Wczoraj, z inicjatywy strony amerykańskiej, miała miejsce rozmowa telefoniczna między Joe Bidenem a Władimirem Putinem. Jej kontekst międzynarodowy, w związku z największą od czasu 2014 roku koncentracją rosyjskiego wojska na granicy z Ukrainą, jest oczywisty. Przypomnijmy, że również wczoraj obradowała w Brukseli rada Ukraina – NATO, zwołana na wniosek Kijowa. Do Europy przyjechał Antony Blinken i Lloyd Austin, jutro Wołodymir Zełenski ma rozpocząć wizytę we Francji, a przed telefonem z Białego Domu do Moskwy państwa z grupy G-7 wyraziły oficjalne zaniepokojenie działaniami Rosji.
O czym rozmawiał Biden z Putinem?
O czym rozmawiał Biden z Putinem? Warto zwrócić uwagę na intrygujące różnice w komunikatach końcowych. I tak w informacji Kremla akcentuje się nie tylko fakt, iż to Biden zadzwonił do Putina, ale również to, że potwierdził, wcześniej sformułowane zaproszenie, aby ten wziął udział w kwietniowym szczycie klimatycznym. Nie można wykluczyć, że sondażowe rozmowy na ten temat prowadzone były też w trakcie spotkania Sergieja Ławrowa z Johnem Kerry w ubiegłym tygodniu w Indiach. W komunikacie Kremla można przeczytać jeszcze nie tylko to, iż w trakcie rozmowy prezydenci „szczegółowo” omówili stan stosunków między obydwoma krajami, ale również to, że „Joe Biden wyraził zainteresowanie” współpracą na takich polach, jak strategiczna równowaga i kontrola zbrojeń, irański problem nuklearny, sytuacja w Afganistanie i kwestie klimatyczne. Już wcześniej Biały Dom te właśnie obszary typował jako pola „pragmatycznej współpracy” z Rosją, można zatem z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że teraz kwestie wróciła. Zaraz potem pojawia się informacja o amerykańskiej propozycji odbycia spotkania Bidena z Putinem. Kreml informuje o spotkaniu wysokiego szczebla w państwie trzecim, co należy chyba interpretować jako formułę szczytu międzypaństwowego. Warto przypomnieć, że np. rozmowa w Helsinkach między Trumpem a Putinem nie miała takiego charakteru, bo nie została poprzedzona przygotowaniami dyplomatycznymi, nie zakończyła się też podpisaniem jakichkolwiek wspólnych dokumentów. Teraz miałoby być inaczej, co oznacza, jeśli oczywiście zapowiedzi przekształcą się w rzeczywistość, że relacje wejdą na wyższy poziom. Tego rodzaju interpretację potwierdza zdanie o uzgodnieniu włączenia, po obu stronach, stosownych ministerstw w przygotowania do rozmowy.
Zaraz potem komunikat Kremla poświęca jedno zdanie kwestii sytuacji na Ukrainie, obwieszczając jedynie, że Putin jako receptę na rozwiązanie kryzysu zaproponował wypełnienie zapisów Porozumień Mińskich. W oczywisty sposób oznacza to, że „w tym obszarze” nie ma porozumienia i Rosja trwa przy swoim stanowisku.
Komunikat Białego Domu
Komunikat Białego Domu skonstruowany jest zupełnie inaczej. Co prawda w pierwszym zdaniu zawarta jest również informacja, że obydwaj prezydenci rozmawiali o globalnych i regionalnych kwestiach, w tym stabilności strategicznej i kontroli zbrojeń, ale kolejne zdanie komunikatu w dość zasadniczy sposób zmienia jego ton. Biden miał poinformować Putina, że Stany Zjednoczone „będą stanowczo działać w obronie swoich interesów narodowych w odpowiedzi na działania Rosji, takie jak cyberataki i ingerencje w wybory. Prezydent Biden podkreślił niezachwiane zaangażowanie Stanów Zjednoczonych na rzecz suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy”. W zdaniu dotyczącym Ukrainy powtórzono sformułowania o niezachwianym poparciu Stanów Zjednoczonych dla suwerenności i terytorialnej integralności, które znalazło się też w komunikacie po ubiegłotygodniowej telefonicznej rozmowie Biden – Zełenski, i w Kijowie zinterpretowana została jako wyraźny wyraz poparcia Waszyngtonu dla Ukrainy. Kolejne zdanie komunikatu wzywa Rosję do deeskalacji napięcia na granicy z Ukrainą, a dopiero następne wspomina o woli budowy pragmatycznych relacji z Rosją i o odbyciu wspólnego spotkania. Taka kolejność sformułowań w komunikacie Białego Domu daje dość jasno do zrozumienia, że deeskalacja jest warunkiem współpracy z Rosją, a tym bardziej odbycia spotkania na szczycie.
