W ubiegłą sobotę uwaga światowych mediów była skierowana w jeden punkt – Windsor pod Londynem. O ile Pałac Buckingham zwany jest „biurem królowej”, zamek w Windsorze – „jej domem”, więc tu właśnie odbyły się uroczystości pogrzebowe księcia Edynburga.
Jedynie data śmierci – zważywszy, ze książę Filip za dwa miesiące skończyłby 100 lat – nie była niespodzianką. Reszta – komentarze w mediach, sam pogrzeb, pełen był zaskoczeń. Uroczystości miały charakter hybrydowy: 1/ stały protokół, dotyczący a royal consort funeral, małżonka czy małżonki monarchy; 2/ wiele innowacji, tzw. personal touches, wprowadzonych przez samego księcia Filipa – dzielnego żołnierza, działacza fundacji charytatywnych i ekologa i 3/ restrykcje wprowadzone na czas pandemii, z powodu których zamiast 800 gości, koronowanych głów, prezydentów i premierów, szefów 56 państw Commonwealthu, polityków, przedstawicieli kościołów i organizacji pozarządowych – uroczystość miała prywatny, rodzinny charakter.
Prawdziwy wizerunek księcia Edynburga
Ale przede wszystkim wielkim zaskoczeniem było zderzenie znanego dotąd wizerunku księcia Edynburga z informacjami, jakie zaczęły przesączać się w komentarzach mediów, rodziny, przyjaciół, także z Royal Navy czy organizacji charytatywnych, z którymi pracował. To był zupełnie inny człowiek! Przez dekady małżonek Elżbiety II funkcjonował w przestrzeni publicznej, głównie w tabloidach i satyrycznym tygodniku „Private Eye”, jako temat żartów i anegdot. Brytyjskie media lewicowo-liberalne, antymonarchistyczne jak BBC, Guardian, Independent, nie mówiąc o komunistycznej Morning Star chętnie podchwytywały każdy lapsus i wkrótce Filip zasłynął jako Mr Gaffa. Nie bez winy była tu część twardogłowych konserwatystów, dla których książę Filip był wciąż a bloody foreigner, mieszanej krwi grecko-duńsko-niemieckiej, z ekspulsowanej w 1922 roku z kraju rodziny królewskiej, bez grosza i z niestosownymi niemieckimi koneksjami – trzy z jego czterech sióstr wyszły za mąż za niemieckich arystokratów znanych z nazistowskich sympatii. Owe zaszłości, a potem w latach 60. i 70. lewicowa, a więc antymonarchistyczna rewolucja kontr-kulturowa, ukształtowały wizerunek, jaki znaliśmy.
Tymczasem podczas szperania w jego długim życiorysie, kiedy zdrapano werniks z obrazu, świat dowiedział się, jaki naprawdę był książę Filip. Times: ”był nieocenionym wsparciem dla królowej i modernizatorem brytyjskiej monarchii”. Guardian: „uczynił dla modernizacji monarchii więcej niż płatni pracownicy dworu”. I Daily Telegraph: „w ciągu 70 lat bardzo zmieniły się oczekiwana wobec monarchii, zwłaszcza od rewolty kontr-kulturowej, a książę odegrał w ewolucji tej instytucji wielką, choć dyskretną rolę”. Dowiedzieliśmy się, jak dzielnym był oficerem the Royal Navy, marynarki wojennej, odważnym i świetnie spisującym się na kilku frontach II wojny światowej. Brał udział w krwawej bitwie o Grecję, inwazji na Sycylię, eskortował konwoje australijskie podczas walk z Japończykami na Pacyfiku i znajdował się na krążowniku w Zatoce Tokijskiej podczas podpisywania przez Japonię bezwarunkowej kapitulacji. To był natural born soldier, toteż nic dziwnego, że większość z jego orderów to odznaczenia w służbie krajowi i narodowi. Nie tylko podczas wojny. Bowiem potem nie tylko wspierał żonę – głowę monarchii parlamentarnej, wspierał ja w kryzysach i uczestniczył, a być może i stymulował reformy. Pamiętam jego wypowiedzi podczas krachu w 1992, po opublikowaniu książki „Diana: prawdziwa historia”, labourzystowskiej, oskarżycielskiej wersji grzechów głównych popełnianych jakoby przez rodzinę królewską. Czy 1997, tuż po tragicznej śmierci księżnej Walii, kiedy lewica nakręcała histerię społeczną, wołając: ”gdzie jesteś, królowo, dlaczego nie płaczesz wraz z nami?!”, podczas gdy Elżbieta II w szkockim zamku Balmoral chroniła obu wnuków, Williama i Harry’ego przed straszliwymi i niesprawiedliwymi oskarżeniami, łącznie z tymi Mohameda al. Fayeda, byłego handlarza bronią i właściciela Harrodsa, ojca ostatniego boyfrienda Diany, że to Elżbieta II i książę Filip wraz z MI5 i MI6, kontrwywiadem i wywiadem, zamordowali księżną Walii.
