Greta Thunberg oskarża państwa o "szczepionkowy nacjonalizm". Boi się, że nie wszyscy dotrą na COP26. Co proponuje?

„Jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie, COP26 musi zostać przełożone” – napisała na Twitterze Greta Thunberg.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Brytyjska populacja osiąga próg odporności zbiorowej? Tak twierdzą naukowcy z Londynu. „Jest to ważny kamień milowy”

Nastoletnia działaczka klimatyczna odniosła się do sprawy zbliżającego się szczytu klimatycznego w Glasgow. Zdaniem Thunberg, problemem jest sprawa zaszczepienia odpowiedniej liczby uczestników z całego świata. Zwróciła uwagę na fakt, że niektóre państwa mają ograniczony dostęp do szczepionki, przez co ich reprezentanci mogą nie pojawić się w Szkocji.

Oczywiście, że chciałabym wziął udział w COP26 w Glasgow. Ale wszyscy muszą mieć prawo uczestniczyć na takich samych prawach. Wiele państw szczepi młodych ludzi, często kosztem grup ryzyka i pracowników z pierwszej linii. (Głównie, jak zwykle, z krajów południa)

– napisała Thunberg.

Zdaniem aktywistki, mamy do czynienia z „nacjonalizmem szczepionkowym”.

Nierówność i klimatyczna niesprawiedliwość to już teraz sedno kryzysu klimatycznego. Jeżeli ludzie nie mogą zostać zaszczepieni i nie będą mogli podróżować, by być sprawiedliwie reprezentowani, to mamy do czynienia z niedemokratyczną sytuacją, która tylko pogłębi problem. Szczepionkowy nacjonalizm nie rozwiąże problemu pandemii. Globalne problemy wymagają globalnych rozwiązań

– czytamy.

Przełożyć szczyt

Thunberg uznała, że jeżeli sytuacji się nie zmieni, to szczyt należy przełożyć.

Jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie, COP26 musi zostać przełożone. Ale nie oznacza to, że musi odkładać w czasie pilnych działań. Nie musimy czekać na konferencje ani na nikogo ani na cokolwiek innego, aby poważnie zacząć redukować nasze emisje. Solidarność i działanie mogą zacząć się dzisiaj

– przekonuje nastolatka.

Nie przekonuje jej też możliwość przeprowadzenia szczytu w formie zdalnej konferencji.

A rozwiązanie cyfrowe jest oczywiście dalekim od optymalnego. Dostęp do szybkiego łącza internetowego i dostęp do komputerów są na świecie niezwykle nierówne. W takim przypadku brakowałoby nam reprezentacji ze strony tych, których głosy muszą być najbardziej wysłuchane, jeśli chodzi o kryzys klimatyczny

– pisze aktywistka.

mly/Twitter