Steven Pifer, senior fellow w amerykańskim liberalnym think tanku Brookings, w przeszłości ambasador w Kijowie, napisał raport poświęcony Nord Stream 2, w którym rozważa możliwe scenariusze rozwoju sytuacji i proponuje najlepsze z punktu widzenia interesów Stanów Zjednoczonych, jego zdaniem, rozwiązanie problemu, którym dziś w polityce międzynarodowej stał się niemiecko-rosyjski gazociąg. Równolegle na łamach Foreign Affairs artykuł na ten sam temat napisał Wolfgang Ischinger, były ambasador Niemiec w Waszyngtonie, przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, polityk wpływowy i powszechnie szanowany, a przy tym zwolennik wzmocnienia więzi atlantyckich.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Warto na ten dwugłos zwrócić uwagę, bo autorzy obydwu wystąpień uważają „siłowe” rozwiązanie kwestii Nord Stream 2 - a za takie uznają nowe, blokujące gazociąg amerykańskie sankcje - za pomysł potencjalnie bardziej szkodliwy niźli jego uruchomienie i dlatego koncentrują się na tym jak znaleźć rozwiązanie kompromisowe. Analizują też, na co warto zwrócić uwagę, uwarunkowania wewnętrzne zarówno w Niemczech jak i w Stanach Zjednoczonych, co jest, jak się wydaje, niezbędne po to aby prawidłowo „przykroić” kształt ewentualnego porozumienia. Co ciekawe, Pifer, proponuje większe ustępstwa niźli Ischinger wydaje się oczekiwać. Może dlatego, że niemiecki polityk analizuje nie tylko wpływ Nord Stream 2 na relacje Berlina i Waszyngtonu, ale również zastanawia się, jak ewentualne dokończenie projektu wpłynie na pozycję Niemiec w Europie Środkowej, a Amerykanina w gruncie rzeczy interesuje, co jest dość wymowne, wyłącznie stan relacji niemiecko – europejsko – amerykańskich, kraje naszego regionu traktuje zaś w gruncie rzeczy w kategoriach niemego świadka lub co najwyżej państw których opinię kształtuje się proponując hojne benefity, mające uspokoić obawy.
W poszukiwaniu kompromisu
Zacznijmy od stanowiska Ischingera. W jego opinii Nord Stream 2, w 92 proc. zakończony gazociąg, który niemiecki rząd nadal traktuje w kategoriach korzystnego projektu ekonomicznego z politycznego punktu widzenia może doprowadzić do „zakończenia miesiąca miodowego” między Niemcami a Stanami Zjednoczonymi, zanim obopólne zaufanie zostało odbudowane, a na dodatek stać się „kamieniem u szyi”, który przez następne lata będzie miał negatywny wpływ na wiarygodność niemieckiej polityki zagranicznej i zatruje relacje Berlina z sąsiadami z Europy Środkowej i Wschodniej.
Z tego powodu należy, w jego opinii, znaleźć kompromis, bo rozłożone na lata polityczne koszty Nord Stream 2 mogą okazać się większe niźli krótkoterminowe korzyści. Tym bardziej, że w związku przyspieszeniem rewolucji klimatycznej w Unii Europejskiej rola rosyjskiego gazu jako „paliwa przejściowego” maleje, a zbudowany w ostatnich latach wspólny europejski rynek gazowy, zarówno z prawnego jak i technicznego punktu widzenia, powoduje, że kontynent jest bardziej niezależny i może obyć się bez rosyjskiego gazu. Jest on co prawda tańszy niźli alternatywne dostawy, ale to nie oznacza, że jest niezbędny. W opinii Ischingera zmienił się też, w ostatnich miesiącach, co warto dostrzec, wewnątrzniemiecki klimat związany z Nord Stream 2. Jest to po części „zasługą” agresywnej polityki Putina, w tym próby wywarcia siłowej presji na Ukrainę, ale niezależnie od powodów, dziś, jak argumentuje Ischinger, znacznie większa niźli w przeszłości część niemieckiej opinii publicznej i klasy politycznej, opowiada się za przerwaniem budowy lub jej zamrożeniem.