„He is my rock”, wielokrotnie powtarzała królowa. Także podczas ostatniej afery, związanej z wywiadem księcia i księżnej Sussex dla ikony lewicowego amerykańskiego dziennikarstwa Oprah Winfrey, kiedy wkrótce po ostatnim powrocie ze szpitala, powiedział w stronę Sussexów, a an insider doniósł mediom: „Just shut up! You make your point”, „zamknijcie się, już powiedzieliście swoje”. Elżbieta II słynęła z odwagi, niewzruszoności i stalowej woli. A Filip z tego, że kroczył dwa kroki za nią. Ale tak działo się podczas wykonywania obowiązków publicznych. W domu było inaczej. Przez ostatni rok sagi „rodzina Windsorów a Harry i Meghan”, z Buckingham Palace płynęły komunikaty bardzo ostrożne i koncyliacyjne. Także podczas przygotowań do pogrzebu, kiedy okazało się, że Harry, któremu nie przysługuje już tytuł His Royal Highness i mundur z dystynkcjami, oraz Andrew, który poważnie otarł się o aferę pedofilską Jeoffreya Epsteina, aby ich publicznie nie upokorzyć, zmieniła dress code dla wszystkich w cortege’u za trumną, z mundurów na garnitury. W ciągu ostatnich dni okazało się, że królowa Elżbieta II, ta twarda, niewzruszona monarchini, w domu jest po prostu kochającą, wyrozumiałą mamą, a Filip – twardym i surowym ojcem. Odwrotność ich ról publicznych.
Okazało się także, iż książę Edynburga był najbardziej z rodziny otwarty na nowinki techniczne, patronem ok. 700 organizacji charytatywnych, oddanym działaczem ochrony środowiska naturalnego, a jego The Duke’s of Edinbourgh’s Award przez dekady pozwoliła uzyskać wykształcenie i prace kilkuset tysiącom młodych ludzi. To właśnie zainteresowania ekologiczną żywnością i stylem życia odziedziczył jego syn książę Karol, zakładając gospodarstwo ekologiczne w Highgrow i proponując zdrową żywość dla eleganckiego magazynu Fortnum and Mason. Tyle, że o ile ojciec, pragmatyk, w bliskim kontakcie z rzeczywistością, wiedział w którym miejscu się zatrzymać, syn pożeglował w stronę New Age’u i holistyki, którą tak często wyśmiewają tabloidy. W każdym razie teraz wiadomo, dlaczego trumna z dębu królewskiego, przykryta bawełnianą narzutą z herbem Windsorów oraz flagami grecką i duńską, była wieziona na skonstruowanym przez Filipa ekologicznym Land Roverze Discovery. Właściwy partner Elżbiety II, odważny wojak, inteligentny, otwarty na nowoczesne rozwiązania, modernizację monarchii, z dry sense of humour, czyli ironicznym, sarkastycznym poczuciem humoru, który tak lubią Anglicy.
