W trakcie wczorajszych uroczystości na Placu Czerwonym, związanych z rocznicą końca wojny, obok Putina na trybunie stał jedynie prezydent Tadżykistanu Emomali Rachmon. Zdaniem niektórych rosyjskich komentatorów świadczy to o rosnącej międzynarodowej izolacji Moskwy, ale ta interpretacja nie przekonuje. W dobie Covid-19 trudno byłoby liczyć na masową obecność przedstawicieli innych państw, a ponadto władze obecnie akcentują silniej niźli zwykle narrację w świetle której Rosja jest w stanie obronić się sama, nie potrzebuje wsparcia innych, nie zależy jej na aplauzie zagranicy a sojusze mają sens, o ile służą realizacji własnych interesów. Dlaczego zatem Putin fetował Rachmona z Tadżykistanu? Nieco światła na powody spotkania obydwu polityków rzuca oficjalna relacja, która ukazała się po rozmowach. Przytacza ona słowa Putina, który deklaruje gotowość rozbudowy 201 rosyjskiej bazy wojskowej znajdującej się w Tadżykistanie w związku z narastającym zagrożeniem ze strony Afganistanu, a precyzyjnie rzecz ujmując Talibów, których znaczenie wzrośnie po wycofaniu się Amerykanów i ich partnerów z NATO. Warto pamiętać w tym kontekście, że rosyjska baza w Tadżykistanie jest największą z posiadanych przez Moskwę poza granicami kraju, a deklaracje o jej rozbudowie świadczą zarówno o powadze sytuacji, jaki i gotowości Rosji aby wzmocnić swą pozycję przed być może rozpoczynającą się grą o wpływy w regionie. W podobnych kategoriach należy traktować też jedną z ostatnich wypowiedzi Sergieja Ławrowa dla kazachskiej stacji telewizyjnej. Rosyjski minister oświadczył, że niektórzy politycy w Rosji w pogoni za sensacją i popularnością pozwalają sobie na prowokacyjne wypowiedzi pod adresem Kazachstanu, ale ze strony ludzi odpowiadają za rosyjską politykę, w tym zagraniczną, nigdy tego rodzaju słowa nie padły i nie padną. W oczywisty sposób i tak też to zostało odczytane przez kazachskie media, Ławrow nawiązał w ten sposób, dystansując się, do grudniowej wypowiedzi Wiaczesława Nikonowa, który publicznie powiedział, że północne tereny Kazachstanu są prezentem od Rosji i w związku z tym należałoby postawić kwestię ich zwrotu. Wywołało to wówczas mały kryzys dyplomatyczny między Kazachstanem a Federacją Rosyjską, ale teraz w Moskwie najpewniej doszli do wniosku, że sytuacja się zmieniła i należy podkreślać, co też Ławrow zrobił, wagę „strategicznego partnerstwa” między obydwoma krajami. Jeśli mowa o zmianie sytuacji w regionie, to w oczywisty sposób związana jest ona z wycofywaniem się Amerykanów z Afganistanu. Ale nie tylko z faktem, że Talibowie mogą przejąć kontrolę nad krajem, co raczej z poszukiwaniem przez Pantagon, lokalizacji dla części wojskowej infrastruktury, personelu i sprzętu wycofywanych z tego kraju. Jak informuje dziennik „The Wall Street Journal” Zalmay Khalilzad, specjalny wysłannik Waszyngtonu do Afganistanu odwiedził w ostatnim czasie Uzbekistan i Tadżykistan, gdzie rozmawiać miał o możliwości lokalizacji baz wojskowych. Dziennik jest zdania, że ostateczne decyzje co do lokalizacji baz w jednym z krajów Azji Środkowej nie zostały podjęte i w grę wchodzą też alternatywne scenariusze takie jak przesunięcie części amerykańskich wojskowych do jednego z przyjaźnie wobec USA nastawionych krajów Bliskiego Wschodu, czy wykorzystanie jednego z lotniskowców. Ta ostatnia opcja jest najmniej prawdopodobna, oznaczałaby bowiem stała dyslokację jednego z amerykańskich lotniskowców we wschodnią część Morza Śródziemnego, co nie jest dobrą opcją zwłaszcza w sytuacji, kiedy potrzebne są one w rejonie Indo-Pacyfiku. Dziennik powołując się na nieujawnione źródła w Pentagonie informuje, że z wojskowego punktu widzenia najlepszą opcją byłoby umieszczenie amerykańskich jednostek zwiadu i rozpoznania elektronicznego w jednym z krajów leżących niedaleko od Afganistanu.
O tym, że w grę może wchodzić Uzbekistan, świadczy również większa niźli zwykle aktywność rosyjskiej dyplomacji „na tym kierunku”. Władimir Putin telefonował 8 maja do Szawkata Mirzojewa, prezydenta Uzbekistanu, a kilka dni wcześniej Taszkient odwiedził Sergiej Szojgu rosyjski minister obrony. Jeśli zaś chodzi o perspektywę dyslokacji części amerykańskiego kontyngentu z Afganistanu do Uzbekistanu, co zdaniem niektórych komentatorów może być prawdopodobne zarówno ze względu na fakt, że do 2005 roku w kraju tym funkcjonowała amerykańska baza wojskowa, a w ostatnich latach współpraca Pentagonu z miejscowym resortem obrony się zacieśniła, to mamy do czynienia z oficjalnym demarche uzbeckiego ministerstwa na doniesienia amerykańskie gazety. Przy czym jest ono bardzo ciekawie sformułowane. Mamy w tym wypadku, jak informuje uzbecki portal kun.uz, do czynienia z dwoma oświadczeniami. W pierwszym z nich władze resortu odpowiadają na obawy, które otwarcie zaczęły być artykułowane, iż efektem wizyty Szojgu będzie zgoda Uzbekistanu na wejście rosyjskich sił zbrojnych i wciągnięcie kraju w „rosyjskie konflikty zbrojne”. Resort obrony przypomniał w związku z tym, że filarami polityki wojskowej jest po pierwsze niedopuszczenie do funkcjonowania baz wojskowych innych państw na terenie Uzbekistanu, a po drugie nie uczestniczenie jego sił zbrojnych w zagranicznych misjach stabilizacyjnych i pokojowych. Jeśli chodzi o spekulacje The Wall Street Journal, to uzbeckie ministerstwo obrony ograniczyło się do powtórzenia tez o formalnym zakazie funkcjonowania zagranicznych baz na swoim terytorium. Sprawy, jak można przypuszczać są w toku, co oznacza, że każda z kwestionowanych opcji wchodzi w grę, zwłaszcza, że raczej nie mam mowy o stałej bazie amerykańskiej, ale o czasowej obecności, np. w dzierżawionym obiekcie.
Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja jeśli chodzi o Kirgizję. Z prezydentem tego kraju również w ostatnich dniach telefonicznie rozmawiał Władimir Putin, ale co innego przykuwa uwagę obserwatorów sytuacji w regionie. Otóż tego samego dnia, na początku ubiegłego tygodnia, kiedy w Duszanbe w Tadżykistanie odbywało się nadzwyczajne posiedzenie ODKB, Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, organizacji powołanej pod egidą Rosji, w którym uczestniczył rosyjski minister obrony Szojgu, na granicy Tadżykistanu i Kirgizji wybuchły krótkotrwałe, niezwykle intensywne walki. Rosyjscy eksperci są zdania, że konflikt jest w gruncie rzeczy wynikiem lokalnych zadrażnień, jednak to co każe zastanowić się nad rzeczywistą sytuacją jest skala strat, po obu stronach, będących wynikiem kilkugodzinnych starć. Władze Kirgizji poinformowały o śmierci 36 obywateli swego kraju oraz o tym, że kolejne 189 osób znajduje się w szpitalach. Z kolei Tadżykistan informuje o 19 ofiarach śmiertelnych i 87 rannych. Skala zniszczeń materialnych jest jeszcze większa. W Kirgizji miało zostać zniszczonych niemal 130 domów i dodatkowo 84 obiekty użyteczności publicznej. W Tadżykistanie z kolei spalono 14 domów. Wcześniej lokalne i rosyjskie media informowały, że w trakcie kilkugodzinnych starć do gry weszły siły pancerne, a obecnie napływają doniesienia, że ci Kirgizi, którzy mieszkają w Tadżykistanie a nie chcą przyjąć obywatelstwa kraju są deportowani. Rosjanom udało się uspokoić sytuację i doprowadzić do zawieszenia broni, jednak niektórzy eksperci są zdania, że ten wyraźny wzrost asertywności polityki Duszanbe jest wynikiem wzrostu znaczenia kraju w związku z sytuacją w Afganistanie. Prezydent Rachmon ze wzrostu zainteresowania ze strony Rosji, ale również Stanów Zjednoczonych, miał wyciągnąć wniosek o swej rosnącej pozycji i o tym, że może więcej. Tym bardziej, że w trakcie niedawnej wizyty Sergieja Szojgu w Duszanbe poinformowano o stworzeniu wspólnego systemu obrony powietrznej Rosji i Tadżykistanu, co w praktyce oznacza wzięcie przestrzeni powietrznej tego kraju pod kontrolę przez Moskwę. Krótkotrwały konflikt pokazuje też jak niestabilna i napięta jest sytuacja w regionie, tym bardziej, że w Kirgizji mieliśmy niedawno do czynienia z rewolucją i upadkiem poprzedniej ekipy. W związku z pandemią i brakiem możliwości wyjazdów do pracy w Rosji, zarówno Tadżykistan jak i Kirgizja, kraje które „eksportują” swa siłę roboczą do Rosji i których bilans płatniczy zależy od transferów gastarbeiterów, przezywają dziś trudne chwile a napięcie społeczne rośnie.
Wydarzenia te pokazują też, że mimo regionalnej dominacji Rosji, sytuacja może zacząć się szybko zmieniać, jeśli do gry wejdą inne państwa. Nie chodzi tylko o Stany Zjednoczone czy Chiny, ale nawet wzrost zainteresowania Turcji czy Pakistanu może w efekcie przynieść rewolucyjne wydarzenia. Tym bardziej, że jak powiedział stacji Radio Azattyk, kirgiskiej mutacji Radia Svoboda, uzbecki politolog Komoliddin Rabbimow dwa największe państwa regionu, czyli Uzbekistan i Kazachstan nie są zadowolone z perspektywy wzrostu, w związku z sytuacją w Afganistanie, rosyjskiej obecności wojskowej w regionie.
Może to oznaczać, że zaczną szukać możliwości równoważenia pozycji Moskwy, niekoniecznie zgadzając się na czasowa obecność Amerykanów, ale takiej opcji nie można wykluczyć. Rosja w razie destabilizacji sytuacji może stanąć w obliczu konieczności zwiększenia swego zaangażowania, również wojskowego, co jeszcze, dodatkowo może prowadzić do wzrostu napięcia. Niektórzy rosyjscy eksperci są zresztą zdania, że w nieodległej perspektywie cały region może stać się źródłem problemów, zwłaszcza, że młode organizmy wszystkich państw regionu zostały osłabione w wyniku pandemii Covid-19.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/550378-wycofanie-sie-nato-z-afganistanu-moze-spowodowac-wybuch
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.