To wszystko razem wzięte, również perspektywy koalicji między Chadecją a Zielonymi, którzy są przeciwnikami gazociągu, po jesiennych wyborach, powoduje, że już dziś, jak proponuje były ambasador Niemiec w Waszyngtonie, rząd w Berlinie winien przyjąć bardziej aktywną postawę, szukać kompromisu i uzyskać wymierne koncesje od Moskwy, co może mu pomóc uchronić projekt. Tok rozumowania Ischingera jest następujący – zarówno zaoceaniczni sojusznicy (Stany Zjednoczone) jak i partnerzy w Europie Środkowej nie zmienią w dającej się perspektywie stosunku do rosyjskiego gazociągu. Asertywna postawa Moskwy tylko ich utwierdza w takim przekonaniu. Zmienia się też wewnątrzniemiecki klimat polityczny, co może oznaczać zmianę polityki nowego gabinetu formowanego z udziałem, a może nawet kierowanego przez Zielonych. Te czynniki razem wzięte mogą spowodować, że gazociąg, nawet jeśli zostanie tak jak się planuje (choć w przypadku budowy odcinka niemieckiego, która została wstrzymana w wyniku skargi organizacji ekologicznych, kalendarz prac wydaje się zagrożony) dokończony we wrześniu, to może nie wejść do eksploatacji (problemy ze znalezieniem firmy certyfikującej), nowy rząd niemiecki może wycofać wobec niego swe polityczne poparcie lub wydarzyć się cokolwiek innego (na przykład zaostrzenie na Wschodzie), co przekreśli celowość przedsięwzięcia.
Czy mamy do czynienia z rodzajem teatru?
To oznacza, że istniejące dziś polityczne „okienko możliwości” Berlin powinien bezwzględnie wykorzystać pracując na rzecz zmiany stanowiska głównych adwersarzy projektu. Jak te można osiągnąć? Uzyskując do Rosji wymierne koncesje, będące warunkiem uruchomienia gazociągu, takie, które przekonają wszystkich. Ischinger argumentuje, że Moskwa winna zmienić swą politykę wobec opozycji, rozwiązać kwestie sporne z Gruzją i z Ukrainą oraz przeprowadzić jesienią uczciwe, pod nadzorem obserwatorów międzynarodowych wybory do Dumy jesienią tego roku.
Mamy do czynienia ze zbyt wytrawnym politykiem, aby założyć, że nie zdawał on sobie sprawy z tego, że Putin i rządząca Rosją elita nie przyjmie warunków ani formułowanych językiem ultimatum, ani zakładających tak daleko idące ustępstwa. O co więc chodzi, czy mamy do czynienia z rodzajem teatru, czy w grę wchodzą inne kwestie? Po pierwsze, jak pisze w obliczu wspólnej, jednoczącej zarówno Demokratów jak i Republikanów, presji Kongresu administracja długo nie będzie w stanie kontynuować swej dotychczasowej polityki wyczekiwania. Cezurą będzie majowy raport Departamentu Stanu, który, jak uważa Ischinger, uruchomi akcję legislatywy. Może ona, tak jak to miało miejsce za administracji Trumpa przyjąć kształt ustawy, co znaczenie ograniczy możliwości manewru Białego Domu. Innymi słowy „okienko możliwości”, kiedy z perspektywy Berlina jest czas na polityczną grę, może zamknąć się już za kilka tygodni. Po drugie, kwestia stosunku do Nord Stream 2 może stać się problemem wewnątrzniemieckim już po jesiennych wyborach parlamentarnych.
Dość jasno widać to choćby z wypowiedzi Reinharda Bütikofera, deputowanego Zielonych dla politico.eu. Otóż podkreślił on, że dla jego formacji jest to kwestia wiarygodności w polityce zagranicznej. Partia która jest stanowczym przeciwnikiem gazociągu nie tylko z powodów politycznych (postawa Rosji), ale również ekologicznych nie może w dzień po wyborach o 180֯ zmienić swej opinii. Wolni Demokraci (FDP) kolejna formacja ewentualnej powyborczej koalicji również opowiadają się za zamrożeniem Nord Stream 2.
