ma rozważyć, czy uzasadnione jest posiadanie większej liczby sędziów i czy można ograniczyć ich kadencję (teraz jest dożywotnia).
Chodzi o to, aby zwrócić Trybunałowi wpływ „liberalnych” sędziów.
Inną opcją jest interwencja, która wzmocni Roe vs Wade. Biden ogłosił już, że stworzy prawo, które będzie obowiązywało na szczeblu federalnym („law of the land”) i dzięki któremu będzie trudno, a może nawet niemożliwe je zakwestionować.
Decyzja Sądu Najwyższego w sprawie prawa stanu Missisipi planowana jest na czerwiec 2022 roku. Przed nami ciekawe miesiące.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/551396-sad-najwyzszy-w-usa-zakwestionuje-sprawe-roe-vs-wade