Opozycyjny portal węgierski 444.hu opublikował wyniki interesujących badań socjologicznych, które przeprowadziło w latach 2015-2018 Centrum Badań Nauk Społecznych w Budapeszcie. Zespół naukowców pod kierunkiem socjologa prof. Imre Kovácha na reprezentatywnej próbie 3000 osób zbadał zależność między strukturą społeczną Węgier a preferencjami wyborczymi obywateli. Rezultaty tych prac mogą być ciekawe zwłaszcza w porównaniu z sytuacją w Polsce.
800 tysięcy miejsc pracy w 10 lat
Ze wspomnianych badań wynika, że promowana przez Viktora Orbána wizja „społeczeństwa opartego na pracy” nie jest wcale politycznym sloganem, lecz ma konkretne odzwierciedlenie w faktach. Rząd Fideszu ograniczył bowiem zasiłki dla bezrobotnych do trzech miesięcy i wprowadził system robót publicznych. W 2016 roku w ramach tego programu pracowało 223 tysiące Węgrów, z czego 41 proc. stanowili bezrobotni. Celem projektu było utrzymanie nawyków pracy oraz zmotywowanie do poszukiwania lepiej płatnych zajęć.
Przyniosło to określony efekt, ponieważ poziom zatrudnienia na Węgrzech wzrasta nieprzerwanie od ostatnich dziesięciu lat. W 2020 roku pracowało 800 tysięcy Węgrów więcej niż w roku 2010. Zwłaszcza robotnicy niewykwalifikowani lub nisko wykwalifikowani zarabiają dziś więcej i żyją na wyższym poziomie niż wcześniej. W związku z tym od 2013 roku stale spada liczba osób żyjących w ubóstwie.
O ile z jednej strony zmniejsza się liczba bezrobotnych, o tyle z drugiej strony pogłębia się jednak przepaść między ich statusem materialnym a większości społeczeństwa. Są to zazwyczaj ludzie nie interesujący się polityką, nie ufający instytucjom publicznym, utrzymujący mało kontaktów z otoczeniem i czujący się wykluczonymi. Mieszkają głównie w małych ośrodkach, choć 25 proc. z nich pochodzi z Budapesztu, a co piąty z nich jest Romem. W tej grupie notuje się największy odsetek tych, którzy nie mają określonych preferencji politycznych i nie chodzą na wybory.
Motywacje finansowe nie są decydujące
Jeśli chodzi o pozostałe grupy społeczne, to okazuje się, że poparcie dla Fideszu jest bardzo duże we wszystkich warstwach – od inteligencji po robotników niewykwalifikowanych – sięgając nawet 40 proc. Żadne ugrupowanie opozycyjne nie może pochwalić się tak dużą popularnością (każde z nich osobno może liczyć na maksimum kilkanaście procent głosów w określonej grupie społecznej).
Na podstawie badań socjologowie doszli do wniosku, że węgierska scena polityczna nie jest kształtowana przez strukturę społeczeństwa, a sympatie polityczne elektoratu nie wiążą się z jego dochodami, wykształceniem czy zatrudnieniem. Głównymi czynnikami wpływającymi na podejmowane wybory polityczne są emocje oraz tożsamości, które z kolei w największej mierze formowane są przez głównych aktorów życia publicznego.
Okazało się na przykład, że aż dwie trzecie wyborców Fideszu uważa, iż dziesięć lat temu (a więc przed dojściem Viktora Orbána do władzy) im samym lub ich rodzicom żyło się lepiej niż dziś, a mimo to decydują się głosować na obecną ekipę rządową. Tak więc sytuacja finansowa nie jest przesądzająca dla preferencji wyborczych. W większym stopniu decydują kwestie światopoglądowe, wynikające z politycznej samoidentyfikacji. W tej sferze dużą rolę odgrywają media, które przejmują rolę integracyjną różnych środowisk ideowych, narzucając własną interpretację wydarzeń oraz budując długofalowe narracje.