A teraz sama ceremonia pogrzebowa. Kolejny dowód, że pałac Buckingham ma znacznie lepszych specjalistów od PR oraz organizatorów uroczystości niż Downing Street. BBC, choć wredna, znów popisała się nienagannym warsztatem, 6-godzinna relacja w jedynce, dwójce i BBC World News, ciekawi goście, świetna technika. Jedynie w Wielkiej Brytanii ceremonię oglądało ponad 13 mln widzów. Zamiast ok. 800 gości, 30 osób z najbliższej rodziny, w kondukcie jedynie najbliżsi – książęta Karol, William, Harry, przedzieleni synem księżniczki królewskiej Anny, następnie sama Anna, Andrzej i Edward, oraz mąż Anny, Timothy Laurence i syn księżniczki Małgorzaty, wicehrabia Linley. Na progu kaplicy św. Jerzego wchodzących powitał arcybiskup Canterbury, prymas kościoła anglikańskiego, Justin Welby oraz dean zamku Windsor, David Conner, a w środku oczekiwała reszta rodziny m.in. żona Karola księżna Kornwalii, małżonka Williama, Catherine, córki księcia Andrzeja księżniczki Eugenia i Beatrice, trzech przedstawicieli niemieckiej odnogi rodziny zmarłego oraz kilkoro jego wieloletnich przyjaciół jak lady Mountbatten of Burma. Widziano, jak książę William rozmawiał z bratem, zanotowano kontakt Karola z Harrym, który aktualnie kontynuuje swoja kwarantannę w swoim domu Frogmore Cottage, a za kilka dni odleci do LA. Tyle fakty.
Znaczenie brytyjskiej monarchii
W Europie mamy jedenaście monarchii, brytyjska, belgijska, holenderska, hiszpańska, norweska… Tabloidy i magazyny towarzyskie dla kobiet dzielą je na dwie kategorie, brytyjska „w karocy” i reszta – „monarchie na rowerze”. Chodzi o znacznie skromniejszą formułę, stopień ucywilnienia, rozmycia w strukturach państwa, odebranie jej znaczenia i wpływu na społeczeństwo. Nie pomylę się wiele, jeśli powiem, że z większości europejskich monarchii pozostała jedynie scenografia. I że brytyjska jest w istocie jedyną, która poważnie traktuje wartości i tradycję, jest wpisana w DNA tożsamości narodowej wyspiarzy. W 1953 roku , podczas koronacji, opatrzona świętymi olejami królowa przysięgała na Biblię, a w samej przysiędze znalazł się passus „służyć monarchii i krajowi oraz wzmacniać wiarę Church of England”. I Elżbieta II potraktowała swoją dewizę „Bóg i moje prawo” bardzo poważnie. Od lat jest dla rodaków rodzajem role model, wzorcem postępowania monarchini, osoby publicznej – w przeciwieństwie do gwiazd show businessu – człowieka, kobiety, matki. Ci, którzy wątpią w to ostatnie, powinni wiedzieć, że brytyjscy rodzice nie dyrygują tak dziećmi jak polscy, co rodzi dobre, ale i złe skutki.
W jakim momencie znajduje się dziś monarchia brytyjska? Ostatnie kilkanaście lat to czas triumfu Elżbiety II, a dziś wiadomo także, że i Filipa. Kiedy podczas Diamentowego Jubileuszu, 2012-13, lewicowy przecież Guardian zlecił badania opinii publicznej, ok. 70 proc. Brytyjczyków odparło, że „bez monarchii Zjednoczone Królestwo byłoby gorszym miejscem do życia”, a tylko 22 proc. - że lepszym. I liczba antymonarchistów spadła z 19 do 13 proc. A dziś noty popularności są jeszcze wyższe, bowiem podczas ostatnich czterech lat doom and gloom, beznadziejnych negocjacji Londynu z Brukselą nt. umowy brexitowej, monarchia była jedynym jasnym punktem w życiu Brytyjczyków. A ślub księcia Harry’ego z Meghan Markle, zresztą także w Windsorze, media nazwały „psychoterapią narodową, która wniosła w nasze życie trochę radości i nadziei”. Warto dodać, że ceremonie organizował zdolny sztab macherów z Buckingham Palace, za pieniądze Elżbiety II, którą w rok później oskarżono o instytucjonalny rasizm!