Czy któraś ze stron nie mówi prawdy na temat tonu i przebiegu rozmowy, czy mamy do czynienia z różnicą interpretacji? Rosyjscy komentatorzy podkreślają, że Biden zaprosił Putina „hurtowo” od razu na dwa spotkania, jedno w szerszym gronie w związku ze sprawami klimatycznymi i drugie, w cztery oczy, które najprawdopodobniej odbędzie się w Helsinkach, na co wskazywać może wczorajszy telefon Putina do prezydenta Finlandii. Jeśli chodzi o spotkanie klimatyczne, to Pieskow powiedział dzisiaj, że na Kremlu nie zdecydowano jeszcze o tym czy rosyjski prezydent weźmie w nim udział.
Na to jak zinterpretowały rozmowę rosyjskie czynniki oficjalne wskazywać mogą dzisiejsze wystąpienia i wydarzenia. Otóż, jak informuje Moskiewski Komsomolec, doradca rosyjskiego prezydenta ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow przyjął na Kremlu ambasadora Stanów Zjednoczonych w Moskwie i sformułował, wedle dziennika, wobec niego coś na kształt ultimatum. Miał on powiedzieć, że jeśli Stany Zjednoczone mimo deklaracji Bidena o woli poprawy relacji z Rosją, podejmą nowe nieprzyjazne kroki, takie jak sankcje, to Moskwa odpowie w sposób „najbardziej stanowczy”. W podobnym duchu wypowiedział się Nikołaj Patruszew, sekretarz Rady Bezpieczeństwa, który przebywając w Sewastopolu powiedział, że Ukraina za namową Stanów Zjednoczonych może przygotowywać serię prowokacji na Krymie, w tym ataków terrorystycznych i dywersyjnych. Chodzić może też, jego zdaniem o wywołanie przez Kijów lokalnych starć, w którym zginą żołnierze ukraińscy, co da powód do oskarżeń wobec Rosji o eskalowanie napięcia. Jedynie wystąpienie Sergieja Szojgu w Siewieromorsku można uznać za krok w stronę deeskalacji napięcia. Powiedział on, że koncentracja rosyjskich wojsk, a precyzyjnie rzecz ujmując dwóch armii i trzech jednostek wojsk powietrzno-desantowych, a także sprawdzenie gotowości bojowej pozostałych jednostek, wywołane były zbliżającymi się NATO-wskimi ćwiczeniami Defender-2021 i w czasie najbliższych dwóch tygodni postawione zadania winny zostać wypełnione. Jednocześnie jednak rosyjski minister powiedział, że podjęte przez Rosję w ostatnim czasie kroki, w tym wzmocnienie możliwości Floty Północnej, są odpowiedzią na działania NATO, polegające na wzmacnianiu obecności w Polsce i w Państwach Bałtyckich, w tym realizowanie koncepcji 4 x 30. Nawet jeśli uznać te deklaracje, co wymaga sporego nasilenia dobrej woli, za krok w stronę rozładowania napięcia na granicy w Ukrainą, to i tak długofalowe cele Rosji w naszym regionie nie ulegają zmianie, a podstawowym jest, jak się wydaje zniechęcenie naszych sojuszników do pomysłów wzmacniania tzw. wschodniej flanki.
Nowy wątek w rosyjskiej i białoruskiej propagandzie
Temu też ma służyć nowy wątek, który pojawił się w rosyjskiej i białoruskiej propagandzie. Chodzi o zarzuty pod adresem Polski o to, że prowokuje konflikt na Wschodzie. Mińsk oficjalnie oskarżył nasz kraj o naruszenie przestrzeni powietrznej Białorusi, z kolei w rosyjskich portalach informacyjnych pojawiła się informacja o obecności naszego wojska na wschodzie Ukrainy. Jest to oczywisty fake, informacje ze strony WarGonzo na platformie Telegram nie są wiele warte, ale w tym wypadku nie chodzi wcale, jak można przypuszczać, o opis rzeczywistych wydarzeń, ale o budowę narracji, zapewne na użytek publiczności z Europy Zachodniej, że Rosja chce rozmów i deeskalacji, a Kijów, Warszawa i Waszyngton, wręcz przeciwnie stawiają na zaostrzenie konfliktu.
