Brytyjski Chatham House, renomowany think tank specjalizujący się w tematyce międzynarodowej, wydał właśnie zbiorową publikację, której autorzy obalają szereg, dokładnie 16, rozpowszechnionych i ugruntowanych mitów na temat współczesnej Rosji, jej polityki i systemu władzy.
Przyjdzie nam jeszcze zapewne wracać do tej publikacji, zwłaszcza, że jej autorzy rozbijają szereg sądów geostrategicznej natury, popularnych ostatnio w niektórych kręgach zarówno Stanów Zjednoczonych jak i Europy, jak np. ten, że dążąc do osłabienia Chin trzeba „pozyskać” Moskwę albo mit głoszący, iż budowa europejskiego systemu bezpieczeństwa, bez udziału w nim Rosji nie jest możliwa. Dziś jednak chciałbym poświęcić nieco uwagi artykułowi napisanemu przez prof. Jekaterinę Szulman z moskiewskiej Wyższej Szkoły Nauk Społecznych i Bena Noble, autora m.in. niedawno wydanej biografii Aleksandra Nawalnego. Rozprawiają się oni z mitem, że współczesna Rosja to państwo Putina, twór rządzony trochę na wzór państwa carów, bardziej z czasów Mikołaja I, niźli jego syna Aleksandra II, w którym wola jednowładcy jest rozkazem dla poddanych, a rozbudowana biurokracja nie zajmuje się niczym innym, jak tylko wypełnianiem życzeń Imperatora. Ta naturalna tendencja do personifikacji i utożsamiania Rosji z Putinem nie tylko przysłania, zdaniem autorów artykułu, rzeczywisty obraz tego w jaki sposób rządzone jest państwo, ale również sprzyja narastaniu złudzeń i zgubnych mitów na temat perspektyw zmiany rosyjskiej specyfiki. Jeśliby bowiem uznać, że Rosja współczesna stworzona została przez Putina, to jego odejście zwiększa perspektywy zmiany systemu. A to, zdaniem Szulman i Noble nie jest wcale pewne, tym bardziej, że Putin jest co prawda rosyjskim przywódcą, ale państwo, którym kieruje nie jest wcale jego tworem, podporządkowaną mu posłuszną aparaturą wykonawczą. On też nie jest wszechmocnym demiurgiem, który może swobodnie kształtować kierunki rosyjskiej polityki. Obraz jest znacznie bardziej zniuansowany i skomplikowany. Rosyjskie instytucje polityczne, czy szerzej system podejmowania decyzji, są znacznie bardziej złożone niźli głosi to uproszczona mitologia wszechwładzy Putina, ale zrozumienie jak system działa, jest kluczem do zrozumienia rosyjskiej polityki.
Rosyjskie władze są oczywiście zainteresowane utwierdzaniem mitu wszechmocnego „Putina jednowładcy”. Temu służą m.in. jego coroczne dialogi medialne z narodem. Regularnie powtarzany show utwierdza główne elementy mitu – Putin sam podejmuje decyzje, nakazuje urzędnikom ich wykonanie i osobiście rozmawia z ludem, nie potrzebując do tego żadnych instytucji pośredniczących. Ta mitologia ma oczywiście swoje dwie wersje, zarówno pozytywną jak i negatywną. W pierwszej Putin kreowany jest na cara – ojca narodu, którego dobre intencje wypaczają źli, współcześni bojarzy, czyli urzędnicy. Druga, bardziej popularna na Zachodzie, upatruje w rosyjskim prezydencie dyktatora odpowiedzialnego za wszystkie wady systemu.
Jednak w istocie obraz rosyjskiego systemu jest znacznie bardziej złożony. Zdaniem Szulman i Noble, tego rodzaju spojrzenie nie tylko przecenia zakres osobistej władzy rosyjskiego prezydenta, ale również zdecydowanie nie docenia znaczenia w rosyjskim systemie władzy, rozmaitego rodzaju ciał kolektywnych oraz inercyjności i niekompetencji aparatu administracyjnego. Dotyka to zarówno systemu podejmowania decyzji, jak i ich egzekucji. Putin, co potwierdzają zresztą przedstawiciele jego aparatu wypowiadający się anonimowo w mediach, ma ostatnie słowo, ale podejmuje decyzję ograniczoną zasadniczymi preferencjami, opcjami, ukształtowanymi w toku długiej nieraz dyskusji i ucierania się poglądów w ciałach kolektywnych, takich jak Rada Bezpieczeństwa, Administracja Prezydenta czy rząd. W tym sensie nie ma mowy o dowolności, ani też całkowitej swobodzie decyzji Putina. W gruncie rzeczy, propozycje działania i główne kierunki polityki formułowane są przez ciała kolegialno-korporacyjne. Nie odbiera to swobody decyzji rosyjskiemu prezydentowi, ale zarazem buduje pewien wewnętrzny układ równowagi systemu, bowiem nawet jeśli Putin ma uprawnienia, aby ingerować w każdy element funkcjonowania państwa to nie znaczy, że to robi. Jego zbyt daleko posunięte zaangażowanie w konkretne sprawy mogłoby naruszyć ten system, uszczuplając „księstwa” rozumiane jako domena władzy i wpływów, poszczególnych układów na poziomie centralnym czy nawet lokalnym. Dodatkowo tę chwiejną równowagę, wzmacnia wewnętrzna konkurencja w obrębie administracji o wpływ na decyzje Prezydenta. Chodzi w tym wypadku o hierarchię problemów, filtrowanie informacji docierających do Putina czy fizyczny dostęp „do jego ucha”. Jest to mechanizm przypominający relacje dworskie, ale znany również i obecny w systemach demokratycznych. W efekcie tworzy się system podległości, reguł i domen, który z jednej strony utrzymuje system w chwiejnej równowadze, z drugiej ogranicza, zarówno politycznie jak i formalnie, wszechwładzę Putina będącego w tej konstrukcji zwieńczeniem systemu, a nie całym systemem.
