Warto zwrócić uwagę na wspólną deklarację sygnowaną przez szefa Departamentu Stany Antony’ego Blinkena i ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Dominica Raaba. Znajdują się tam nie tylko sformułowania na temat „wyjątkowego partnerstwa” między obydwoma państwami i mowa jest również o tym, że „Stany Zjednoczone nie mają bliższego sojusznika”, ale także szereg stwierdzeń na temat bliskiej współpracy wojskowej. Mowa jest o „niezłomnym” sojuszu obydwu państw w ramach NATO i zacieśnieniu i pogłębieniu tych więzów w wyniku przyjęcia przez Wielką Brytanię strategii modernizacji jej sił zbrojnych.
Dalej możemy przeczytać w oświadczeniu obydwu ministrów o demonstracji „wspólnej interoperacyjności” w Azji Południowo-Wschodniej po tym, jak w ten region Wielka Brytania wysłała swój lotniskowiec HMS Queen Elizabeth i wspólnej polityce w zakresie zarówno cyberbezpieczeństwa jak i wojskowego opanowania kosmosu oraz partnerskim porozumieniu jeśli chodzi o politykę powstrzymywania Rosji i Chin. Szczególnie jeden punkt wart jest przytoczenia w całości. Otóż Raab i Blinken zadeklarowali, że będą „współpracować aby nadal podejmować zdecydowane działania i powodować, że ChRL i Rosja poniosą koszty polityki nie wywiązywania się ze swoich międzynarodowych zobowiązań w zakresie praw człowieka”.
W Kijowie już zauważono, że szef brytyjskiego MSZ-u napisał również, iż w trakcie spotkania z Blinkenem omówiono też aktualne kwestie związane z bezpieczeństwem, w tym na granicy Ukrainy z Rosją. Ma to istotne znaczenie, bo z Londynu szef amerykańskiego Departamentu Stanu przyleci do Kijowa, gdzie spodziewają się, że ta wizyta będzie miała istotne znaczenie. Zwłaszcza, że już wiadomo, iż towarzyszyć mu będzie Victoria Nuland, która 30 kwietnia została zatwierdzona przez Kongres i będzie to jej pierwsza zagraniczna podróż w nowej funkcji, zastępcy szefa amerykańskiej dyplomacji, osoby odpowiedzialnej m.in. za politykę wschodnią Stanów Zjednoczonych. W Rosji Nuland jest znienawidzona, uważa się ją za osobę która zorganizowała Majdan i przyczyniła się do upadku Janukowycza, zwolenniczkę twardej polityki, a z pewnością wspierania przez Stany Zjednoczone Ukrainy. Jeśli chodzi o pobyt Blinkena w Londynie, to warto zwrócić uwagę, że prócz deklaracji i spotkań z politykami brytyjskimi (Johnson, Raab) niemal wyłącznie spotykał się on z reprezentantami Azji. Rozmawiał z ministrami spraw zagranicznych Japonii, Korei, Indii a nawet szefem MSZ-u Brunei, który został zaproszony w charakterze reprezentanta państw ASEAN. Trochę to pokazuje priorytety amerykańskiej dyplomacji. Jeśli chodzi o reprezentantów Europy, to Blinken spotkał z Josepem Borrellem, mimo, że Unia Europejska nie jest formalnie członkiem G-7 a na obrady tego gremium do Londynu przybył szef amerykańskiej dyplomacji.
A co z Polską?
Jeśli chodzi o Polskę, to warto zwrócić uwagę, że Blinken skierował z okazji 3 maja pod naszym adresem list. Nie jakiś szczególnie wylewny, liczący sobie 9 i to niepełnych wierszy tekstu. Mowa jest w nim w dość ogólny sposób o więziach przyjaźni i woli „pogłębienia i rozszerzenia” partnerstwa transatlantyckiego w następnych latach. Trochę to mało, tym bardziej, że będąc w Europie amerykański sekretarz stanu nie znalazł czasu na wizytę w Warszawie z okazji święta narodowego swojego środkowoeuropejskiego sojusznika. Nawet towarzysząca mu Victoria Nuland nie przyleciała do Polski. Trudno to inaczej traktować niźli jako gest o charakterze politycznym, dystansowania się Waszyngtonu wobec Warszawy. Tym bardziej staje się to wymowne jeśli przypomnimy sobie, że wcześniej szef Departamentu Stanu rozmawiał face to face z ministrem Rauem niejako „hurtowo”, bo w towarzystwie szefów resortów spraw zagranicznych państw Grupy Wyszehradzkiej, a jeszcze wcześniej, w lutym telefonicznie. I to wszystko, co można powiedzieć o relacjach na linii Warszawy i Waszyngtonu. Brak nominacji na stanowisko ambasadora w Warszawie też trudno uznać za przejaw czego innego niźli lekceważenia.