Brexit a monarchia
Odkąd pamiętam, lewica narzeka, że brytyjska monarchia jest „anachroniczna i droga”. Choć już dawno okazało się, że jest tańsza niż norweska czy hiszpańska i kosztuje podatnika „tyle co dwie kawy od Starbucksa rocznie”. Dziś znacznie rzadziej podnosi się też argument o „anachroniczności” i wciąż słychać o kolejnych reformach. Wielkie przyspieszenie nastąpiło po dwóch pamiętnych kryzysach. W 1992 roku, kiedy opublikowano książkę „Diana: prawdziwa historia” Mortona, labourzystowską wersję życia rodziny królewskiej. Królowa zaczęła wówczas płacić podatek dochodowy, od którego – na mocy umowy króla z rządem w 1932 roku – była zwolniona. No i zredukowała Listę Królewską, członków rodziny, finansowanych przez budżet państwa – z 13 do 3 osób. Drugi kryzys nastąpił w 1997 roku, po tragicznej śmierci lady Diany, kiedy eksplodowała „spirala rozpaczy” i nakręcane przez lewicę społeczeństwo nawoływało do obalenia monarchii. Przed ślubem księcia Williama zmieniono kilka ustaw, m.in. Bill Rights z 1689 roku, co daje możliwość ożenku króla z katoliczką oraz dziedziczenie tronu przez kobiety. Reformy są kontynuowane, prawo precedensowe pozwala na zmiany kiedy tylko zaistnieje wola, popularność Elżbiety II rośnie. A w ciągu ostatniego tygodnia dowiedzieliśmy się o osiągnięciach księcia Edynburga, co już przekłada się na słupki popularności monarchii.
A jaką rolę pełni w zsekularyzowanej i żeglującej w lewo Wielkiej Brytanii? Przede wszystkim zapewnia państwu SCR, czyli stabilizację, kontynuacje i reprezentację, które okazały się tak ważne podczas brexitowej paniki i tendencji secesyjnych Szkocji i Płn Irlandii. Jest bastionem wartości, historii i tradycji – a Elżbieta II dowodzi tego i słowem i czynem. Wierna Bogu, nie tylko z uwagi na swoją rolę głowy kościoła anglikańskiego z tytułem „obrońcy wiary”, ale jako królowa, swego rodzaju polityk, promując zasady rodzinne. Rodzina królewska patronuje ponad 2000 organizacji charytatywnych, wspierających różne grupy nieuprzywilejowanych, które po upadku monarchii przestałyby istnieć. No i last but not least, Elżbieta II, jej rodzina, rezydencje i pamiątki, to najlepszy brytyjski towar eksportowy. Przecież te 45 mln turystów przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii nie po to, żeby zobaczyć Borisa Johnsona czy Nigela Farage’a! Przywołując raz jeszcze ankietę Guardiana i kilka innych, „Wielka Brytania bez monarchii byłaby znacznie gorszym miejscem do życia”. Dziś promieniuje powagą wartości i umiłowaniem tradycji, budząc szacunek i nadzieje. I stanowi poważny argument na rzecz moralnego porządku i ładu w tumulcie rewolucji cywilizacyjnej, która się właśnie toczy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/547767-pogrzeb-ksiecia-filipa-czyli-rzecz-o-wartosciach-i-tradycji