O tym, że władza Putina nie jest w rosyjskim systemie wszechmocna, świadczy również to, iż jego „polecenia” ubrane w formie programów prezydenckich regularnie nie są realizowane, a osoby odpowiedzialne za spektakularne porażki nadal sprawują swoje funkcje. Ministerstwo Finansów, którym nadal kieruje Anton Siłuanow nie zrealizowało 73 % ostatnich prezydenckich programów w wyznaczonym na to czasie, podobnie zresztą złe statystyki dotyczą również innych resortów. Putin, jak zauważają Szulman i Noble, znacząco osłabił za czasów swojej prezydentury ośrodki władzy inne niźli Kreml, ale to nie oznacza, że zostały one sprowadzone do roli nic nie znaczących ozdobników, czy ciał realizujących wolę Imperatora. W rosyjskiej Dumie Państwowej, jak zauważają, tylko niewielka część legislacji związana jest z projektami prezydenckimi, pozostałe ustawy, są wynikiem przedłożeń innych ciał, lub wręcz inicjatywami poselskimi.
Koncentrowanie przez zachodnią opinię publiczna swej uwagi na Putinie prowadzi, w opinii Szulman i Noble, do co najmniej trzech problemów poznawczych utrudniających zrozumienie rosyjskiego systemu, a przez to prowadzenie skutecznej polityki. Po pierwsze ta „fiksacja” na Putinie skutkuje niepotrzebnym psychologizowaniem, kiedy to renomowane nieraz ośrodki badawcze i media poświęcają wiele wysiłku, aby odpowiedzieć na pytanie „co myśli i czego chce” rosyjski prezydent. Po drugie Zachód ma skłonność do przeceniania wszechwładzy i wszechmocy Kremla oraz po trzecie wreszcie, krytyka Rosji i jej polityki nie uwzględnia złożoności systemu władzy, a przez to sprawia wrażenie jednostronnej i nie odnoszącej się do rosyjskich realiów.
Nadmierna koncentracja na tym „co Putin myśli” przypominająca do pewnego stopnia sowietologię z czasów ZSRR, która skupiała się na analizie plotek i pogłosek z obozu władzy, pochłania nie tylko masę czasu i energii, ale również pomija w opinii Szulman i Noble ten prosty fakt, że Putin w swej dotychczasowej karierze politycznej, nie przejawiał skłonności do realizowania osobistych przekonań, których zresztą nie ujawnia. Zawsze działał jako arbiter, przyjmujący jedno z rozwiązań, nawet jeśli w zmodyfikowanej formie, podsuwane mu przez jeden z ośrodków władzy. Lekceważenie tej kolektywnej, czy strukturalnej natury rosyjskiego systemu politycznego może też prowadzić do pułapki myślenia, że rosyjska polityka zmieni się wraz z odejściem Putina, podczas gdy systemowe uwarunkowania rosyjskiej polityki nie zmienią się i będą również oddziaływać na jego następcę. To przeceniania siły Putina ma również swoje konsekwencje międzynarodowe, skłania bowiem rozmaitego rodzaju dyktatorów drugiej i trzeciej kategorii do naśladowania rosyjskiego modelu i przyjmowania tamtejszych rozwiązań, o afiliacjach z Moskwą nie wspominając, co daje Kremlowi, dodatkowe narzędzia polityki. Wreszcie posługiwanie się w ocenie Rosji czarno – białymi schematami prowadzi do uproszczenia polityki Zachodu. Jeśli pole oddziaływania jest ograniczone, bo wszystko zależy od Putina, na działania którego nie ma wpływu, to niektórzy politycy kolektywnego Zachodu opowiadają się za wzmożeniem presji, podczas gdy inni, w obliczu nieskuteczności dotychczasowej polityki, wybierają opcje przeciwną.
„Skuteczna polityka – piszą w konkluzji swego artykułu Szulman i Noble - powinna zacząć się od dostrzeżenia roli innych ludzi prócz Putina w procesie podejmowaniu decyzji; zrozumienia frustracji i ograniczeń, jakie napotyka on w realizacji swoich celów; oraz dostrzeżenia bardzo realnych ról odgrywanych przez instytucje polityczne, nawet jeśli te nie funkcjonują zgodne z normami demokratycznego rządzenia.”
Mamy w gruncie rzeczy do czynienia z wezwaniem do lepszego zrozumienia rosyjskiego systemu politycznego i tego jak myślą przedstawiciele elity strategicznej kraju. Odejście od paradygmatu „wszechmocnego Putina” pozwoli po pierwsze wyzbyć się naiwnych złudzeń, że zmiany na rosyjskich szczytach władzy automatycznie zmienią rosyjską politykę, po wtóre zaś lepsza znajomość mechanizmów podejmowania decyzji, ich egzekucji, nadzoru i kontroli, umożliwi skuteczniejszą politykę wobec Moskwy. Innymi słowy, chybiona ekspertyza jest matką chybionej polityki, a mitologia wszechmocnego Putina, jednym ze źródeł niepowodzeń polityki Zachodu wobec Rosji.
POLECAMY NOWOŚĆ! Książka Marka Budzisza „Wszystko jest wojną. Rosyjska kultura strategiczna”, dostępna w naszym wSklepiku.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/551039-mit-o-wszechmocy-putina