Pytania o stan stosunków polsko – amerykańskich są zasadne w kontekście wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który wczoraj deklarował, że kwestia Planu Członkostwa (MAP) dla Ukrainy w NATO będzie rozpatrywana na najbliższym czerwcowym spotkaniu państw Aliansu. Tę wypowiedź zauważyły wszystkie media na Ukrainie, podkreślając jej wagę. Zresztą mamy i będziemy mieli do czynienia z całą sekwencją wydarzeń związanych z NATO-wskimi i europejskimi aspiracjami Ukrainy w których uczestniczy Polska. Przypomnijmy. Przed tygodniem odbyło się w Bukareszcie spotkanie ministrów spraw zagranicznych Polski, Rumuni i Turcji. Wzięli w nim udział również ministrowie z Ukrainy i z Gruzji. Rosyjskie media już zauważyły, że Ankara przysłała swe myśliwce F 16, po raz pierwszy od wielu lat, na rozpoczynające się właśnie w naszym kraju ćwiczenia z serii manewrów Defender 21, co odczytują w charakterze gestu politycznego. Wczorajsze uroczystości w Warszawie, zwłaszcza przesłanie, które im towarzyszyło, iż kwestie regionalnego bezpieczeństwa i cywilizacyjne dziedzictwo I Rzeczpospolitej może być tym spoiwem, które łączy państwa regionu stanowi też istotny element tego co określić możemy próba konsolidacji Europy Środkowo – Wschodniej. Ukraińskie media z sympatią pisały zarówno o uroczystościach, jak i o formułowanych w związku z Ukrainą, w ich toku, deklaracjach politycznych, zarówno dotyczących członkostwa w NATO jak i perspektywy wejścia do Unii Europejskiej. To co wczoraj mówił prezydent Andrzej Duda wpisuje się w narracje władz w Kijowie i ton wypowiedzi prezydenta Zełenskiego, który również w Warszawie powtórzył, iż walcząc z rosyjską agresją Ukraina nie tylko udowodniła krwią swych synów, że jest państwem wyznającym wartości wolnego świata, ale również stała się obrońcą Europy. W przyszłym tygodniu odbędzie się spotkanie Bukaresztańskiej Dziewiątki, formatu w ramach NATO, skupiającego państwa z naszego regionu. Deklaracje na temat tego, że i w tym gronie poruszona zostanie kwestia planu członkostwa Ukrainy w NATO odebrano w Kijowie jako zapowiedź poparcia. Podobnie, w kategoriach zapowiedzianego zbliżenia, odczytuje się wypowiedziane w Warszawie słowa prezydenta Zełenskiego o rychłym przezwyciężeniu problemów historycznych z Polską oraz udział Warszawy w Platformie Krymskiej i zapowiedź mającego poprzedzić obrady tego „forum przyjaciół Ukrainy” jak nazywa się tę inicjatywę, spotkanie Trójkąta Lubelskiego, skupiającego prócz Polski również Litwę i Ukrainę.
Próba konsolidacji regionu
Wydaje się zatem, że najbliższe kilkanaście tygodni to będzie czas niezwykle ożywionej dyplomacji i polityczna próba konsolidacji Europy Środkowo – Wschodniej. Kluczowym spoiwem tego procesu są i będą kwestie polityki bezpieczeństwa. Warto pamiętać, że w czasie niedawnego zaostrzenia sytuacji na granicy Ukrainy i Rosji, po tym jak Stany Zjednoczone poinformowały o odwołaniu rejsu na Morze Czarne dwóch okrętów niemal natychmiast decyzję o wysłaniu w ten rejon swoich jednostek podjęła Wielka Brytania. Być może mamy do czynienia z pewnego rodzaju „podziałem ról”. Waszyngton koncentrował się będzie na sprawach natury globalnej, w tym rozmawiał z Moskwą, a w kwestiach regionalnego bezpieczeństwa, szczególnie na Morzu Czarnym więcej obowiązków przejmie na siebie Wielka Brytania. W jej wypadku będzie to tym bardziej łatwiejsze, że ma ona tradycyjnie dobre stosunki z Ankarą. O ile jednak Londyn jest w stanie wpływać na układ sił w basenie Morza Czarnego, o tyle bez zaangażowania polskich sił zbrojnych trudno mówić o stabilności wojskowej w ramach NATO w Europie Centralnej. Z tego faktu musi wynikać i to, że stajemy się nie tylko „biorcami” bezpieczeństwa, ale również jego „dawcami”. Być może warto pomyśleć o pogłębieniu współpracy wojskowej z armią Ukrainy, z pewnością jednak, nasza elita strategiczna musi zdać sobie sprawę z regionalnego znaczenia naszego kraju, bez którego spójny system bezpieczeństwa na wschodniej flance NATO nie jest możliwy. Więcej musi zatem zależeć od nas, naszej inicjatywy i musimy przygotować się na ponoszenie większych ciężarów. Podjęta ostatnio przez ministra Błaszczaka decyzja w sprawie systemu Narew wydaje się krokiem w dobrym kierunku. W większym stopniu musimy budować nasze zdolności, mniej środków przeznaczając na zakupy w Stanach Zjednoczonych. Może wówczas w Departamencie Stanu doceni się znaczenie sojuszu z Warszawą.
POLECAMY NOWOŚĆ! Książka Marka Budzisza „Wszystko jest wojną. Rosyjska kultura strategiczna”, dostępna w naszym wSklepiku.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/549649-o-konsolidacji-europy-srodkowej-i-polityce-polski