Badacze zauważyli też, że maleją szanse, by ludzie byli konfrontowani z opiniami innymi niż swoje własne. Z jednej strony wynika to funkcjonowania w swoistych bańkach medialnych, a z drugiej z powodu znikania tematów politycznych z rozmów rodzinnych. Chcąc uniknąć konfliktów osobistych, ludzie postanawiają nie dyskutować o kontrowersyjnych sprawach z najbliższymi. O ile więc jeszcze w 2010 roku 25 proc. Węgrów rozmawiało o polityce z członkami własnych rodzin, o tyle w 2018 roku było ich już tylko 14 proc. Polityka zniknęła też jako temat rozmów z sąsiadami, współpracownikami czy przyjaciółmi.
Lokalni liderzy opinii
Oprócz mediów ważną rolę odgrywają też lokalni liderzy opinii. W latach 2002-2010, gdy Fidesz znajdował się w opozycji, animował powstanie około 10 tysięcy lokalnych kół obywatelskich, które aktywizowały prawicowy elektorat. Dziś praktycznie przestały one istnieć, ponieważ ich działacze w dużej mierze zasilili szeregi obozu rządowego i biorą udział w sprawowaniu władzy na różnych szczeblach.
O wpływach Fideszu na poziomie lokalnym decydują jednak dwie grupy, stanowiące łącznie około 20 proc. populacji. Są to: po pierwsze – osoby aktywne politycznie z szeroką siecią kontaktów, po drugie: tzw. osoby zintegrowane lokalnie, funkcjonujące w ramach rozbudowanej sieci społecznej, lecz niekoniecznie kojarzone z działalnością polityczną. Należą do nich często działacze samorządowi, organizatorzy wydarzeń publicznych, społecznicy zajmujący się pielęgnowaniem miejscowych tradycji czy parafianie zaangażowani w życie kościelne. Jednym zdaniem, chodzi o ludzi tworzących społeczeństwo obywatelskie.
Co szczególnie ciekawe, reprezentują oni wrażliwość socjalną daleką od ideologii liberalnej. Oczekują od państwa zmniejszenia luki dochodowej oraz zapewnienia bezpłatnej edukacji i opieki zdrowotnej. To dzięki tej grupie przekaz Fideszu jest w stanie przeniknąć do środowisk małomiasteczkowych nawet skuteczniej niż poprzez media.
Zdaniem badaczy to właśnie działalność tej grupy – choć często pozbawiona podtekstu politycznego – pozostaje kluczowa dla utrzymania przez Fidesz wpływów w społeczeństwie. Zaspokaja bowiem ona naturalne pragnienie ludzi, by gdzieś przynależeć i być z czegoś dumnym. Ona też kształtuje w dużej mierze tożsamość ideową partii Viktora Orbána.
Unia Europejska a społeczeństwo obywatelskie
Socjologowie zauważają, że ta grupa wzmocniła się w ciągu ostatniej dekady rządów Fideszu, gromadząc kapitał zarówno materialny, jak i kulturowy. Wynika to m.in. z faktu, że część przedstawicieli tego środowiska stała się beneficjentami istniejącego dziś systemu dotacyjnego. Zdaniem badaczy, twórcą owego systemu nie była jednak partia Viktora Orbána, lecz Unia Europejska ze swoim potężnym transferem środków finansowych na Węgry. Okazuje się, że najbardziej skorzystali na tym liderzy lokalnych społeczności, budujący społeczeństwo obywatelskie i sympatyzujący z Fideszem.
Zdaniem socjologów, opozycja ma dziś szanse pozyskać „uśpionych” zwolenników głównie w Budapeszcie i wśród małomiasteczkowej inteligencji. Tam znajdują się największe rezerwy dla niej. Jednak – konkludując – zauważają oni, że system stworzony przez Fidesz jest stosunkowo spójny z niewielką liczbą pęknięć. Oparty jest na mocnych podstawach i ma zapewnione poparcie z wielu stron. Tak więc, według badaczy, tylko jakiś niespodziewany czynnik, np. kryzys związany z pandemią, mógłby zmniejszyć poparcie dla Fideszu i wpłynąć na wyniki przyszłorocznych wyborów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/547051-jaki-jest-klucz-do-sukcesu-fideszu-na-wegrzech