Klimat w Niemczech, jeśli chodzi o gazociąg nie ulegnie poprawie, a dodatkowo jeśli Chadecy traktować będą tę kwestię w kategorii pryncypialnej to w toku rozmów koalicyjnych zapłacą polityczną za nią cenę, nie można wręcz wykluczyć ceny wyborczej.
„Berlin mógłby rozpocząć od poinformowania Gazpromu – proponuje Ischinger - głównego właściciela i operatora rurociągu, że sprzeciw krajowy i międzynarodowy wobec Nord Stream 2 nasilił się tak dramatycznie, że projekt nie jest już politycznie uzasadniony.” I to Moskwa winna pomóc przekonać Niemcom europejską opinie publiczną do zmiany nastawienia. Innymi słowy „gorący kartofel” przerzucony miałby zostać na stronę rosyjską, która jeśli nie zmieni swej polityki, co wydaje się mało prawdopodobne, sama byłaby winna blokadzie gazociągu. Niemcy mają czystą, w oczach europejskich i amerykańskich sojuszników, hipotekę a w Moskwie nadal pewien kredyt zaufania, jako państwa, które do końca broniło gazociągu. Propozycja Ischingera wydaje się być bardziej z kategorii „jak wyjść z twarzą” z Nord Stream 2 niźli poszukiwaniem formuły kompromisu, który mógłby zadowolić wszystkich.
Pifer: Berlin mógłby zbudować antyamerykańską koalicję państw europejskich
Zupełnie inne jest podejście Pifera, dla którego najgorszym z możliwych scenariuszy, z punktu widzenia polityki amerykańskiej byłyby z jednej strony nowe sankcje nałożone przez Waszyngton, a z drugiej narastający opór Berlina i w konsekwencji Brukseli. W efekcie gazociąg, mimo amerykańskich sankcji mógłby zostać dokończony, co byłoby nie tylko policzkiem wymierzonym przez Europę Waszyngtonowi, ale również mogłoby mieć poważne konsekwencje geostrategiczne. Otóż, jak uważa Pifer Berlin mógłby zbudować antyamerykańską koalicję państw europejskich popierających jego politykę w związku z gazociągiem, co spowodowałoby poważne nadwątlenie siły więzi transatlantyckich. W najgorszym wariancie tego rodzaju spór mógłby wręcz doprowadzić do osłabienia sankcji Europy nałożonych na Rosję. Po to aby uniknąć takiego scenariusza, w opinii Pifera, Biały Dom musi szukać kompromisu z Berlinem. Mógłby on zakładać zgodę na uruchomienie gazociągu, o ile przede wszystkim Ukraina, i inne zainteresowane państwa w mniejszym stopniu, otrzymałyby rekompensaty.
Pifer proponuje przedłużenie z obecnych 4 do 10 lat porozumienia podpisanego pod egidą Berlina, w którym Gazprom zobowiązuje się przesyłać określony wolumen gazu za pośrednictwem ukraińskiego systemu rurociągów oraz inwestycje w przestarzały ukraiński system energetyczny.
Kluczem dla zrozumienia pozycji amerykańskiego politologa jest sformułowanie, iż „Waszyngton docenia kluczową rolę, jaką Berlin odgrywa w Unii Europejskiej, zwłaszcza po odejściu Wielkiej Brytanii, i chce niemieckiego wsparcia w innych kwestiach, takich jak radzenie sobie z wyzwaniami stawianymi przez rosnące Chiny”. W jednym Pifer i Ischinger są zgodni – piłeczka jest dziś po stronie Berlina, który musi podjąć dyplomatyczną i polityczną akcję aby rozwiązać problem Nord Stream 2. Paradoks polega chyba na tym, że Waszyngton jest gotów na większe ustępstwa niźli tego oczekuje Berlin.
POLECAMY NOWOŚĆ! Książka Marka Budzisza „Wszystko jest wojną. Rosyjska kultura strategiczna”, dostępna w naszym wSklepiku.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/548423-niemcy-zastanawiaja-sie-jak-wyjsc-z-twarza-z-problemu-ns2