Dzisiejsze wystąpienie Władimira Putina, o którym Michaił Chodorkowski napisał, że należałoby przyznać medal każdemu kto był w stanie wysłuchać go w całości, jeśli chodzi o kwestie międzynarodowe było krótkie i pełne ważnych komunikatów strategicznych. Putin powiedział mianowicie, że odpowiedź Rosji na wszelkie próby naruszenia jej interesów będzie „asymetryczna, szybka i twarda” i dlatego wielki błąd popełniają ci, którzy sądzą, że mają do czynienia z państwem słabym czy niezdecydowanym. Ponadto dodał, że „organizatorzy prowokacji” wymierzonych w Federację Rosyjską pożałują swoich kroków „tak jak dawno niczego nie żałowali” oraz, że „Rosja sama wytyczy czerwone linie” których nie radzi nikomu przekraczać. Te ostatnie słowa, jak można przypuszczać są odpowiedzią Putina na niedawne deklaracje prezydenta Macrona, który już po piątkowym spotkaniu z Wołodymirem Zełenskim mówił o konieczności wytyczenia przez kolektywny Zachód w relacjach z Moskwą właśnie „czerwonych linii” po przekroczeniu, których trzeba będzie uruchomić mechanizm sankcyjny. Rosyjski prezydent przypomniał też o posiadanych najnowszych rodzajach broni jądrowej, w tym hipersonicznej, mówiąc, że rosyjska triada nuklearna jest już w 88 proc. zmodernizowana. Nie byłby sobą, gdyby nie odwołał się, po raz już drugi w swych przemówieniach przed Zgromadzeniem Federalnym, do postaci z Księgi Dżungli Kiplinga. Tym razem przywołał postać Shere Khana i krążących wokół niego „małych Tabak”. Metafora ta jest dość czytelna - Shere Khanem są Stany Zjednoczone, a szakalami (Tabaka) państwa satelickie, uprawiające złośliwą wobec Rosji politykę po to aby przypodobać się, jak otwarcie mówił Putin, swemu protektorowi. W tej metaforze nie chodzi tylko o nieskrywaną pogardę rosyjskiego prezydenta do „satelitów” Stanów Zjednoczonych, ale również o to aby powiedzieć, że Ameryka jest takim kulawym, złośliwym tygrysem jakim był powieściowy Shere Khan zabity w Księdze Dżungli przez uosabiającego dobro Mowgliego, jak można się domyśleć Rosję. Nie bez znaczenia jest i to, że Kipling był brytyjskim imperialistą, zwolennikiem używania siły w relacjach międzynarodowych, więc odwołanie się przez Putina do jego dorobku ma podwójnie symboliczne znaczenie.
Rzekomy „zamach stanu” na Białorusi
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fragment dzisiejszego wystąpienia rosyjskiego prezydenta. Otóż sporo uwagi poświęcił on ujawnionemu pod koniec tygodnia przez rosyjskie i białoruskie służby specjalne rzekomemu „zamachowi stanu” na Białorusi. Cała sprawa, o której już pisałem jest zupełnie bezczelną prowokacją, ale to, że Putin poświęca jej uwagę w dzisiejszym wystąpieniu trzeba uznać za sprawę poważną. Tym bardziej, że Łukaszenka, który w minionym tygodniu zapowiadał podjęcie historycznych decyzji związanych z przyszłością Białorusi jutro będzie w Moskwie a pojutrze w nadzwyczajnym trybie zwołana została Rada Federacji, izba wyższa rosyjskiego parlamentu. Nie zajmuje się ona tzw. sprawami bieżącymi poza wyrażeniem zgody na wysłanie rosyjskiego wojska poza obszar Federacji lub ogłoszenia stanu wyjątkowego. Lider rosyjskich komunistów Ziuganow już w poniedziałek mówił, że na tym posiedzeniu być może zapadnie decyzja o oficjalnym wejściu rosyjskich wojsk do Donbasu, a dziś twierdził, że „pachnie wojną”. Możliwy jest też inny scenariusz, o którym w wywiadzie dla ukraińskiego portalu Apostrof mówił znany rosyjski analityk i przeciwnik Kremla, Andrij Piontkowski. Otóż jego zdaniem scenariusz wydarzeń może wyglądać w sposób następujący – jutro wystraszony Łukaszenka, bo nawiasem mówiąc narrację o zamachu stanu i zabiciu jego i dzieci mógł też odebrać w kategoriach ostrzeżenia ze strony Moskwy, godzi się na przyspieszoną integrację z Rosją, w tym stworzenie bazy wojskowej, albo w obliczu rzekomego zagrożenia ze strony Ukrainy, na wejście rosyjskich oddziałów po to aby chronić długą białorusko – rosyjską granicę. Pojutrze Rada Federacji zatwierdza te decyzje i mamy nową sytuację strategiczną polegająca na okrążeniu Ukrainy z trzech, a nawet biorąc pod uwagę Naddniestrze z czterech stron.
