Niall Ferguson, znany i w Polsce brytyjski historyk i eseista zwraca na łamach konserwatywnego The Spectator uwagę na zjawisko, które wydaje się, że umknęło naszej uwadze. Warto zapoznać się z jego punktem widzenia i argumentacją, bo wydaje się, że mamy do czynienia z ostrzeżeniem pod adresem szeroko rozumianej cywilizacji Zachodu.
Zjawisko konwergencji systemowej
Punktem wyjścia rozważań Fergusona jest przypomnienie zjawiska upodabniania się do siebie systemów państwowych nawet jeśli mamy do czynienia z zawziętą ich rywalizacją. Tak było za czasów pierwszej Zimnej Wojny, kiedy, zwłaszcza w latach sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych ubiegłego stulecia wiele mówiło się o zjawisku konwergencji systemowej, czerpania przez Zachód z wzorów realizowanych w państwach komunistycznych, takich jak choćby planowanie gospodarcze na poziomie państwowym. Orędownicy tego rodzaju polityki i ewolucji systemu rynkowego, polegającej na zacieraniu różnic między rywalizującymi systemami, kapitalistycznym z jednej i komunistycznym z drugiej strony, w rodzaju ekonomistów J.K. Galbraitha czy Gunnara Myrdala dostawali wówczas nawet za swe prace nagrody Nobla. Ostatecznie jednak, jak uważa Ferguson, Zachód zwyciężył w Zimnej Wojnie nie dlatego, że upodobnił się do Związku Sowieckiego i jego satelitów, ale wręcz przeciwnie, dlatego, że był w stanie zbudować wyraźną, dostrzegalną przez każdego, w tym obywateli państw komunistycznych alternatywę systemową, w której indywidualna wolność była osią konstrukcyjną ustroju państwowego. W efekcie różnice, dostrzegane gołym okiem przez każdego, zwłaszcza w latach osiemdziesiątych, między Rosją Sowiecką a Stanami Zjednoczonymi zwiększały się nie zaś zacierały, co stworzyło, na poziomie społecznym, wyraźną perspektywę wyboru.
Niall Ferguson jest zdania, że teraz mamy do czynienia ze zjawiskiem odwrotnym. To Zachód korzysta z doświadczeń państw totalitarnych, przede wszystkim Chin, starając się implementować, naśladować podobne rozwiązania i polityki. Tylko, że to co działa w państwach kontrolowanych przez komunistyczna monopartię nie będzie, w opinii Fergusona działało w demokracjach i tego rodzaju polityka będzie musiała skończyć się dla Zachodu tragicznie. Przykłady? Jest ich aż zanadto. Choćby sformułowana przez Antony Blinkena w imieniu administracji Bidena w czasie jego ostatniego pobytu w Londynie inicjatywa skopiowania chińskiego projektu Pasa i Szlaku.
„Zasugerowałem – powiedział dziennikarzom szef departamentu Stanu, - że powinniśmy mieć zasadniczo podobną inicjatywę, wychodzącą od demokratycznych państw i w ten sposób pomagając tym społecznościom na całym świecie, które w rzeczywistości potrzebują pomocy”.
Innym dobitnym przykładem jest obecna polityka ekonomiczna Bidena, polegająca na gigantycznym, wartym prawie 6 bln dolarów, drukowaniu pieniędzy, która skrywa się pod mającymi uspokoić opinię publiczna hasłami w stylu „luzowania ilościowego” etc. Czy ta polityka, pyta retorycznie Ferguson różni się od stosowanej przez lata przez Pekin strategii polegającej na „łatwym kredycie” i utrzymywaniu zaniżonego kursu miejscowej waluty? Przyspieszenie na Zachodzie prac nad elektronicznym pieniądzem, co też ma być odpowiedzią na chiński postęp w zakresie elektronicznego yuana, jest też w gruncie rzeczy przejęciem przez Zachód wzorów wypracowanych w Pekinie. Podobnie rzecz się miała, zauważa Ferguson, jeśli chodzi o reakcję na Covid-19. Zachód zamiast zastosować podejście takie jak przyjęto na Tajwanie, gdzie skuteczna walka z rozprzestrzenianiem się pandemii była możliwa dzięki zastosowaniu testów na masową skalę, śledzenia kontaktów i izolowania chorych, zastosował drakońskie metody rodem z Chin, polegające na masowym lock–down. Z tą wszakże różnicą, że o ile Pekin w sposób bezwzględny mógł wymusić na własnym społeczeństwie podporządkowanie się drastycznym rozwiązaniom, o tyle demokratyczne społeczeństwa Zachodu nie były, nie są i nie będą skłonne podporządkować się tak bezwzględnym regułom. Efekt był w gruncie rzeczy przewidywalny, Chiny po pandemii są gospodarczo i politycznie mocniejsze, a Zachód słabszy.