Na Ukrainie, telefon Bidena do Putina wywołał całą serię pytań o intencje Waszyngtonu. Alona Hetmańczuk z Centrum Nowa Europa na łamach Europejskiej Prawdy argumentuje, że ukraińska polityka Waszyngtonu dopiero się kształtuje. Maraton dyplomatyczny w ostatnich dniach daje pewne nadzieje na przyszłość. Po pierwsze Waszyngton jest gotów reagować szybko, po drugie Biały Dom nie delegował do „spraw Ukrainy” urzędnika niższego szczebla, a sytuacją zajmują się osoby podejmujące decyzje – Blinken i Austin. Sam Biden rozmawiając z Zełenskim na pytanie tego ostatniego do kogo dzwonić, jeśli sytuacja będzie ulegała zaostrzeniu, powiedział, ze bezpośrednio do niego, co zdaniem ukraińskiej publicystki może świadczyć, że amerykański prezydent ma zamiar osobiście nadzorować rozwiązanie tego kryzysu. Otuchą napawa też, jak zauważa, zupełnie inna retoryka Waszyngtonu, inna niźli stolic europejskich, których słuchając można mieć wrażenie deja vu z 2014 roku, kiedy to wszyscy, łącznie ze Stanami Zjednoczonymi doradzali Ukrainie, aby „siedzieć cicho i nie prowokować”. Ale jest też, jak trzeźwo zauważa Hetmańczuk kilka ale. Po pierwsze czy Dmytro Kuleba wiedział spotykając się z Blinkenem w amerykańskiej ambasadzie w Brukseli, że do Putina dzwonił będzie Biden i ma zamiar rozmawiać o Donbasie? Jeśli wiedział, to nieco niepokoi to faktyczne uznanie zasady, że o sprawach Ukrainy rozmawia się bez jej udziału, ale te wątpliwości można byłoby zmilczeć, jeśli Kuleba dostał od dyplomacji amerykańskiej gwarancje, że stanowisko Kijowa zostanie przedstawione i będzie istotnym punktem odniesienia w amerykańskiej postawie. Ale czy dostał? Nie wiadomo i to zdaniem ukraińskiej komentatorki może oznaczać ryzyko powtórki z resetu, może nie nazwanego w ten sam sposób, choć przypomina ona, że to właśnie Biden za czasów Obamy jako pierwszy użył tego terminu, ale podobnego procesu, którego istotą będzie handlowanie interesami Ukrainy po to aby coś zyskać na innych polach. Sytuacja pod tym względem jest obecnie niejasna, ale tym bardziej, konkluduje, dziś Kijów musi określić swoje czerwone linie a Waszyngton odejść od polityki werbalnych na rzecz realnych gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa.
Intencje administracji Bidena w odniesieniu do Rosji
Najprawdopodobniej już niedługo będziemy mogli się przekonać jakie są rzeczywiste intencje administracji Bidena w odniesieniu do Rosji. Portal politico.com przypomina, że już na początku swej kadencji, a mija 100 dni prezydentury, Biden oficjalnie zapowiedział, że Stany Zjednoczone odpowiedzą na największy rosyjski atak hackerski, który trwał przez kilka miesięcy ubiegłego roku i którego celem stało się 18 tys. serwerów, zarówno prywatnych jak i publicznych. W lutym The New York Times pisał, powołując się na wypowiedzi Jake’a Sullivana, że odpowiedź będzie zarówno oficjalna, jak i nieoficjalna. Ta pierwsza to oczywiście sankcje, natomiast drugą mógłby być, jak spekulowano, spektakularny atak na rosyjską cyber-przestrzeń ze strony wyspecjalizowanych służb amerykańskich. Mówiło się nawet o „wyłączeniu w Moskwie światła”. Czas kiedy trzeba przejść od słów do czynów, jak piszą dziennikarze Politico właśnie nadchodzi i kroków odwetowych można spodziewać się nawet w tym tygodniu. A zatem niedługo będziemy mieli możliwość zobaczyć, na czym w praktyce polega „stanowcza obrona” amerykańskich interesów narodowych, o której rozmawiał Biden z Putinem. Jeśli będzie ona rzeczywiście stanowcza, to wówczas deeskalacja na wschodzie Ukrainy nawet jeśli nastąpi, będzie krótkotrwała. W innym wypadku możemy mieć do czynienia z „nienazwanym resetem”.
POLECAMY NOWOŚĆ! Książka Marka Budzisza „Wszystko jest wojną. Rosyjska kultura strategiczna”, dostępna w naszym wSklepiku.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/547082-dzwoni-biden-do-putina
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.