Próba wewnętrznej destabilizacji Ukrainy
Towarzyszyć temu może próba wewnętrznej destabilizacji Ukrainy o czym świadczą choćby wydarzenia dnia dzisiejszego świadczące o tym, że tamtejsze siły policyjne i wojskowe są w najwyższej gotowości. Wczorajsze orędzie Zełenskiego do narodu w którym deklarował gotowość rozmów pokojowych i spotkania z Putinem zapewniając jednocześnie, że Ukraina się nie boi, też świadczy o tym, że w Kijowie sytuację uznaje się za poważną. Dziś rano w okolicach Charkowa zatrzymano kilka autobusów z „tituszkami”, czyli płatnymi chuliganami jadącymi do Charkowa a wynajętymi przez jedną z prorosyjskich formacji aby przeprowadzić tak demonstracje. Pojawiły się też informacje o obsadzeniu przez ukraińskich komandosów terenu elektrowni w Czernobylu, po to aby przeciwdziałać akcjom ewentualnego sabotażu. Władymir Krawczenko na łamach Dzerkała Tyżnia pisze też o innym scenariuszu. Otóż jego zdaniem w czasie niedawnej narady na Kremlu zapadła decyzja o ekonomicznym „uduszeniu” Ukrainy. W tym celu Moskwa ogłosiła blokadę Morza Azowskiego, która ma trwać do końca października a w najbliższym czasie należy spodziewać się podobnych agresywnych kroków jeśli idzie o podejście do portu w Odessie. Może to być tym łatwiejsze, że szlak żeglugowy, który jest powszechnie wykorzystywany na wschód od Ostrowu Żmijnego do zawłaszczonej przez Rosjan platformy wydobywczej Tauryda ma jedynie 27 mil szerokości i bardzo łatwo go pod byle pretekstem zablokować. Jeśli tak się stanie, to jak, argumentuje Krawczenko Ukraina zostanie de facto odcięta od dostępu do Morza Czarnego. Kolejnym elementem ekonomicznego duszenia Ukrainy miałoby też być, w jego opinii, dokończenie budowy Nord Stream 2, co pozbawia Kijów znaczących pieniędzy za tranzyt rosyjskiego gazu do Europy przed kolejnym sezonem grzewczym.
Zresztą scenariusz związany z Białorusią i ewentualnym wejściem tam wojsk rosyjskich nie wyklucza blokady morskiej. Sytuacja jest poważna o czym wydaje się świadczyć zarówno nadzwyczajne spotkanie ministrów spraw zagranicznych Polski, Rumunii i Turcji, które odbywa się dzisiaj i które ma być poświęcone, jak oświadczył Mevlüt Çavuşoğlu kwestiom bezpieczeństwa w basenie Morza Czarnego oraz to, że turecki samolot wczesnego ostrzegania AWACS latał dziś, po raz pierwszy w historii, nad Rumunią.
Może się wówczas okazać, iż Putin rozgrywa właśnie wielkiego szlema
Niewykluczone, że Moskwa w najbliższym czasie odkryje karty i może się wówczas okazać, iż Władimir Putin rozgrywa właśnie wielkiego szlema. Połyka Białoruś, okrąża i zmusza do ustępstw Ukrainę przy okazji też niszczy wewnętrzną opozycję. Nie chodzi w tym wypadku wyłącznie o ewentualne wyeliminowanie Nawalnego, ale przede wszystkim o to, że na fali antyzachodniej histerii w rosyjskich mediach już uruchomiono formalną procedurę uznania Fundacji Walki z Korupcją i powiązanych z Nawalnym struktur terenowych za organizacje ekstremistyczne. Postepowanie sądu, jak podano, w tej sprawie mam być utajnione a wielce prawdopodobna decyzja oznaczała będzie siłowe wyeliminowanie z życia publicznego, pod groźbą wieloletniego więzienia, ludzi współpracujących z Nawalnym.
W trakcie dzisiejszego wystąpienia Władimir Putin w znamienny sposób też się przejęzyczył, otóż mówiąc o systemie bezpieczeństwa w naszym regionie Europy powiedział o państwach wchodzących w skład Układu Warszawskiego. Zaraz się poprawił mówiąc o Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), stworzonym przez Rosje bloku wojskowym. Ale kto wie, może mamy do czynienia z freudowską pomyłką i Władimirowi Władimirowiczowi już co innego w duszy gra?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/547999-wielki-szlem-wladimira-putina