W opinii Fergusona elity Zachodu nie do końca jeszcze zdają się rozumieć o co toczy się gra
Tragedia Covid-19, która jest większą tragedią, jeśli chodzi o demograficzne, polityczne i gospodarcze skutki niźli awaria elektrowni atomowej w Czarnobylu, uzmysłowiła społeczeństwom zachodu, że wchodzimy w kolejną, drugą Zimną Wojnę. Tylko że w opinii Fergusona, elity Zachodu nie do końca jeszcze zdają się rozumieć o co toczy się gra i z kim mają do czynienia. Brytyjski historyk pisze o tym, że odwiedzając chińskie uczelnie z wykładami w toku których otwarcie mówił, jeszcze przed Covid-19, że świat wkracza w nową epokę Zimnej Wojny, ze zdziwieniem skonstatował, iż jego odważne tezy nie wzbudzają polemik ze strony chińskich ekspertów. Prywatnie, pytani o to, mówili mu oni, że w gruncie rzeczy chińskie elity już od dłuższego czasu postrzegają zarówno teraźniejszość jak i przyszłość w kategoriach starcia cywilizacji. Nie chodzi tu wcale, w ich opinii, o zbudowanie systemu dwubiegunowego, w którym umownie rzecz biorąc świat demokratyczny będzie jakoś koegzystował, starając się nie wchodzić sobie w drogę, ze światem autorytarnym. Tu chodzi o coś zupełnie innego, a mianowicie zastąpienie jednego hegemona przez drugiego, przejście od epoki imperium światowego 1.0. do czasów imperium światowego 2.0. Z rozmów, które wówczas, począwszy od roku 2017, Ferguson prowadził z chińskimi naukowcami wynikał jeszcze jeden wniosek. A mianowicie to, iż są oni głęboko wewnętrznie przekonani, że imperium anglosaskie upadnie w wyniku własnej strukturalnej nieefektywności, która zlokalizowana jest co najmniej na trzech poziomach. Po pierwsze liberalna gospodarka nie ma zdolności wyrównywania nierówności, a wręcz przeciwnie, z czasem można mówić o pogłębianiu się dysproporcji dochodowych i majątkowych, co w skali społecznej powoduje narastanie napięć wewnętrznych. Polityczny liberalizm, jest też źródłem nieefektywności rządzenia na poziomie państwowym i po trzecie kreuje moralną dekadencję i nihilizm, co osłabia w dłuższej perspektywie każdy organizm państwowy.
Czy Chiny mają szansę na zwycięstwo? Ferguson pisze o tym, że wielu konserwatywnych intelektualistów na Zachodzie, w tym i on sam, jest przerażonych tempem rozprzestrzeniania się totalitarnej ideologii wokeizmu. Tym mianem określa się teorię rasowej, materialnej i kulturowej równości, a raczej, jak pisze Ferguson, jest to „nieliberalna ideologia, która wywodzi się z elitarnych kampusów, ale jest obecnie rozpowszechniona wszędzie, od kalifornijskich szkół publicznych po Centralną Agencję Wywiadowczą”. I dalej, brytyjski historyk zauważa, że „obecnie w wielu instytucjach - od elitarnych uniwersytetów po gazety, wydawnictwa i firmy technologiczne - można wykryć pewien rodzaj totalitaryzmu niskiego poziomu, który pokazuje, że praktyki takie jak donoszenie, potępianie i zniesławienie mogą kwitnąć nawet w przypadku braku dyktatury jednopartyjnej. I okazuje się, że nie potrzebujesz rządzącej partii komunistycznej, aby cenzurować internet: po prostu zostaw to wielkim firmom technologicznym, które mają teraz prawo blokowania prezydenta Stanów Zjednoczonych, jeśli tak zdecydują”.
Jeśli Zachód przegra z Chinami drugą Zimną Wojnę, co zdaniem Fergusona nie jest wcale wykluczone, to stanie się tak nie tylko dlatego, że zdecydował się naśladować projekty w rodzaju Pasa i Szlaku. Historycy w przyszłości, oczywiście o ile tacy jeszcze będą, napiszą zapewne, że Zachód przegrał z Chinami rywalizację nie dlatego, że naśladował politykę finansową Pekinu, ale z tego powodu, iż zdecydowała się powtórzyć po Chinach, z podobnie tragicznymi skutkami, Rewolucję Kulturalną.
POLECAMY NOWOŚĆ! Książka Marka Budzisza „Wszystko jest wojną. Rosyjska kultura strategiczna”, dostępna w naszym wSklepiku.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/550183-zachod-moze-przegrac-z-chinami-ostrzezenia-nialla-fergusona