Wczorajsze wybory lokalne w Chorwacji przyniosły kilka ciekawych rezultatów, a chyba najciekawszym jest walka o stanowisko prezydenta Zagrzebia pomiędzy konserwatywnym politykiem i popularnym piosenkarzem Miroslavem Škorą a liderem postępowej lewicy Tomislavem Tomaševiciem.
Ulubioną tezą większości analityków po wyborach jest to, że wykazali oni dalsze osłabienie duopolu składającego się z centroprawicowej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ) i Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji (SDP).
Ta teza jest dość poprawna, zwłaszcza jeśli chodzi o spadek popularności lewego SDP. Partia ta odniosła bardzo złe wyniki w niektórych ważnych miastach i żupaniach (jednostki administracyjne, chorwacki odpowiednik województw), może nawet najniższy w historii - na przykład w Zagrzebiu.
CZYTAJ TAKŻE Miroslav Škoro: Ośmiornica klientelizmu i korupcji oplotła swoimi mackami wszystkie sfery społeczeństwa
Z drugiej strony konserwatywny HDZ również w niektórych większych miastach (Zagrzeb i Split) osiągnął nieco gorszy wynik niż oczekiwano, ale nadal pokazał, że jako partia jest w lepszej sytuacji niż SDP.
Natomiast można powiedzieć, że nowe konserwatywne partie o orientacji suwerennej, takie jak Ruch Ojczyźniany, Miroslav Škoro i Most, kontynuowały swój rozwój i zwiększyły liczbę swoich przedstawicieli w kilku ważnych radach miastach.
Sukces i wielkie wyzwanie
Nie wygrali jednak wyborów na burmistrza w żadnym z ważniejszych miast. Wyjątkiem jest Zagrzeb, gdzie Miroslav Škoro wszedł do drugiej tury wyborów. Trzeba przyznać, że w tym momencie wydaje się, że druga runda będzie dla niego trudna do wygrania.
Jego przeciwnikiem jest Tomislav Tomašević, lider lewicowej partii postępowej Możemy, który zdobył aż 45 proc. głosów w pierwszej turze i tym samym stał się nową gwiazdą polityczną, przynajmniej jeśli chodzi o lewicowo-liberalne media, które dominują w Chorwacji.
Możemy powiedzieć, że to partia utworzona z sieci lewicowych organizacji pozarządowych, finansowanych bezpośrednio lub pośrednio, przez Fundację Społeczeństwa Otwartego George’a Sorosa. Ich agenda polityczna jest taka sama, jak podobne grupy w Europie, które finansuje Soros: ekologia, ideologia gender i inne postępowe społecznie kwestie. Ponadto można stwierdzić, że jest ideologicznie bliska komunizmowi jugosłowiańskiemu, dlatego Tomašević powiedział, że jako prezydent miasta będzie wspierał pomysł powrotu imienia komunistycznego dyktatora Josipa Broz Tito dla jednego z placów stolicy (plac niedawno zmienił nazwę).
Sukces Tomaševicia wiąże się z faktem, że przyciągnął on dużą liczbę wyborców centrum obietnicami walki z korupcją. Stolicą Chorwacji od lat rządził niedawno zmarły niezależny polityk Milan Bandić. Chociaż nigdy nie został skazany za korupcję, jasne jest, że stworzył w Zagrzebiu system oparty na niezdrowych podstawach. Mieszkańcy stolicy mają tego dość i dlatego Tomašević osiągnął ten wynik. Czas pokaże, czy powtórzy to w drugiej turze.
Škoro rzuca wyzwanie
Jego rywal Miroslav Škoro powiedział już, że nadszedł czas, aby „stanąć przeciwko skrajnej lewicy, która chce podbić Zagrzeb”.
Jestem przekonany, że w drugiej turze pokażemy czym jest „zielona koalicja”. Nie jest ona ani zielona, ani lewa, ale skrajnie lewicowa i zatrzymam ją w drugiej turze. Będziemy świętować za dwa tygodnie!
— ogłosił.
W każdym razie walka będzie ciężka. Wydarzenia w Zagrzebiu, największym i najbogatszym chorwackim mieście, mogą mieć znaczący wpływ na wydarzenia na poziomie całego kraju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/551292-chorwacja-miroslav-skoro-walczy-przeciwko-lewicy-o-zagrzeb